
Liryczny_Łobuz
Użytkownicy-
Postów
1 470 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Liryczny_Łobuz
-
A może: zgasł sznur światełek już tylko blask latarni rozświetla okno A WSZYSTKIM moim "recenzentom" - Świąt Radosnych przez cały Nowy Rok - życzy wciąż-liryczny , Łobuziak.
-
Albo świeca przygasa łuska już w Twoim portfelu zasłaniasz gwiazdy Cieplutko i radośnie - niech Ci się dzieją, Aniu, te Święta. M.
-
świeca przygasa karp pływa łuską w portfelu wyłączam nastrój
-
I dobrze - to chociaż karp się napije za swoje (ocalone) zdrowie! Ciepłych Świąt i radosnego kolędowania - L.L.
-
W Dzień Bożego Narodzenia
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dawniej Trzech Króli tylko Witało Dzieciątko małe, Dziś wszystkie Kontynenty Śpiewają na Jego chwałę. Dlatego odłóżmy widelce, gdy brzuchy nasze już pełne Chwyć mocno bliskich za ręce – i zaśpiewajcie Kolędę. I nie wstydźmy się śpiewać głośno, z całego serca, Bo to przecież modlitwa najpiękniejsza, najszczersza -
Wierszyk t y l k o dla chłopaków !
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zadziwiająca wprost - jak na dzie wuszkę - lapidarność stylu! -
Wierszyk t y l k o dla chłopaków !
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Body „mojej” dziewczyny (Chloe)* ( wiersz tylko dla chłopaków!) *** Mój późny powrót do domu Jak zwykle, nie z mojej winy Umożliwia, po cichu Odsłonić ciało Kaliny. Tak ją kiedyś nazwałem I wciąż w marzeniach mych brodzi Inaczej nie umiałem Ale nie o to chodzi ! Tuptam wiec do łazienki Pospiesznie, co trzeba - myję Chcąc szybko „ujrzeć” jej wdzięki Od palców stóp, aż po szyję. ... chwytam za róg kołderki (Kala zasypia na brzuchu) Odsłaniam pięty ... łydki Czasem zamieram w bezruchu. „Spojrzałem” teraz na szafkę O! Mam dziewczynę – barmankę Co widzę - pustą flaszkę I opróżnioną szklankę. Teraz już odetchnąłem Z rozmachem kołdrę zadzieram Ona i tak nie poczuje Jak się do niej dobieram. Jej skóra – jak mleko biała Zaklęta w kształt wiolonczeli I włosy – koloru płomienia Wijące się na pościeli A pościel to jedwab zielony Jak gdybym na łące ja zdybał Tak jestem już podniecony I muszę zaczynać, chyba. Lewą ręką w powietrzu, Kształt jej ciała rysuję Dłonią „pieszczę” pośladki .. prawa też nie próżnuje :D Unoszę leciutko jej biodra (Chloe) przez sen – pojękuje Więc szepcę – dobra, dobra ... ... zaraz mnie w sobie poczujesz. Kieruję więc „Zeppelina” W tę rudą, zmierzwioną gęstwinę Napieram coraz szybciej Niech zatracę się, zginę ! Ona budzi się z jękiem Słyszę – Yes! Fuck me Honey! A ja cap ją za piersi! Wielkie ... rozkołysane Teraz w siebie wtuleni Nic już nas nie rozproszy Przyspieszamy, spragnieni Błysku wspólnej rozkoszy Eksploduję – jak bomba! [ Atomowa ... to pestka :] Z trudem otwieram oczy Wokół ściana niebieska. Potem kafelki zmywam Nucąc sobie piosenkę Uśmiecham się “do Kaliny” I opuszczam łazienkę. Mama woła – już jesteś? Masz w lodówce ciasteczko! A ja myślę – Och, dzisiaj Zasnę szybko - jak dziecko. *) – Gwiazda portalu -abbywinters.com -
pierwszy śnieg
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
lato zapomniane dzisiaj to śnieg nakrył stół w ogrodzie M. -
pierwszy śnieg
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
pierwsza kropla stoję za tobą czekam na ten dar wiecznej czystości Pierwsza zauważyłaś zimę, Śnieżynko, a ja ... tuż za Tobą :)) Pozdrawiam - Marek -
