
vacker_flickan
Użytkownicy-
Postów
2 538 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez vacker_flickan
-
Ja napisałem o modelowaniu ogólnie stanów kwantowych. Nigdzie nie napisał Pan o jakiej ilości kwantów piszemy. Założyłem więc, że ogólnie. No tak ja piszę o sprzęcie jaki był dawniej, o dawniejszych superkomputerach w porównaniu do dzisiejszego jednego zwykłego komputera. Rozumie Pan to? A Pan pisze o dzisiejszym superkomputerze. Co do samych algorytmów i programowania, to dobry programista mający odpowiednie wzory da radę stworzyć sobie pakiet office czy inny, jeżeli oczywiście ma na to ochotę (bo może wystarczają mu drobne poprawki do istniejących. Nie piszę tutaj o naszych przeciętnych specjalistach, którzy nie znają język C, i tak nie napiszą nawet prostego notatnika bo nie umieją wymyśleć algorytmu, tyle że taki "specjalista" za granicą nie byłby uznawany za programistę. Dość dużo oprogramowania powstaje na uniwersytetach. Potem niektóre modyfikowane są udostępniane. Niektóre publikowane na stronach uniwersytetu. To oczywiście, jesli ktoś chciałby stworzyć coś sensownego. Jednak najprostszym sposobem byłoby skorzystanie z tego co już jest;) Proszę Pana, co to znaczy "modelowanie ogólnie stanów kwantowych"? Niech się Pan nie ośmiesza. Porównał Pan inżynierię półprzewodnikową do modelowania stanów pogodowych, to podałem Panu pierwszą z brzegu różnicę, która świadczy o większej komplikacji tego drugiego. Poza tym odnoszę wrażenie, że nie widzi Pan różnicy pomiędzy układami charakteryzującymi się wysokim stopniem uporządkowania materii a takimi, w których materia hula w sposób nieuporządkowany. Co do ilości - w każdym z przypadków mówimy o niewyobrażalnej "ilości kwantów". :D Ależ pisze Pan o starych superkomputerach, ale co z tego. Założył Pan błędnie, że te stare świetnie poradziły sobie z zagadnieniem modelowania pogody. Jak się dobiera założenia według własnego uznania a wbrew faktom, to można wykazać wszystko, co dusza zapragnie. Nawet wybitny programista nie jest w stanie samodzielnie stworzyć takiego pakietu oprogramowania. Jest to zbyt skomplikowany twór, który przy okazji wymagałby programisty omnibusa, który jest świetny na wszystkich polach tej pojemnej dziedziny. Żeby zrobić poprawki do istniejącego oprogramowania, to najpierw trzeba je mieć (a ja cały czas mówię o oprogramowaniu, które służy do integracji wielu procesorów i o takim do skomplikowanej analizy pogody), a to nie jest oprogramowanie ogólnie dostępne, wręcz chronione na tyle, że to obiekt walk wywiadów gospodarczych. Po drugie, trzeba mieć kod źródłowy, co jest jeszcze trudniejsze, bo dokonanie dekompilacji programu jest rzeczą praktycznie niemożliwą. Czyli trzeba by pójść na przykład do MITu i poprosić ładnie, żeby dali kod źródłowy, potem oni by się uśmiali, a my razem z nimi. Wie Pan, tak zupełnie ogólnie, to ja się zgadzam - bardzo dużo oprogramowania powstaje, również na uniwersytetach. :D I tak na koniec: niewielu jest programistów, którzy "nie znają język C", choćby z tego powodu, że tego obowiązkowo uczą na studiach, poza tym również dość powszechnie na niższych szczeblach edukacji. Zaryzykuję wręcz stwierdzenie, że większość ludzi zajmujących się różnymi dziedzinami informatyki posiada przynajmniej postawową wiedzę z zakresu tego języka taką, która pozwala prawie na napisanie prostego notatnika. :) Nawet ja, osobnik, którego zapewne uznajesz Pan za istotę bardzo mało inteligentną, skoro wypisujesz takie bzdury, potrafiłbym napisać programik, który służyłby do zapisywania myśli. :)
-
opadają ręce, nogi...
vacker_flickan odpowiedział(a) na Olesia Apropos utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Teraz to mnie ręce opadły już całkowice, czytając Pana. Jeżeli dla Pana spekulacje akcjami to przestępstwo, to ja się pytam czy Pan wogóle wie co to są spekulacje? Jak widzę znów myli Pan pojęcia. Przedtem objasniłem Panu, o emisjach akcji, żeby Pan zrozumiał, że sam debiut na giełdzie nie oznacza dokapitalizowania przedsiębiorstwa. Jakie akcje i w jakiej kolejności były emitowane, można się dowiedzieć z prospektu emisyjnego, konkretnej spółki, czytając dział o akcjonariacie. Podkreślam jeszcze raz każdy przypadek trzeba analizować osobno. Dziś też debiutują na giełdzie różne spółki, ale nie zawsze w czasie debiutu na giełdzie są dokapitalizowane. Najczęściej jest tak, że fundusze inwestycyjne widząc dobrze zapowiadające się przedsięwziecie (najczęściej z branży IT) zakładają z pomysłodawcą spółkę po czym spółka trafia na giełdę, w ten sposób fundusz wycofuje się z inwestycji i zarabia. Dokapitalizowanie następuje dopiero za jakiś czas. A teraz wyjaśnie Panu co to są spekulacje. Spekulacje giełdowe to jest zakup akcji w celu sprzedania ich po wyższej cenie. Po czym można je znów kupić i znów sprzedać. Nie ma w tym nic złego, ze ktoś kupuje akcje i je sprzedaje, a po jakimś czasie nabywa je znów w tym samym celu. Spekulacja jest po prostu grą giełdową. Ja wiem, że wczasach PRL za handel walutą(spekulacje) zamykano. Z pewnością pomylił Pan pojęcie z manipulacją, która faktycznie jest przestępstwem, jednak polega na celowym wpływaniu na giełdę. Wykorzystując sugestywność. Manipulacja polega na celowym wystawieniu dużego zlecenia, żeby spowodować gwałtowną reakcję, może to być duże zlecenie sprzedaży lub kupna. Jest trudna do wykrycia właśnie, dlatego że nie da się jej zbyt łatwo odróżnić od spekulacji. Manipulacją może być także, komentarz prasowy, który może byc napisany tylko w celu wywołania oczekiwanej przez autora reakcji. Jak również wypowiedź znaczących polityków np. że jest kryzys, albo że kryzys się skończył itp. Co właśnie powoduje dyskusję o tym czy polityk w trakcie bycia ważną osobą w Państwie ma prawo grać na giełdzie. Co do przeklejania to nic nie wklejałem, w odróżnieniu od Pana, żeby pisać o ekonomii nie muszę szukać w wyszukiwarce. Poza tym to jest podstawowa wiedza i osoby interesujące się giełdą, powinny ją znać. Pan raczy żartować, że o funkcjonowaniu nowoczesnego wolnego rynku nie wiedzieli Ci co się kształcili w krajach, demokratycznych, w krajach całkowicie wolnorynkowych? Jak również były międzynarodowe konferencje naukowe, na których uczestniczyli profesorowie. Nawet w czasach PRL brali w nich udział. W dodatku USA nam "pomagały" opracowując nawet tzw. plan Balcerowicza. Oni też nie mieli doświadczenia z wolnego rynku? Rynek centralnie sterowany od wolnego rynku, róznił się tym, że o cenach decydowali ludzie sterujący całą gospodarką, którzy doskonale zdawali sobie sprawę, kiedy ceny muszą wzrosnąć. Jednak wtedy o cenach decydowała polityka, więc skutecznie je czasem zaniżano. Z wielu względów nie dawało się zaniżać bez końca cen. Powodowało to gwałtowne podwyższanie