Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

dytko

Użytkownicy
  • Postów

    245
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez dytko

  1. dytko

    Szatan

    yyyyy a co to ? nie dosc ze to limeryku nie przypomina w ani jednym calu to jeszcze ten badziew sie nie rymuje, kolejny nieudany zart, tylko wciaz probuje sie posmiac, a w rezultacie wychodze zniesmaczony ze skrzywiona mina apel do administratora: prosze zrobic porzadek z tym, bo psuje to wizerunek tego dzialu z gory dziekuje pozdrawiam dytko
  2. dytko

    Rosół z kota

    co za ironia losu, wszedlem tu zeby sie posmiac a sie rozplakalem z tej zenady, miej Pan honor, "Właśnie o to chodzi w tym wierszu: Żeby sie z niego śmiać" - Panie smiac sie z wiersza? Czy z Pana? sprecyzuj Pan bo Panski wiersz uczynil mnie glupcem, odczulem rozwoj wtorny, to boli pozdr. dytko
  3. Przedział pociągu drugiej klasy. Zielone obicia ze skaju odbijały się we wszystkich oknach, nadchodził już zmierzch dnia, jak to jesienią po godzinie dziewiętnastej. Błyskały neonówki w przedziałach, co druga była zepsuta. Migały alfabetem morsa SOS. Nie narzekałem na żadne niedogodności, była to w końcu druga klasa. Usiadłem wygodnie, uchyliłem szparkę okna, była duchota nie do zniesienia. Z torby podróżnej wyjąłem piknikowy koszyk, pociąg nie zdążył ruszyć, ja zapychałem się już wędzoną rybą pokroju mintaja i sucharami maczanymi w zimowej herbacie. Pociąg rozrywał tory, rozpychał krajobrazy kopalń, fabryk i zmęczonych miast. Ja wciąż zajadałem się kiszoną kapustą, to parówkami wiedeńskimi z dodatkiem majonezu. Gdy zapadła zupełna ciemność wiedziałem z kim jadę w przedziale, a wszystko przez te okropne szyby które zdradzały każdy kąt. Prawie każdy kąt, bo czasem musiałem mocno się wychylić, żeby dostrzec, że dzielę ten sam przedział z babcią która namiętnie obgryzała paznokcie i zwinnie robiła pulower na drutach. Co ciekawe pierwszy raz w życiu widziałem jak można jednocześnie obgryzać paznokcie i robić na drutach. Mocno wychylony obserwowałem staruszkę, kiedy zauważyła, że jest podglądana spojrzała na mnie. To było straszne, nigdy się tak nie przestraszyłem. Wyglądała jak moja teściowa za żywota. Miała kępkę siwiejących włosów na głowie z niby rudym balejażem, brrrr drgnęło mną, jej głowa wyglądała jak ryba którą zjadłem przed godziną. Długi, spłaszczony nos zasłaniał całe usta. Schowałem czym prędzej głowę za siedzenie i nie spoglądałem tam już. Wyjąłem z koszyka termos z sokiem truskawkowym, było duszno i zaschło mi w gardle, wyżłopałem cały sok jednym tchem. Dojeżdżaliśmy już do stron które były mi znane. Przykleiłem nos do szyby i szukałem drzewa z koroną pełną liści, które zawsze stało koło znaku STOP przy skrzyżowaniu. Faktycznie było drzewo ale zupełnie suche i bez liści. Pomyślałem, że to wcale nie to drzewo, w którym się zakochałem. Otworzyłem okno i wyrzuciłem obrączkę ślubną. Pomyślałem, jeśli moje ukochane drzewo uschło, a uschła miłość nie ma nadziei, lepiej skończyć to raz na zawsze, pozbyć się złudzeń wieczności, nieśmiertelności naszych uczuć. Uznałem to za prymitywną zdradę. Nie dziwię się, że mnie rzuciła, rzadko bywałem blisko niej, ale nic to, drogi są różne, horyzonty szerokie, jestem młody, wszystko przede mną. Usiadłem na wygodnym fotelu ze skaju zadumany, poczułem ulgę, jakbym zrzucił z siebie ciężar odpowiedzialności. Godziny mijały, zjadłem wszystko co miałem w koszyku. Byłem tak głodny, że postanowiłem przejść wzdłuż mojego przedziału i spytać czy ma ktoś jedzenie. I o to cud, na siedzeniu przede mną młoda para paliła ognisko a w gazety były owinięte długie, błyszczące tłuszczem kiełbasy toruńskie. Usiadłem obok, chyba nawet nie zorientowali się, że ktoś do nich dołączył. Postanowiłem nie zdradzać swojej obecności i bezszelestnie podkradłem dwie laski kiełbasy. Przystawiłem je do ognia i zacząłem delikatnie smażyć. Ani się nie obejrzałem poczułem ogromną pięść na lewym policzku. Jaka rozległa się awantura! Wrzask i pisk. Szybko odsunąłem się i schowałem kiełbasę za plecy, jakiś facet wyższy ode mnie o głowę zaczął popychać mnie i wyzywać od idiotów i debili. Miał czerwono rude włosy i ześlimaczałe czoło od gorąca. Na szczęście to była moja stacja więc czym prędzej wybiegłem z pociągu. Upadłem na ziemię, potłukłem sobie łokcie i kolana. Wyszła z pociągu zaraz za mną staruszka z głową ryby, podobna do mojej teściowej. Widziałem jak szli za nią dwaj sanitariusze...dalej nic nie pamiętam. I teraz jestem tu, w wariatkowie. Kraków 2000
  4. dytko

