Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Liryczny_Łobuz

Użytkownicy
  • Postów

    1 470
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Liryczny_Łobuz

  1. sam smak - wytropić dłuuugo celować a potem (...) mu podarować
  2. Wole ..."Ty Liryku Zapoznany" :))
  3. Wole ..."Ty Liryku Zapoznany" :))
  4. chciał wycelować lecz dla jego lunety cel zbyt daleki
  5. Wiem co to Zoned - ale wyczucie stylu - to jeszcze nie utwór! POzdr.
  6. Łobuziak - niezły wskoczyłam na łódkę myśli że uwiódł:))
  7. zabrał mi drzewo zabrał mi łódkę Cyniczny Łobuz!
  8. 1 Listopad – Obrzęd Czerwonego Tańca *** Jak zwykle była spóźniona. Grób ojca, na małym góralskim cmentarzyku – musiał co roku czekać, aż Felicja ( to imię po babci ojca – ale się już przyzwyczaiła przez te swoje 26 lat), odwiedzi tego szczególnego dnia mogiły w Krakowie. Nie lubiła tej drogi, na grobach dopalały się ostatnie płomyki, było ciemno i zimno. Na szczęście znała drogę na pamięć. Owinęła się szczelnie swoją bordową kurtką. Z plecaka wyjęła grabie i duży worek. Najpierw liście. Potem mycie pomnika, i wreszcie świece. Mogła już usiąść. Jak co roku starała się przypomnieć sobie jego twarz, głos, dotyk – i co roku było trudniej. Zaczęło porządnie wiać. Dopaliła pośpiesznie papierosa, umieściła worek z liśćmi za krzyżem i niechętnie wstała. Czekała ją długa droga w deszczu – a jej Fiacik był coraz starszy. I jeszcze jutro do pracy – Brrr! Ta ruda suka, na pewno już obmyśla jakąś dodatkową robotę dla mnie. Postawiła kaptur, wzięła plecak i ........ *** Obudziła się w jakimś zimnym pomieszczeniu. Podniosła głowę i rozejrzała się dookoła. Leżała nago na płycie grobowca, przywiązana łańcuchem. Pomimo zimna, czuła, że granit na którym leży – jest mocno rozgrzany. Było by prawie całkiem ciemno, gdyby nie dwie lampy naftowe, wiszące pod niskim, kamiennym sklepieniem. To jakiś zboczeniec mnie tu zamknął – pomyślała – to chyba jakaś grobowa krypta – a nie chciałam w tym roku jechać! – była na siebie zła. Szarpnęła łańcuchy. - To na nic – odezwał się za nią chrapliwy głos. Odchyliła głowę i spojrzała za siebie. W półmroku widziała ciemną, krępą sylwetkę. Znała go! To stary Jontek, tutejszy grabarz. - Jontek, to ty? – zapytała z wysiłkiem. - A ja, panienko. Ładnaś dziewucha, że hej! - To ty mnie rozebrałeś? - A jo. - To mnie teraz rozwiąż, oddaj ubranie – a zapomnę o wszystkim – starała się mówić miłym głosem. - He! He! – był wyraźnie rozbawiony – Oj! Tak to nigdy nie było. Ciepło ci? - Tak – podgrzewasz tą płytę? - No! Kiedyś to szybko tu z tej zimnicy umirali – i jo musiał po nocy znowu szukać człowieka. - A ...po co Ci to? - A jak to po co? Juże mój dziad i łojciec łapali żywczyków – to i ja łapię. Mus to mus! - Jaki mus, Jontek – kto Ci to każe robić. Cicho przysunął się do jej ucha, Poczuła smród wódki i tanich papierosów. - Łone to każą. Powidoki – powiedział szeptem. - Powidoki?! A co to za stwory? - No.... umarlaki, panienko. Muszą raz do roku odtańczyć swój taniec. - To niech sobie tańczą! A ja tu po co? Wypuść mnie, bo muszę jutro być w pracy – wiedziała, że to na nic, ale próbowała wszystkiego. - A jakże to – stary podrapał się w głowę – toż im potrzebna panienki krew. I to ciepła – dlatego palę pod płytą. - Wampiry ?! - Ni! Wampirów nie ma – to tak mówią o Powidokach ... ocho! Już chyba idą. Felicja spróbowała jeszcze raz zerwać łańcuch, na próżno. Zewsząd dolatywał cichy szum, jakby osypującej się ziemi. Zamknęła oczy. Po chwili jednak poczuła, ze wokół niej coś się zmieniło. Otworzyła oczy. Z początku nie rozumiała co widzi, ale z czasem domyśliła się, ze widzi tłum pół przeźroczystch, nagich postaci a poprzez ich prześwitująca skórę wszystkie wątroby, żołądki, płuca i serca. Nieruchome serca. Pochylili się nad nią i próbowali bezskutecznie dotknąć jej ciała. - Odsuńcie się! – nagle przed katafalkiem pojawił się Jontek – najpierw jo! To je mojo zwyczajowo zapłata. Potem wy! Milcząco odsunęli się pod ściany a ich