cen i doprowadziło w końcu do przemian po strajkach. Skuteczne planowanie utrudniała jeszcze jedna polska cecha, mianowicie u nas nie wszystko było do końca państwowe. I jeszcze jedna bardzo ważna kwestia w latach 90 nie powstawały pierwsze spółki kapitałowe. Pierwsze spółki działały już w latach 80. Spółki Z o.o. są też spółkami kapitałowymi. Z tą róznicą, że ich udziały nie są notowane na giełdzie papierów wartościowych, oraz ich minimalna wartość jest 10 razy mniejsza od wartości obowiązującej dla S.A. Ja się zastanawiam, z jakich powodów z lubością rozpisuje się Pan na miliony wątków, bo bez wątpienia efektem jest to, że nie do końca wiadomo, co Pan chce powiedzieć, poza tym, że strategia czepiania się poszczególnych zdań to chyba Pana jedyny oręż w dyskusji. Pogrubiłem te bardziej od rzeczy dygresje, których się Pan dopuścił. Tym bardziej, że ja nigdzie nie napisałem, że emisja akcji musi koniecznie oznaczać dokapitalizowanie spółki. No, ale to inna Pana cecha, która praktycznie uniemożliwia sensowną dyskusję - ciągłe wyciąganie niczym nieuzasadnionych w tekście opinii rzekomo wyrażonych przez adwersarza. Po co z kimś dyskutować, skoro stale łamie się reguły konwersacyjne? nie wiem. W każdym razie zrobiwszy resume tych Pana wywodów wyszło tak: - krytykuje Pan prywatyzację - wg Pana Skarb Państwa sprzedawał zbyt tanio - niepotrzebnie sprzedano banki wyodrębnione ze struktur banku centralnego - GPW powinna od początku w pełni upłynnić kursy akcji - liczne zastępy ekonomistów, specjalistów od wolnego rynku i transformacji, powinny przewidzieć konkretne konsekwencje planu Balcerowicza Niestety mało w tym konkretu, a Pana twierdzenia oparte są raczej na myśleniu życzeniowym (chyba że celowo ukrył Pan argumentację). Przewidywania ekonomiczne nie poddają się prostym systemom analitycznym. To raczej przypomina wieszczenie z fusów. Poza tym nie wiem, czy kogokolwiek jest w stanie przekonać argument "sprzedawali zbyt tanio, bo to było warte więcej". Wchodzenie w rolę eksperta rzeczoznawcy i to tak generalizującego jest śmieszne. Co do upłynnienia kursów - nie podał Pan żadnych argumentów, dlaczego to miałoby być lepsze, poza tym, że giełdy działające od dekad a nawet wieków, stosowały kurs w pełni płynny (na stabilnych rynkach) oraz, przynajmniej ja tak zrozumiałem, że dzięki temu akcje spółek publicznych prywatyzowanych na giełdzie osiągałyby wyższe kursy. To też jest śmieszne, bo równie dobrze mogłyby osiągać o wiele większe spadki. A co do banków, to nie można się łudzić, że polskie banki zarządzane przez ludzi z klucza, byłyby w stanie długo utrzymać wysoki udział polskiego kapitału na rynku bankowym. Na pewno utrzymałyby na dłużej, tylko że ja nie wiem, w czyim by to było interesie - konsumenta na pewno nie, wystarczy przyjrzeć się bliżej jakości usług PKO BP - to właśnie wtedy, gdy na rynku królowały polskie banki, dostępność kredytów była żadna a przelewy bankowe szły, bywało, że przez miesiąc. Kończąc, Pan chyba nie bywa gościem instytucji, które nadal pozostają w ręku państwa. Poza tym, że raczej pobudowali sobie piękne nowe siedziby, to w środku panuje głęboka komuna w organizacji, a siedzą tam ci sami ludzie od wielu lat i pewnie będą siedzieć, aż umrą. I jeszcze powtórzę, do znudzenia: państwo polskie o wiele więcej pieniędzy straciło na braku reform strukturalnych systemów socjalnego, emerytalnego i zdrowotnego i braku restrukturyzacji tzw. "strategicznych gałęzi przemysłu". A obywatele stracili jeszcze więcej - z każdym miesiącem topią środki w system, który ma im dać zabezpieczenie na starość, a da mi jedno wielkie G. Lekko licząc co miesiąc oddaje około 1500zł na różne tego rodzaju podatki, z których nic nie mam i mieć nie będę, bo i tak muszę się ubezpieczyć zdrowotnie poza systemem, a ZUS mi po 40 latach pracy powie, że dostanę od niego 700zł miesięcznie, nietrudno policzyć, że gdybym żył 20 lat na emeryturze, ktoś gdzieś w takiej systuacji ukradł mi jakieś 50% pieniędzy, które "odłożyłem" na starość dzięki zapobiegliwości państwa polskiego. Gdybym powyższą kwotę inwestował na własną rękę, podejrzewam, że po 20 latach w ogóle nie musiałbym pracować. To jest kradzież, oszustwo i granda; rozbój w biały dzień. A Pan się prywatyzacji czepia, która w większości polegała na wyprzedaży złomu, a przede wszystkim już była i nic się na to nie poradzi, a dywagacje na temat, jak by to było pięknie, można między bajki włożyć. I może Pan sobie myśleć, że Balcerowicz Pana okradł, ale ja tak sobie myślę, że każdego uczciwego obywatela okradają kolejni ministrowie pracy, którzy z Balcerowiczem tyle mają wspólnego, że może kiedyś niedaleko niego usiedli przy jakiejś okazji. -
Produkt marketingowy... dzisiejsza nowomowa jest boska.:D Jeśli nie rozumiesz któregoś słowa, to nie wahaj się spytać wprost, nie będę się śmiał;] Właśnie odnoszę wrażenie, że raczej ty nie rozumiesz, bo stawiając produkt marketingowy w opozycji do artyzmu udowadniasz, że błędnie używasz pojęć. Dokształć się i popraw. ;)
-
opadają ręce, nogi...
vacker_flickan odpowiedział(a) na Olesia Apropos utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
A ilu zna Pan jasnowidzów? Prognozy na temat przyszłości można tworzyć na podstawie doświadczenia, a nigdy wcześniej w historii państwo nie transformowało się z gospodarki planowej do gospodarki rynkowej. Co do wykształcenia polskich "działaczy", to proszę się nie kompromitować. Wiedza ekonomiczna a wiedza o funkcjonowaniu nowoczesnego wolnego rynku, to dwie różne rzeczy. Nigdzie nie porównałem zaufania inwestorów do państwa komunistycznego i państwa postkomunistycznego, zatem w ogóle nie rozumiem, o co Panu chodzi. Tak samo nie rozumiem wywodu na temat emisji akcji, po co? po co Pan przeklejał? niech Pan poda zawczasu źródło i autora, zanim ktoś to znajdzie. A na koniec: spekulacja akcjami jest przestępstwem, a nie normalnym elementem giełdy. -
Produkt marketingowy... dzisiejsza nowomowa jest boska.:D
-
Całujcie mnie wszyscy w dupę
vacker_flickan odpowiedział(a) na amerrozzo utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Kiepska muza też. :P -
Całujcie mnie wszyscy w dupę
vacker_flickan odpowiedział(a) na amerrozzo utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Tak. Ja myślę wręcz, że on musiał kiedyś wygrywać konkursy recytatorskie. -
Jak również forum poetyckie to chyba nie miejsce na dyskusje tego typu? Też raczej można sobie założyć bloga i tam pisać, a nie wstawiać czyjeś teksty na forum poetyckie. Chyba, że były jakoś poetycko napisane... Proszę zapytać o to właściciela forum. Natomiast biuro prasowe ma ściśle określoną funkcję, której nie będę podawał po raz trzydziesty pierwszy, bo skoro za drugim, czy trzecim do Pana nie dotarło, to i tysiąc nie pomoże.
