Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Anna Maria K.

Użytkownicy
  • Postów

    545
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Anna Maria K.

  1. chciwe ostrze zawieszone
    (idea imć monsieur Guillotina)
    śledzi każdy ruch warg
    znany w słowniku jako uśmiech

    bacznie notuje w księgach
    świętego Oficjum
    błysk oka i płomyk zapału

    pod ciężarem dowodów
    opada giętko na szyję kury
    co mogła znieść tyle złotych jaj

    z odciętą nadzieją pętam się
    [aż zamrze ostatni nerw

    cisza rozgrzesza egzekucję
    aż do kolejnego procesu
    za niepraworządną radość

  2. chciwe ostrze zawieszone
    (idea imć monsieur Guillotina)
    śledzi każdy ruch warg
    znany w słowniku jako uśmiech

    bacznie notuje w księgach
    świętego Oficjum
    błysk oka i płomyk zapału

    pod ciężarem dowodów
    opada giętko na szyję kury
    co mogła znieść tyle złotych jaj

    z odciętą nadzieją pętam się
    [aż zamrze ostatni nerw

    cisza rozgrzesza egzekucję
    aż do kolejnego procesu
    za niepraworządną radość

  3. chciwe ostrze zawieszone
    idea imć monsieur Guillotina

    śledzi każdy ruch warg
    znany w słowniku jako uśmiech

    bacznie notuje w księgach
    świętego Oficjum

    błysk oka i płomyk zapału

    uginająca się machina
    pod ciężarem dowodów

    opada giętko na szyję kury
    co mogła znieść tyle złotych jaj

    z odciętą nadzieją pęta się
    twór bezkształtny
    [aż zamrze ostatni nerw

    cisza usprawiedliwa egzekucję
    aż do kolejnego procesu

  4. Uuuu zalatuje jakimś Zbigniewem Morsztynem czy Naborowskim... barok się kłania wraz z vanitas vanitatum...
    primo: 'gwiazdne ślady' ? ja czegoś nie rozumiem, czy powinno być 'gwiezdne'?
    bardzo ciekawe rymy, niedokładne miejscami, ale takie mają duży urok... orginalny układ, nie tak jak w klasycznym sonecie abab abab abb abb (mam nadzieję, że czegoś nie pomieszałam ;>) ale skoro nie jest zachowany tradycyjny dwupodział, to jak najbardziej ten układ pasuje, nawet lepiej niz ten 'klasyczny'
    Cóż rzec, to chyba dobrze, że współcześni twórcy (ach ten znienawidzony XXI wiek) powracaja jeszcze do takich pseudoarchaicznych form pisania - ja jestem za. Awangarda awangardą, ale nie można na zlamanie karku brnąć w morze oryginalności, bo w końcu pochłoną nas fale antypoezji i wybujałego buntu, calkiem niepotrzebnie. Choć tego typu utwory z wiadomych względów przestały się już cieszyc popularnością, to sądzę, że warto od czasu do czasu z potrzeby serca złożyć hołd przeszłości.
    Duży plus :)
    pzdr.

  5. Zaczynam sie obawiać, że interpretacje odbiorców przewyższają mój własny wkład intelektualny - owszem, Leśmian zawsze na czasie! Moze i waliłam w mur, tylko o jego runięciu, nie dość, że nie było Dziewczyny, to jeszcze znalazlam się nie na tym miejscu do którego się przyzwyczaiłam - może nagle zauważyłam smak parowania i krzepnącą krew dwunastu młotów (mea maxima culpa!) - ciekawe dokąd powioda mnie Wasze interpretacje ;)
    Dziękuję za tę wzmiankę o Leśmianie, niewątpliwie mnie natchnęła.
    pzdr.

  6. Jest kilka fajniejszych momentow, które moznaby wykorzystać i pomyśleć nad utworkiem jeszcze raz, żeby pozbawić go schematyzmu. tak czy inaczej spodziewalam się czegoś gorszego po tytule - tak, nie jest źle, ale moze być lepiej.
    Niezła jest tubka i obiady, budowa klamrowa w porządku, jednak duga zwrotka nie pasuje do nastroju umiarkowanego dystansu ze wstępu i tu by było cos do zmiany:

    Gdybyś była moja...
    ale Ty nie jesteś,
    nigdy nie pokochasz tego

    Zachęcam do przemyślenia i popracowania.
    Pzdr.

  7. roznegliżowane turnie
    ponad ogrom piramid
    nad śnieżną bryłę stożka
    wstydliwego

    wadzą błękitowi
    raniąc kątem ostrym
    artystyczny nieład
    westchnień

    lawiny łzawych potoków
    bezbrzeżne żleby
    dźwięczące zmarszczki
    kamienia

    odliczane na głos minuty
    od ery kaledońskiej
    pęcznieją z dumy
    - nieprzemijalność

    do zastępu giewontów
    dołącza szczyt
    o nieznanym imieniu
    trwający

    gdy lekki zefir
    wiosenne roztopy
    siarczyste mrozy
    czuwa

    śpiący rycerz w letargu
    usta czekają pocałunku
    słońca niespiesznego
    - mówię już

  8. roznegliżowane turnie
    ponad ogrom piramid
    ponad śnieżną bryłę stożka
    wstydliwego

    wadzą błękitowi
    raniąc kątem ostrym
    artystyczny nieład
    westchnień

    lawiny łzawych potoków
    bezbrzeżne żleby
    dźwięczące zmarszczki
    kamienia

    odliczane na głos minuty
    od ery kaledońskiej
    pęcznieją z dumy
    - nieprzemijalność

    do zastępu giewontów
    dołącza szczyt
    o nieznanym imieniu
    trwający

    gdy lekki zefir
    wiosenne roztopy
    siarczyste mrozy
    czuwa

    śpiący rycerz w letargu
    usta czekają pocałunku
    słońca niespiesznego
    - mówię już

×
×
  • Dodaj nową pozycję...