Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jay Jay Kapuściński

Użytkownicy
  • Postów

    1 931
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jay Jay Kapuściński

  1. jejku, może nie jest tragicznie, ale też niezbyt kolorowo. A służy temu przede wszystkim ten przedziwny układ (jestem za poprawkami Julii). nie chce mi się pisać dokładnie co jest be, bo już mam dość. Jeśli zaczynasz pisanie, masz warsztat. Tam krytyka jest bardziej rzeczowa niż tu. zdrowia
  2. no właśnie, co poeta miał na myśli?? ;) macie talent - piszcie!!!! salve!!! wiecie o co chodzi i się nabijacie. Nieładnie, kolego Nascimento. choroby
  3. Kasiu, cieszy mnie, że fajne. Przekaz, rozumiem, nie do wszystkich musi trafiać. Dzięki. Stan, ok. Dzięki za koment i interpretację. p. Stefanie, to dobrze, znaczy po mojej myśli. Dzięki. Amelija, dziękuję i witam. Każde słowo, przemyślenie jest dla mnie cenne. zdrowia
  4. dzięki za szybki odzew, Tdk, jak byś ustawił? Jestem otwarty na podpowiedzi. Michał, ok, wiem jak to jest. Zapraszam więc głębiej. Espena, jeśli będziesz wracać, to miło mi tym bardziej. Beenie, ależ proszę - zabieraj. Każda uwaga się przyda. dzięki raz jeszcze
  5. powiedzieć co ona czuje - no już na starcie należy się dyskwalifikacja za te słowa... straszliwe, odstraszające, zwiastujące nieświadomy kicz w dalszej części utworu. i co jest nie - tak - to jest dobre akurat, wg mnie. zależy tylko od kontekstu; można to czytać sobie: nie tak albo nie - tak, czyli jeśli chodzi o tę drugą ewentualnośc pojawia się taka sobie dwuznaczność;) nie stworzyliście na to słów - miast :"stworzyliści" może "wymyśliliście"? ale także to "na to" nie prezentuje się korzystnie:/ może się czepiam, ale ten wers kuleje, nie wiem... nie musisz zapalać świec gdy idziesz ulicą nie obchodzi cię czy to dobre czy to złe - świec-złe (rym). ten wers albo jakoś trza przerobić albo amputować, a jeśli już ma zostać, to proponuję wywalić "to" przed słowem "złe", ponieważ jest tam niepotrzebne. ale jego banknot pod twoimi stopami jego dłoń unosząca twoją jego usta bezczeszczą twoją skórę - bezczeszczą???? to brzmi tak okrutnie, że nawet mnie zraziło. to słowo moim subiektywnym w ogóle się tu nie nadaje. to więcej niż mogę znieść - przydałoby się jakieś niedopowiedzenie, bo aktualnie stoi piękna błyszcząca darmowa taca słów. zabawa, zabawa słowem i będzie ok, a jak nie to minimalizm i amputacja zbędnych słów. moja jesteś moja uwierz kiedy mówię dziś w nocy płacę ja … zapłakałam - a ja się złapałem za głowę, w ten sposób nie można kończyć wierszy. znaczy można, ale po co? po co, no? co to daje? dla mnie dodaje to np garść kiczu w finalnym momencie. co będę owijał, wg mnie kiepsko. zdrowia.
  6. wg mnie przesadziłeś z tymi ozdóbkami, gęsty lukier wyszedł i tyle. Cały wiersz jest złożony z opisów (o te akurat nie łatwo, bo już tyle zostało napisane, wiesz zresztą) i zakończony pytaniem "czujesz..?", które mnie dobiło. Naprawdę. Czytałem kiedyś parę twoich wierszy i mam dobre wspomnienia, ale teraz uważam, że się potknąłeś i po prostu nie wyszło. Jest za to słodziutki obrazek, dla mnie za słodki. Dla mnie. zdrowia
  7. po twojemu, Stan, ale bez rewelacji. Pewnie tak miało być, pewnie to później wyjaśnisz w komencie, ale mnie nie przekonuje. Nie mam uwag do stylu etc. więc tylko napiszę, że średnio wyszło. Lepiej potrafisz. zdrowia
  8. stary twór, był już kiedyś na forum, tyle że prozy. teraz postanowiłem dać go tutaj. pozdr.