-
Modeluje się mniejsze od kwantów cząsteczki, czy jak to się nazywa, co jest wykorzystywane do produkcji procesorów w jakiej dziś technologi, bo już nie wiem (zatrzymałem się na poziomie 0,14 mikrona) jak firma INTEL za oblicza jeszcze mniejsze technologie jak również IBM prowadzi badania i symulacje na poziomie kwantowym. o NASA już nie wspominając.. Jeżeli udawało się opracować technologię rozbijania chmur ok. 50 lat temu (czyli wtedy po raz pierwszy udało się doprowadzić sztucznie do opadów) to komputery były słabsze. Teraz mała sieć ma większą moc obliczeniową niż superkomputery z lat 60/70, kiedy przeważały 8 bitowe komputery. Początek lat 90 to dopiero komputer 32 bitowy. Proszę sobie uruchomić nawet 10.000 komputerów 8/16 bitowych i porównać ich moc obliczeniową z jednym komputerem 64 bitowym, taktowanym zegarem pare gigacherców, kiedy komputery z tamtych lat nie osiągały kilkunastu herców. O pamięci komputerów już nie wspomnęm gdyż 8 bitowce dobrze radziły sobie z małą ilością Pamięci (ok. 64 kb), więc po połączeniu w tak wielką sieć dałoby to około 2 GB ramu. System jak wiadomo powszechnie stosowany nawet przez NASA to UNIX. Domową wersją całkiem zgodną z UNIXEM jest LINUX. Oprogramowanie m.in. UNIX jest własnością uiwersytetu amerykańskiego. Podziwiam, Pańską wiarę w to, że danych i oprogramowania nie da się skopiować. Sam Pan w poprzednim wątku napisał, że to co miało wartość kilka milionów dolarów dawniej teraz może być warte grosze. Chodzi o to, że nie słyszałem o algorytmie, który byłby w stanie modelować niewyobrażalnie gigantyczną liczbę stanów kwantowych cząstek, tym bardziej, że ponoć przechodzenie z jednego stanu w drugi ma charakter całkowicie losowy, tzn może nie, ale nie znaleziono prawidłowości. Jeżeli nie widzi Pan różnicy pomiędzy symulacją kwantową układu o powierzchni kilometrów kwadratowych a chipem o rozmiarach 15x15mm, to gratuluję matematyki. Nie znam tajników projektowania procesorów, ale sądzę, że raczej prowadzi się je na poziomie aktualnej technologii, czyli pojedynczych jednostek logicznych, czy 32nm. Tak aż mi dech zapiera, jak Pan sobie to wszystko ładnie składa. W ten sposób pierwszy lepszy polski bystrzak mógłby zbudować superkomputer! bo bystrzaki komputerowe to nasza narodowa specjalność. Nic Panu nie dadzą pojedyncze procesory połączone tak słabo szyną jak sieć ethernetowa i to jeszcze przy każdym procesorze obciążonym osobnym HAL-em, API i software'ową platformą sieciowej wymiany danych. Żeby zrobić superkomputer prawdziwie mocny obliczeniowo, musi Pan połączyć procesory w konglomerat, który jest maksymalnie bliski jednorodnemu organizmowi, w którym prędkość wymiany danych pomiędzy jednostkami to terabity na sekundę. Może Panu się to wyda dziwne, ale sprzętowe i software'owe ogarnięcie tego wymaga licznego zespołu fizyków, inżynierów, programistów, samych geniuszy w swoich dziedzinach. Kosztowność tego przedsięwzięcia nie bierze się z kosztów sprzętu, ale z wartości dodanej jaką jest umiejętność złożenia złomu w coś pożytecznego. Sam unix nic nikomu nie da. To tak jak z kompilatorem języka C - jest powszechnie dostępny, co nie znaczy, że każdy może sobie napisać produkt równorzędny np z pakietem Office. Właściwie to nie można się posługiwać nazwą UNIX, a raczej systemy uniksowe. Bo tutaj chodzi o ideę systemu, a nie o gotowy produkt dostępny dla każdego. Ten Linux, o którym Pan pisał, to wersja zbudowana specjalnie z myślą o bezpłatnym systemie operacyjnym dla ludzi do komputerów osobistych. Ale i Linux nie jest jednorodnym systemem, bo istnieje masa dystrybucji, które potrafią się drastycznie różnić od siebie. Idea systemów uniksowych polega na tym, że wokół jądra systemu można dobudować komponenty o właściwie dowolnych funkcjonalnościach. Ale żeby stworzyć taki system, który zintegruje tysiące dedykowanych jednostek przetwarzających dane, to trzeba być instytucją dość poważną. Geniusz się ceni. Sądząc po tym, jak żongluje Pan pojęciami typu bity, RAM i gigaherce, to nie posiada Pan żadnej specjalistycznej wiedzy na ten temat, więc właściwie nie ma o czym gadać. Powiem Panu tylko tyle, że zintegrowanie dwóch jednostek przetwarzających (nawet pod systemem Linux i z gigahercami) pod kątem jednego zadania jest tak trudne, że przerasta możliwości czlowieka określanego powszechnie jako wysoce wyspecjalizowanego. To jest tak dalece skomplikowane na wielu płaszczyznach, że nie jest Pan w stanie sobie tego wyobrazić. To nie działa na zasadzie prostego dodawania, że 2 gigaherce + 2 gigaherce dają 4. Trochę wiedzy na temat zagadnień sieciowych posiadam, bo tak się składa, że z tego żyję nie od dziś.
