Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lobo

Użytkownicy
  • Postów

    619
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Lobo

  1. Dziękuję za poczytanie...)) - Panie Mirosławie, zaręczam że rytm jest utrzymany. Proszę się dokładniej przyjrzeć..) - Panie Nicholas: forma? Coś nie tak? Aha, infantylizm na dotatek. Stary już jestem i oczy mnie zwodzą, proszę podać przykłady tego infantylizmu, bo ja ich, dalibóg, nie widzę. pozdrawiam.;-))
  2. Przedmioty w domu już uczłowieczone - garnki i sztućce jak starzy znajomi. Ten tu, na przykład, ten z urwanym uchem dobrze pamięta nasze wszystkie kłótnie - czasem złośliwie tak potrafi sknocić, że spali nawet wodę na herbatę. W łyżkach zaklęte zniekształcone twarze szczerzą do siebie zęby każdej nocy, a noże dzwonią, jakby szły na wojnę. Na razie jednak mimo swych kaprysów dość wiernie służą poprzez tłuste lata oraz te chude, których jakby więcej. Na drzwiach tabliczka, by każdy wchodzący dokładnie wiedział z imienia, nazwiska kto tutaj mieszka. Jest więc m, y i inne literki, co układają się w znajome słowa. Siedem lat życia zamknięte w tej płytce. Dotychczas w jednym kierunku idziemy – i my i one, poprzez czas i przestrzeń. Kiedyś się skończy - w pewnej zwykłej chwili każde z nas znajdzie swój odrębny śmietnik.
  3. Ciężko tutaj doczekać się komentarzy, co? Boją się, czy cóś..?..)) Tomek, dobry tekst, konsekwentnie prowadzony, coda oddaje, zamyka i klamruje wcześniejsze przemyślenia. Z uwag: popatrz na te wersy - żałuję, że nie jestem jedną z nich. nie odrasta we mnie to co umiera, żadna tkanka, żadna komórka nie powiela się. w moim ciele popołudniowy pogrzeb, potem jakaś tabletka rozpuszcza się "...Żadna tkanka, żadna komórka nie powiela się..." Osobiście nie pasuje mi tutaj ta inwersja. Może w ogóle bez "nie powiela się"? Lub: "nie powiela się żadna komórka"? No, mam zgrzyt. "Popołudniowy pogrzeb" - właściwie (i tekst to potwierdza) ciągle umieramy, więc czemu akurat "popołudniowy"? Może jakoś: "wleczący się bez końca", czy coś..? No, do pomyślenia. Dobry wiersz, powtarzam. pozdrawiam.;-))
  4. Tak, Panie Jarosławie, unik. Cóż mogę? "Czytanie tekstu ze zrozumieniem", to temat lekcji j. polskiego z, bodajże, III kl. podstawówki. Nic nie poradzę na tego typu komentarze, świadczące tylko i wyłącznie o dokładaniu coraz bardziej bezsensownych tłumaczeń swojej pierwszej wypowiedzi. Pan ma prawo komentować, ja - nie zgadzać się z Pańską opinią. Schodzimy na grunt gustów, bo pisze Pan o "pozie", o tym, że dla Pana tego za dużo itd. Przecież nie będę Panu tłumaczył znaczenia kolejnych wersów, wyrażeń użytych w tekście itp, itd. Niech będzie, że unik. Do zobaczenia przy następnym tekście..) pozdrawiam.;-))
  5. - Messalin, powiem tak: nie każde miasto jest Warszawą, nie każda wieś - zadupiem. Na na takową trafiłem i tak to mniej-więcej wyglądało (zimą, dodam)...)) - Panie Jarosławie - jak widzę schodzimy na grunt gustów (" za dużo jak na mnie"). O gustach nie zwykłem dyskutować, zatem pozdrawiam.;-))