    Poezja

    pisz proze pozdrawiam
  5. dytko

    butelka i on

    Pod butelką stół tańczył z krzesłem zwrotnik raka przebiegał między jego nogami dogryzał ostatnie spoiwo przeznaczenia z między szkła pryśnięć i wódki drżeń Za cieniem lubował czaić się kot w przeszkadzanie się bawił rozciągał pazurem wargi rzucone poświatą w kąt Miedziane wąsy strawione tytoniem wódce nadawały woń kadzidła z panem bogiem, kotem pęknięta klisza Wódka stół i krzesło potem on – Ukrzyżowany na podłodze
  6. w rytmie tańca że tak powiem brejkdensował na swej głowie i nogami pobił ludzi taki taniec sie nie nudzi po tym tańcu skończył w rowie :)
  7. Chochoł tak uparcie pisał wiersze że z tej pisanki wyszły świerszcze dla dorosłych i dla młodych temat dobrał jednakowy i w Człuchowie został wieszczem
  8. Toć ten Chochoł jest prostacki na bal przybył elegancki rozpiął krawat w armatki i pokazał swoje gatki i do tańca wcinał placki
  9. dytko

    Wyścig lat

    hehehe :) polykam go z przyjemnoscia, dlatego powiedzialem ze szkoda ze dzial P, powinien byc zdecydowanie w dziale Z, a ze pozno to ide lulu na kolacje polykajac Panski wiersz :) pozdrawiam ;)
  10. dytko

    Wyścig lat

    nooo w koncu wchodze i sie nie rozczarowuje, szkoda tylko ze dzial P. polykam go i ide lulu gratuluje pozdrawiam d.
  11. :/ hmm to kolejny wiersz ktorego skonczyc nie moge bo poprostu odechciewa sie, ja wiem ze to pierwszy wiersz Pani tutaj, ale uwazam ze jest to nieprzemyslana decyzja, z wierszem trzeba pogadac zanim sie go wsadzi na forum jakiekolwiek, chyba ze Pani juz gadala i nie wyszlo, przykro mi to rzec na sam poczatek, ale wiersz poprostu tragiczny, pol biedy by bylo gdyby wiersz byl bez rymow, to bezsens mialby chociaz jakas twarz, a teraz niedosc ze bezsens to jeszcze bez twarzy... rymowanie to trudna sztuka, tylko wybitnym wychodzi to dobrze, Pani gorzej niz tragicznie, zachecam porozmawiac z wierszem, nie isc na kompromis, tylko porzadnie wziac go za fraki i byc bezlitosnym... z szacunkiem pozdrawiam d. salut
  12. dytko