-
opadają ręce, nogi...
vacker_flickan odpowiedział(a) na Olesia Apropos utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Tak, VAT płaci konsument. A jeżeli się wywozi towary z kraju, to to się nazywa eksport i jest zjawiskiem bardzo pożądanym ekonomicznie. Co do tej dochodowości, to wydaje mi się jednak, że bardziej dochodowe są spółki prowadzące działalność w wysokich i nowych technologiach, ale mniejsza z tym. Te sprywatyzowane banki to tak naprawdę były wydzielone jednostki ze struktur NBP, które potem zostały sprzedane głównie na giełdzie w drodze oferty publicznej. To nie było rozdawnictwo, tylko sprzedaż na rynku. A co do widełek, to nie można mieć wszystkiego. Każdy system ma luki, a kij ma dwa końce. Ideą ograniczenia wzrostu i spadku akcji była obawa przed spekulacjami, które mogły mieć dużo gorsze skutki, tym bardziej, że polski kapitał nie miałby szans obrony przed dużymi graczami z zachodu. Strategia skarbu państwa od początku polegała na działaniach rozdrabniających akcjonariat spółek bankowych, ale nie dlatego, że to miało być rozdane, ale żeby utrudnić właśnie lub opóźnić konsolidacje, które prędzej czy później musiały nastąpić. Polski rząd nie mógł zamknąć rynku bankowego dla inwestorów z zewnątrz, bo to miałoby drastyczne skutki międzynarodowe. Nie napisałem, że nie wolno było zwalniać pracowników. Napisałem dokładnie "nie zwolnisz iluś tam ludzi". W praktyce te zobowiązania wyglądały tak, że komisja trójstronna określała, że musi pozostać minimum np 50% stanu załogi z momentu podpisania umowy prywatyzacyjnej. Proszę czytać ze zrozumieniem i nie przypisywać mi rzeczy, których nie napisałem. Sam fakt emisji udziałów to sposób na zdobycie kapitału. Większość prywatyzowanych banków najpierw debiutowała na giełdzie (czyli zdobywała kapitał), a potem w drodze oferty publicznej w etapach była prywatyzowana. Nie było tak, że na pniu skarb państwa sprzedawał wszystkie udziały. Problem z emisją polegał na tym, że były słabe szanse na to, by emisja przyniosła przyzwoite skutki w sytuacji, gdy emitowała spółka skarbu państwa. Wyjątkiem był tu sektor bankowy oraz nieliczne przypadki przedsiębiorstw, które posiadały niezaprzeczalne walory: TP S.A., Orlen - tak zwane pewne konie (chociaż mój kolega na Orlenie poważnie umoczył na przełomie wieków). Proszę sobie przypomnieć, jakie było zaufanie do państwa kiedyś. Nie tylko wśród zwykłych ludzi, ale przede wszystkim w świecie finansów, szczególnie inwestorów zagranicznych. Młode państwo, młody rynek, młoda demokracja - wszystko mogło się zdarzyć, więc ocena ryzyka inwestycji była drastycznie wysoka. Emisja akcji na giełdzie wiąże się z długotrwałym audytem i zgoda na wejście na giełde opatrzona jest strasznymi rygorami księgowymi. Upadający zakład nie jest w stanie ratować się pozyskaniem kapitału z rynku inną drogą niż poprzez sprzedaż bezpośrednią pakietu większościowego. Nawet zakładając, że mógłby wyemitować swoje papiery, kto by je kupił i za ile? to dopiero byłoby rozdawnictwo. Jedyne, co państwo mogło zrobić w kwestii banków, to uparcie trzymać akcję i władzę w spółkach. Ale czy to na pewno byłby dobry krok? czy państwowe banki byłyby w stanie konkurować pomiędzy sobą tak, by przyczyniało się to do lepszych usług i wzrostu ich wartości? czy nie przeważyłaby niechęć do poruszania skostniałych struktur? i czy nie skończyłoby się to przejęciami w sytuacji ostatecznej konieczności, po cenach rynkowych, ale niekoniecznie lepszych? To jest gdybanie podobne do tego, czy gdyby Piłsudski w 1934roku zaatakował prewencyjnie Niemcy, to może nie doszłoby do II wojny światowej. Nie ma takiego mądrego, który byłby w stanie przewidzieć, co by się stało, gdyby polityka skarbu państwa była inna. Ewentualnie można oceniać poszczególne posunięcia pod kątem ich bezpośrednich konsekwencji, ale i tak, czy sprawiedliwe są drastyczne oceny, jeżeli ma się 15 lat dodatkowych doświadczeń i wiedzę o konsekwencjach, której żaden decydent mieć nie mógł? -
Całujcie mnie wszyscy w dupę
vacker_flickan odpowiedział(a) na amerrozzo utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Kawałek jest kiepski, nie masz się co spinać. A ten hiphop/rap to swoją drogą jakaś twoja nadwrażliwa strona. Tracisz przez nią klasę. -
Ksiądz sobie może publikować, co chce. Niech sobie założy bloga do tych celów. Ale jeżeli swoje dziwne teorie zamieszcza w komunikatach prasowych, to to zgroza jest. Biuro prasowe to nie jest forum dzielenia się pasjami i fantazjami. Choćby nawet i był najwyższej klasy specjalistą, to to nie jest miejsce na tego typu dywagacje. Nie rozumie Pan tej subtelnej różnicy? może Pan zrozumie, jak kiedyś za coś takiego wywalą Pana z roboty.
-
a dawniej jak przeprowadzano takie eksperymenty (udane)? Dziś jeden komputer jest silniejszy niż superkomputery z lat 60-70 (2010-50=1960). Tak nawiasem pisząc nawet najlepsze komputery ze złym algorytmem nic nie obliczą. Jak w czasie wojny wietnamskiej gdzie komputer amerykanom odpowiedział, że wygrają wojne w roku (który był 3 lata wstecz przed wybuchem wojny). Ale nonsensem jest twierdzenie, że nikt nie może posiadać dobrego sprzętu i dobrego oprogramowania. Tak samo jak amerykańscy eksperci na lotniskach twierdzą, że loty są bezpieczne. Bo mają zabezpieczenia, nikt nie porwie samolotu itp. a wieże w stanach spłonęły. Jakie eksperymenty? do tej pory nie stworzono sensownego modelu komputerowego warunków pogodowych, bo to trochę tak, jak gdyby chciał Pan modelować stan kwantowy cząstek. Nonsensem jest twierdzić, że każdy może taki sprzęt posiadać. Superkomputer kosztuje miliony dolarów, jest kilka instytucji na świecie, które są w stanie taki komputer zbudować i oprogramować. Na komputerze osobistym tego się nie da zrobić.
-
opadają ręce, nogi...
