
j.renata
Użytkownicy-
Postów
382 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez j.renata
-
powiedzmy, że do -się oddalenia hehe i z tej właśnie pozycji -półleżącej, przeciągając z francuska /chaise longue/ wstrząśnięta, nie zmieszana, bo mieszać się mogą tylko al/chemicznie podobne związki in this connection niczym wyspa, choć zamotana w sieciach korzennych nut melodię nucę /.../
-
coraz lepiej Aksjo doskonale dzielo architektury pióra, wnętrza, historii; to brzmi jak ciepły szept...o krzyku, co nadaje szerszy wymiar, a przecież Doprowadzilaś Nas...wąskim korytarzem i, mimo pozornego wyjścia kończysz komendą 'Enter' zamykając Nas w labiryncie myśli zmyślnie pozdrawiam ciepło
-
Aksjo zmienię /ciągle cuś zmieniam, głównie punkt widzenia/ dziękuję, Jay Jay ja Ciebie też //buziaki//
-
hehe, myślicie, że jak w asfaltach siedzę, to ze zboczyłam...zawodowo myślałam o tych wodach grunow/n/ych -rodzicielskich, od których lepiej się odciąć ale, jak widać sama nie była pewna tego fragmentu -///myśle o ukośnikach///- więc ta część ostanie tymczasowo dzięki za wizytę i komentarz pozdrawiam zawsze ciepło zawsze sucho zawsze pewnie
-
dziękuję, Piotrze
-
dyscyplina sportowa
j.renata odpowiedział(a) na piotr_boruta utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
czytałam z zapartym tchem, podażajac za głosem... coraz szybciej pochłaniałam kolejne zdania, sunąc po gładko położonej nawierzchni brawa -
czyli afro-europejskie płyty zmysLOVEgo etnicznego wulkanu Niedzielne, letnie popołudnie przesiąkło samotnością, a może tylko wilgocią, która bez pytania wdarła się na długo przed zapowiadanym oberwaniem chmury. Deszcz był już potrzebny, a wręcz konieczny, gdyż ostatnie przelotne opady nie zapewniły dostatecznej wilgotności, a spragniona ziemia wyschła na pył. Najmniejszy powiew unosił wzburzone tumany i tylko tu, wewnątrz wilgoć rozgościła się na dobre. ///-Zapewne to wina źle wykonanej izolacji fundamentów- pomyślałam - „Wilgoć jest bardzo niebezpieczna i powoduje wiele szkód: -osłabienie izolacji cieplnej, czyli zimno; -niszczenie muru spowodowane ciągłym kontaktem z wodą; -rozwijanie się grzybów i pleśni, których obecność może powodować choroby alergiczne, choroby układu kostnego, oddechowego, skóry, a czasami zwiększają możliwość wystąpienia chorób nowotworowych.” Czarna wizja śmiertelnej choroby zawisła pod MOIM dachem, a właściwie w fundamentach, tej -niewidocznej, ukrytej pod ziemią -części, od której zależy jakość całej budowli. Niestety ta sama woda, która daje życie, potrafi je zatruć, zniszczyć, a nawet odebrać. Jeśli chodzi o fundamenty, to należy się od niej skutecznie odciąć. Dobrze że dach szczelny, jeszcze by weszła na głowę, tzn. polała się; a jeśli o polewaniu, to niech się leje...Marsala. Nie ma nic lepszego na zmarznięte ciało od kieliszka dobrego wina /// Ułożyłam się wygodnie na obitym bordowym welurem szezlongu i okryłam miękkim pledem. Wiercąc się chwilę, utworzyłam ciasny kokon; tego właśnie potrzebowałam, aksamitnego dotyku ciepła. Uwolniłam tylko rękę, by sięgnąć po szklankę i z