Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Iza Smolarek

Użytkownicy
  • Postów

    256
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Iza Smolarek

  1. Zdecydowanie haczą te wersy: to źródło wiarygodnej informacji więc przyzwyczajenia i sentymenty nie będą brane pod uwagę Kręcę też nosem nad puentą - trzecia zwrotka jest tak dobra, ze ostatni wers tekstu wypada bardzo blado; wręcz ma się wrażenie, ze jest "na doczepkę". Pozdrawiam serdecznie -
  2. Na pierwszty rzut oka - łyknęłam jak sensowny traktat egzystencjalny. Na drugi wiedziałam, że przefilozofowanie nie broni pustej formy i kilku egzaltowanych zwrotów w tzw. puencie. Szkoda, że nie mam zwyczaju poprzestawania na pierwszym rzucie. pozdrawiam,
  3. Tytuł ostrzegał mnie, żeby się nie zbliżać. Zignorowałam to. Dotarłam do psiej cnoty (zbiła sie w wymowną kupkę z zaszufladkowaną tęsknotą) i już wiem, że marnie skończę, jeśli zagłuszę w sobie instynkt.
  4. Sam ton, byc może, nie. Ale jeśli za tonem podążają słowa - wyrtychy, słowa - drelichy, to co wrażliwszy czytelnik może nie przełknąć skomasowanych emocji Autora. W końcu czytamy nie po to, aby litować się nad twórcą. Szumne, w zamyśle, bywają odezwy i manifesty skierowane do mas. Wątpię, aby Twoja Babcia przedkładała poruszenie Ducha w narodzie nad poruszenie Ducha w poszczególnych osobach. Do poszczególnych nie dotrzesz szablonem.
  5. Modelowo znajduję w Twoim wierszu wszystkie grzechy główne poetów. Zawsze to jakieś wyróżnienie. O ile w jednym szeregu nie znajdzie się tysiąc podobnych grzeszników.
  6. Po uwadze na temat długości choroby babci, ciężko jest o konstruktywną krytykę, bo zaraz znajdą sie tacy, którzy zakrzykną, że szargam. Nie będę więc szargać, spytam tylko na boku: czy o wielkich sprawach da się mówić cicho, bez patosu? I czy czujecie, jak wielką siłę wyrazu ma szept? Pozdrawiam, Iskra
  7. padlinożercy użerający się w walkach o lepsze kęsy pod względem estetyki rozłożyli mnie na cztery łapy. To się nazywa naturalizm (zabieg dosłowności, nie rozłożenia mnie, oczywiście)? I czy to jest konieczne?
  8. Poezja rymowana zawsze była dla mnie magicznym: abrakadabra! A tych, którzy - na moje wyczucie- nieźle ją tworzą, traktuję jak zdolnych szarlatanów ;) Podoba mi się tekst, wartki i skrojony na miarę - mam tylko wątpliwość przy kilku łamaniach - czy nie powinno być konsekwencji przy sposobie przenoszenia myśli do nowego wersu? W większości utworu wygląda to tak: niej się zatopił bard skacowany, w taniej gorzale rozpuszczał wodze, bawiąc się przy tym ponad swe stany tymczasem raz po raz pojawiają się (nieregularnie! i w tym ich ból!) takie koziołki: gdy mu ukradkiem rzuca pod nogi bóg, grosik jeden skopany butem gdzie drink nie byle jaki, w lokalu nie byle jakim, nie aż tak drogo Pozdrawiam serdecznie - Iza Iskra
  9. Tekst ciekawy, ale mam wrazenie, że to raczej luźny zbiór myśli na dany temat, niż zgrabnie poprowadzona narracja liryczna. Szkoda, że całość nie ma spójności - nawet wersyfikacyjnej.
  10. Tak. Trzeba mnie skrytykować.
  11. dobra, przyznaję, że Grochola:)))) teraz czekam na łagodną karę.
  12. na przełaj usiłowałam pójść, prostą drogą usiłowałąm pójść i okrężnie też usiłowałam. Nic mi z tego nie wyszło, oprócz niemiłej dosłowności wiersza w ustach. A gdyby tak odrealnić, zostawiając większe pole popisu dla wyobraźni Czytelnika? A gdyby tak pograć słowami, jak w kulki...? Hę?
  13. Do trzeciego (na dwa) płynie głądko i aż się prosi o dalej. Dalej, niestety, już się nie prosi i jakby nawet powoli przestaje płynąć. Moralność zrywająca z kręosłupem przekonuje najmniej.
  14. dwudziesta trzecia trzynaście ruszam tyłek jakiś poeta na motorze wypisuje zmęczenie na początek zapyziałą aleją tam gdzie strach bierze ostry zakręt lądując między parą wybladłych studentów Jego lewa część półdupka kuli się od teorii prawa i uczuć które intensywnie żywi do swojej wspaniałej małżonki sporo czyta więc wie co się kroi blisko zasyfiałego śmietnika kłóci się ze zdrową granicą i defetyczną kolacyjką skądinad to jasne że nie kontempluje się w takich warunkach o brak głowy nietrudno więc do reszty ją tracę zahaczając o poetę wyprężonym wzrokiem choć niekoniecznie jest w moim typie dwie szybkie setki i już będzie kici kici jezus maria poeta myśli podobnie