vacker_flickan odpowiedział(a) na Olesia Apropos utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
No i co, że nie jest najniższy. Niemcy ostatnio naciskają na forum UE, aby zmusić między innymi nas do podniesienia tego podatku, bo ich firmy nas traktują jako raj. Przenoszenie działalności z Polski za granicę z powodów podatkowych to zjawisko marginalne, bo się nie opłaca. Przenoszenie produkcji ze względu na koszty pracy - tak, nagminne. Odnoszę wrażenie, że Pan nie rozumie, co to jest VAT. Kto według Pana płaci ten podatek? Ale proszę Pana, na rynku nie istnieje coś takiego jak "cena nominalna". Niech Pan to przetestuje na jakimś serwisie aukcyjnym i popatrzy jak to działa. To, że Pan coś wycenia na 50zł, nie znaczy, że ktoś to od Pana za tyle kupi. Ile jest wart budynek... zależy jaki, jeżeli chodzi o budynki komunistyczne, to niewiele, chyba że nowy właściciel chce w nim zrobić kołchoz. Koszty, psze Pana, trzeba budynek gruntownie wyremontować, a czasem bardziej opłaca się zburzyć i postawić nowy. I za co tu płacić? Owszem, grunt. Ale ceny rynkowe gruntu 20 lat temu były śmiesznie niskie, bo ziemi na sprzedaż była masa a inwestorów jak na lekarstwo. Ja nie kupię za złotówkę, bo to nie jest tak, że ktokolwiek sobie przyjdzie, dostanie za złotówkę, a potem zrobi sobie tam, co chce. To są transakcje wiązane, czyli kupujesz poniżej ceny, ale w zamian zobowiązujesz się do konkretnych rzeczy: że zainwestujesz pieniądze w konkretnej kwocie, że nie zwolnisz iluś tam ludzi, wreszcie, że nie przyjdzie ci to głowy zlikwidować szpitala i zrobić tam centrum rozrywki. A akcje dla pracowników to normalna praktyka, która uzasadniana jest względami edukacyjnymi, ekonomicznymi itp itd. Pracownicy dzięki temu mogą mieć realny wpływ na to, co się dzieje w spółce, jeżeli się zorganizują mogą mieć np swoich przedstawicieli w zarządzie i radzie nadzorczej, który będzie reprezentował ich interesy. Ja jeszcze powiem tyle - ile zakładów poupadało po 1989? to były zakłady państwowe, których się nie udało sprywatyzować, bo nikt ich nie chciał. Ilu ludzi straciło pracę, a ilu straciłoby, gdyby prywatyzacje robili ludzie, którzy myślą tak jak Pan? Wie Pan, co by było? obracalibyśmy milionami przy zakupach w kiosku, podatki byłyby wywindowane horrendalnie w górę, szara strefa obejmowałaby większość rynku, bezrobocie byłoby kilkukrotnie wyższe, a państwo nadal by posiadało masę murszejącego majątku, który by tylko przynosił kolejne straty. Mały przykład to górnictwo, za które obywatele tyle zapłacili przez 15 lat, że wystarczyłoby, żeby wybudować parę tysięcy km autostrad publicznych, bezpłatnych. Że huty zostały oddane za bezcen? przez lata nikt tego nie chcał od państwa kupić, a obywatele na nie płacili, bo politycy obawiali się, że jak ten przemysł padnie to dojdzie do niepokojów społecznych. Państwo nie jest w stanie sprawnie zarządzać przemysłem, bo to polityka. Decyzje w spółkach skarbu państwa nie są dyktowane interesem ekonomicznym przedsiębiorstwa, ale tym, co się bardziej politycznie opłaca. A za to, co się opłaca politycznie, płaci społeczeństwo. -
Z tego, co mówił, o całokształcie zjawiska niewiele wiadomo. Ale nie trzeba być ekspertem, żeby wiedzieć, że zgłębianie takiego zagadnienia wymaga posiadania ogromnego laboratorium badawczego wyposażonego w superkomputery. Analiza zjawisk pogodowych wymaga gigantycznych mocy obliczeniowych - stąd nawet najbogatsi Amerykanie nie do końca potrafią sobie poradzić z tornado i huraganem. Prognozy pogody oparte są na pomiarach ze stacji meteorologicznych i na estymacji oddziaływania mas powietrza. Jak każdy z nas się niejednokrotnie przekonał ta metoda jest dość zawodna, bo pomija oddziaływania wewnątrz układów, których nie da się monitorować na bieżąco. Nie dziwię się, że się odechciewa czytać, skoro się nie rozumie, co ktoś napisał... ale spoko, nic to, naukowa społeczność klerykalna zaraz nas oświeci odkryciem proboszcza, który się interesuje kosmosem i ma na plebanii teleskop, z którego zobaczył Boga.
-
Nie, on postawił całą swoją reputację naukową na szali tylko po to, żeby pójść na rękę Wyborczej, żeby mogła się wykaraskać z tej trudnej sytuacji, w której się postawiła podśmiewując się z bardzo pouczającej publikacji naukowej paulina z Jasnej Góry.
-
opadają ręce, nogi...
vacker_flickan odpowiedział(a) na Olesia Apropos utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Zatem pytania o naciski wobec pilotów nie należało zadawać, bo to obraza majestatu? Od tego są media, żeby zadawać takie pytania, a że te media, dla których Kaczyńscy stali się święci jeszcze za życia, zajmują się pisaniem laurek, to ich sprawa - też im wolno. Wpisów na forach tego typu z założenia nie czytam, bo tam się wpisują ludzie dlatego, że można. Ludzi głupkowatych, którzy najpierw napiszą, potem pomyślą albo nigdy, jest multum i nie trzeba iść daleko stąd, żeby ich szukać. A co do moich znajomych, to raczej byli zszokowani tym, co się stało. Ja akurat oglądałem tego dnia TVN i jakoś nie trafiło do mnie szczególne forsowanie tematu rzekomego prezydenckiego uporu. Nie wiem, czy kazał, czy nie kazał. Nie było mnie tam, a moje zdanie jest takie, że nawet gdyby kazał, to odpowiedzialność i tak spada na pilota. Zasady są jasne, wszyscy to powtarzają. Ja tam nie wiem, czy czytają głównie młodzi ludzie, bo znam ich dużo, sam uznaję się za młodego i raczej pojedyncze przypadki czytają te gazetę. 10 lat temu - owszem wyglądało to inaczej. Sprzedaż o niczym nie świadczy, bo sam idę do kiosku kupić GW, np w poniedziałek, bo czytuję dodatek Praca, no i mają bdb moim zdaniem zespół sportowy i dodatek rozbudowany, albo chce mieć jakąś książkę, czy coś co dorzucają. Treść zasadniczą wyrzucam do kosza, albo zawijam w nią rybę. Mit polskiej potęgi gospodarczej stworzony jeszcze przez Gierka pokutuje w umysłach tzw. sovieticusów, to fakt. Po pierwsze, zaznaczam, żeby nie doszło do pomylenia pojęć i żeby ktoś z narodem nie wyjechał, majątek polski w sensie należący do skarbu państwa. Państwowy czyli publiczny. W Polsce publiczny oznacza do tej pory niczyj, czyli taki, z którym można zrobić dowolne rzeczy. Po drugie: zawsze można coś zrobić lepiej. Po trzecie, ja się pytam, gdzie był Pan Kaczyński, wtedy, gdy Polskę rzekomo "rozkradano" - siedział w kancelarii prezydenta i nic nie wiedział, co się dzieje? nagle go poraziło po kilku latach? mniemam, że to było porażenie nie mniejsze niż to, któremu uległ swego czasu premier Olszewski... A teraz powiedzmy trochę o tym majątku. Mnóstwo zakładów z przerostem zatrudnienia (czy się stoi, czy się leży), pracujących na technologiach z lat 60-tych, chyba że zakłady gierkowskie, to z lat 70-tych za kredyty spłacane wtedy właśnie, zakłady, które przez lata nie miały szans prowadzić żadnej sensownej działalności rozwojowej ze względu najpierw na embargo a potem na ogólny kryzys, braki dewiz itd, do tego brak kadr wykwalifikowanych w zarządzaniu w warunkach gospodarki rynkowej (kto miałby modernizować te zakłady??? menadżerowie sprowadzeni z zachodu? za co?). To wszystko w warunkach galopującej inflacji, pustej kasy w zusie, dramatycznych warunków