barbarzyńskim pośpiechem wypiłam jej zawartość, bezczeszcząc sycylijskie sacrum. Nie byłam w stanie delektować się smakiem tej winnej doskonałości, ani celebrować chwili, a ta, wyjątkowo urokliwa i nastrojowa...byłaby kosztowana, jednak nie tym razem. Chciałam zagłuszyć cudowne dźwięki bębniących kropli deszczu, a one coraz bardziej natrętnie dzwoniły w uszach, w ciele, przechodząc przez nie zimnym dreszczem. Wmawiałam sobie, że to tylko zimno, i, przejdzie za chwilę, jeszcze tylko mały łyczek i będzie ciepło, a ta muzyka, to tylko szum, szum tego wina; czemu zamiast ogrzewać szumi, tak bajeczną kpiną. Dlaczego, gdy już nie chcemy nic czuć, stajemy się jeszcze bardziej wrażliwi, a wprawione w drżenie zmysły melodyjnie grają w nas, jak na harfie. Tysiące razy wmawiałam sobie, że to TYLKO szum; i nic, wciąż odczuwałam te boskie dźwięki, jak alchemiczną miksturę, łagodnie wypełniającą głębie mojego jestestwa. -Plum plum, plum plum- boska doskonałość, czemu właśnie teraz? W końcu się poddałam, poczułam miłe rozluźnienie; ręka z coraz większym trudem sięgała po szklankę, która stawała się coraz cięższa i cięższa. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Wstałam i poszłam w ich kierunku -To Porta Felice - Bramy Szczęścia- usłyszałam, i zobaczyłam, jak się otwierają, ukazując nowy nieznany świat. Port pełen krzątających się mężczyzn, składających podziękowania towarzyszkom morskiej tułaczki; robią to zdecydowanie i czule i choć wykonują to codziennie, nie wygląda na rutynowe czynności, a powolny rytuał, dokonywany z niezwykłą atencją, w skupieniu, jak rodzaj misterium adoracji. Łodzie noszą damskie imiona: Ornella, Stella, Rina; Pogodzone ze swoim losem, stare, lecz zadbane z wdziękiem unoszące się na wodzie, łagodnie kołysane muśnięciem fal. -Jeszcze wczoraj były kapłankami Afrodyty, którym marynarze przynosili jedzenie i miłość- znów usłyszałam ten głos – pielgrzymujący -oddając się miłosnym igraszkom- zyskiwali przychylność Afrodyty, która zajmowała Zeusa nową miłosną aferą, a wtedy morze uspokajało się, bo sztormy były oznaką znudzenia. Od wieków nic się nie zmienia, to znaczy zmienia się w ten sam sposób. Znów poczułam drżenie. Ktoś szeptał tajemnicze zaklęcia, czułam fale gorąca rozpływające się od wewnątrz i dreszcze pokrywające zimnym dotykiem powierzchnię rozpalonego ciała, by zaraz wniknąć w głąb nagłym skurczem, co ruch wstrzymuje od środka, wchłaniając boską energię, kumulując każde jej następne dostarczenie, tak szybkie i mocne...przyśpieszenie; alchemicznej reakcji spowijając łańcuchem, zwiastując dziko, groźnym brzmieniem...tuż przed... „wybuchem grozi- od roku uśpiona –Etna- zaktywizowała się serią wstrząsów sejsmicznych. Naukowcy twierdzą, że wulkan stał się coraz mniej przewidywalny, a zmiany jej charakteru, wiążą się z położeniem –na granicy europejskiej i afrykańskiej płyty kontynentalnej.” Obudził mnie podniesiony głos lektora; zdezorientowana mieszanką sennych marzeń, po chwili zdałam sobie sprawę, że przegapiłam zaznaczony program o Sycylii. To nic, polecę tam pod koniec lata.