  9. Wyrosłem już dawno z tych ludzi. Wyrosłem, odkąd pamiętam, chociaż kilka znaków (zapytania) pojawiło się. Na mojej... na poboczu zwykle. Albo i nie. Zwykle. (supeł w więzach krwi) To równoczesność, światło zasuszone pomiędzy kartkami, nadmiar wierszy - tworzone przez wielu stają się mantrą jednego człowieka. Zbyt dużo Innych. Stanowczo za. Brak i braków natłok. Szyba. Słowa błądzą bezustannie, próbując skomponować nowe powietrze. Jestem trawiony przez swój cień. Żadnych wyznaczników, wschodów, zachodów, światów pod narkozą. Czasami chciałbym uchylić drzwi, wywarzając fragment zmierzchu i przenocować w czyimś śnie; przekroczyć granicę, mijając kolejnego przechodnia w lustrze. Wyrosłem już dawno z tych ludzi. Wyrosłem i mało pamiętam. Najpierw była starość, później dzieciństwo. Wszystko będzie; nie cofnie się przed niczym. Nie – nie cofnie się przed. Teraz pora na ciebie – wyjdź z siebie i do mnie przyjdź. Przeklęta strefa nadgraniczna – na razie tyle i może. Jakoś.
  10. jest w tym jakiś pomysł, głównie o to streszczenie mnie się rozchodzi, ale w morzu utartych zwrotów ginie. na razie jest zjadliwe, ale można mieć niestrawność. jesteś dla mnie bardzo nudną lekturą. - to straszne. można było "jesteś dla mnie ...(wstaw cokolwiek)", naprawdę i byłoby lepiej. na cholerę powtarzać myśl, która pojawiła się już w drugim wersie? (może nie tak dosłownie, ale wiadomo o co biega). ubarw się. kup sobie kolorowy żel do włosów.- mogło być lepiej. zwiastuje poniekąd przedstawiciela panującej nam aktualnie generacji NIC, ale to chyba nie to. do mnie nie trafia - przede wszystkim za to "ubaw się". można było np specjalnie zastosować jakiś tandetny zabieg, wiesz żeby chociaż śmiesznie było. a mnie daj spokój. - :/ ograne na każdym froncie, państwo w państwie (niewiersz w wierszu) nie wracaj więcej. błagam. - to zastąpiłbym jednym ślicznym słowem np. spierdalaj, wypierdalaj. "spierdalaj kochany" - wiem, że to drastyczne, ale byłoby prawdziwsze, mniej patetyczne i pewnie większość osób spojrzałaby łąskawiej na utwór. kochany. *** i jeszcze ta interpunkcja :/ nie wiem, co ma wnosić taki zapis. proponuję amputować kropki i zostawić suchy zapis, ale zrobisz jak chcesz. mnie się podobało w miarę, coś w tobie jest, jakiś potencjał, postaram się zaglądać do twoich wierszy w przyszłości. zdrowia
  11. o ściany ciasnawej kabiny.- ciasnej, przyciasnej albo ja nie nadążam za nowoczesnością uderzenie ponad dwudziestojardowych fal.- wstyd mi, ale nie wiem. wolałbym w metrach... Już załatwia sprawy wizowe; nasz konsul obiecał to załatwić bez żadnego ociągania które dokonały znacznych spustoszeń - nie jestem pewien, ale chyba spustoszyły się lepiej nadaje. bardzo dobrze, naprawdę kawałek niezłej prozy. chociaż nie lubię dobrych zakończeń (Suliko), tutaj mi jakoś nie przeszkadza. czytałem z przyjemnością każdą część, nawet jeśli później nie skomentowałem. zdrowia
  12. w pewnym wieku ludzi nie stać na ludzkie uczucia- ja jeszcze parę lat wcześniej - "jak" miast "ja", chyba? poza tym postawiłbym na minimalizm, wiesz, wywaliłbym niebezpieczne słowo "jeszcze", bo wnosi mało treści, bez niego prawie nie widać różnicy;) w pewnym wieku nie było ich stać na lekkie - po co czas przeszły? "nie stać ich na lekkie" starczy. wygięcie ust ku górze - coś nie teges, jak to mówią. To "wygięcie" mi jakoś nie leży, brzmi raczej nie tak jakie było początkowe założenie. Rozumiem o co chodzi, ale te słowa nie oddają tego, co trzeba. Takie mam wrażenie. w wieku obecnym -niby bardziej dojrzałym dorośli już do uśmiechu za to dziecinnieją zapatrzeni w lustro - tutaj pozwoliłem swobie na lekką modyfikację (nie ma interpunkcji i traci na przejrzystości). powyższe marudzenie przedstawia jedynie moje odczucia, niekoniecznie muszę mieć rację, podkreślam od razu, aby uniknąc nieporozumień. wiersz nie jest specjalnie nowatorski, poruszasz kwestię przemijania, straconych szans, czyli temat na którym połamano wiele słów. Ewo, czytało się lepsze wiersze w Twoim wykonianiu. odbieram to jako swojego rodzaju oddech pomiędzy kolejnymi spazmatycznymi chwilami, jako próbę pogodzenia się ze światem itd. każdy to przechodzi. średnio. powodzenia
  13. heya, nie wiem czy do końca wykorzystałaś potencjał tego utworu, wydaje mi się, że jednak można było nieco lepiej. Temat jak zwykle Gekonowy, mroczny, tajemniczy, ale że Cię znam to się orientuję. Martwisz mnie trochę, twoje podejście, mroczne czasy powinny już skończyć się jakiś czas temu, wiesz. To teraz o wierszu - urzekła mnie końcówka (brak "w" przed "lustrze"?). Wcześniej też jest nieźle, ale jak wspomniałem wstępnie, Gekon potrafi lepiej. Nie trafiają do mnie "rozbłyski ciepła" - nie trawię tego, jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić w żaden sposób i wytłumaczyć, myślę, że powinno ulec zmianie. Tyle technicznie. Duchowo - wspieram. Cholera, początek jest mocny. Aga, życzę utlenienia tego mroku. Bywaj zdrowa.
