
Lobo
Użytkownicy-
Postów
619 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Lobo
-
)))...No proszę a ja juz poszedłem spać...)) No, słów kilka na koniec (mniemam). "Pański" Różewicz, to nieprzystający argument wobec tego co napisałem, a mianowicie: "Dobrze - "żucie ciszy" jest dla mnie bardziej na mniejscu, bo skoro słowa nie mówią nic (permanentny brak zrozumienia), milczymy. "...Jedna z najbardziej znanych metafor w historii poezji brzmi: "Czarne mleko pijemy" i, przy Pańskim sposobie interpretacji jest absolutnie alogiczna. A, jak sam Pan przyzna, ma się zupełnie dobrze...)) No, dobra, czas kończyć, widzę bowiem, że gdzieś rozmijają się percepcje - Pańskie argumenty dla mnie (a moje dla Pana) są nieprzekonywujące. Jedna uwaga końcowa jeszcze - na przyszłość proszę się nie chwalić tą maturą, ani studiami polonistycznymi (to rada - dobra rada). To faktycznie nic nie znaczy - znam całe zastępy osób, które po tego rodzaju osiągnięciach, w rezultacie zakończyły swój związek z poezją na wierszykach w klasach I-III, gdzie zostały nauczycielami j. polskiego. Pozdrawiam serdecznie i dzień dobry..)))
-
))...I ja się cieszę, że wyjaśnilismy sobie przynajmniej niektóre z wątpliwości..) Nie do końca, widzę, ale chyba wystarczy? Nie? Dobrze - "żucie ciszy" jest dla mnie bardziej na mniejscu, bo skoro słowa nie mówią nic (permanentny brak zrozumienia), milczymy. Czyli...Ta noc - myślę, że jednak wyjaśniłem do dośc dogłębnie, proszę raz jeszcze przeczytać. "Starsze" - hmm... Ma Pan dzieci? To może nienaukowy argument, ale dość życiowy za to...) Tu nie ma nic do rzeczy kontakst "inny". One nie są inne (oczywiście są, ale nie o to chodzi), one są "starsze", dojrzalsze, można by było napisać, ale nie inne..) Pisze Pan: Wnikliwie przeanalizowałem ten tekst czepiając się nie tyle sensu, co użytych słów. Jednym słowem (wynika to z Pańskiej wypowiedzi), sens jest zrozumiały, tak? A przecież "sens tekstu" robią (tworzą) użyte w nim słowa. Wybaczy Pan, teraz ja nie rozumiem, ale mniejsza z tym, przeżyję..) Nie, nie traktuję Pana lekceważąco. Dziękuję za wnikliwe czytanie i uwagi, nawet się cieszę, bo często piszemy teksty "empatycznie" (nie wiem czy Pan tak ma - ja tak mam) i dopiero dociekliwe pytania zmuszają nas do ponownej analizy, choćby po to aby stwierdzić, że wszystko jest ok...) Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.;-))
-
Panie Coolt, podpieranie się dobrze zdaną maturą oraz studiami na polonistyce jest, wybaczy Pan, nieco śmieszne. Cóż z tego?...) Równie dobrze mógłby Pan mieć skończoną ZSZ budowlaną. To nic nie znaczy i niczego nie dowodzi, poza może tym, że jakoś z interpretacją tego tekstu nie radzi Pan sobie, mimo swych niewątpliwych osiągnięć. Na marginesie dodam, że mnie samemu po zdaniu matury wydawało się, że świat należy do mnie...) Życie werfyfikuje taki osądy, dośc szybko. Co do odautorskiej interpretacji - proszę bardzo (postaram się po kolei odpowiadać na Pańskie wątpliwości): 1. Nocą śnimy rzeczywistość - skoro (takie jest założenie tekstu) w dniach jedynie "przejeżdżamy" są jak przystanki, "żujemy w nich ciszę", czyli, jeśli już cokolwiek mówimy do siebie, to i tak jest to nieistotne tzn interakcje nie nastepują, żyjemy w swoim