-
jestem z Tobą Aniu i ja też na lecę na wyspę...zmysły nasycić /na Sycylię/ pozdrowionka a, zapomniałabym, ten Twój język, podobuje mi się bardzooo
-
złudzenia i pozory, czyli impresje uliczne w gorącym klimacie
j.renata odpowiedział(a) na j.renata utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Aniu dziękuję, że Raczyłaś się raczyć, a ja raczę się słodyczą Twego komentarza /niekiedy zamknięte daje możliwość dostrzeżenia właściwej części, czyli meritum/ -
oo podpisuję się pod asherowskim komentarzem dodam tylko, że Zaskakujesz pomysłowością i w tym msc-u PLUS pozdrowionka
-
książeczka skarg i wniosków
j.renata odpowiedział(a) na j.renata utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Jay Jay trzymam więc Twą rękę, niech jej nie pochłania Musisz wszak pisać;) ciekawam kolejnego miłosnego podania Piotrze nie mogłam o tym nie wspomnieć, tzn. że mi tu tak dobrze z Wami, stąd te słodkie podanie ale szczere, nigdy nie słodzę bez powodu /nabieram mocy, tzn. cieszę się że rozpatrywane pozytywnie/ BUZIAKI GORĄCE -
na proszę, jaki skromny miałam przyjemnoś czytać również "żal" i nim byłam jeszcze berdziej zachwycona /i nie tylko ja/:) pozdr
-
Cukier szkodzi zdrowiu
j.renata odpowiedział(a) na chimer-A-nielska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
hehe sie ubawiłam, bo znam takowe miodowe postaci pięknie Obsmarowałaś te paskudne stworki, bleeeee nie ma jak odpowiednia dawka ironii a pszczoły? jak do ula moja droga anielska chimero, dużo mamy uzależnionych od słodu /a ja tam wolę wino...wytrawne/ pozdrawiam -
Zdarzenie z niesprawiedliwości
j.renata odpowiedział(a) na deli s utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
gdyby tylko więcej bo z taką lekkością, a jednocześnie nurzając się w głębiach i takie zestawienie brzmi dość stylowo, lecz mało i mało, trudno więc oceniać to jak kosztować jeno muśnięcięm języka, ujrzeć przebłysk, czy cień; usłyszeć szelest zaledwie czekam na więcej -
i znów zachwyciłam się twym perfekcyjnie wyrzeźbionym nastrojem, dla mnie to cacuszko, chcę powiedzieć -majstersztyk, lecz maluczkie braki co nieco zgrzytają, ale nic to...nic dla mnie cacuszko -jak srebrne puzderko z ciepłem złocistego światełka- może dlatego, że wyczuwam znajome kształty pozdrawiam ciepło
-
złudzenia i pozory, czyli impresje uliczne w gorącym klimacie
j.renata odpowiedział(a) na j.renata utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
dziękuję Pedro POWODZENIA -
książeczka skarg i wniosków
j.renata odpowiedział(a) na j.renata utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Aksjo droga czy zamotałam? hmm, może... bo wpadłam w sieci a w necie, jak na świecie ni biblioteka /dzieł zebranych/ ni kocioł /bigosu/ więc jako ksiażeczka skarg i wnioskow snuta ni teczka ni nuta /smakOWA/ obnażajaca się pub/licznie /poetycko w tawernie i balansując na cienkiej cernusowej kresce/ z rąk do rąk podawana, czy z ust do ust smakowana po drodze spotkałam różne postaci: wróżkę, co ostrą potraktowała mnie różdżką i kobietę, która ciepłe gniazdko mi uwiła, spotkałam też na wupeku kogoś, kto...wahał się...aż został mym braciszkiem...z wyboru w końcu doszłam...www.poezji.org strony i znalazłam moje miejsce -TU, Z WAMI, organicznymi prozaikami i dodam tylko, że takiego klimatu szukałam, gdzie każdy dotyk prowadzi do szczytu, gdzie kęs po kęsie SMA KO WA NY jest z UWAGĄ, a nie serwowane są KĄŚLIWE UWAGI wspaniałe miejsce, WSPANIALI LUDZIE a rozdział czwarty wciąż otwarty pozdrawiam ciepło -