  15. Dobrze. Teraz będę się nieelegancko i niepoprawnie tłumaczyła za wiersz. Poprawiona wersja szlachetniejsza, owszem i chyba nawet bliższa mojemu uchu. Okno Bezetowe zdecydowałam się usunąc, ponieważ nie wnosiło do tekstu nic poza mile łaskoczącymi podniebienie dźswiękami oraz pojedynczym zachwytem Czytelników bardziej łasych na słowa, niż na ich sens ;) (NecRomeczku, na pociechę dodam, że okno leży w specjalnie przygotowanym, drewnianym udełeczku, gotrtowe, aby stać sie podarunkiem dla Ciebie ;)) Z dedykacją, ma sie rozumieć!) Do cichego pierdolenia... przywiązałam sie, no cóż, jak głupia, ale z tym większym przekonaniem eksmitowałam wyrażenie z tekstu. Na korzyść tego ostatniego, jak widać ;) Cieszę sie, ze wiersz brzmi mocno, co mam się nie cieszyć, skoro efekt zostaje właśnie osiągnięty ;) (komercja, Bezecie, zamknij oczy i wiedz, że to komercja ;)) Romanie, pierwsza zwrotka też była podobnie łamana i nie płynęłam tak gładko (w pierwowzorze), ale uszlachetniła się w miarę upływu czasu (uszlachetniający upływ czasu - to coś, co nie grozi kurom) - bardziej jednak leży mi wersyfikacja dalszej części, stąd też poważnie zastanawiam się nad przemeblowaniem jej. Wszystkim natomiast dziękuję za przeczytanie, a interpretacji wiersza chętnie wysłucham. Na stronie ;) pees - prywata!!!!! a gdzie jest Mirek Serocki, no, gdzie??!
  16. Kochani, kochani! Wersja poprawiona! W kruchym świetle dnia widać to inaczej, niż w stabilnej ciemni nocy ;) dosłownie huśtam się na krawędzi odwróconej piramidy granice mojej skóry nie trzymają się rozsądku ani trochę bardziej niż chude trawy wyobraźni wymyśliłam ciebie i teraz mam rzeczy nabierają pewnych kształtów wtedy staje się jasne że lepiej je widać jeśli kłamię a kłamię całkiem serio Za karę nadziewam gardło na suchy badyl bo okno jest w połowie otwarte a nie jest Poruszam w ustach palcami kiedy nie pomaga ani to ani sio Coraz głębiej werżnięty w podniebienie określasz się poetą znam historię - już dwie o własnych siłach oswobodziły się z ciebie i poszły prosto w szkodę Mnie też przejęzyczysz
  17. huśtam się na odwróconej krawędzi piramidy granice mojej skóry nie trzymają się rozsądku ani trochę bardziej niż chude trawy wyobraźni wymyśliłam ciebie i teraz mam codziennie szczotkuję ryżym stanem rzeczy nabierają pewnych kształtów wtedy staje się jasne że lepiej je widać jeśli kłamię a kłamię całkiem serio za karę nadziewam gardło na suchy badyl bo okno jest w połowie otwarte a nie jest poruszam w ustach palcami kiedy nie pomaga ani to ani sio nawet ciche pierdolenie o zmroku coraz głębiej werżnięty w mózg określasz się poetą znam historię - już dwie o własnych siłach oswobodziły się z ciebie i poszły prosto w szkodę Mnie też przejęzyczysz
  18. Ja wyrzuciłabym ostatnie trzy wersy pierwszej. Natomiast jeszcze nie nastał czas zmiany puenty. Przynajmniej w moim odczuciu ;) Pozdrawiam Anępe i Keta, kzk
  19. Dobrze, dobrze, po kolei. Joint w zestawieniu z oddechem nie pasuje, czy każde z nich jest niepoprawne, nawet, jesli oddzielnie...? A forma drażni - czym? Proszę o szczegóły, będę się nad tekstem znęcać. Pozdrawiam bardzo!
  20. podczas zabawy piórem za nic nie mogłem skupić się na płynnym tekście pamiętasz czytałem ci wtedy książkę o grzybach pytalaś czy można je żuć jak twardy kawałek mięsa opowiedzialem wtedy o czerwonych ulicach i domach falujących pod stopami o trawnikach w pistacjowym odcieniu rosnących miarowo metr po metrze o sklepie w którym każdy joint stawał się długą kolejką młodych ludzi czekających grzecznie na pierwszy oddech jakie ładne powiedziałaś czy lubisz komplementy
  21. jezus maria, aż tak...?
  22. Piaszczyk! Bez przesady! ;) skomentuj, ja Ciebie proszę...
  23. po torusie do miejsca gdzie literatura znajduje ujście a słowo delikatnie podrażnia mam ciebie pełno i niemal wszędzie chora na lata zawiłości tak sobie myślę skąd o mnie tyle wiesz i ile jeszcze zmieści ostrze języków a co z tego do nas przywyknie mówią bawi się - i faktycznie wymyślasz jeziora dla przytulności raków nurkując w znaczeniu odwrotnym oni są dobrzy a my? mrużąc puszczamy kaczki
  24. Na edytowanie nie mam w sobie iskry. Ale podpowiedzi, proszę bardzo, mogą być.
  25. Za dużo, racja, przyznaję się Bartoszowi bez najmniejszego zbędnego mruknięcia. Całość bardziej na warsztat, niż na wystawę. Ale taki upał, takie dni. Pozdrawiam, Iza Tłumacząca
×
×
  • Dodaj nową pozycję...