świecie, to swoją własną rzeczywistość śnimy i... 2. rozmawiamy z tymi, co odeszli - to chyba, w kontekście wcześniejszego wywodu nie wymaga już tłumaczenia, ale niech będzie - (również w tym kontekście) rozmawiamy z tymi co odeszli, bo są nam bliźsi (przez naszą własną polaryzację snów i rzeczywistości), niż ci, którzy żyją, bo ich (takie jest założenie tekstu) nie rozumiemy 3. Dzieci rodzą się starsze od nas... - czyli z innymi od urodzenia doświadczeniami, przeżyciami, odniesieniami do rzeczywistości itd. Ja np mam 47 lat i w moim dzieciństwie nie marzyło się nikomu o komputerach i innych zabawkach, właściwych dla "dzisiaj". Jednym słowem skrót myślowy, sądziłem że zrozumiały, jak widać niekoniecznie, nawet przy 96% trafnych odpowiedzi na maturze. Bywa. 4. tak obce, że zaczynamy traktować je jak swoje (miasto)- a tu jest dalszy ciąg rozważań dotyczących tego, że jesteśmy (wszyscy dla wszystkich) obcy i niezrozumiali do końca. No i to miasto, w związku z tym...Wystarczy? chyba tak. 5. Najważniejsze słowa (...) których nigdy nie było - tu z kolei Pański, zbyt duży skrót - tam są dwie myśli: pierwsza - "Najważniejsze słowa kończą się w krtani" - sądzę, że to proste, no ale ok - nigdy nie zdarzyło się Panu, że zamiast powiedzieć proste "kocham" (np), czy oddać w równie prosty sposób to, co Pan czuje, zasypuje Pan swojego rozmówcę mnogością słów nie znaczących nic w sumie? (może byc rozmówczyni, oczywiście)..) No i drugi wątek, czyli: "milcząc czekamy na zerwanie więzów, których nigdy nie było." - Wobec braku porozumienia często odchodzimy od siebie (od ludzi, od człowieka) w milczeniu w zasadzie, bo nie potrafiliśmy nazwać tego, co ważne, lub biernie przeczekujemy, stwierdzając że różnego typu łączące nas więzy (np małżeństwo) tak na prawdę są tylko formalnościowymi zasadami, szafarzem, za którym nie stoi nic. Ufff, rozpisałem się nieco, oczywiście nie do końca, bo jest tam jeszcze trochę możliwych rozwinięć, więc mimo wszystko skrótowo. Żywiąc nadzieję, że przynajmniej w stopniu podstawowym zdołałem podnieść Pański stopień zrozumienia takstu pozdrawiam.;-))
-
))..Pznie Coolt, trafił Pan do działu dla "wprawnych poetów", co oznacza także (jak mniemam) dział dla "wprawnych odbiorców i komentatorów". Chyba przede wszystkim dla takich odbiorców. Osobiście jest dla mnie mało zrozumiałe Pańskie niezrozumienie tekstu. Tym nie mniej chętnie odzielę szerszych wyjaśnień na Pański brak zrozumienia, ale może prywatnie, nie zaśmiecajmy tutaj miejsca. Mój adres mailowy jest dostępny, proszę pisać bezpośrednio lub w fiszce "prywatne wiedomości". Dziekując za uwagę i komentarz pozdrawiam.;-))
-
Zupełnie przyjemny, bo nie pisany na siłę. Opowiada normalnie, bez niepotrzebnych i zbędnych metafor. Jedna uwaga: Nie rozbudzą je wichrowe świsty, - nie rozbudzą ICH. pozdrawiam.;-))
-
Dni krótkie, jak przystanki między snami. W nich pijemy kawę, dzielimy się chlebem, żujemy ciszę. Nocą śnimy rzeczywistość, rozmawiamy z tymi, co odeszli. Dzieci rodzą się starsze od nas, zadają pytania, na które nie znamy odpowiedzi. Miasto jest tak obce, że zaczynamy traktować je jak swoje. Najważniejsze słowa kończą się w krtani, milcząc czekamy na zerwanie więzów, których nigdy nie było.