ja spod stolicy -oz.maz lecz duszą w Krakowie, gdzie spędziłam dzieciństwo a miejsce swoje znalazłam, tu właśnie /i w Toskanii, tęsknię za i do jej klimatu/
-
książeczka skarg i wniosków
j.renata odpowiedział(a) na j.renata utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Aniu Droga: NIE PISZ I WARSZAWA A PRZEMYŚL I KAWA I WEWNĘTRZNE ZAPISKI POD SERDECZNE DYKTANDO dziękuję WAM WSZYSTKIM, tu z Wami jest i błogo, i poetycko, i orgazmicznie -ot życie na szczycie prozaicznie błyszczące srebrem -
/już myślałam, że na nic moje uwagi/ "ciekawe elementy" -ciekawe;) ale przede wszystkim BRAKUJĄCE Ma Mistrz fantazję muszę przyznać -diabelną
-
powrót w pięknym stylu ...zmysłowym, a jednak przemyślanym, niemal każdy krok i z każdym krokiem coraz lepiej Aksjo
-
książeczka skarg i wniosków
j.renata odpowiedział(a) na j.renata utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
skutki nie picia wódki tylko stronga /stąd te smutki/ i smuteczki ni z teczki ni z tacy podane z góry przepraszam za te wynurzenia;) -
książeczka skarg i wniosków
j.renata odpowiedział(a) na j.renata utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Była sobie Biblioteka światowych dzieł zebranych, dostępnych lecz nieposortowanych I Nazwa dziwić jednak nie powinna, bo w obecnych czasach wszystko zdaje się być kotłem świątecznego bigosu, gdzie i kapusta –głowa pusta, kiszona –kwaśną nutą grająca i zasuszonych śliwek –starości aromat, czasem pestką w gardle stający; a nawet mięcha rodzaje różne: wędzone w armatnim (s)wątku, tłuszczem uciekające boczkiem zwane, a najmniej szlachetnej dziczyzny -nieskażonej bylejakości pożywką, choć podszywających się pod nią farsy- i- katów -pełno. Wszystko w winnej skąpane toni –tonie. Wydzielając odpychające wonie i kuszące wonności mieszające się razem dziwny tworząc gazek, jak wszystkie -grożący wybuchem. Ale właśnie, jak obuchem niespodziewanie z regału półek niezliczonych, książka dopadła jej głowę. Jak myśli nowej puk-tłuk, a może podpowiedź. Podniosła ją, zdezorientowana i zaskoczona, a podekscytowana jednocześnie, dziwnego trafem spadku. Spadku –przypadku, których właściwie nie ma, bo wszystkie zdarzenia swą przyczynę mając nie dzieją się samoistnie. Skoro skutek się wydarza, przyczyna musiała zostać spełniona. Właśnie spełniając zachciankę, bez głębszego zastanowienia, kierowana zwyczajną, jak każda niezwykła wróżka ciekawością, bądź też chęcią pokrzepienia się mocą (kaw)owej opowieści, zaczęła czytać kolejne karty. Zaskoczona, trafem kolejnym: wykolejonym językiem, którym na całym świecie tylko garstka wykolejonych włada. Do tego i treść zdawała się dziwnie treści żołądkowe wzburzać. Wzburzona pochłaniała kolejne rozdziały. Coś jednak nie dawało jej spokoju, bo nie dość, że książeczka zburzyła jej spokój to jeszcze zaczęła wciągać odciągając od spraw ważnych, czy ważniejszych, wahała się. -Mocna ta kawowa sprawa- pomyślała. Wpisała więc parę zaklęć: nieudolnych kopnięć z nogawki, szczypawek z rękawa i z palca wyssanych, na koniec litem sypnęła -fachowo: -z politowaniem. Przekartkowała tylko parę stron przelatując pobieżnie miotełką machnęła i ...odleciała. Lecąc nad Cernuusowym zbiorNikiem ujrzała swe odbicie w tafli. Wróżka stała się CZAROWNICĄ. Sama na siebie rzuciła czar nieudolnego kopnięcia. A kopnięta książeczka, nadal się wypełniała. Zawierając całą głębię...odpowiedzi, bo treść jej reagowała na myśl i zapiski czytelnika. Jeszcze tylko litu sypnięcie kaw/ową swą mocą zmieniła w litość i współczucie: -Nie martw się Czarowniczko, miłość Cię odmieni!