oczy zalśniły innym blaskiem. Usłyszała jakiś stuk. Spojrzała na Jontka i zrozumiała, że to sprzączka jego paska stuknęła o kamienną podłogę. Stał przed nią bez gaci, w rozchełstanej koszuli i sapiąc, gmerał sobie pod spasłym brzuchem. A tam w cieniu rysował się już nabrzmiały kształt .... Popatrzyła na jego twarz. Zobaczyła półprzymknięte powieki i szeroko uśmiechnięte, zaślinione, grube usta. Zadrżała, a krew uderzyła jej do głowy. Jontek zaczął powoli, trzymając się jej rozchylonych nóg - włazić na granitową płytę. Już klęczał przed nią, dokładnie obmacując ją wzrokiem. Wierzchem dłoni starł ślinę z warg i powiedział. - Jużem dawno chcioł panienkę mieć tutej – ale dopiero teroz , żem się dobrze przygotował. Tylko nie krzycz, bo będę musiał zatkać ci gębę moimi gaciami – był wyraźnie zadowolony ze swojego dowcipu. – będziesz krzyczeć? - Nnie – wyszeptała, i tak miała straszliwie suche gardło. - No i dobrze. Rozsunął kolanami jej uda, a swoje wielkie łapy podsunął pod jej szczupłe biodra. Uniósł ją do góry, i gorący, spocony brzuch z klaśnięciem zetknął się z jej ciałem. Długo się nawet nie przymierzał. I już po chwili poczuła go w sobie. Zagryzła wargi do krwi, co pozwoliło jej zachować przytomność umysłu. Spojrzała w bok . Tamten tłum jeszcze zgęstniał. Jej plecy zaczęły szorować po gładkim granicie ... raz ... raz ... raz ... Stary był teraz zapatrzony w rozkołysane piersi Felicji. Wyciągnął spod niej prawą rękę i próbował schwycić jedną z nich. Nagle przechylił się za bardzo i całym ciężarem zwalił się na dziewczynę. Jęknęła z bólu i obrzydzenia. Pod tym żywym, cuchnącym ciałem – nie mogła złapać tchu. Przez głowę przelatywały jej, jak szalone, fragmenty różnych widzianych kiedyś horrorów – potem usłyszała wysilony jęk starego i drżenie przebiegające przez jego ciało. Miała wprawdzie zamknięte mocno oczy, ale przecież czuła i słyszała wszystko! Po chwili ten okropny starzec zaczął zsuwać się z niej, zostawiając na jej ciele długi ślad swojej śliny. Nadal nie otwierała oczu. Słyszała, jak Jontek ubiera się sapiąc i postękując, a potem mówi: - To tego, zara wom ją przyszykuje. Nagle jego dłoń spoczęła na jej głowie a gruby palec podniósł zaciśniętą powiekę. Ujrzała tuż przy sobie jego bezzębne usta. - Łone zawsze mi zazdroszczą, tego , wi panienka? Bo łone nie mogą już chędożyć po bożemu, hihihi ! - A co ze mną teraz będzie? – wyszeptała przezwyciężając obrzydzenie. - A co ma być? Będzie jak zawsze – zdjął rękę z jej głowy i poczłapał gdzieś do kąta. Po chwili usłyszała jak ostrzy coś na starym , nożnym kole szlifierskim. Pamiętała, że sama podarowała Jontkowi to koło ,po śmierci ojca. To i wiele innych rzeczy ... a on Zacisnęła jeszcze mocniej powieki, ale łzy i tak pojawiły się w kącikach jej oczu. Właściwie nie wiedziała już, czy chce stąd uciec, czy pragnie, żeby ten koszmar skończył się jak najszybciej – bo po co mi to całe moje życie – pomyślała – nawet nie mam dla kogo żyć, Ani męża, ani dzieci, tylko kot, jak u starej panny ... teraz łzy popłynęły jej już całym strumieniem. Łkała tak coraz głośniej, nic już prawie nie widząc. - No nie płacz kobito – Jontek znowu był przy niej – będę tak robić, co by cie niedużo bolało. - Ale ja nie chcę – wychlipała. - Mus to mus - odpowiedział i zaczął zdejmować jej łańcuchy z nóg - tera stanie panienka tu po środku – zdjął też łańcuch z jej rąk - i włoży tu ręce – pokazał na zwisający z sufitu kawałek grubego sznura, zakończonego, przywiązaną byle jak, parą zwykłych kajdanek. Spróbowała się wyrwać, ale stary góral krzepko trzymał jej lewe ramię. Prawe za to miała wolne, więc, nie namyślając się wcale - wbiła mu swój kciuk prosto w oko. Z chrapliwym krzykiem puścił jej rękę i zatoczył się na katafalk. Teraz – jak to uczył ją instruktor samoobrony – szybko rozejrzała się dookoła, szukając drogi ucieczki. Jednak stary, pomimo zalanej krwią twarzy, już wyciągał rękę w jej stronę, zastawiając wyjście z krypty. Wtedy zobaczyła w kącie ...