-
Umiejętnoć pisania o własnych uczuciach jest wyższš szkołš jazdy. Tutaj nie do końca mnie przekonuje, ot, wykrzyczane żale. Nie o to chyba chodzi, choć oczywicie rozumiem Peela i współczuję. Ale to ma byc wiersz, a nie zbitek frustracji. pozdrawiam.;-)
-
Piękniejsze niż Hirosima
Lobo odpowiedział(a) na ewan_mcteagle utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
papier jak suchy pocałunek To jest ładne. I tylko to. pozdrawiam.;-) -
Bez i słowik /villanella/
Lobo odpowiedział(a) na Joanna_Soroka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
))...Witaj, o Piękna Panienko..)) Mała specjalizacja, widzę..) Dobrze, że piszesz o rzeczach małych w tej formie, wszak na poczštku była to "piosenka pasterska", więc ekloga, rodzaj naiwnego (nie mylić z banalnym) spojrzenia na rzeczywistoć. Ładnie..)) pozdrawiam.;-)) -
Szanowna Pani Natalko, ekhem...Uczucia nie robią wiersza (to wiersz ma wytwarzać uczucia), ani znaczące wielokropki, ani zdarte do cna, oklepane sformułowania typu: nad przepaścią stoje opuszczona, Czekałam... Na próżno - no itd, właściwie całość należało by tu wkleić, bo tekst składa się z samych takich kwiatków. Z pewności a wydaje się Pani, że jeśli napisze Pani: "nad przepaścią (...)opuszczona", "w głębi Twoich oczu tonęłam", "w Twoich ramionach schronienia chcę szukać..." itd, a okrasi to Pani jeszcze tzw egzystencjonalnymi pytaniami typu: "Skoczę? Czy zdążysz przyjść?", to powstanie z tego wiersz. Nic bardziej błędnago - powstaje z tego koszmarek. Problem w tym, że aby pisać (dobrze pisać) trzeba dużo, bardzo dużo czytać. Im więcej różnych rzeczy się przeczyta, tym szybciej znajdzie sie swój własny, poetycki język. Na razie głęboki kosz dla tekstu. pozdrawiam.;-)
-
I to co jest w dziale "dla wytrawnych poetów"? Chyba w rozumieniu: "wytrawne tak, że zęby bolš"... pozdrawiam
-
Pierwsze trzy wersy, ewentualnie. Potem im dalej, tym gorzej. pozdrawiam.;-)
-
E tam, Panie Autorze, e tam... pozdrawiam.;-)
-
Nie bardzo. Tekst krótki, a sprawia wrażenie bałaganu logiczno-pojęciowego. pozdrawiam.;-)
-
Mocno przeganane, ale po solidnej obróbce skrawaniem będzie z tego niezły tekst...) pozdrawiam.;-)
-
Dziękuję, Panie Sokratex...) Trudno mi to komentować, pragnę jedynie zauważyć, że umiejętność czytania i interpretacji tekstu jest równie ważna, jak umiejętność jego pisania. pozdrawiam.;-)
-
))...dziękuję, Panie/i Gra Bank...) Pragnąłbym jedynie (nieśmiało dość) zauważyć, że bez pierwszej zwrotki nie byłoby drugiej i trzeciej..) pozdrawiam.;-))
-
Nie wychodzą mi polskie znaki, hmmm. To wina mojego kompa, czy błąd na serwerze?