Marny los szlachcianki
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Marny los szlachcianki (jest to inna wersja ZNAKOMITEJ piosenki Jacka Kacznarskiego – Pan Kmicic: należy czytać „pod melodię” - youtube.com/watch?v=YqfLyH7s38w ) *** Gdy pan Kmicic i pan Michał z wrogiem walczą od poranka W setkach domów, pałacyków – budzi rano się szlachcianka. Oni w boju, oni w znoju, we krwi po pas unurzeni Ona stroi się w alkierzu – czas już będzie wyjść do sieni. Refren Hej wędrowcze! Radam gościom, Serce wyje ... za miłością! - bis Gdy poznałam swego męża, tom widziała go przez chwilę Dobył tylko raz „oręża” – rozprawiczył no i tyle. Przyszły wici, wsiadł na konia Ja zostałam – niespełniona. Ref - ... Dookoła praca w polu, chłop leniwy, batog śwista. A wieczorem pamiętniki – moich żalów cała lista. Jęk tłumiony poduchami, Kiedy dłoń między udami. Ref - ... Terror ciotek-przyzwoitek na nic więcej nie pozwala, A brakuje tak dotyku - mocnego, ciepłego ciała. On tam pewnie dziewki „orze”, A ja tutaj – jak w klasztorze! Ref - ... Przyszedł list – „nie wrócę szybko”, mnie rozpiera wciąż ochota. Furda ciotki! Idę na wieś, znajdę se tęgiego chłopa! Zaszyjemy się gdzieś w sianie, Potem niech się co chce stanie! Ref - ... Ach cudownie, poczuć w sobie taką „męskość” rozpaloną. Dalej Jasiu! Nie przestawaj! Aż zapomnę, żem jest żoną. Lecz gdy z chłopca już wydmuszka, Do swojego wracam łóżka. Ref - ... Jasia zatrudniłam w sadzie, niech dogląda jabłka, gruszki. Gdy odwiedzam go w szałasie – poplamione miewam ciuszki. Lecz nie martwi mnie już ciuszek, Bo zaczyna rosnąc brzuszek! Ref - ... Mąż na wojnie, zginął w boju, wdowia szata brzuszek kryje, Już rodzina coś wymyśli – nowy dziedzic niechaj żyje! Nie ja pierwsza co pod kiecką, Wzmacnia starą krew szlachecką! Ref - ... On rozsiewał swe nasienie gdzie Tatarzy i Kozacy. Oni też nie byli dłużni – skośnoocy stąd Polacy. Polki zawsze „miały branie” Ruscy, Szwedzi i Germanie. Refren I stąd taki w nas spryt wielki, Europy my ... kundelki. -
biało - czerwona
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Brawo! -
gorzka czekolada
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Mniam! To najlepsza z czekolad - L.L. -
1 Listopad – Obrzęd Czerwonego Tańca - HORROR
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Warsztat dla prozy
Może znajdzie sie odważny i pociągnie dalej temat ??? Ja nie mam już konceptu :)) Pozdrawiam L.L. -
1 Listopad – Obrzęd Czerwonego Tańca - HORROR
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Warsztat dla prozy
*** Jak zwykle była spóźniona. Grób ojca, na małym góralskim cmentarzyku – musiał co roku czekać, aż Felicja ( to imię po babci ojca – ale się już przyzwyczaiła przez te swoje 26 lat), odwiedzi tego szczególnego dnia mogiły w Krakowie. Nie lubiła tej drogi, na grobach dopalały się ostatnie płomyki, było ciemno i zimno. Na szczęście znała drogę na pamięć. Owinęła się szczelnie swoją bordową kurtką. Z plecaka wyjęła grabie i duży worek. Najpierw liście. Potem mycie pomnika, i wreszcie świece. Mogła już usiąść. Jak co roku starała się przypomnieć sobie jego twarz, głos, dotyk – i co roku było trudniej. Zaczęło porządnie wiać. Dopaliła pośpiesznie papierosa, umieściła worek z liśćmi za krzyżem i niechętnie wstała. Czekała ją długa droga w deszczu – a jej Fiacik był coraz starszy. I jeszcze jutro do pracy – Brrr! Ta ruda suka, na pewno już obmyśla jakąś dodatkową robotę dla mnie. Postawiła kaptur, wzięła plecak i ........ *** Obudziła się w jakimś zimnym pomieszczeniu. Podniosła głowę i rozejrzała się dookoła. Leżała nago na płycie grobowca, przywiązana łańcuchem. Pomimo zimna, czuła, że granit na którym leży – jest mocno rozgrzany. Było by prawie całkiem ciemno, gdyby nie dwie lampy naftowe, wiszące pod niskim, kamiennym sklepieniem. To jakiś zboczeniec mnie tu zamknął – pomyślała – to chyba jakaś grobowa krypta – a nie chciałam w tym roku jechać! – była na siebie zła. Szarpnęła łańcuchy. - To na nic – odezwał się za nią chrapliwy głos. Odchyliła głowę i spojrzała za siebie. W półmroku widziała ciemną, krępą sylwetkę. Znała go! To stary Jontek, tutejszy grabarz. - Jontek, to ty? – zapytała z wysiłkiem. - A ja, panienko. Ładnaś dziewucha, że hej! - To ty mnie rozebrałeś? - A jo. - To mnie teraz rozwiąż, oddaj ubranie – a zapomnę o wszystkim – starała się mówić miłym głosem. - He! He! – był wyraźnie rozbawiony – Oj! Tak to nigdy nie było. Ciepło ci? - Tak – podgrzewasz tą płytę? - No! Kiedyś to szybko tu z tej zimnicy umirali – i jo musiał po nocy znowu szukać człowieka. - A ...po co Ci to? - A jak to po co? Juże mój dziad i łojciec łapali żywczyków – to i ja łapię. Mus to mus! - Jaki mus, Jontek – kto Ci to każe robić. Cicho przysunął się do jej ucha, Poczuła smród wódki i tanich papierosów. - Łone to każą. Powidoki – powiedział szeptem. - Powidoki?! A co to za stwory? - No.... umarlaki, panienko. Muszą raz do roku odtańczyć swój taniec. - To niech sobie tańczą! A ja tu po co? Wypuść mnie, bo muszę jutro być w pracy – wiedziała, że to na nic, ale próbowała wszystkiego. - A jakże to – stary podrapał się w głowę – toż im potrzebna panienki krew. I to ciepła – dlatego palę pod płytą. - Wampiry ?! - Ni! Wampirów nie ma – to tak mówią o Powidokach ... ocho! Już chyba idą. Felicja spróbowała jeszcze raz zerwać łańcuch, na próżno. Zewsząd dolatywał cichy szum, jakby osypującej się ziemi. Zamknęła oczy. Po chwili jednak poczuła, ze wokół niej coś się zmieniło. Otworzyła oczy. Z początku nie rozumiała co widzi, ale z czasem domyśliła się, ze widzi tłum pół przeźroczystch, nagich postaci a poprzez ich prześwitująca skórę wszystkie wątroby, żołądki, płuca i serca. Nieruchome serca. Pochylili się nad nią i próbowali bezskutecznie dotknąć jej ciała. - Odsuńcie się! – nagle przed katafalkiem pojawił się Jontek – najpierw jo! To je mojo zwyczajowo zapłata. Potem wy! Milcząco odsunęli się pod ściany a ich oczy zalśniły innym blaskiem. Usłyszała jakiś stuk. Spojrzała na Jontka i zrozumiała, że to sprzączka jego paska stuknęła o kamienną podłogę. Stał przed nią bez gaci, w rozchełstanej koszuli i sapiąc, gmerał sobie pod spasłym brzuchem. A tam w cieniu rysował się już nabrzmiały kształt .... Popatrzyła na jego twarz. Zobaczyła półprzymknięte powieki i szeroko uśmiechnięte, zaślinione, grube usta. Zadrżała, a krew uderzyła jej do głowy. Jontek zaczął powoli, trzymając się jej rozchylonych nóg - włazić na granitową płytę. Już klęczał przed nią, dokładnie obmacując ją wzrokiem. Wierzchem dłoni starł ślinę z warg i powiedział. - Jużem dawno chcioł panienkę mieć tutej – ale dopiero teroz , żem się dobrze przygotował. Tylko nie krzycz, bo będę musiał zatkać ci gębę moimi gaciami – był wyraźnie zadowolony ze swojego dowcipu. – będziesz krzyczeć? - Nnie – wyszeptała, i tak miała straszliwie suche gardło. - No i dobrze. Rozsunął kolanami jej uda, a swoje wielkie łapy podsunął pod jej szczupłe biodra. Uniósł ją do góry, i gorący, spocony brzuch z klaśnięciem zetknął się z jej ciałem. Długo się nawet nie przymierzał. I już po chwili poczuła go w sobie. Zagryzła wargi do krwi, co pozwoliło jej zachować przytomność umysłu. Spojrzała w bok . Tamten tłum jeszcze zgęstniał. Jej plecy zaczęły szorować po gładkim granicie ... raz ... raz ... raz ... Stary był teraz zapatrzony w rozkołysane piersi Felicji. Wyciągnął spod niej prawą rękę i próbował schwycić jedną z nich. Nagle przechylił się za bardzo i całym ciężarem zwalił się na dziewczynę. Jęknęła z bólu i obrzydzenia. Pod tym żywym, cuchnącym ciałem – nie mogła złapać tchu. Przez głowę przelatywały jej, jak szalone, fragmenty różnych widzianych kiedyś horrorów – potem usłyszała wysilony jęk starego i drżenie przebiegające przez jego ciało. Miała wprawdzie zamknięte mocno oczy, ale przecież czuła i słyszała wszystko! Po chwili ten okropny starzec zaczął zsuwać się z niej, zostawiając na jej ciele długi ślad swojej śliny. Nadal nie otwierała oczu. Słyszała, jak Jontek ubiera się sapiąc i postękując, a potem mówi: - To tego, zara wom ją przyszykuje. Nagle jego dłoń spoczęła na jej głowie a gruby palec podniósł zaciśniętą powiekę. Ujrzała tuż przy sobie jego bezzębne usta. - Łone zawsze mi zazdroszczą, tego , wi panienka? Bo łone nie mogą już chędożyć po bożemu, hihihi ! - A co ze mną teraz będzie? – wyszeptała przezwyciężając obrzydzenie. - A co ma być? Będzie jak zawsze – zdjął rękę z jej głowy i poczłapał gdzieś do kąta. Po chwili usłyszała jak ostrzy coś na starym , nożnym kole szlifierskim. Pamiętała, że sama podarowała Jontkowi to koło ,po śmierci ojca. To i wiele innych rzeczy ... a on Zacisnęła jeszcze mocniej powieki, ale łzy i tak pojawiły się w kącikach jej oczu. Właściwie nie wiedziała już, czy chce stąd uciec, czy pragnie, żeby ten koszmar skończył się jak najszybciej – bo po co mi to całe moje życie – pomyślała – nawet nie mam dla kogo żyć, Ani męża, ani dzieci, tylko kot, jak u starej panny ... teraz łzy popłynęły jej już całym strumieniem. Łkała tak coraz głośniej, nic już prawie nie widząc. - No nie płacz kobito – Jontek znowu był przy niej – będę tak robić, co by cie niedużo bolało. - Ale ja nie chcę – wychlipała. - Mus to mus - odpowiedział i zaczął zdejmować jej łańcuchy z nóg - tera stanie panienka tu po środku – zdjął też łańcuch z jej rąk - i włoży tu ręce – pokazał na zwisający z sufitu kawałek grubego sznura, zakończonego, przywiązaną byle jak, parą zwykłych kajdanek. Spróbowała się wyrwać, ale stary góral krzepko trzymał jej lewe ramię. Prawe za to miała wolne, więc, nie namyślając się wcale - wbiła mu swój kciuk prosto w oko. Z chrapliwym krzykiem puścił jej rękę i zatoczył się na katafalk. Teraz – jak to uczył ją instruktor samoobrony – szybko rozejrzała się dookoła, szukając drogi ucieczki. Jednak stary, pomimo zalanej krwią twarzy, już wyciągał rękę w jej stronę, zastawiając wyjście z krypty. Wtedy zobaczyła w kącie ... -
gorzka czekolada
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
obiecuje słodycz srebrnie uśmiechnięty smak zostaje gorycz -
Spod serca i Częstochowy