- pisnęła Książeczka skarg i wniosków II Innym razem spadając, na głowę jakże innego czytelnika, WPrawdzie- kontaktowo... jak obuchem niespodziewanie z regału półek niezliczonych, książka dopadła jego głowę. Jak z/Nienacka opowieść. Podniósł ją, zdezorientowany i zaskoczony, a podekscytowany jednocześnie, dziwnego trafem spadku. Spadku –przypadku, których właściwie nie ma, bo wszystkie zdarzenia swą przyczynę mając nie dzieją się samoistnie. Skoro skutek się wydarza, przyczyna musiała zostać spełniona. Właśnie spełniając zachciankę, bez głębszego zastanowienia, kierowany zwyczajną, jak każdy niezwykły człek ludzką ciekawością, bądź też chęcią pokrzepienia się łykiem kawowej opowieści, zaczął czytać kolejne karty. Zaskoczony, trafem kolejnym: wykolejonym językiem, którym na całym świecie tylko garstka wykolejonych włada. Do tego i treść zdawała się być potwierdzeniem wszystkich jego przypuszczeń i puszczeń fantazji galopem luźnym. Zdumiony pochłaniał kolejne rozdziały. Coś jednak nie dawało mu spokoju, bo nabierał przekonania, iż wciąga go zbytnio, odciągając od spraw ważnych, czy ważniejszych, wahał się. Co więcej, gdzieniegdzie odbierał sygnały lekko erotyzmem naelektryzowane, a mimo spadku napięcia, na pięcie najlepiej odwróciłby się i odszedł. Przekartkował jeszcze parę stron przelatując pobieżnie i tak też zrobił. Odłożona na półkę książeczka, zawierała jeszcze całą głębię...odpowiedzi, bo treść jej reagowała na myśli czytelnika. Więc i samo iskrzenie spowodować mógł tylko ktoś wyjątkowy i wyczerpany. Zaś tytuł, mówiący coś o kawie dodającej mocy, krył jeszcze inny sens głębiej ukryty, jak na dnie filiżanki, albo w kopalni, gdzie węgiel przekraja żelazo. III Pewnego razu -przyciągnięta anielskim słowem- zaglądnęła w książeczkę... Kobieta, która www tawernianej artmosferze pląsała, podając na srebrnych tacach swoje własne złote myśli, często-gęsto smakowała różnych wytworów współbiesiadników. Niekiedy delektując się smakowitym kąskiem nagradzała kwieciem, a czasem, gdy niesmak poczuła, wiązankę autor zbierał...ściętolotnych piór. Zawsze jednak pod skrzydła brała w obronę wszelkie uczące się -piórem posługiwać -pisklęta, a nawet nieloty, bo, jak się później okazało spod skrzydeł tych całe mnogie roje wzlatywały uskrzydlonych...dusz. Skąd jesteś Aniele? Kobieta odpowiedziała skromnie, że w jej stronach, strofy słowem malowane. Ci, co dobrą duszę mają i wzrok, z pewnością odnajdą drogę, gdyż, to Dobra perspektywa, perspektywa dobra ...i miłości. ROZDZIAŁ IV -OTWARTY Ciąg dalszy ...właśnie się zapisuje na zupełnie innym poziomie;na szczycie poezji org/anicznie spełnianych marzeń pół/sennych jawiących się tęczą barw ni esencji posmakiem ni pomostem z rzeczywistości szaro-srebrnym łabędzi kluczem znaczonym gwiezdnym szlakiem piór zmy/słowo kre/ślonych zarys bram odnalezionego raju, gdzie ja niczym brown sugar na dnie cappuccino pijąca stronga i czerwone wino -księżeczka skarg i wniosków snuta ni teczka ni nuta...zadrżę zmySłowo a w drugą stronę -słowa zmyślone pożrę jak marzeń wszelkich uwieńczenie ze smakiem wyssę aż po kostki purpury szpiku wypełnienie i sama drżąca, chłodem oparzona oddam się w czułe czytelnika ramiona -
co ja się będę powtarzać doskonale dlatego wpadam tu na deser, który już za główe danie -odświętne -sobotnie pozdrawiam
-
no no ukłony ładnie, zgrabnie i z ironią, powabnie wplecioną brawa