-
))...Pytanie trochę obok tekstu, ale chętnie odpowiem. Kto powiedział: "Ksišżka, której nie chce się przeczytać po raz drugi, nie jest warta czytania po raz pierwszy"..) pozdrawiam.;-)
-
Dobrze, Autorze/ko...) Będzie uzasadnienie...) Całość (chcąc nie chcąc) przypomina nieco "Modlitwę" Breakoutów, tylko Loebel wielkim poetą bluesa był, zrobił więc coś takiego subtelniej...) Tutaj jest tak: z nadmiernego patosu pierwszego wersu wpadamy na psa, który wraca bez przywołania. Zbitek tegoż patosu z psem jest cokolwiek śmieszny, w każdym razie zupełnie inne odczucia wzbudza, niz zamiary Autora/ki. Później dość wyświechtana bzdura: "smutek raz..." na dodatek z "wieloznacznymi" wielokropkami, które śmieszą nie mniej niż powyższy pies. Wielokropki bowiem, to takie stworzonka, które generalnie śmieszą w wierszach. Oczywiście, są wyjątki, gdzie takowy zabieg się broni, ale ten tekst do wyjątków nie należy. No, idziemy dalej: mamy tu kolokwialne zawołanie, sprawiające wrażenie jakby Autor/ka robił "oczko" do czytelnika, że niby dystansuje się do własnego tekstu. Nie widać tego dystansu nigdzie indziej, jest to więc zabieg "wysokiego ryzyka", tutaj kompletnie chybiony. Potem idzie drugi raz zaśpiew: "smutek raz...", zamieniony tymczasem w "radość...". Znaczy to, ni mniej, ni więcej: "a jak sie nachleję, to mi przejdzie...". Nie byłbym pewien. Szczególnie, że kolejny dystych potwierdza moje wątpliwości. Ostatnia cząstka sprawia wrażenie, jakby słowa rządziły Autorem/ką, a nie Autor słowami. W każdym razie, po raz któryś już w tym tekście, zamiast zmuszać do podumania - śmieszą. Proszę, z łaski swojej, zapamiętać na przyszłość: Im większyi temat, tym mniejszych słów należy używać. W sumie cały tekst razi nieporadnością zapisu i świadczy o sporych brakach warsztatowych oraz brakach w oczytaniu, po prostu, bo całość skonstruowana jest ze zużytych kalk, nie widać tutaj ani jednej własnej myśli. "Wina cięższa od rozpaczy", "ból twardszy od kamienia", "rozpacz, wypływająca na wierzch jak prawda", no itd. W sumie - gniot, Panie/i Autorze/ko. pozdrawiam.;-)
-
Adagio na spalony fortepian
Lobo odpowiedział(a) na Gładź Szpachlowa utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Faktycznie niezłe. Zamiast "gdy", dałbym "aż", to wszystko z uwag. Dobre..) pozdrawiam.;-)) -
tylko na tym sznurku zamiast gładkiego spłynięcia w pointę co chwilę trafia się na supły myśli - tzn brak jest płynności w przechodzeniu od jednego motywu do drugiego ...))) Kocie, przecież to jest wiersz, a nie instrukcja podlewania fikusa...)) Poza tym autor sądzi, że płynność istnieje, mimo supłów...) pozdro..))
-
To zadziwiające, że nie kumasz tego tekstu, jest prosty, prowadzi jak po sznurku. Ale na razie nie będę sie rozpisywał, zobaczymy jak inni..)) Pozdrawiam, Kocie..)))
-
Gniot, Panie Autorze.
-
Droga krótka, jak kawałek wstążki. Książka prawie przeczytana, zostało kilka kartek, na wietrze szeleszczą szorstko, sucho, jak astmatycy. Słońce stroi głowę w kolejną koronę, wczoraj patrzyłeś tak długo, że na mur oślepniesz. To nie ma znaczenia, hierarchie tracą sens, gdy zamykasz oczy stoi matka i znów mówi jak kiedyś: "No i co się wymandrzasz – mówi - co się wymandrzasz". Świat odeszły. Czas przeszły, dokonany. Książka prawie przeczytana, zostało kilka kartek, jak kilka dni, które powoli się wypełniają, a ty łapczywie będziesz je czytał do końca, do samego.