Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lobo

Użytkownicy
  • Postów

    619
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Lobo

  1. ...Fajne...;-)...Lekkie, bezpretensjonalne....;-))...Oprócz drugiego wersu ostatniej, gdzie gubi się rytm...A może być " pośród innych BEZ LIKU numerów" i rytm zachowawszy...;-) ..Pozdrawiam.;-)
  2. ...Przepyszny...;-)))...Są tam odnośniki, są...;-)))...Przy moich 45 latach aż za nadto widoczne...;-))...Jeśli można, tylko jedno słówko - przedostatni wers czyta się koszmarnie przez te odmiany "moli", a można tak : "nerwy mola ĆMI molą nerwicą" i zachowasz rym i rytm...;-)) .Pozdrawiam.;-)
  3. ...No, jak już dyskutujemy, to jeszcze coś...;-)))...Tam, po "rzeczywistości" jest myślnik. On też robi za sylabę, zdodnie z powiedzeniem jakiegoś mądrali, że "cisza też jest muzyką"...;-)))...Dlatego w tym wersie pasuje 10. ...Nota bene, proponowana przez Ciebie "magiczna" latarnia miałaby mało sensu, bo w końcu żeglujesz właśnie po " magicznym" oceanie nieorkeśloności, nieciągłości i ledwo jako-takiego prawdopodobieństwa (kot). Dopiero Twoje decyzje zmieniają te nikłe prawdopodobieństwa w stabilną rzeczywistość, którą nazywamy życiem....Co do wiersza "labirynt" - przykro mi, nie znam...Z reguły piszę " ze słuchu"...;-)))...Gram, z resztą, też...;-)))...Dzięki bardzo...;-))
  4. ...Dzięki za czytanie i brawo z matmy, Jacku...!!!...;-))...Na początku było "samotna" i pasowało zgłoskami (11), ale się "nie czytało"...;-))...Po prostu słowo "rzeczywistość" jest za długie i samo z siebie "rozciąga" tekst...Spróbuj...;-))
  5. ...Oj...;-)))...NIC tu na siłę nie ma...;-)))...Żadne tam "słabiej"...;-)...OK...;-)
  6. ...Nasz Moderator, nasz "Per Pan"...;-)))))...Do usług...;-)
  7. ...Ze specjalną dedykacją dla Pioe Veno ...;-)))
  8. Na przekór falom chmurnego chaosu łódź swoją kieruj do portu rozważnie tam gdzie czekają na ciebie stęsknione twoje fantazje Kot Schrodingera przygląda się bystro łapą wskazuje kierunek podróży gdzie rzeczywistość – jasna latarnia wśród błysków burzy Królowie wielcy twoimi przodkami pokaż więc teraz że lęk ci nieznany krzepko ujmując rękoma ster łodzi między bałwany Twoje zwycięstwo i twoje dziewice które czekają na ciebie w nagrodę za to że w czarnej chaosu mgławicy znalazłeś drogę Pędź więc swą łodzią ulatuj nad wiry skroś supernowych i słońc obcych blasku światy zmyślane przyoblecz w kontury realnych brzasków Kolejnym świtem rozprostuj ramiona tęczę wymaluj nad płótnem szarości gwiezdną muzyką zagraj w głowach ludzi niech radość gości Kiedy zaś dojdziesz do kresu swej drogi pokłoń się Ziemi i ptakom i kwiatom inna już łódka gdzieś ciebie przewiezie ku nowym światom
  9. ...Bardzo fajny wierszyk o dużym sercu...;-)...Taaa, jak się nie ma co ratować, to chociaż bałwanka...;-)))...Podoba mi się, prócz trzech ostatnich wersów. Cóś mi tam logika kuleje...;-) .Pozdrawiam.;-))
  10. ...Zamruczałeś mnie i zauroczyłeś...;-))...I, mimo braku rymów, rymowato się czyta...;-)))...Na tyle rymowato, że ostatni wers przeczytałem " krople zaczynów" i tak mi już pozostanie...;-) .Pozdrawiam.;-))
  11. Jesień, czas rozstań. Mężczyźni, jak bociany do ciepłych krajów, kobiety niedogrzane farelką, zziębnięte w październikowym półuśpieniu piszą łzawe wiersze o czekaniu i czasie przeciekającym przez palce, firanki smutno łopoczą w przestrzeniach zastygłych samotnością zegarów, przesypujących piasek niedopieszczonych chwil
  12. ...Aaaaa...Dziękuję...;-))
  13. ...Do Pioe Veno: ...Nie jestem pieniaczem zatem ci wybaczę ...ale o jednym chciałbym powiedzieć że, aby wtrącać gdzieś swe trzy grosze samemu trzeba coś nie coś wiedzieć...
  14. ...Pod warunkiem, że zmienisz wyraz "na wskroś"...Co to jest na wskroś..????...Możesz powiedzieć, że "na wskroś" przemarzłeś, czyli "do głębi", "całkowicie"... Więc jak ? Słyszysz coś "do głębi" skrzypiec..????...Tekst rozłożony przez ten zwrot, a tekst fajny. Pomyśl nad tym...;-)) .Pozdrawiam.;-)
  15. ...Faktycznie, echa wszystkich szkolnych wierszy...;-)))...Mnie to kojarzy się z "Panną pszeniczną"...Może zmień tytuł..??...;-)
  16. ...Dzięki, Wuren...;-))...Czyta się tak :"znajomość świata..(...)..i wewnętrzne oko"...Czyli, w przekładzie na "nasze",- doświadczenie życiowe i ten instynkt, które ze sobą niesie...;-)