  6. - Panie Romanie - nie rozumiem, co Pan chciał powiedzieć przy okazji tego, wyrwanego z kontekstu, fragmentu, rad bym poznać szerzej Pańską opinię. - Panie Jarosławie - NIe mówię, że problem cichodajstwa nie istnieje, ale na pewno nie oddaje w pełni problemu opuszczonych wiosek i mieścinek. - A kto tutaj mówi czy pisze o cichodajkach jako takich? Czy Pan aby na pewno czyta TEN tekst? pozdrawiam.;-)
  7. Panie Jarosławie, staram sie zrozumieć Pańskie rozgoryczenie, ale jakoś nie mogę. Dam Panu przykład: swego czasu niejaka Wisława Szymborska napisała wiersz o Yeti. Komentując wiersz Szymborskiej w taki sposób, w jaki próbuje Pan komentować ten tekst, należałoby zacząć od tego, że skoro Yeti jest stworzeniem prawdopodobnie legendarnym, jak możena komuś wmawiać, że się do niego mówi, że się go zaprasza żeby poznał ludzi i ich cywilizację itd Prawda, że da sie tak komentować wiersze? Widać to dość wyraźnie..) Natomiast w powyższym tekście (to tak na marginesie) jest dużo prawdy, proszę mi wierzyć. Prawdy tej nie poświęcono "dla efektu", zaręczam...)) Pozdrawiam.;-))
  8. Panie Jaro Sławie, wiersz nie jest rocznikiem statystycznym ani gazetą, ani dokumentem. Jako taki nie zajmuje się samym opisem rzeczywistości, tylko takim jej "podkręcaniem", żeby wywołać jakiś efekt emocjonalny. Jeśli powyższy tekst jakiś efekt emocjonalny wzbudził, to spełnił swoją rolę. Jeśli natomiast mamy rozmawiać o tym, czy wszyscy wyjeżdżają, czy tym lub innym powiodło się w mieście lepiej czy gorzej, jaki to procent ogólnej populacji itd, to nie tylko tej strony zabraknie, ale i kolejnych dwudziestu, a temat i tak wyczerpany nie będzie. Tym nie mniej skoro Pan chce, nie ma problemu. Ale może prywatnie, na maila, co?..) Zapraszam...) pozdrawiam.;-))
  9. Dziękuję za zajrzenie..) Messalin, wieś jest "sfotografowana" w takim momencie, że żadnej akcji nie ma.) Rozkrzyczane? Nie zauważyłem. - Panie Nocholas: nie bardzo rozumiem Pańską uwagę, proszę ją rozwinąć jeśli łaska, ja nie widzę tu żadnych uchybień "merytorycznych" czy innych. pozdrawiam.;-)
  10. Koniec świata to miejsce gdzie wrony zawracają a psy szczekają dupami. (z potocznych powiedzonek) Zimno. Psów i wron nie ma, nie ma nic. "Wrony by tu nie zawróciły - mówi Grzesiek między jednym, a drugim zziębniętym łykiem wódki - spadłyby w locie za kościołem". Ziąb odbija się od pustych budynków, wgryza w policzki. Dzieci wyleciały z gniazd tak dawno, że łóżka zapomniały ciężar i kształty ciał. Miasta ciągną obietnicą próżną i bałamutną jak tania cichodajka w dyskotece. Starzy ludzie podpierają się wzajemnie w drodze. Kościół stoi wysoki, chłodny, pełen niewiary. Pruskie mury trwają w ordnungu - milczący strażnicy czasów pamiętających psy, dzieciaki, stada wron, stada krów, miód i mleko, mleko i miód.