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuję Ci Almare - na zwrócenie uwagi - tacy ludzie - żyjący heroicznie i cicho - to wcale nie margines. I nie mówiąc o takim bogatym kraju (poważnie!) jak nasz - wystarczy przeczytać coś Kapuścińskiego, żeby człowiek zrozumiał, że większość ludzi na świecie ma dużo, dużo gorzej. Już sam fakt, ze mamy tę możliwość porozmawiania, a w lodówce nie tylko światło + jakiś dach nad głową. To JUż są podstawy, żeby rozmawiać, lub rozmyślać o wielkich ideach. Oczywiście, tu "odbija się" czkawką cały trud i czas rodziców, który powinni poświęcać dzieciom - żeby zaszczepić w nich głód wiedzy i dociekań. Ale cóż - delikatnie mówiąc, są tu duże braki na rynku :)) Pozdrawiam i życzę CZASU - bo to niezbędny warunek do tworzenia i chłonięcia świata. - Marek PS A taki Stephen Hawking ?! Nie powiesz, że mu jest łatwo w życiu - w potrafił wykorzystać swój czas, lepiej niż większość ludzi! Założę się, ze gdyby mógł ruszać choć jedną ręką - to jeszcze by malował obrazy ! PS-2 Żadnych nazwisk nie podam, bo na pewno wtedy znalazł bym się wśród Agentów - w jakimś futurystycznym IPN ! -
Spod serca i Częstochowy
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiem! Wiem! - To "trucie" w czystej postaci!!! Ale naszło mnie i M U S I A ł E M , to z siebie wyrzucić, po rozmowie z kilkoma ludźmi, uważającymi sie za ELYTĘ. Przepraszam! Więcej nie bedę ! L.L. -
Spod serca i Częstochowy
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Motto: " -Ludzie wielcy rozmawiają o ideach. Ludzie przeciętni - o wydarzeniach. Ludzie mali - o innych." E.Roosevelt Czy jesteś człowiekiem czy tylko FG*? Czy już pojąłeś rolę światła - Uwięzionego przez El Greco - W tnącej mrok płótna, migocącej świecy? - Lub pochwyciłeś – ot, dla hecy - Biust greckiej nimfy, biały jak mleko - Grzejąc tak dłonią marmur, z innego świata? - Albo gasiłeś głód czystego piękna - Improwizując nocą swój wiersz nieporadny - Lecz na istnienie duszy, będący dowodem - Chcąc pokonać Moneta, wraz z jego „Wschodem - Słońca”, który pokazał, że nie tak szkaradny - Świat – a obraz to jest cisza - lecz namalowana. Pejzaż, książka, muzyka ... teatr i poezja - Jeśli umiesz je WIDZIEĆ – toś człowiek - A nie przykuta do dyszla szkapa - Co aż do opadnięcia powiek - Ciągnie bezmyślnie, coraz ciężej załadowany - Swymi latami – wóz, jakoś tam poskręcany - Droga ciężka i coraz bardziej stroma - Czasem pomoże ciągnąć ktoś – on albo ona - Lecz czy najważniejsze jest czekające - I różnymi barwami reklam migocące - Na końcu tej harówki – „siano”? - Popatrz w prawo, albo też w lewo - Te same twarze – jak przy drzewie drzewo - Plotą, gadają, słowem - ...sratatata - I tak trwonisz swe najlepsze lata – nie przeczuwając Raju - Który miał w głowie, sercu - w ciele całym - Na przykład Szopen, kiedy już dźwięki - Poukładał w Nokturn – co ciszę nocy zgłębił ... - NIE! Przepraszam! – czego chcę od Ciebie? - Przecież tak łatwo być w tym „siódmym niebie” - Po prostu żyjąc, tyjąc, srając i kochając - A Piękno ... zniknie najpierw z ulic - Książek, ekranów i myśli – co zajęte już będą - Chwilowym Idolem - tak wykreowanym - Żebyś go JUŻ pokochał – swym wykastrowanym - Mózgiem – który nie spłodzi niczego nowego - Lecz wchłonie gładko papkę sączoną powoli - W Twoją Duszę – podarowaną ci przez Niego - Kiedyś tak ufnego – w człowieka - Jego ... Przedwiecznego. ------------------------- * _ tzn. Fabryką Gówna -
żyją dla innych pytają - nie słuchają a kiedy wnuki?
