Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Barbara_Pięta

Użytkownicy
  • Postów

    1 171
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Barbara_Pięta

  1. Hmm... szczupły, około 170 cm wzrostu, uśmiechnięty, w okularach w drucianej oprawce, włosy trochę przydługie, odrobinkę kręcone, buzia okrągła (ale nie pucołowata!), ubierający się raczej na sportowo. Oto mój ideał piękna męskiego :-))). Rzeczywistość jednak bywa całkowicie różna, ale co tam, ja jestem elastyczna - jakby się trafił jakiś przypakowany gościu dwa metry wzrostu, 120 kilo żywej wagi to też się nie pogniewam. A co, ja się potrafię dostosować :-))))))
  2. Poprostu rewelacja, jak dla mnie. Pozdrawiam/B.
  3. Lekki, łatwy i przyjemny. Ma swój rytm. Plusowo pozdrawiam :-)
  4. Ukryta puenta - jak ja to uwielbiam!! Dzięki stokrotne Aksjo, cieplutko pozdrawiam :-))
  5. Łokej! Jużem wytnęła, he he he. Pozdrówka/B.
  6. O kurcze, muszę przetrawić. Wielce intrygujący utwór. Pozdrawiam serdecznie Stasiu i przesyłam cieplutki wiaterek /B.
  7. No, po lekturze. Tekst mi bliski, szczególnie miejscowość, którą opisujesz. Byłam tam kilka lat temu na spacerze z przyjacielem. Miły utwór. Pozdrawiam ;-)
  8. Mnie się ta "wymiana płynów ustrojowych" baaarrrdzo spodobała, hehe. Trafiłaś w mój gust. Ogólnie tekst świetny, moje klimaty. Pozdrawiam :-))/B.
  9. Wrócę później, jak będzie więcej czasu. Zajrzałam na początek, zapowiada się ciekawie. Nie chcę czytać po łebkach. Do zobaczenia niebawem :-))
  10. Dzięki Piotr. Cieszę się, że widać choćby mikroskopijne postępy. Natchnienie powolutku wraca, obaczym, co z tego wyniknie. Pozdrawiam pełnią sezonu letniego ;-)/B.
  11. Jak na mó basiopiętowy gust wiersz świetny. Z pewnością jeszcze tu wrócę. Pozdrawiam.
  12. Penis tańczy, penis śpiewa lekki wietrzyk go owiewa penis tu, penis tam do wyboru tyle dam Ciężka sprawa :-))))
  13. Kurcze, toż to piękna proza poetycka prawie z tego wyszła. Dodatnio, ciepło w pełni sezonowo-wakacyjnie pozdrawiam. Basia :-)))
  14. Lenthy Trwonley znów zbił mnie z pantałyku. Zawsze sobie obiecuję, że tym razem dam mu popalić. Mój, jak dotychczas najlepszy kumpel, nic sobie nie robi z moich "dyrdymałów", jak je określił, dalej więc roziwania kolejne minuty mojego żywota, kładąc mnie sukcesywnie każdego dnia na łopatki. Odkąd poznał ludzi Wredyego - podniósł poprzeczkę. Ambitny gość, jednym słowem. Tim Wredy uosabiał to wszystko, co można obejrzeć w najgorszych koszmarach sennych wyrywających człowieka punkt dwunasta, z włosami a la dąb stuletni. Tłusty, kwadratowy typ o jadowitym spojrzeniu, krokodylej skórze mógł niejednego potwora wpędzić w głębokie kompleksy. Sam widziałem, jak "Bestia" ujrzawszy Timiego najpierw zamarł w bezruchu, potem spojrzał w zwierciadło, jeszcze raz łypnął na Wredyego, nagle zalał się łzami, pobiegł do baru, walnął setkę i strzelił se w łeb. Rzeczywistość bywa okrutna. Konkurencja nie śpi. Wredy ma też Laskę, a jakże. Są prawie nierozłączni. Laska jest smukła, gładka, słusznego wzrostu i konkretnego przeznaczenia. Jak na Laskę przystało chyli swój wypolerowany okrągły łepek mniej więcej na wysokości bioder Timiego, co by się tamten porządnie mógł na niej wesprzeć. Ludzie Wredyego przypominają wyglądem zagłodzone wyżły, mało jedzą, dużo srają. Stąd też pewnie nagła utrata tkanki tłuszczowej. No cóż... prawidłowa przemiana materii nie jest ich mocną stroną. Materię zresztą dawno już wessała Dziura Grobleya, więc teraz coś jest albo nie ma - zależy od punktu skupienia. Lenthy chciał być taki, jak Oni. Cierpiałem, jak jasna mać widząc Trwonleya zabiegającego o ich względy, przepuszczającego cenne sekundy swojego Strumienia przez chwilowe istnienia Nieograniczonego Umysłu. Stapiał się, rozpuszczał i skraplał. Poddawał w wątpliwość wszelkie prawa fizyki, szczał na sufit, biegał po ścianach, smarkał przez uszy. Pragnął tylko jednego: dostąpić Wielkiej Inicjacji. Trwając więc w ekstazie ciągłego oczekiwania, pofrunął sobie Lenthy do swoich kumpli, chcąc się podzielić cudowną, słodką tajemnicą. Zobaczyć siebie w ich zdumionych oczach, czarownego Tancerza Nieograniczoności, eh... - Jest pan wylany. Proszę opuścić teren zakładu. - He, he... nie rozumiem, przecież... - jąkał się, lewitując chwilowo do góry nogami. - Człowieku spadaj bo wezwę ochronę O tak, wszyscy jesteśmy Strumieniem.