  11. Za dużo lania wody. Może przez ten deszcz. pozdrawiam.;-)
  12. Z pewnym potencjałem, ale nieco "rozmymłany". Tak pod względem nadmiaru słów, jak pod wzgledem interpunkcji i zapisu. Przydała by się dyskusja "oko w oko", ale z braku laku i kit (podobno) dobry..)) Sugestia, oczywiście: Nie rozumiesz, kiedy proszę, więc nie pytaj już o nic, bo ja słów nie wyrzucam do wiadra, składam je w kartonowym pudle i chowam na strych. Jeśli je znajdziesz, pozdrów i powiedz, że pamiętam - jak znajdę czas, utonę w myślach - powędruję w inny świat, jak kiedyś. Teraz nie umiem jeszcze wrócić - wir "dziwności" mnie porywa, a myśli gwałcą (hmmm ?) spokój duszy, widzisz więc - one leżą same, moje dawne słowa - wciąż wierze, że kiedyś dam radę - wtedy to nie będę już ja - to będą wspomnienia latają po niebie jak latawce. Lapię je, lub zwijam na sznureczku aby nie zerwały się i nie uciekły z widoku czystego nieba. Oczywiście mam i inne zastrzeżenia do tekstu, ale na razie dobre i to..) pozdrawiam
  13. W takim razie: bez komentarza. pozdrawiam
  14. A cóż tutaj można konstruktywnie? Że facet stoi przed bramą (chyba) nieba i spostrzega, że to nie jego miejsce? Że się nie otwiera? Tekst napisany bezbarwnie, bez określonego pomysłu (bo co to za pomysł, że Peel nie nadaje się do nieba? Nie on jeden, nie on pierwszy, nie ostatni), bez rozwinięcia, bo puenty żadnej, ot, skrobnięty tekst. Na ten temat pisano wiele, dużo barwniej i z pomysłem, W tekście brak. Brak czegokolwiek, co by zatrzymało. Nic więc dziwnego, że komentarze (o ile są) są "niekonstruktywne". pozdrawiam
  15. Chciało by się powiedzieć: koszmar senny. Co to jest: lokalny proces transformacji universum ? A: sublimacja seksu łącząca jednostkę z kosmosem? Jejku, jej. Szanowny Autorze, Dziecko Poety i Wszechświata, nie pisz tak więcej
  16. Cześć, Kocico. Czytałem ten wiersz gdzie indziej i już wtedy chciałem coś skomentować, ale chyba nie na tyle mocno, żeby zamysł wcielić w życie...)) No, ab ovo: gdyby tego kota też umieścić w czasie teraźniejszym, to bardziej uwidoczniłabyś "chwilę", wszystko działo by sie "tu i teraz". I te płaszcze (tu się nie upieram, ale...), widziałbym to tak: Kotary nadęte wiatrem, kot się przeciąga i szykuje do skoku, głaszczemy puste wewnątrz płaszcze żeby nadawać jakieś sygnały, sens, kiedy jedno zdanie potrafi rozpocząć i skończyć. pozdrawiam.;-))
  17. Panie Messalin, w formie jak widzę...) Celowo archaizowany przekaz, jak zwykle rymy i rytm na najwyższym poziomie, czuje sie oddech tej góry, jej szorstkość i te wieki, które gadają do nas, gdy tam jesteśmy. Bardzo dobry tekst. Pozdrawiam.;-))
  18. ...Autorka pisze, że podatna jest na słowo tzn są słowa, które „rozpalają jej wyobraźnię”, czasem coś, co zobaczy: pejzaż, zapach np. zaoranej świeżo ziemi („sól”, jakieś instynktowne, atawistyczne skojarzenia). Wtedy jej „okręt”(=stan ducha, uczucia) niesie ją przez „ocean niezmierzony” (życie, wyobraźnia), zamknięta w tych emocjach i w swoim ciele (łupina drewna) jest wtedy wolna, wyzbyta przyziemnych, „małych” uczuć – „nie kocha nikogo i niczego”, jest w takich chwilach ponad ziemskie wartości i uniesienia. Jakoś tak...))
