Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Michał_Kućmierz

Użytkownicy
  • Postów

    535
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Michał_Kućmierz

  1. pola milczą podszlifowanym okiem milczy zapach z noża otarty traw zielenią skupia się promień opromienia aureolę głowy miast wieże kościołów zza firanki wygląda zastęp świętych i aniołów świętszych pootwierane okna za murem mnogą drabiną dotykają ziemię stopy wielkiej odwagi świetlista ziemia słyszy pradawne miejsca świętych pań i panów fragment zszedł skostniałych prawic koc ogrzewa drzwi wywiały pomost gdzie źródła starych przejść od dnia narodzin stąpa małych gniazd człowieka stopa ociera kamień bez dna sezon wiosen na mądrych stoi rozdrożach kryje falą zegar w słońcu kapie przeszłą godziną oderwał pióro ptaku zesłał zło na twarz odbicia pełną miarą odszedł zamęt tych i tamtych już nie
  2. drzewa milczą o sobie drzewa milczą o nas zabijają w sobie przejawy przyszłości więdną obustronnie od korzenia w liść zadziwia się światło powrotem krzyczą roztargnione zawsze pełne pogardy słońca aureola z makowin korona schnie na głowie rośliny króla poznasz po koronie władcę po władaniu odkrywa się jasny sputnik polotu mechaniczny bóg jest wielki sam sobie mnie daje siłę nadludzką uwierzytelniam się po bożemu prokreuję myśli ze zdań myśli poroniły się śmiesznie obawa że świat widzi i truje ośmiesza trucizną szczerzy zęby w osamotnieniu zdarza się nieprzemyślany kod nieprzemyślana zdrada małych tajemnic wybitych z dna słońca wypitych z dna kieliszka anioł cały z piór wygraża się w locie opiera się fali ognia roztańczonego powietrza w gestach udaje proroka starej daty gwoździe w pokoju powbijane do wewnątrz ostrzem schwytają anioła będziemy go więzić jeden pokój odpada jakoś musimy się pomieścić taki gość wymaga poświęceń nie chcemy go stracić na zawsze drzewa pukają do jego pokoju odzywają się łyse gałęzie pod oknem chcąc powiedzieć przekazać że jesteśmy tuż obok już prawie gotowi i opierzeni
  3. zimne ognie na twarzy, mróz z palców strzela północnym wiatrem w tył głowy zapalają się światła w tunelach ulic skromni ludzie wstają do pracy światła zza firanek przez okna przechodzą topią śnieg pod butami odwilż poranka jeszcze w ciemnościach syntetyczne światło dnia przed szóstą rano prowadzi widmo na sznurku chodnik jest ciasnym sklepieniem piekła trzeba wybiec do nieba, na jezdnię tam więcej światła pisze ruchome wiersze
  4. zimne ognie na twarzy, mróz z palców strzela północnym wiatrem w tył głowy zapalają się światła w tunelach ulic skromni ludzie wstają do pracy światła zza firanek przez okna przechodzą topią śnieg pod butami odwilż poranka jeszcze w ciemnościach syntetyczne światło dnia przed szóstą rano prowadzi widmo na sznurku chodnik jest ciasnym sklepieniem piekła trzeba wybiec do nieba, na jezdnię tam więcej światła pisze ruchome wiersze
×
×
  • Dodaj nową pozycję...