
dytko
Użytkownicy-
Postów
245 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez dytko
-
trafna uwaga troche sie zapedzilem i popelnilem blad :/ dziekuje pozdrawiam
-
Przyznam się, jestem trochę roztargniony. Zimą połowa ludzi jest roztargniona i myślami ucieka do ciepłych Włoch i egzotycznych, rozpływających się w słońcu Wysp Kanaryjskich. Marzenia marzeniami, a ja na razie musze zostać tu i marznąć. Dlaczego? Powiedzmy, że tak mi się podoba; dobra przyznam - nie mam pieniędzy. Jeśli już jest mi zimno, to zadowalam się skromnymi pocztówkami od zadufanych przyjaciół, którzy każde święta spędzają na Majorce. Kiedy czytam te rozpalone kartki, wcale nie robi mi się ciepło, raczej przykro. „Woda w oceanie jest dziś wyjątkowo zimna, zaledwie dwadzieścia siedem stopni, a piasek pali nam plecy, Krysia musi robić mi okłady każdego wieczoru przed wyjściem na balangę pod palmami. Kiedy opycham się egzotycznym krabem przyprawionym ziołami cholera wie skąd, zapominam o plecach, pozdrawiamy- podpisani Zbigniew i Krystyna. Niech nie myślą, że robi to na mnie wrażenie, żadna rewelacja, obejdzie się bez tych wszystkich specjałów. Mam bardziej wygórowane marzenia, a ich spełnienie wcale nie kosztuje majątek, poza tym co mi tam jakaś Majorka. Może oni wcale tam nie pojechali, kupili pocztówkę w kiosku, żeby zrobić mi na złość, tak, jestem o tym przekonany. Będę miał niezły ubaw jak wrócą z tej całej ich Majorki, przestudiuje położenie geograficzne, najmniejsze zakątki oraz specyfikę regionu, na pewno się potkną, a wtedy będę bezlitosny. Żeby było zabawnie: u nas ziąb jak na Syberii, chociaż nigdy tam nie byłem, ale sporo słyszałem - można nie przeżyć. Całe szczęście, że nie byłem i musze powiedzieć, że jestem dumny z siebie, że nie dałem się namówić na tą cholerną Majorkę, niby co miałbym tam robić? Parzyć sobie plecy i narzekać na zimną wodę? Tu też mam powody do narzekania, chociażby na ten mróz i śnieg po kolana. Wszystko przez to że nie mam odpowiednich butów na tą porę roku. Nie pojechałem na Majorkę, a może właśnie z tego względu, żeby kupić sobie zimowe buty i nie mieć powodów do narzekania? Tak, pójdę zafundować sobie buty. Włoska kolekcja zimowa w Romano Mazzante - nie będę żałował nawet trzech stów. Butów zatrzęsienie, cała gama kolorów, piękne fasony, do szpica, w stylu kaczki, zaokrąglane, na koturnach, płaskie z logo i bez, zamszowe, polerowane z najróżniejszymi ozdobami. Ale i tak szlag by trafił te włoskie buty, przecież we Włoszech nie ma zimy, a jeśli jest, to na północy przez kilka tygodni, a Romano Mazzante pochodzi z południa, z Sycylii. Mafijne pochodzenie mówi samo za siebie, oni nie znają zimy, nie znają śniegu, nie znają minusowych temperatur. Przynajmniej ja nie widziałem żadnej mafioziny na urlopie na nartach, a już na pewno w zimowych butach. Zrozumiałe jest, jeśli wziął się za projektowanie i szycie butów itp. to szyje to co dochodowe, a przecież najbogatsza śmietanka tego świata mieszka w ciepłych krajach, więc szycie ocieplanych butów byłoby ryzykowne i świadczyłoby o lekceważeniu arystokratycznych i bogatych sfer. Zresztą jakie on może mieć pojęcie o ocieplanych butach? Szlag by trafił te włoskie buty i tą całą Majorkę. Z drugiej strony rozumiem tego Romano Mazzante: biznes trzeba kręcić z tymi co chętnie wydają swoje majątki na szmaciane buty, ale co ma wspólnego z tym Pierre Cardin, przecież to Francuz, Alpy, Mont Blanc - stolica europejskiego narciarstwa i zimowej rekreacji, a przecież buty to podstawa. Czyżby najbogatsi nie bywali tam? Czy to oznacza, że miano stolicy zimowego wypoczynku nadali ludzie z niższych warstw albo tych przeciętnych? Może to jakiś spisek? Może chcą utworzyć europejską korporację Romano and Pierre, która będzie miała na celu zmuszenie ludzi do odwiedzania ciepłych krajów bądź do masowych migracji, gdzie właśnie ich buty będą najniezbędniejszą częścią garderoby? Może przewidują w niedalekiej przyszłości ruchy tektoniczne, zmiany klimatów i przemieszczanie się kontynentu europejskiego w kierunku równika. Może to właśnie dlatego wszyscy wyjeżdżają na Majorkę i marzeniami uciekają do egzotyki i ciepła. Możliwe, ale beze mnie, bo nie mam na to ochoty. Dobrze przyznaje - nie mam pieniędzy.