    niedopowiedzenia

    Kątem oka spoglądałaś na moje zaćmienie akurat przebiegało tędy słońce stałem półmrocznie ciągnąłem jak latawiec księżycowe kontrasty słońce tymczasem wiodło mnie za nos ostatnim pomrukiem rozgrzało nasze dłonie Zawsze patrzysz gdy mnie nie widać pociąga cię to niewiadome spojrzenie wyciągasz do mnie rękę nawet gdy stoję do nas plecami Razem za firaną mierzymy tylko kontury pozostawione tuż za granicą dnia tak jak ja kochasz niedopowiedzenia.
  13. dytko

    Tęsknota

    zdecydowanie do dzialu poczatkujacego sie nadaje ;/
  14. dytko

    Tęsknota

    jesli mam sie odniesc lagodnie, to ja bedem milczal jak grob :D pozdrawiam d.
  15. jesli sie nabijam to byc moze z siebie :) a jesli nie to z faktu ktory zostal opisany, coz poradze ze krowy takie sa? :) staram sie z ta proza, ale przeca nie zawsze wychodzi :) dzieki asher pozdr. d.
  16. dytko

    Szukam...

    jezuu prosze powiedziec ze to zart :) bo jesli nie to nie uwierze :[ albo za duzo tej heroiny i amfetaminy albo to istny grafomanizm. pozdrawiam d.
  17. dla mnie tragikomiczny wiersz, tandetyzm. iMniemam ze na sile dobierane slowa do rymu, gryza strasznie. ale wiem ze to kwestia gustu pozdrawiam i powodzenia zycze d.
  18. wiersz sie podoba, ale nie wiem czy to dobre miejsce dla niego ;) pozdrawiam d.
  19. dytko

    whisky

    Bądź pan panie razem z panem niech więzi nie rozerwane butelka whisky wlana w pyski w nogach się nam odstanie
  20. podoba sie, tresciwy wiersz, nie kapie spomiedzy wersow, to lubie :) pozdrawiam d.
  21. dytko

    głupia matka nadzieja

    Nadzieja matką głupich zabalowałem w tej sekundzie zabrakło tylko szczerości wyziewała spod twych rzęs nuta niedopieszczenia. Nadzieja głupia i matka głupia trwonisz podniecenia napompowanych piersi nie potrafię ich wskrzesić jak kiedyś. Nie zapraszajmy naszej matki ona wciąż ma nadzieję tańczyć między nami.
  22. się przyznaję się nie znam na koncie cztery limeryki mam jam amator nie domator na twą rade chętnie sie zdam :)
  23. Dobrze Pani Kalino ale pamiętaj proszę ino że to rym oraz dym jest pustym rymem ino :)
  24. Do dziś wierzymy, że Mojżesz przeprowadził żydów przez rozstąpione morze. Może. Czemu bliskie jest to „może” temu morzu co to Mojżesz rozstąpił? „Może” morzu nie równe, ale jednak werbalnie bardzo bliskie. Pytanie dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Jestem zdania, że dawno, dawno temu „może” i morze było takie samo, lecz jak odróżnić w ten czas wątpliwość słowa „może” od zasolonej wody? Zrobiono z tym raz na zawsze porządek, zmieniając gramatykę tego słowa. Można dojść za pomocą logiki do stwierdzenia, że to właśnie „może” mówiono zanim morze zobaczono. - Co jest za tym morzem - pytał niedowiarek Kolumba. Na to odkrywca: - Za tym morzem rodaku, jest coś, może. Niedowiarek słysząc słowa Kolumba zatopił się w smutku, że za morzem tylko może. To co on chce odkrywać? Spytał żyd Mojżesza: - Którędy poprowadzisz nas panie? Na to Mojżesz: - Może przez morze – wahając się czy większa niepewność w tym morzu, czy też w słowie „może” - że to prawie niemożliwe. Kolumba okrzyknięto optymistą, a ja odkryłem na czym polegał ten optymizm. Wychylony w dal, spoglądał na morze, z nadzieją na to, że tuż za nim jest ląd, a może może.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...