  9. Banał, banał i banał! Napisz człowieku, choć jedną zwrotkę zastanawiając się nad treścią i forma - Proszę!!! Albo zajmij się ... modelarstwem? L.L.
  10. Nie mam hamaka teraz siedzę na gałęzi powrót na drzewa?
  11. zmęczone drzewo roni zamiast żywicy dżem i marmoladę
  12. No przecież, że nie ... żyjemy chyba ... zgodnym rytmem:)) A jak tam na Krzywym - wieje? M.
  13. OJ! Wielki mi portal - kilka tysięcy ludzi:))) Ale przyznaj - kusiłaś czy nie??? M.
  14. Juz lepiej - i to bez RedBulla. Kiedyś próbowałem - i wypiłem tylko 1/2 - Brrr! Może wykorzystam energie na kontynuacje - malowania, lub pisania - jeszcze sie nie zdecydowałem - Pa! M. PS A dobra ta Marmoladka??? :PPP
  15. No i po gościach - ale zmęczyła mnie ta wizyta. Idę spać (ale Ci się trafił rozmówca:(( - Pa! Marek PS Pozamykaj dobrze okna,Agnieszko, bo ma u Was wiać a wiać!
  16. Masz rację, Stani-sławo - dyskusja z Dominiką - wciąga i wyciąga - siły na następny dzień - dlatego - Pa! Do jutra - Marek
  17. Motto: "SIEKIERA - to ostateczny argument w procesie przetwarzania rzeczywistości." Dominiko:)) - najlepiej wtedy przyjąć pozycję horyzontalną!
  18. kupiłem koper przetwory czy utwory mieć czy być
  19. Ale kociak zawsze może drapnąć, jak mu niewygodnie - ale tez zamruczeć - i to i to w swoim czasie - ma niezaprzeczalny urok:)) Wybacz, że dzisiaj be długich tekstów - ale mam wieczorem gości - może plunę na ten cały remont i uda mi sie wyjechać? To będzie zależało od nich - tak więc Pa! Wypada coś upichcić:)) M.
  20. Bo arabusy nie umieją nawet wrzucić wstecznego w ruskim czołgu. Te nieliczne udane zamachy - to był efekt zaskoczenia - nie mniejsze obiecuję sobie po Twoim Poradniku:))
  21. OK! przyjmuję , że zakończyliśmy tematy - "z niższej półki" - i czekam na dalsze (niebanalne) części. Ciekawym tylko jak uda sie złapać Ruskich na jakimś błędzie? L.L. PS Ja nieźle rzucam siekierą - jakiś czas byłem drwalem:))
  22. Bardzo sugestywny obraz, chociaż jak na razie to tych odpływajacych Chmur jest wiecej:( Pozdrawiam - Marek
  23. ... oj, wytoczyłaś ciężkie działa:)) A ja muszę do pracy- chociaż chciałbym ... lecz o czym byśmy pisali nad ranem?! Aż boję się pomyśleć - zaczerwienione policzki, zaczerwienione oczy, palce sztywne od stukania ... Lepiej Kwiatuszku, przytulmy się do swoich jaśków i próbujmy zasnąć ... a jak poczujesz delikatne muśniecie na policzku - to niech Cię to nie dziwi.. Bo ... marzenia jak ptaki, szybują po niebie ... :) M.
  24. albo - "ważne są tylko te dni (sny?), których jeszcze nie znamy"... Dobranoc Agutku
  25. Bywa teź, że trzeba iść lulu - wprawdzie bez satynowej miękkości pod policzkiem - ale cóż - jak sobie pościelesz :)) Pa! M.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...