-
o poranku - (telefoniczna rozmowa / ona - on)
dytko odpowiedział(a) na dytko utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
on: prawda mym przesłaniem choć to poranki nie takowoż napawające kłamstwa można upchnąć pod mgiełką chłodu ona: pod zamgloną powieką trzepocze rzęsa ciepła on: strefa w głowie a o poranku więc może zalążek aktualności przybrnie ku świadomości mgiełka na pewno jest pod powieką nieprzespanej nocy w parze z księżycem ona: już się ulotnić nieco zdążyła paruje oddech, sitkiem łapie ciepło makaron przypaliłam przez to on: pomsta do sitka, makaron uczczony ulotniłaś swe smugi, ale zarodki pozostały rozmnożą się bakterie, zarażą poranek potem ciebie stłamszą, nocy nie doczekasz a następne miejsca uchylą rześkość już spowiły jasności okienne, bakterie przeklęte ona: rześkość swą przywołam o stopień zaawansowaną bakterii łyk w szklance z makaronem, sitko jest rakotwórcze ocalonam a wszystko bo dzwonisz o poranku on: awansować znaczy rozszerzać swe horyzonty oddaliłaś wątpliwości przetrwasz katastrofalność pragnień ni sekundy ni mrugnięcia okiem nie zaprzeczy ona: pewnościom twym oddam się błogo pościel zgaszę, podkołdrowy ogień, sparzyłam stopy ręce zmarszczyły się i wtopiły w gęsią skórkę on: i vice versa - mrugam oczętami i rześkości twej się oddaje śniadaniowe jabłka za oknem porwij zdmuchnij zapach by chaosu na śniadaniowej tacy nie tworzyć zaklinacz kości - gimnastyka rozruszaj zastygłą noc oddalając zmęczenie ku kolejnej nocnej porze ona: początki zazwyczaj wymuszają ewolucje osobowości fizyczność po umyciu zębów zatrudnię później już tylko w dół pociągnę dłonie - teraz nie mogę gdybym rzekła: wstałam ze śpiewem (skrzekiem) na ustach on: toż to zbrodnia iść w dół po moście twego ciała doświadczenie które ku górze się pnie po lianach ewolucji człowieczej to rozdarcie nasze, paranoi ojciec śpiew skowronków, potem ty, usta płynne zamoczone poranną wodą toaletową ona: tak zazwyczaj bywa - początki znajdujemy pobieramy zalety przy dłuższym kontakcie zaczynamy wady jednym słowem uszy więdną nie pytaj, lecz powiadaj krócej on: skalkulujmy pozytywy i negatywy porannej pobudki negatyw wywołany z kliszy nocnego nieżycia a pozytyw na polce obok wierzby płaczącej stoi niczym triumfatorski wyczyn siedmiu dni ona: pozytywy? nie widzę negatywy oczy mi przesłaniają przez to sitko cholerne on: pozytywy przyniosę na tacy jak śniadanie wykwintne negatywy zetrę niczym łzę zaschniętą na drobny pieprz ona: to pieprz wszystko spieprzył a truchlejące słowa ulatniały się dla ciebie on: mam nadzieje ze nie zgniotły wątłej kobiecości? ona: przez te drzewa, jabłka, prośby twoje kończę tą rozmowę zamykam okno i o poranku kładę kłodę do kołyski w oczekiwaniu na płodną noc -
serdecznie dziekuje za komentarz, bardzo sobie cenie wszelkie opinie z wyrazami wdziecznosci dytko
-
Kopulacja mentalna proszę pana to nocna dłubanina w pościelach umysłów sponiewieranych życiorysem ulicznym, bądź wybornie wiejskim Kopulacja mentalna jeśli niepojęte to posuwanie czasu na migi opuszkami palców, albo uchylona kiecka pod bramą zachęta dla sakramenckich ojców W końcu kopulacja mentalna jeśli wciąż niejasne to papranie błotem spurpurowiałych sadów wymiana myśli dla obojga tak odległych że otchłanne cywilizacje kopulacje ową zastąpiły biogenami.
-
To co czytasz nie staraj się rozumieć wszystko to płycizna, zanurz dłoń w słowie tylko wysokość kciuka sięga sens wylewania paranoi tautologizmy próżnieją w wspomnieniach. To oceania, ropa naftowa, wyschnięte łzy na gipsowej, spękanej twarzy nie toń w zamyśleniu bo utoniesz w kałuży wylanej herbaty, spoconych dłoni zeszłonocnych. Nie czytaj już, przetrawiłaś atramenty, odszedłem to miał być wiersz, wykrwawiona strofa, zapomnienie. Spójrz, przecież to słowa dla twych łez klęczących wypływające ze źródła suchego jak pieprz.