  19. Panie Piaście, nie mówię w swoim komentarzu o miłości do ziemi, o nostalgii za wsią, o Unii Europejskiej, polityce itp. Mówię o archaicznym stylu, w jakim napisany jest tekst i o tym, że, zamiast wywoływać zadumę, wywołuje uśmiech. Oczywiście to moje zdanie, Pan nie musi się ze mną zgadzać, ale prosze polemizować na temat przynajmniej. Jeśli Panu się wiersz podoba - nie ma sprawy - dopiero byłoby nudno, gdyby wszystkim podobało się to samo. Pozdrawiam
  20. Jest to-to tak ckliwe, że podczas czytania, zamiast zadumy co raz wzbudza uśmieszek. Przez ostatnie mniej-więcej 100 lat w poezji poczyniono pewne zmiany, zmieniła się wrażliwość czytelnicza, systemy wartościowania tekstów itd, a tutaj - XIX wiek w pięknym rozkwicie. Pytanie - po co?
  21. Dziesięć pięter, trzy klatki, jak niemała wioska postawiona do pionu. Nad głowami głowy, a nad nimi następne - nie wmówisz nikomu, że te zsypy, śmietniki, odrapane ściany, te burorude szczury, mrówki faraona, kilometry przewodów, złączek, drutów, stali, umówiły się tutaj, aby w jednym miejscu stworzyć dziką harmonię martwo - żywych splotów powiązanych niedbale tonami cementu - tylko dla twej uciechy, czy jego wygody. Życie zaklęte w ściany. Rzesza nieznajomych, zespawanych jedynie oddzielnym adresem, oddechem, krzykiem, snami błądzącymi skrycie poprzez schematy schodów, przez spiętrzenia ciągów, samotnymi jak oni. Bezimienni, obcy, poza miałkim uśmiechem podczas jazdy windą nic o sobie nie wiedzą, ba - i nie chcą wiedzieć. Ekranowane myśli. Szlam. Żelazobeton.
  22. koniec świata jest zawsze tam, gdzie ty. bóg nie lubi podglądaczy. zabrał nam oczy, rozum pozostawił szczątkowy. na końcu świata zwykłe grzechy, stare brudy prane niechlujnie, w ciemnościach. samotnie. nawet wiersze koślawe, pokraczne, nieudolnie pisane. sypiasz niewygodnie skurczony między wersami, gdzie gubią się znaczenia. blues niesie trochę światła, niegasnąca iskierka dotyka tam, gdzie jesteś. niesiesz ją w palcach, ostrożnie, szepczesz na strunach. poza tym nic, lub mało. anioły oślepły, tańczą po omacku w świetle księżyca, nas mają w dupie. gaśnie świeczka na stole, pomarli poeci. koniec świata.
  23. ...No, na razie najlepszy z Twoich, które czytałem. Nie pasuje mi tylko ostatni wers, coś tam zgrzyta, do poprawienia chyba. .Pozdrawiam...;-)
  24. czajnik parska, toczy parę z nozdrza. czwarta kawa ma ziemisty posmak, u mety jednak pierwsza. papieros po niej, chociaż szybki, ale zostaje w ustach. zamknięty w desce kreślarskiej, on, to już tylko ołówek, liniał, przymiar, kąty. Budujemy mosty dla Pana Starosty kołacze się od kilku godzin, widzi to wszystko, wstęgę, dzieciaki, pewnie szkolna wycieczka, koniecznie z balonikami, kolorowo, flagi, pierwszy samochód, uff, przejechał, z papieru wieje, to wiatr znad rzeki, już jego. konstrukcja krzepnie każdą kreską, deska stęka pod ciężarem spoin, wiązań, przęseł. zmierzch rozkłada cienie po kątach. odrywa się, zgarbiony i w takim przygiętym zmęczeniu, z westchnieniem bolącej ulgi podchodzi do okna, patrzy na rzekę, swoją, jak tężejący most za nim.
  25. ...O, mój Boże. Odsyłam do mojego komentarza dotyczącego Pańskiego drugiego tekstu, tego o perle.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...