materialnych ludności, braku rezerw w złocie... i za co inwestor miał tak naprawdę zapłacić "godziwe pieniądze"? za możliwość włożenia setek milionów dolarów w przedsięwzięcie i kupę kłopotów? w kraju o niepewnym statusie, przyszłości, niestabilnej walucie, gospodarce i scenie politycznej? czy zdecydujesz się wykupić dwutygodniowe wakacje pod Lwowem za 5 tysięcy złotych za osobę, bo to piękny i dumny kraj? Zakład, w którym pracował mój ojciec był oczkiem w głowie i dumą Jaruzelskiego. Kupowano za gotówkę i za zbójeckie ceny surowce do produkcji półprzewodników od agentów obcych wywiadów, bo nie było innych możliwości w trakcie embarga. Nadludzkim wysiłkiem zbudowano clean-room z prawdziwego zdarzenia pod koniec lat 80-tych. I co? RWPG się rozpadło, przestało kupować, nagle się okazało, że jest produkcja, ale nie ma gdzie jej sprzedać. Technologia była zapóźniona o jakieś 10 lat, co w elektronice jest wiecznością. Nawet gdyby było możliwe znalezienie rynków zbytu i zastosowań - czy kierownictwo składające się z zawodowych "dyrektorów" było w stanie zrealizować takie przedsięwzięcie? i trzeba było zamknąć interes. Tereny kupiło GTC i postawiło Galerię Mokotów, bo to był biznes. W przeciwieństwie do produkcji kilkuset kilohercowych procesorów na początku lat 90-tych. Czy kupili teren za psie pieniądze? być może. ale musieli zburzyć kilkanaście budynków, zutylizować azbest a skarb państwa potrzebował na gwałt pieniędzy. Że obcy kupili? a kto w Polsce miał pieniądze, które miały jakąś realną wartość, żeby kupić? kto miał kapitał? cinkciarze???? prywaciarze, którzy mogli uzbierać najwyżej kilkadziesiąt tysięcy dolarów, poukrywanych, gdzie się da? Co do TP SA, nie wiem, czy widziałeś, jaką infrastrukturą dysponował ten gigant telekomunikacyjny, kiedy był sprzedawany. Za co płacić? za coś, co trzeba potem przez lata wymieniać, bo jest bezużyteczne? za pozycję monopolisty, o której było wiadomo, że się nie utrzyma? Każdy orze, jak może. Państwo miało te sieci zakładać, czy jak? A przecież, jak ktoś zebrał jakiś kapitał i rozwinął firmę do znacznych rozmiarów, to ludzie o poglądach podobnych do twoich mówią, że się nakradł albo że przeszłość nie taka. Że się niewłaściwy dorobili? tzn że związkowiec-spawacz miał stać się nagle geniuszem biznesu? Oprocentowanie kredytów nie może być regulowane przez żaden rząd, bo to nie należy do jego kompetencji. Oprocentowanie składa się z dwóch komponentów: stałego i zmiennego. Stały to marża banku i mogą ją ograniczać ustawy antylichwiarskie i to robią, a zmienny to ustalana przez bank centralny stopa procentowa po której mogą sobie pożyczać pieniądze banki w granicach rynku regulowanego przez dany bc (to te słynne stopy!). Proszę nie wprowadzać dezinformacji, bo kiepsko świadczysz teraz na rzecz swoich źródeł, które rzetelnie informują i nie manipulują. Nie wiem, ile jest "obcych" sieci banków, czy innych instytucji za granicą. Wiem natomiast jedno. Dzisiaj żadna wielka korporacja nie należy do rąk narodowych tylko do konsorcjów, które się składają z banków, funduszy inwestycyjnych, osób prywatnych i całej masy różnych podmiotów, z których jednolitej narodowości nie da się wyekstraktować. Dzisiaj określenie "niemiecka korporacja" oznacza, że ma ona główną siedzibę w Niemczech. Kto tak naprawdę jest jej właścicielem, to Stwórca jeden wie, zresztą może się to zmienić diametralnie w mgnieniu oka. W dzisiejszym świecie finansów kryterium narodowe nie istnieje i ani GW ani tvn ani nawet Rzepa nie jest w stanie nic na to poradzić, nawet Jarek Kaczyński, choćby był supermanem. A oprocentowanie banków? jak jest za wysokie w Polsce, pożyczasz we Francji, albo w USA. Ale nie chce mi się wierzyć, by było takie wysokie, skoro śmiertelnik może pożyczyć od banku Polsce w kredycie hipotecznym na oprocentowanie w przedziale 1-2%, to znam branże, w których marże są o wiele wyższe i jakoś nikt nie mówi o zdzierstwie. Wysokie są stopy, a tych RPP nie chce obniżać, bo nie marzy im się taki kryzys lokalny, jak był w Szwecji kilkanaście lat temu. Mnie też się nie marzy, bo na pewno w takiej sytuacji rząd nie zachowałby się tak mądrze jak szwedzki i utopiłby mnóstwo naszych pieniędzy w bankach. Co do energetyki, to ceny jeszcze urosną, jak się okaże, że musimy importować energię elektryczną, bo nasze wspaniale zarządzane polskie firmy energetyczne nie są w stanie przez całe lata realizować żadnej wizji rozwoju. Wygląda na to, że największym osiągnięciem polskiej energetyki po 1989 jest Skra Bełchatów... Przede wszystkim ja nie utożsamiam polskiej prasy z prasą prawicową. Pakiet większościowy Rzepy należy do brytyjskiego funduszu inwestycyjnego - wydaje mi się, że ten fundusz posiada też jakieś polskie media regionalne. Co do mediów publicznych, to ja bym wolał, żeby one jednak były bardziej publiczne niż "polskie". Wtedy mógłbym ze spokojnym sumieniem oglądać mój ulubiony program satyryczny "Warto rozmawiać". No ale ty też wiesz najlepiej, bo powtarzasz informacje niesprawdzone, kolportujesz treści wątpliwie prawdziwe i firmujesz je jako pewnik... ciekawi mnie tylko to zestawienie "tych co wiedzą najlepiej", rozumiem, że tworzą oni jakiś wspólny front, taki kartel mediowy, który zwalcza Rzepę i media publiczne oraz co za tym idzie Polskę? Ależ tego nie robią ci obcy paradoksalnie, tylko swoi, Polacy, którzy są właścicielami wymienionych przez ciebie ciał (poza zetką i rmf, które faktycznie należą do jakichś skomplikowanych tworów międzynarodowych). Rozumiem, że ci Polacy są źli, bo chronią układu stworzonego przez Balcerowicza, który rozpieprzył kwitnący polski przemysł. Nie, kolego, oni po prostu mają inne zdanie i dlatego idziesz o wiele dalej w swojej retoryce niż twoi antagoniści - pozbawiasz ich polskości, bo tak ci wygodnie. Nikt nie broni polskiej prawicy zakładać mediów. Szkopuł w tym, że ta prawica nie ma pieniędzy, a nie ma ich dlatego, że nie umie ich zarabiać, więc te media i tak zaraz by upadły. I nie widzę tutaj żadnych przechyłów, bo równowaga to z moim odczuciu może być między wartościami przeciwwstawnymi, a takich tutaj nie ma. Tutaj w ogóle nie ma wspólnej płaszczyzny, bo po jednej stronie mamy ludzi, którzy bajdurzą o przeszłości, a z drugiej ludzi, którzy robią biznes. Ja raczej wybieram tych drugich, licząc chociażby te tysiące dobrych miejsc pracy, które stworzyli. Co stworzyła polska prawica? Wyniosła na ołtarze Kaczyńskich, którzy sprytnie przejęli część haseł od Leppera i zawłaszczyli symbole solidarnościowe, włącznie z samym pojęciem solidarności. I co to dało ludziom? i jakoś nie słyszałem o sprawdzaniu procesów prywatyzacyjnych za rządów tej dobrej ekipy, w każdym razie nie słyszałem o owocach takich śledztw, natomiast widziałem lekarza, który został mordercą jeszcze zanim znalazł się na sali sądowej, smutne widowiska w postaci sprawy posłanki Sawickiej, afery gruntowej, seksafery, dziwnych komisji śledczych, które nic nie wyjaśniły, samobójstwa Blidy itp. To są rzeczy, którymi powinni się interesować obywatele? to są żywotne problemy życia codziennego i ich rozwiązywanie? to jest właśnie prawica, czyli Polska? 