Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Iza Smolarek

Użytkownicy
  • Postów

    256
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Iza Smolarek

  1. między widelcem a deserem dajesz mi sygnał odjazdu. niby nic więcej się nie dzieje a mimo to nie wiem jak zebrać kąty drobiazgi jak upchać ciepły jeszcze wiersz wsłuchuję się w dźwięk mimowolnie śledząc mdławe przyczyny. posłuszna łykam ciastko jakby rozstania od zawsze topiły się na języku. lekko skubię kurz na życiu... tyrmanda wieczorem deszcz leci z dołu do góry przez dziurawe rozkłady. sprawdzam pospieszne w stronę przyjaciół. staruszek dworcowy macha ręką aaa pani to jest spóźniona. ostatni uciekł sprzed nosa
  2. a z nauki zawsze chętnie s'korzystam.Tym bardziej, że uwagi interesujące i warte przemyślenia. Pozdrawiam serdecznie, IS
  3. a poprowadzi Pan grubą krechę między-a? pozdrawiam, IS
  4. Fajny zamysł, ale odsłodzilabym pierwszą część*, a drugą - odsłowiła. * wiem, ze to obraz z oczu dziecka. Ale nie każdy dzieciak jest tak typowo infantylny, jakim odbierają go dorośli.
  5. tak to jest, kiedy w porę nie mówi się o swoich uczuciach ;) następstwo czasów w tekscie - prawidłowo rozplanowane? (teraźniejszy na początku jest podsumowaniem sytuacji z ostatniej zwrotki, pisanej w przeszłym?) czyli mam do czynienia z retrospekcją? doświadczony życiem peel mówi, że nie traci rezonu, mimo iż został mu "blichtr tani"? Pozdrawiam, Iza Kurka
  6. świetnie mieć w zyciu taka personę jak podmiot liryczny ;))pozdrawiam serdecznie, Kura Iza
  7. W sensie chce mieć Pani /Pan jednego czytelnika mniej?
  8. matko przenajświętsza i mówi Pan, że wszyscy odbiorcy - oprócz mnie - rozumieją, o co tu chodzi??? Pozdrawiam, najserdeczniej dziękując za szybką edukację w bloku tematycznym zaręczyn. Dla niezorientowanych (nawet, jeśli w mniejszości) zastosowałabym jednak kursywę.
  9. dziękuję. A jakiego typu to pisanie, za którym Pan nie przepada? (przyznam, ze czekam na kilka szczególników dookreślających. mniam).
  10. mylę się. (ale w jakim stylu! ;) jako średniointeligentnycztytelnik proszę o wyjaśnienie. Kawa na ławę.
  11. tragedia. mimo iż nie śnię. przepraszam za wrodzone malkontenctwo, ale szukam dziś chociaż skrawka wiersza, do którego lingwistycznie mogłabym się przytulić.
  12. kiedyś skrytykowałam innego członka rodziny (nie wiem, czy Pana Piotra, więc nie precyzuję) i dostało mi się po głowie, więc tym razem zmilczę. zapytam tylko, retorycznie, bo jakżeby, czy rymy sa ad hoc? a jeśli tak, to dlaczego? a jeśli nie, to czemu tak je widzę?
  13. rysuję, żeby rysować, to chyba za mało na miłość. na pewno za mało na wiersz.
  14. pili, kochali, żyli i umierali, a w międzyczasie ktoś zechciał ich opisac. z tym, że niekoniecznie to, co zrobił, nadaje się do zaopamiętania. a szkoda. mogło być, jak to się mówi, klimatycznie
  15. udo plus drżące, filgarne oko to dla mnie wystarczający sygnał alarmowy. Zwiewam, a czerwone światła jeszcze przez chwilę studzą mi śpiączkę omdleniową.
  16. no, tak, ale ciężko jest udźwignąc wiersz, któremu podcięło się pęciny już samym tytułem ;)
  17. jesień, promień, chmury - czy ktoś tworzy coś bardziej październikowego? jesli nie, zostaje promienny jesienią, w silnym zamgleniu, sznur.
  18. powiem wiatrowi, ew. wiatrom? ale dlaczego od razu wpadać w związki z mgłą? (że jesień? ale cóż nam po jesieni!)
  19. nie zawsze wystarczy mówić (słuchać) o szekspirach, żeby wyjść na wieszcza. jak dla mnie za mało pulsu, za mało podskórnych korytarzy.
  20. czy znajdzie się choć jeden wiersz o jesieni, w którym nie zostanie użyte słowo: jesień? Pozdrawiam, płonna Kura
  21. chciałabym przeczytać o strachu, który nie chwyta za gardło. O! wtedy może nawet zapamiętałabym, kto o nim pisał...
  22. aj aj aj, rozprawianie się z przeszłością - dobrze, ale dlaczego mieszać do tego poezję?
  23. pierwsze dwa wersy rytmicznie może i ten teges, ale fontycznie leżą w pełnej egzaltacji. Reszta dociąga przez niedociągnięcia.
  24. wiatr od tamtej strony cisnął w nas strzępkami sosen. złe nie śpi powiedziałeś przechylając zziębnięte szczyty żeby mnie osłonić. lepiej uważaj. na dole był jarmark konie i dzieci czepiały się wozów łase na cukier. każde rwało się do drogi i nie wiadomo było komu najpierw zakładać cugle. chuda znachorka brała do ręki młode roześmiane i za kilka złotych wróżyła im wszystko co chcieli. na szlaku słyszeliśmy że potem nie bali się nawet burzy (znaleziono ich uśmiechniętych w żlebie) barwne kramy stały resztką sił tuląc się do czego popadnie. to samogon i koło ptaków rozproszyło znachorkę. wzięła nas na bok. z brudnego fartucha wysypała czkawkę. zachichotała nic wam wróżę. odtąd jesteśmy doskonali. próżnia nie pozwala nam ani słyszeć się ani rozejść ani dotknąć
×
×
  • Dodaj nową pozycję...