  14. Równocześnie ogromna betoniarka wypluwała na taśmociąg ogromne ilości cementu. Równocześnie a ja nie widząc na razie nic specjalnie interesującego - jakby urwane, warto coś dodać. przecisnąłem się dalej. Odblokowałem następnie wentylator i zacząłem się posuwać dalej. – Sheet! - chodzi o shit? dobry kawałek; więcej się dzieje, wreszcie akcja nabiera rozpędu, wyjaśniają się tajmenice, pociągają za sobą następne. czyta się bardzo sprawnie, z przyjemnością. pozdr.
  15. Jay Jay Kapuściński

    Exit

    spoko. dobrze to wykombinowałeś + przewrotna końcówka. Na tych ulicach nie ma miłości - miłośc zbyt dosłowna, trza przerobić albo cały wers lepiej amputować. wszystkie budynki pamiętają Twoje imię miasto woła Ciebie nie mogę zrobić kroku - twoje i ciebie- po co z wielkiej litery, naprawdę nie trzeba koniecznie. po "ciebie" jakiś przecinek daj, bo już peel się włącza i chaos powstaje. legły w gruzach płomienie gdzieś dwa słońca przygasły stoję w przejściu ,wejdę lecz to nie jest wyjście ogólnie - plus pozdr.
  16. rozwaliły mnie te kudłate węże, nie mogę się pozbierać :D świetne. naprawdę niezły kawałek... życia (czy wiersza, nie mnie oceniać), podoba się (wiem, banalne zdanie), tylko przydałoby się utworowi (wg mnie) więcej tzw. brzydkich słów, jeśli ma już to być taki margines. dobra, kończę. mimo wszystko - plus:)
  17. sam nie wiem dlaczego mi przypadł do gustu ten wiersz, bo zwykle jestem odporny... chyba trafił swoją prostotą, ciepłem i ładunkiem emocji zawartych w zręcznie połączonych słowach. duży plus. pozdr.
  18. rewelacja, po prostu. nie mam uwag. pozdr.
  19. zacznijmy od tytułu: Nie kochasz mnie - bardziej tandetnie i dosłownie nie można zacząć, naprawdę. Wiem jak jest na początku poetyckiej drogi, ale nauka powinna zaczynać się właśnie od tytułu. Czytam go sobie i myślę - kolejny gniot, już wiem czego się mogę spodziewać itd. miłość - tego słowa to powinni zakazać młodym poetom jak obce to słowo niczym śnieg za kołnierzem - niesmaczne porównanie, zwłaszcza do takiego uczucia jak miłość (choćby nieszczęśliwa) idę przed siebie z tym co niegdyś uważałem za serce dziś to tylko - "serce" :/ jak strzępy mogą być nadżarte rdzą? to nielogiczne; w ogóle nie pasuje ten fragment. strzępy nadżarte rdzą nadal trzymam twoją dłoń gdy zasypiam jak stracony poganin wierny swemu wyznaniu - "swojemu" raczej będzie lepiej tylko teraz już inaczej gdy w tedy- pusto "w tedy"? wtedy, chyba... w marzeniach - marzenie, i znów słowo zakazane, w dodatku położone na następnej błyszczącej tacy to już nie to życie nie oceniam Twoich uczuć tylko wiersz, a on jest po prostu słaby. stoi sobie taka tacka słów, przeczytałem parę razy, zaraz zapomnę. o miłości można ładnie, co zresztą niedawno udowodniły niektóre osoby (konkurs jakiś był), więc radzę zajrzeć, zapoznać sie z lekturą, sądzę, że będzie to dobre "przetarcie" przed kolejnymi tworami. jedyne co mogę napisać to, żebyś unikał dosłowności, słów, które poprzez lawinę wierszy stały się tak kiczowate i niestrawne oraz nieumiejętnie używane, że po prostu zgroza. nie podoba mi się. ale powodzenia życzę w przysłości, początki zawsze są trudne
  20. zakwitała zimą mówiłem że tak nie można o moim pokoju powiedziała że jest zimny - zimą-zimny; zimny zamieniłbym na chłodny, albo jeszcze inaczej. zawsze przy wierszach traktujących o pożegnaniu, śmierci, czekaniu na ostatni moment itd. zastanawiam się, czy nie można inaczej tego napisać, mniej dosłownie. zwykle w prostocie tkwi cała istota. tutaj wyszło Ci przeciętnie, miewałeś lepsze wiersze, więc mając to w pamięci czekam na kolejne - bardziej udane. pozdr. aha, nieistnienie lepiej brzmi niż nieżycie.