65% analfabetów - być może. Ale chciałbym przypomnieć, że większość Polaków wykształciła się lub nie w poprzednim systemie, więc o czym ma świadczyć ta cyfra? Chodzi o powtarzanie alarmujących statystyk bez kontekstu, żeby wytworzyć wrażenie, jak to jest źle? Jeszcze uwaga dla tych, którym się wydaje, że majątek to jest rzecz wyceniana w sposób bezwględny na podstawie jakichś arbitralnych wartości: mam znajomego, który 10 lat temu kupił skaner za prawie 100 tysiecy dolarów. Urządzenie wtedy najwyższej klasy. Dzisiaj to urządzenie jest warte tyle, ile złomu można z niego odzyskać. Więc jeśli teraz do niego przyjdzie człowiek i powie, że odkupi ten złom za 1000 złotych, to on jest złodziej, tak? albo człowiek, który przychodzi do mnie z komputerem, za który 3 lata temu dał średnią krajową a dzisiaj jest wart najwyżej 300 złotych, też mnie zwymyśla, że go chcę okraść? Wartością jest cena, którą rynek zechce zapłacić, a nie to, ile by się chciało dostać. Notabene, inwestorzy mieli do wyboru masę ciekawszych inwestycji w regionie, bo przemysł NRD, Czechosłowacji i Węgier był o wiele nowocześniejszy a społeczeństwa nie tak biedne. Czesi mogli sobie przebierać w ofertach za Skodę. Kolejny mit to stwierdzenie, jakoby zlustrowanie, dekomunizacja, rozliczenia i tzw polska solidarna mają spowodować, że będzie wszystko świetnie. To jest spojrzenie kosmiczne, którego nie może podzielić rozsądny człowiek twardo stąpający po ziemi. Ludziom jest kiepsko, bo są niskie pensje. Pensje są niskie, bo jest konkurencja na rynku pracy. Konkurencja jest, bo pracodawcy niechętnie zatrudniają, bo są wysokie koszty pracy. Wysokie koszty pracy są wynikiem braku reform systemowych: emerytalnej, socjalnej, służby zdrowia. Brak reform wynika z tego, że zamiast wziąć się do roboty, politycy ględzą o lustracjach. Taki łańcuszek powstaje, w dużym uproszczeniu, bo rozbudować zależności można o wiele bardziej. Nie jest winien Balcerowicz. Nie są winni pracodawcy. Nie jest winien układ. Nie zostaliśmy okradzeni, ale jesteśmy okradani, przez polityków, którzy przez całe lata zajmują się ględzeniem o sprawach dla obywatela mniej istotnych, które się nijak nie mogą przełożyć na jego dobrostan. A politycy nas okradają dlatego, że się dajemy okradać i łapiemy na kiepskie zabiegi erystyczne. I nie będzie nigdy dobrze w Polsce, dopóki ten stan rzeczy się utrzyma. Jak mi się dom rozsypuje, to staram się go naprawiać. Dopiero potem mogę się zastanawiać nad problematami prawnymi i strukturą moralną fachowców, którzy mi go stawiali. Więc nawet jeżeli ktoś nakradł w czasie prywatyzacji, to najpierw niech ci kryształowo uczciwi naprawią poważne zaniedbania poprzedników, a przy okazji pracują nad prześwietlaniem procesów z przeszłości. Ale nic z tego prześwietlania nie będzie, poza kolejną szopką-komisją śledczą, z której nie dowiemy się nic więcej ponadto, że ci panowie powyzywają sie od łobuzów, a potem zgodnie pójdą na dużą wódkę i śledzia, więc po co się tym zajmować? -
opadają ręce, nogi...
vacker_flickan odpowiedział(a) na Olesia Apropos utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
100% racji, chociaż na tych firmach, państwo dalej zarabia. Bo firmy te płacą podatki, jak również my płacimy podatek vat, a że u nas podatki są za wysokie to niestety przenoszą się firmy do rajów podatkowych. Państwowe zakłady też jako podmioty gospodarcze mogą być zarejestrowane w innym kraju i płacić podatek za granicą. To co przeprowadzono to nie była prywatyzacja to było rozdawnictwo. Ta, to jest właśnie ta kompetencja... o jakich podatkach mowa? To ja się teraz pytam, kto Panu nawciskał kitu, że u nas są za wysokie podatki i jakie? gdzie są takie niskie, że opłaca się przenieść do raju podatkowego? Firmy się zakłada za granicą z zupełnie innych powodów. Zakłady nie mogą płacić podatków za granicą, jeżeli znajdują się w Polsce. Ewentualnie właściciel zakładu, jeżeli jest zarejestrowany za granicą, płaci tam podatek CIT. Gdyby jednak przejrzał Pan strukturę przychodów skarbu państwa, zauważyłby Pan, że CIT nie jest kluczowym. Największym źródłem przychodu jest VAT, którego nie da się płacić w innym kraju, jeżeli usługa lub towar został sprzedany w Polsce; dalej jest akcyza - to samo (zresztą nie miałoby to sensu); dalej jest PIT, którego nie pracodawca nie może odprowadzać za granicę. Dopiero później idzie CIT, którego stawka liniowa aktualnie wynosi 19%. -
opadają ręce, nogi...
vacker_flickan odpowiedział(a) na Olesia Apropos utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
a jednak owo myślenie stereotypowe musiało trochę dojrzewać, zmieniać się metodą prób i błędów itd. I szczerze mam gdzieś wątek GW i całej medialnej reszty, chodzi mi o samą instytucję kościoła, religia to opium dla mas i świetny środek dający złudzenie wspólnoty, a wychodzę z założenia, że pozbycie się złudzeń, w tym wypadku, daje większy obiektywizm ;P jeśli chodzi o "to, co sprzedaje się w kościele" rzeczywiście zagalopowałem się trochę, powinno być: "to, co sprzedaje się w kościele ponadprogramowo", bo o tym mówimy, a dekalog nie powinien nikomu wadzić raczej. Ateiści mnie zawsze zastanawiali: najpierw używacie języka typu złudzenia, opium, ciemnogród itd., a potem jak już idzie na noże, bo wierzącego naprawdę takie teksty denerwują, to się rozgłasza wszem i wobec, że wierzący nie daje prawa do wyrażania swobodnie myśli ;) Jeśli mnie pamięć nie myli, odkąd jestem na poezja.org, zwracam się z szacunkiem do ludzi niewierzących i nie posługuję się retoryką typu: opium dla mas i inne tego typu określenia. I nie rozumiem Twojego poczucia wyższości ;) Co Ci daje brak wiary? Coś więcej niż mnie wiara? Nie sądzę. Obaj czujemy się ze swoimi poglądami dobrze, więc po co patrzeć na siebie z góry? Mam nieodparte wrażenie, że nasze społeczeństwo pławi się w sztucznym nonkonformizmie. Jak ktoś się rano obudzi i powie sobie: nie ma Boga, to myśli, że odkrył Amerykę i wszyscy będą mu zazdrościli odwagi i jasności umysłu ;) Ateizm i wiara są poniekąd równorzędnymi partnerami od zarania, więc ani ja nie jestem w stanie udowodnić Tobie, że się mylisz, ani Ty nie jesteś w stanie udowodnić tego mnie. Co najwyżej możesz rzucić, że w kościele szerzy się pedofilia, a ja że jakiś ateista gdzieś tam wymordował swoją rodzinę i był z siebie dumny. Nie wiem, jakich ty ateistów spotykałeś. Ale np "ciemnogród" to określenie ukute na zupełnie inne potrzeby niż religijne. "Ciemnogrodem" były określane środowiska prawicowe, które niekoniecznie chciały się zgadzać z "obowiązującą" linią polityczną zapoczątkowaną przez ROAD i Wałęsę. To że miały one w nazwach przymiotnik "chrześcijański" odmieniany przez wszystkie przypadki nie miało nic do rzeczy, bo w ogóle nie chodziło o sprawy wiary ani nawet religii, tylko polityki i gospodarki. Bardzo zgrabnie to pojęcie zostało przez zainteresowanych zwekslowane tak, by zdyskredytować autorów, którzy jakoby deprecjonowali katolicyzm i ludzi wierzących. Opium dla mas to marksistowskie określenie i dawno go w ogóle nie słyszałem w normalnym obiegu. Złudzenia - może. Ale czy to koniecznie jest określenie negatywne? każdy ma jakieś złudzenia. -
opadają ręce, nogi...