-
ten ktory owe kalamarze trzyma w szufladzie :)
-
Kinematografia - Czy schodzimy na psy?
dytko odpowiedział(a) na dytko utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
za wszelkie komentarze dziekuje :) -
Kałamarze trzymam w szufladzie Już zaschły kurzem spamiętanym kieliszkiem Nie sięgałem po nie dawno Zalałem myśli atramentem Nie tknę cieknących wulgaryzmów Chociaż ochotę mam wielką Pragnienie katastrofalnie nęcące. Ślicznym okiem pawim bawił wenę twórczą Myśli zmyślił wykrakał zaplamił Słowa zdrapał skreślił spieprzył A przecież to nie jego wina.
-
a wszystko on, a wszystko w nim a wszystko znów, głuchy mim burzy ktoś jakiś głos czy też szept, szepcze z nim
-
I wyjdę ze stoickim niepokojem
dytko odpowiedział(a) na dytko utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zababrałem ulubiony fragment koszuli zgniłym zapachem goryczy. Krzyki i szmery zostały w powietrzu jak duchy Milczałem, gdy Mickiewicz bił się pod Grunwaldem i otworzył puszkę Pandory na stulecie milczenia, a ten od cynamonu wysmarował słoneczniki. Francuskiego pochodzenia syn Diderota. Tak zapłacą Panu i mnie ciężkie symbole za to milczenia i pogardę małp Szymborskiej. A łańcuchów nie chcę słyszeć ni mrugnięcia okiem. Osłupiałem rodząc się przypadkowo. Taki pusty milcząco rozchyle mankiety, krawaty obrócę, klipsy szarpnę z jękiem, opluję stertę nazwisk - te klucze zagadkowe I wyjdę ze stoickim niepokojem. -
‘’ Poczekalnia ‘’
dytko odpowiedział(a) na Zygmunt August utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
trawie, smakuje niezle, tylko troche ten rym troche psuje poetycka uczte, podoba mi sie, czekam na nastepne... pozdrawiam -
dotkenalas mnie Mea... lubie to uczucie... tresciwe opowiadanie... gratuluje
-
Kinematografia - Czy schodzimy na psy?
dytko odpowiedział(a) na dytko utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ostatnimi czasy wszyscy kręcą filmy. Niskobudżetowe, zazwyczaj rodzinne. Głowy rodziny, oświeceni scenarzyści i reżyserzy zarazem, angażują do swych filmów babcie, żony, kochanki nawet dzieci. Jak niskobudżetowy, to niskobudżetowy, wynagrodzeniem jest obecność nazwiska w końcowych napisach i być może przyszła sława. No tak, tylko teraz co oglądać? Film o rodzinie Kroitz’ów, czy może o sąsiadach Belmerach? Jak to mawiają fachowcy w tej branży - marny film, marny widz. Tylko co zrobić, kiedy moda przyszła na rozwleczone, wypasione, i nie daj boże uzbrojone tasiemce filmowe? Można rzec, katastrofa kulturowa rozprzestrzenia się błyskawicznie, „tandetyzm” kwitnie, a wszyscy pożerają go namiętnie. Ekonomiści ogłaszają równowagę rynkową. Jaki wniosek? Interes rozkręca się na całego. Socjologowie, kulturoznawcy nawet wróżki i inne „demonidła” zadają sobie egzystencjalne pytanie „czy schodzimy na psy?”. Żeby uspokoić przerażone dusze co poniektórych zatroskanych o reputację naszego kraju, powiem, że znalazł się wybawca. Jeśli tak można nazwać mojego sąsiada, który jako jeden z nielicznych, nie zabrał się za reżyserkę. Wielkie dzięki ci za to Heniu. Wyobraźcie sobie drodzy widzowie, nasz wybawca Heniu z wykształcenia psycholog z dziedziny psychoanalizy, wpadł na fenomenalny pomysł. Skonstruował maszynę do projekcji snów przy pomocy kilku elektronicznych urządzeń w oparciu o książkę pt. „zrób to sam – poradnik majsterkowicza”, odwołując się przy tym do swego psychoanalitycznego doświadczenia. Co się okazuje? Rewolucja kina na skale światową? Nie. Może nowe spojrzenie na film? Też nie. Wydawałoby się, że koszmar kinomaniaka skończył się na dobre. Nie! Wsadziliśmy sobie gwóźdź w trumnę. Teraz wszyscy kręcą pornole. -
Splątane w pacierzu dłonie zdębczałe oczy w gwiazdy spozierały znaiwniałe. Paprafada schaosiała połamątliła zabrudniała w twoich myślach Boże zwariowałem.
-
drobne problemy, kwadraciki usuniete :)
-
Jeśli niebo na ziemi jest piekłem w niebie, to kiedy wstanie słońce, pokłonię się nisko, zedrę kolana do czerwoności, potargam włosy, włożę do doniczki. Jeśli życie bez ciebie jest śmiercią żywota, to kiedy obudzisz się, posypię deszczem oczy, oddam ci swoje dłonie na każde zimne święto. Jeśli myślisz że umarłem albo umrę przed śniadaniem, to wykreśl mnie z notesu, zgaś mi papierosa pod powieką. Na śniadanie nie mam dziś apetytu.