Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Anna Maria K.

Użytkownicy
  • Postów

    545
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Anna Maria K.

  1. Muszę przyznać, że chociaż nadmiar prozy w poezji przeważnie mnie irytuje, ten wiersz wyjątkowo mnie ujął swoim charakterystycznym stylem. Na pierwszy rzut oka możnaby spodziewać się czegoś banalniejszego, a i forma mogłaby budzić zastrzeżenie, natomiast już po przeczytaniu pierwszych dwóch linijek utwór wciąga, i to bardzo. Czytało się niezmiernie ciekawie i coś tam pozostało na dłużej... duży plus

    pzdr.

  2. a ja uwielbiam czytac "nadinterpretacje" :D świadomie pozostawiłam wiele niedomówień, by dać pole właśnie takim dywagacjom i niezmiernie cieszy mnie, że czytelnik potrafi sobie kojarzyć mój wiersz z malarstwem. Co prawda, sytuacja liryczna jest niezmiernie prosta (ucieczka rowerem przed miastem), jednak cały urok leży w tym, że odbiorca potrafi go nadinterpretować ;)
    dzięki, pzdr.

  3. rower zdyszany ucieczką
    zbuntowanych pedałów

    za myśli, milczenie
    i zaniedbanie

    za cudne manowce
    i paranoję kłębowiska
    kwadratów

    nuża się w zieloność
    jak łódka brodzi

    ścigany czterdziestoma
    tysiącami szponów harpii

    rozedrgane różową
    poświatą szprychy
    kostnieją

    kiedy oda do radości
    milknie na rzecz hymnu
    smutno mi Boże

    wraz z tabliczką
    teren zabudowany

  4. a ja bym radziła rezygnację z cudzysłowia w przedostatnim wersie :)
    wyglądałoby to bardziej symbolicznie, a kto ma jakies pojęcie o muzyce, to i tak w domyśle będzie miał ten nieszczęsny cudzysłów ;)

    Nic tylko tańczyć – lecz nie widzę wcale
    by ktoś tańczył nad cichym, modrym Dunajem.
    Ludzie jak szli, tak idą dalej.

    pzdr.

  5. La desdichada*

    Nieśmiało przestępując próg
    spoglądam wzrokiem lękliwym

    W stronę światła promieniującego
    w kłębiaste zwały nocy
    nad i pode mną

    Z truchlejącym sercem
    w obliczu świętego płomienia
    zbliżam się ku ołtarzowi

    Ofiary z życia i ze śmierci

    Przytłoczona majestatem
    potęgowanym własnym sumieniem
    upadam po trzykroć zaklinając

    Nie godnam!

    Koić i topić wzroku spragnionego
    w rozkoszy ciepłego blasku
    odwiecznego żaru ikaryjskich serc

    Niegdysiejsza iskra błogosławiona
    zagaszona mrokiem duszy

    Wydziedziczona własnym przestrachem
    spalam oczy w płomieniu Nirwany

    Żądnym ustom w ciszy wydarte,
    wykrzykuję mdlejąc:

    Evviva l’arte!

    ----------------------
    * la desdichada (hiszp.) - wydziedziczona
    (inspiracja: Gérard de Nerval, El desdichado)
  6. O wewnętrznej walce mojej... (sonet gotycko-barokowy)

    Wstaję, idę, biegnę, oddalam się, uciekam
    Na tym samym miejscu spoczywając niezmiennie
    Opuszczam ciało uwielbione, bo śmiertelne
    Resztką rozsądku myśli nieznośnych się zrzekam

    Ze wszystkich nieprzyjaciół – ja wrogiem największym
    Wasale, co wieczną wierność zaprzysiężyli
    Bezecny spisek w wolność moją wymierzyli
    Ich grzech, zdradą zwany – przewinieniem najcięższym

    To co we wnętrzu mym – serce, dusza i myśli
    Poskromić się za nic władczej woli nie dają
    Rozkazów, próśb, czy gróźb rozsądku nie słuchają

    Zdrajcy! Niby dla dobra mego i korzyści
    Zgodę daliście na wnętrza penetrowanie
    Widmu tego, co rozum skazał na wygnanie
  7. Panie Dariuszu... no cóż, nie da się zlekceważyć egzystencji nadziei w życiu, wiec chyba warto o niej w ogóle pisać. Natomiast ja starałam się odkryć nieco mniej konwencjonalne jej oblicze. A przede wszystkim jej destrukcyjną siłę. Owszem, to że umiera ostatnia jest banałem, ale moim zdaniem ważniejsze są wnioski płynące z tego typu frazesów - w nich może tkwić coś niebanalnego. I takie motywy w poezji lubię.
    Jeden z moich bardziej ulubionych wierszy to Nadzieja Bursy - tytuł nie zapowiada jakże ciekawego zakończenia!

    pzdr. i dziękuję wszystkim komentującym

  8. Dziękuję Bartoszu :) Jak najbardziej zgadzam sie z Twoimi sugestiami, utrafileś w moje własne zamierzenia. Ciągle jeszcze zastanawiam się nad tą miniaturką i nie uważam ją za gotową. Dlatego jestem wdzięczna za komentarze i będę się starała jeszcze dopracować.
    Co do puenty, to szczerze mówiąc ostatni wers bylabym skłonna pozostawić w tej formie, bo bardzo lubię klamry kompozycyjne, a stanowi on dopowiedzenie początku.
    Co do środka, to zgadzam się z Tobą i ciągle myślę... ;)

    Dziękuję też za komentarz Anastazji.

    pzdr.

  9. pstrokata papużka podstępnie
    spełzła na bezwładne ramię

    rani zabandażowane ucho
    bezpardonowym skrzekiem
    (okres godowy nadziei
    przypomina krzykliwe
    promocje w marketach)

    w odświętnych piórach
    mieniąca się brokatem
    odsłania ponętny seksapil
    i kusi figlarnie skrzydełkiem

    papuguje ekskluzywne
    wybiegu dla modelowych
    manipulatorów

    jednak wprawne ręce mordercy
    łapią wpół oszukańczy kark

    niestety nadzieja umiera ostatnia
    i nad trupem papugi
    kraczą nadal moje ptasie pragnienia

×
×
  • Dodaj nową pozycję...