vacker_flickan odpowiedział(a) na Olesia Apropos utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Ale może wreszcie byś napisał, dlaczego powyższe instytucje są wg ciebie osią zła? zasadniczo studenci, inżynierowie, nauczyciele i politycy to statystycznie osobnicy o wyższej średniej inteligencji i nie jest tak łatwo na nich wpływać. Na razie to się poruszasz po oceanach gołosłowia. No i pozostaje kwestia: kto zapełnia tę przestrzeń, której nie wymieniłeś? jedyni sprawiedliwi? wolne żarty. -
opadają ręce, nogi...
vacker_flickan odpowiedział(a) na Olesia Apropos utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Jeżeli liczby bez kontekstu wystarczają - to powodzenia. To są właśnie kalekie analizy. :) -
opadają ręce, nogi...
vacker_flickan odpowiedział(a) na Olesia Apropos utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Ale ja nie znoszę Gazety Wyborczej. Uważam, że to bardzo kiepski tytuł na naszym rynku. Problem polega na tym, że krytycy masowo oceniają ją ideologicznie (idei w niej moim zdaniem nie ma) zamiast mówić o tym, że prezentuje coraz słabszy poziom dziennikarski i informacyjny. Ta gazeta coraz bardziej przypomina tabloid. Już nawet wystarczy spojrzeć na to, jak traktują ją inne media - rzadko się powołują na GW - ta gazeta od dawna nie jest opiniotwórcza. GW nie jest w stanie być niczyim wrogiem ani przyjacielem, to tylko pieśń przeszłości wśród tych, którym Michnik zalazł za skórę w czasach, kiedy faktycznie miał coś do gadania. głupstwa pleciesz, to bardzo liczący się dziennik, i opiniotwórczy jak cholera - w tym sęk, to co ci się wydaje jest nieprawdziwe, Powiedział, co wiedział. -
opadają ręce, nogi...
vacker_flickan odpowiedział(a) na Olesia Apropos utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Ja myślę, że najgroźniejszą chorobą jest młodzież. Wiadomo, że to nie ich wina, i że nic nie możemy na to poradzić, więc ja bym ich pozabijał. ja, ludź wiekowy rydzykowy...wybaczam Ci, Wafel twoją młodzieńczość wyborczową!!!!!!!!!!!! puć w me ramiona, synu!!!!!!!!!!!!!!! :* :* o kurwa!, że zacytuję kolegę powyżej :) Ale ja nie znoszę Gazety Wyborczej. Uważam, że to bardzo kiepski tytuł na naszym rynku. Problem polega na tym, że krytycy masowo oceniają ją ideologicznie (idei w niej moim zdaniem nie ma) zamiast mówić o tym, że prezentuje coraz słabszy poziom dziennikarski i informacyjny. Ta gazeta coraz bardziej przypomina tabloid. Już nawet wystarczy spojrzeć na to, jak traktują ją inne media - rzadko się powołują na GW - ta gazeta od dawna nie jest opiniotwórcza. GW nie jest w stanie być niczyim wrogiem ani przyjacielem, to tylko pieśń przeszłości wśród tych, którym Michnik zalazł za skórę w czasach, kiedy faktycznie miał coś do gadania. -
opadają ręce, nogi...
vacker_flickan odpowiedział(a) na Olesia Apropos utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Ja myślę, że najgroźniejszą chorobą jest młodzież. Wiadomo, że to nie ich wina, i że nic nie możemy na to poradzić, więc ja bym ich pozabijał. o kurwa!?!?!? No. Pomyślałem, że skoro pieprzysz takie głupoty, to ci potowarzyszę, coby ci łyso nie było. -
opadają ręce, nogi...
vacker_flickan odpowiedział(a) na Olesia Apropos utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
proszę mi jeszcze wytłumaczyć w jaki sposób na podstawie fotografii i obserwacji można odróżnić zwykłą smugę kondensacyjną od niezwykłej chmury powodującej powodzie? i jeszcze określić jej skład chemiczny?! Każdy kto uczył się w szkole podstawowej geografi wie, że badania kosmosu są oparte właśnie o obserwacje. To na podstawie zdjęć i porównywania ich do zjawisk, które już zbadano i sfotografowano dokonuje się analizy. Tak samo było z sondą Pathfinder wysłaną na Marsa w celu zbadania tej planety. Najpierw na podstawie obserwacji określono, skład chemiczny atmosfery Marsa, potem przygotowano sondę na podstawie tej analizy. Gdyby się nie dało ocenić atmosfery Marsa za pomocą obserwacji to sonda nigdy by nie doleciała. To samo jest z Tytanem (księżycem), który zbadany został nie dawno, a na geografi nauczyciele od dawna uczą o jego składzie chemicznym. Czyżby nauczyciele byli chorzy umysłowo Pani zdaniem? Bo to w końcu funkcjonariusze mający wiekszy wpływ na ludzkie umysły niż księża, uczą na podstawie obserwacji. Idąc tym tokiem rozumowania taka nauka jak psychologia jest całkowicie bezsensowna bo opiera się na obserwacji i porównywaniu, oraz tezach stawianych przez różnych ludzi np. Freuda. Wracając do chmur to jak wspominałem do rozbicia są potrzebne właściwości fizyczne, a te dają się zaobserwować. Nie można negować czegoś tylko dlatego, że napisał to ksiądz. Zwłaszcza, że w obserwacjach to właśnie księża mają największe doświadczenie, to oni od wieków tym się zajmowali. Nomen omen to ksiądz powiedział, że Ziemia jest okrągła i kręci się wokół Słońca. Wątpię, aby ktokolwiek uczył się w szkole geografi. Wiesz co? To, że Kopernik był duchownym, nie zmienia faktu, że jego koledzy po fachu chcieli za te poglądy spalić Galileusza i spalili Bruno i podejrzewam, że wielu innych. Lepiej nie brnij w fachowość naukową duchownych, bo jakoś się nie wykazali na przestrzeni wieków. Co do tego doświadczenia w obserwacjach astronomicznych, to chyba pomyliło ci się z kapłanami Majów.