nim zgaśnie ostatnia gwiazda
nim się we wszystko zamieni
nim zeschły liść zechce opaść
nim trawa się zazieleni
nim rzeki czerwone zapłyną
taka mi bądź dziewczyno
hej
biel co zniewala
wolnoscią
czerwień co tętni w ukryciu
oranż co chłonie i karmi
żółte sieci trwałości w radości
zielone lico natury
niebieska tafla radości
fiolet ogarnia purpury
i te perłowe chmury
kamienia stabilnego
czegoś stabilnego
nie nie drzazgi miecza
nie bólu
nie
przestrzeni giętkiej
bez morza gadającej krwi
słońce się mieni
w soczystej zieleni
kicz jak okno do powietrza
prostota fajna rzecz, wszysko kiedyś było proste, i kolejne kiedyś i kolejne, ktoś nawet umie zupę, ibuprofen to jad grzechotnika, dziwne skojarzenie z anoreksją głupio się trupio głodzić