Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Michał_Kućmierz

Użytkownicy
  • Postów

    535
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Michał_Kućmierz

  1. modlitwa cicha jak myśl kościelna nawa pełna światła w przezroczach po raz setny po raz trzeci Chrystus przewraca się z boku na bok śniąc o piętnastej stacji metra brakuje by dosięgnąć ojca poczuć ucisk serca w miękkich udach świtu na całym ciele pobudzony świat fatyguje fastryguje witraże wybiela barwy ziemi na te z nieba zamienia błękitem na pstryknięcie palców natychmiast zmartwychwstaje po jeszcze
  2. Ja jestem psudofanem tej pani, a co do "Með suð í eyrum við spilum endalaust" to najpierw wysłuchaj, a potem pisz.
  3. Sigur to i tak (i tu się ze mną zgodzisz?), talent i klasa na tle zespolików zalewających nasze uszka, oczywiście są wyjątki, napisz swoje wounded nurse :)
  4. Jak nie chcesz to nie kupuj, nie słuchaj. Pozdrawiam M.
  5. Co do Hvarf/Heim zgadzam się, orientacje pozamuzyczne wokalisty pozostawiam bez komentarza. Poza tym ten zespół to już pewna stylistyka, której nie sposób zmienić.
  6. Kocham ten zespół i nie jestem obiektywny, jak zawsze (przynajmniej dla mnie) gnie kolana :)
  7. Tratwa Meduzy to obraz... pozdrawiam M.
  8. ...Abramowicz :) Pozdrawiam M.
  9. Dziękuję, że tu Ci się napisało, miło mi. Pozdrawiam M.
  10. Wyśpij się Autorze w wygodniejszej pozycji i napisz coś bardziej plastycznego/malownicznego/optymistycznego? Mniej przeciążonego słowem/czytelniejszego? To tylko chwila - jutro spojrzysz pogodniej :) Ten zlepek myśli zasuplonych/brunatnych nie podoba mi się, forma też nie przemawia, ale tak bywa z weną?/emocjami. Pozdrawiam. kasia. Jak się wyśpię to nie mogę tak po prostu, po ludzku... dzięki za wgląd Kasiu :)
  11. Dziękuję panie Jacku za odwiedziny i komentarz, pozdrawiam M.
  12. budzik ranny ptaszek umiera sen jak „tratwa meduzy” trwa cisza przerwana sekundą zegara odwraca kota wskazówką przed kukułkę nim ją dopadnie za oknem przedświtu wściekły dachowiec o żółtych oczach czarne płoche zwierzę bezpańskie bez kitu szyby powypadają szczęki niedowiarków ruszają się modlą minęło kilka chwil pozycji ciała w łóżku krzywe wydaje się sakramencko proste
  13. Oczywiście Pana komentarze.
  14. Pana poezja jest gorsza niż komentarze... pozdrawiam M.
  15. Tak jest z tym wierszem, niestety. Pozdrawiam M.
  16. A to dobre, pozdrawiam :)
  17. To mi się niebezpiecznie "frojdofsko" skojarzyło, chyba że taki był zamiar Autora :)))
  18. Dzień ojca dopiero za 27 dni, trzeba było poczekać...
  19. Moim zamiarem nie było budzenie niesmaku, to raczej próba swoistego przeniknięcia macierzyństwa. Walory estetyczne? Moralne? Lepiej dla Nas jak będziemy mniej wrażliwi. Pozdrawiam M.
  20. opiłki deszczu przecierają skórę tynku cegła krwawi tysięcznym miejscem w murze kropelka zwykłej brunatnej nie zaszkodzi miastu powietrze jak futro gęste jest i zmierzwione w tej mgle nawet papieros wolniej spada teraz ziemia jest inicjałem mlecznej drogi uliczne latarnie w rządku perspektywy mają w sobie coś ze starych fotografii zatartą stateczność nocnego pejzażu nie do zniesienia dla żyjących gwiazdy zduszone nadmierną obecnością światła myją stopy czerwonym olbrzymom w otchłani zdjętej żałoby bliżej boga wzorca skąd poczytalne odruchy wędrują w semantykę wiersza tak dzięki wszystkiemu można mieć nic zamiast kwiatów kupić dwa znicze jeden za zapłaconą mszę drugi za pamięć w ten sposób okrada się własną matkę zdejmując z niej śmierć wieko ciuchy majtki skórę własne narodziny zupełnie bez sensu 23 - 26 maja 2008
  21. Ten Twój czerw sprawił, że bardziej kocham "Padlinę" Baudelaire'a, a to już jest kopniak w "organizm tej pani"... zdrówko M.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...