  15. Ot i Anko, Aksjo i JAcku!!! - dziękuję Wam serdecznie za odwiedzinki i ciepłe komentarze :-)). Przepraszam za brak wcześniejszej odpowiedzi, ale przepadłam w czeluściach Wesołego Miasteczka. W końcu ktoś musi sprzedować te bilety, pra?? :-))) Pozdróweczka/B.
  16. Piękny wiersz :-). Pozdrawiam wieczorową porą/B.
  17. Ups! Z tym bujaniem to tak jakoś wyszło ;). Dzięki za przychylne słówko, pozdrawiam/B.
  18. Ona już tam była. Podczas burzy schowaliśmy kilka takich okrągłych, przepasanych czerwonymi wstążkami. Nie chciałem wierzyć, ale Misteria już bardziej akuratna być nie mogła. W trakcie podejmowania kolejnych wyzwań, mających na celu utwierdzenie nas w przekonaniu jak jesteśmy odlotowi, umknęła nam jedna ważna rzecz, a mianowicie: rozpuściliśmy się w złoty płyn i nikt z tych, na których opini i zachwycie nam zależało nie był w stanie nas zobaczyć. Kurwa, czyżbyśmy stali się niewidzialni!? A nasza doskonałość, owszem była pod ręką, zawinięta w szary papier z opisem "opakowanie zastępcze" i "do użytku wewnętrznego". O zgrozo! Padliśmy na kolana, lecz okazało się, że my nie mamy kolan! Swobodna gra umysłu, żonglującego naszymi własnymi myślami, zaczynała nas odrobinę irytować. "Co jest doktorku?" - zdołal wydusić z siebie jeden z naszych, znajdując się w stanie kompletnego pomieszania. On jednak w odpowiedzi wypiął na nas swój wielki Nieograniczony Tyłek i puścił ogromnego śmierdzącego bąka, usypiając przynajmniej na jakiś czas kilka przeszkadzających uczuć. "Dobra, musimy zająć się tym, co mamy przed nosem. Narkoza działa tylko jakiś czas" - rzucił Ten Co Lubi Jeździć Na Rowerze. Podczas, gdy uciążliwe emocje smacznie spały, a na ich okrągłych księżycowych buzinkach malował się uśmieszek, my ciężko pracowaliśmy oczyszczając strumień. Myśli, idee i koncepcje wzięły nogi za pas, a przekonania przeszły na drugi brzeg. Opozycja szukała świeżej krwi. Tymczasem Misteria siedziała w wiklinowym fotelu, ćmiła cygaro i bujając się w rytm choroby sierocej mamrotała: "To tylko iluzja".
  19. Lekarz już był!! :-)))))))) Pozdrówka
  20. Dzięki Arek - poprawię się w najbliższym czasie, mam nadzieję. Pozdrówka :-)))/B.
  21. Świetne! Teraz idę czytać resztę, bo mam duże zaległości. Mój komp ciężko zachorował, biedoczek :-))). Pa
  22. Witam. Mnie się podobało od początku do końca, trzymało w napięciu, choć końcówka trochę mnie zaskoczyła. POzdrawiam :-)
  23. Kochani - chyba jestem Wam winna jakieś sensowne wyjaśnienie. Rzecz ma się następująco: Jak niektórym z Was wiadomo (a jeżeli nie, to niniejszym informuję), duch mój niepokorny, ciekawski "struś pędziwiatr" lubi sobie zwiedzać różne światy, czy też odmiennych stanów świadomości szukać. Zapewne jestem, jak ten gość z reklamy piwa, co zahaczył o latarnię. Zaraz pewnie porwie mnie wiatr zmian. Zmiana jest ponoć jedyną stałą rzeczą na tym świecie. Ostatnio właśnie doturlałam się do przystanku Buddyzm. Hm... stoję sobie, przyglądam się temu wielce egzotycznemu zwierzowi i nie wiem, czy za ogon go złapać, czy za pysk. Póki co mocno się drapię w głowę i dumam, na czym świat stoi... przepraszam - Medytuję ;-). To nara i dzięki wszystkim za komenty./B. :-)))
  24. Wow! Jestem pod wrażeniem, pozdrówka plusowe/B.
  25. taaak... to moje początki jak widać w tym temacie. Ale poprawię się, obiecuję :-)). Tymczasem pozdrówka ślę cieplutkie ;-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...