  21. na wiosnę... - wielokropek do amputacji Schowaj mnie - może ukryj lepiej będzie Jak dębowy listek - po co to zdrobnienie W dłoni Przecieraj między palcami - dość ciężko mi to sobie wyobrazić Aż stracę kolor I konsystencję smutku - brrr, straszny zwrot Zakop mnie - a to jak pogrzebanie żywcem, jakoś subtelniej może Jak owoc kasztanowca Po szyję W ciepłej miękkiej ziemi Aż się przyzwyczaję I zakwitnę radością - to już w ogóle kicz krystaliczny W ciemnościach mnie przyczaj - ktoś może kogoś przyczaić? W doniczce na oknie Niech sama poczekam na wiosnę Ty mnie zostaw Czasem podlej, gdy mi opadną liście I tak Ci zabiorę wszystkie promienie słońca… - masz jakąś dziwną manierę kończenia strofy poniżej poziomu, jakoś inaczej można na pewno. zwabił mnie tutaj nick, ciekawy dość; wiersz zawiódł, ale widzę, że to początek dopiero, a te jak wiadomo, zawsze są trudne. powodzenia.
  22. nie będę pisał - ładny, brzydki - przy tym tekście nie wolno tak przejść. wraz z każdym człowiekiem historia zamyka kolejny rozdział, smutne, ale już się przystosowałem. tylko na pogrzeby już nie chodzę, wolę pamiętać ludzi na żywo. śmierć niech będzie w poezji. refleksyjny ten wiersz. pozdr.
  23. miałeś rację. postrzegać można na wiele sposobów; zaznaczonych zielenią oczu, kolejnym łykiem kawy, której smak zmiękcza ciastka. słowem wyrwanym z dziennika -- zaczęłaś dobrze. Nawet wybaczam Ci "postrzeganie na wiele sposobów" - musi być coś prostego. Bardzo ładnie wyszło "zaznaczonych zielenią oczu". Ale później wkroczyłaś na ten niepewny grunt, słowa, z których naprawdę cieżko już cokolwiek ulepić (po tylu tekstach, wiesz). "kolejny łyk kawy, której smak zmiękcza ciastka" - jeśli brać to dosłownie to nie układa się w logiczną całość, bo jak smak może zmiękczać. Zaś, jeżeli nie brać dosłownie, to wychodzi śmiesznie albo niezrozumiale (zależy przez pryzmat czego patrzeć). "słowem wyrwanym z dziennika" - przerabialiśmy wielokrotnie, po co raz jeszcze? pamiętam girlandy. każda przemawiała innym językiem życzliwość pogłębiona krawędzią - jakby na siłę wciśnięty ten fr. kursywą. tak sobie to wygląda. atramentu. listy łączyły nas aromatem wczorajszego dnia. usta idealnie doprasowane konturem -- dałbym "i" przed usta, brakuje jakiegoś "łącznika" pasteli nigdy nie lubiłam - za bardzo się rozlewały. z nadmiaru krzyków pęknął ołówek, jak dobrze popatrzeć - niedokończone rysy oszukują światłocień, zaprzeczając drugiej twarzy cisza wskakuje na parapet podsumowując, nie podoba mi się kursywa w wierszach, a jak dobrze wiemy, masz do niej słabość ;) zapis miejscami dość egzotyczny, choć mógłby być normalny - dla mnie zupełnie niepotrzebne akrobacje, i ta intrpunkcja, bardzo niekonsekwentna. tyle ode mnie. pa
  24. no tak, mogłem jaśniej się wyrazić - lubię takie finały. żeby rozwiać wszelkie wątpliwości - podoba mi się ten wiersz.
  25. u Ciebie jak zawsze - kąśliwa puenta, która z miejsca zmienia mój punkt widzenia na całość :) pozdr.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...