  17. Nie uprawiam egzorcyzmów to nie tak szklana kula to prezent córki kobiety bardziej nadają się na czarownice są do tego stworzone jakby znajomość świata była nieważna by wróżyć z twojego paznokcia który lśni sztucznością i wewnętrzne oko nikt już nie wierzy w cuda choć każdy pragnie przepowiadanie przyszłości nie ma sensu to tylko koncert życzeń dla naiwnych tak więc po nic twoje modły módl się do swojego boga mój śpi ledwo starcza mi przewidywań dla siebie a i tak ciągle się gubię ładne dziewczyny w supermarketach są tak samo dobre by wskazać najlepszy produkt wyczarowany specjalnie czekający jak ty na moją wróżbę nic nie mogę dać chyba że noc jeśli dostrzegłaś we mnie najlepszego kochanka
  18. ascetyczny agnostyk beznadziejny babbit ceballero celadon Donny Dulcynei ewidentną eklogę figlarnie frywolną ekspresem ekspediował daremnie dowodząc celowości czekania bezsensu birbanctwa absolutnie amen
  19. ...Pod tym kątem, który sugerujesz, już to rozpatrywałem...;-))))...Mimo to....;-)...No, ale nie mój cyrk...;-))...Pozdrówko raz jeszcze...;-)
  20. ...Żeby za długo nie dywagować na temat wiersza, radzę zmienić ostatnie słowo na "przybywasz"...Byłoby wtedy i nieoczywiste i nieźle zakręcone na końcu ( a w gruncie rzeczy logiczne - z narastaniem uczucia więcej nas, choć coraz więcej siebie dajemy)...;-)) .Pozdrawiam.;-)
  21. ...Może w pierwszym wersie " NUMEREM jeden", Panie Guzik..??...Odnoszę wrażenie, że zagubiłeś się nieco w tych matematycznych wywodach...;-) .Pozdrawiam...;-)
  22. ...Nie sądzę, by coś takiego dało się zapisać prostą wierszówką...;-) .Dzięki za zajrzenie...;-)
  23. Opowiadamy historie, których nikt nie słucha. O akademiach i pochodach pierwszomajowych, czerwonych książeczkach wciskanych podstępnie w łapy. Zawiśliśmy między czasem, jak półdupkiem na dwóch weselach, niespasowani tu, ani tam do końca. Twarze bez retuszu, jak koszmar fotografa, podobni do siebie, jak wycieczka Chińczyków we Florencji. Niezawinione i bezsensowne, tłucze się we łbie, jak niespełniona noc. Życie obeszło się z nami, jak z niepotrzebnymi weteranami bitew. Czasy sprzedaży byle czego za aine mark zostawiłem w kurzu poligonów. Dzielnie walczyłem za ojczyznę, przepijając z innymi resztki nadziei na lepsze. Twarda dupa, wychłodzona w namiocie przy – 36 przydaje się w życiu, tyle że zdzierane krzesła trzeba częściej malować. Inny świat zastał nas w rozkroku, z durnymi uśmiechami na widok pielgrzymek do kościołów. Z pustą flaszką w ręce. Z głowami świecącymi na czerwono w ciemnościach. Z chocholim grymasem na twarzy. Wpasowujemy się tu i tam, ze skrzętnie ukrywaną nadzieją, że nikt nie spyta, skąd się wzięliśmy. Niektórzy się łapią. Udają, że jest dobrze. Że tylko na to czekali. Spełnieni do końca. Do dna rozpaczy, wylewającej się przy kolejnym kieliszku – pociągu do nikąd. Marzenia, rozbite na drobne, brzęczą w głowie, pustej jak kieszeń rencisty. Umieramy powoli jak drzewa, na stojaka, w sztucznie szampańskim nastroju, w pogoni za światem, który jak pospieszny z darmowym kubkiem herbaty ucieka, zawsze o krok przed nami. Odnajdujemy się wśród nam podobnych, swojskie gęby, przeorane jak ziemia spod Waterloo, symbol zmian. Co mam ci powiedzieć, młoda dziewczyno, bezczelna jak tani film pretendujący do Oskara, z takim samym tupetem usiłująca mnie przekonać, że to twój pierwszy raz? Milcz, uspokój się i polej. Wypijemy za dawne czasy, za twoją nieoczekiwaną egzotykę.
  24. Pudrujesz twarz zmarszczkami, każdego dnia bardziej. Zmuszasz lusterko do kłamstw, ustawiając je do słońca tak, że niewiele widać. Wtedy przez chwilę jesteś młoda. Oglądasz siebie sprzed dwudziestu lat, przez moment szeleści sukienka, zapomniana dawno w szafie i okulary w pudełku po butach. Uśmiechasz się do siebie. Uśmiech pozostał ten sam, to się nie zmienia. Zmieniasz się ty, z każdym dniem bardziej niedorosła do czasu, który stanowczo za szybko. Czas do pracy. Do starych zgredów, którzy wciąż wodzą za tobą spojrzeniami głodnego psa i łaszą się o uśmiech na dzień dobry. Twoje drugie lustro, też pod słońce. Wstajesz, wyćwiczonym ruchem ręki poprawiasz włosy, wychodzisz z domu. Jesień, kolejna.
  25. ...No właśnie, niby to proza, ale tak mi to samemu pociekło poezją, że raczej w wiersze...;-))...A zapach lawendy, hmmm, wykonfabulowałem...;-))))...Podejrzewam mocno, że takowe istnieją, przynajmniej w tej knajpce i u tej kobiety...;-))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...