-
A może tak: drżące dłonie szukają posród lisci zapomnianych chwil Bo przecież ona po to przyszła na cmentarz - lub "smętarz" - jak się kiedyś mówiło. Przyszła "zasmęcić " sie nad swoim losem, mówiąc - "Oj Józuś, Józuś, jak mogłeś mi to zrobić..." Pozdrawiam jednak ZłotoJesiennie - Marek
-
Na ulicy Szewskiej ...
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Faaajnie, że Ci się spodobało - do zobaczenia ... Marek PS A jak już jesteś tu zalogowana - to może też coś napiszesz? :)) -
To jest to !
-
Cena sławy
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Beata Buła utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tak, tak Beatko, przynajmniej w Polsce, poprzez te wszystkie wieki wojen i powstań - Kwiat Narodu poległ - a wraz z nim najlepsze geny!Resztę wymordowali Stalin z Hitlerem. Zostali sami dekownicy, wazeliniarze i oportuniści - no i teraz my, ich dzieci! Tak, wiem, że trudno to przełknąć, ale w Polsce został "Złom Genetyczny" - popatrz na naszych laureatów nagrody Nobla - to starcy! A nauka, teatr, film, literatura, Muzyka, (przez duże M!) - żadnych większych osiągnięć to już przeszłość! Musimy podreperować swoje geny - dobrym materiałem z zagranicy - Do boju Poooolskooo!!!!! Na cztery strony Świataaaaa !!!! Pozdrawiam - L.L. PS A wiersz - poruszający, chociaż postaraj się być bardziej zwięzła - ćwicz Haiku - to pomaga:)) -
Na ulicy Szewskiej ...
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Och Dzbanuszku - ale ja juz chyba kńcze powoli pobyt w tych "stronach" - już się tu napisaaałem - że hej! A Tobie życzę - byś jeszcze dłuuugo "wodę nosił'a" - Marek -
Na ulicy Szewskiej ...
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Szukają tego przez całe lata I to od wojny – jak mówił tata. Szukają Niemcy, także Rosjanie, Polacy, Szwedzi, Amerykanie. Czego szukają? Też wiem od taty. Szukają pewnej Pięknej Komnaty. Co w czasie wojny, nagle zginęła, A wraz z nią Skarby i Arcydzieła. To czego szuka Świata połowa, To jest Komnata, lecz Bursztynowa. I co powiecie? Me dane pewne. Ja ją znalazłem! A w niej Królewnę! Tak. W zwykłej mieści się kamienicy. Która przy Szewskiej stoi ulicy. Z zewnątrz nie widać skarbów zbyt wielu, Lecz wejdź do środka, mój przyjacielu. Wejdziesz – i zaraz BLASK cię wypełni. Złotą poświatą, księżyca w pełni. Wszędzie latają barwne motyle, I skąd tu właśnie, blasku aż tyle? Teraz wam zdradzę tego przyczyny. Sprawia to uśmiech pewnej dziewczyny. Gdy wejdziesz, zaraz zza stołu wstanie I się uśmiechnie – na powitanie. I to wystarczy – by przez dzień cały, W duszy słowiki tylko śpiewały!