a gdy mi czas rozpocznie kropel deszczu muzyką
przezroczysty odmierzać przykurczone pacierze
drogę złotą pokaże przemarznięty horyzont
tuż pod niebem zaplącze słońce skore do zwierzeń
gdy mi nićmi mokrymi powyszywa strumienie
przygłuszone zielenią w skrzypce wiatru przybraną
to mi myśli rozzłoci bladoiskry kaczeniec
latem mocno zapachnie wiosny sennej dobranoc
myślę o tobie bezmyślnie celowo płosząc słowa
w domysłach wnet nadgorliwa w przenikliwość uboga
myślę o tobie zawzięcie na szpady na miecze i dzidy
by kromkę z nadziei odkroić choć bochen zeschnięty i krzywy
i ściegiem ostatnim dopełnić pamięć wyszytą w obrazy
po okruch ostatni wyżebrać rozmyty cień jasnej twarzy
myślę o tobie szelmowsko spod powiek domkniętych rumieńcem
co iście diabelskie zachowaj a rozmień na drobne co święte
co do rytmu to zerknę raz jeszcze -dzięki za wgląd:),,szyba'' ma znaczenie przenośne w trzeciej zwrotce-,,tunel zapachów ziemi''.Jest więc konsekwentnie do końca.,,nieba odwrotny sufit ''to oczywiście chodnik-więc nieba dalej nie widać;)pozdrawiam
przez szybę wyrastam spojrzeniem
przyciasnym na wąskie ulice
na tłum gdy pulsuje chodzeniem
po nieba zszarzałym suficie
przez szybę nie depczę trawników
potokiem słów krnąbrnych i krzywych
gdzie świt porozbijał lusterka
w światłach latarni nobliwych
zza szyby nie widzę nieba
w tunelu zapachu ziemi
rozmrażam przyzwyczajenia
by w miasto się wtopić i wcielić