nie w nadmiarze
chęci słodkie
szleństw skoki
i przewroty
smaki różne
nęcą ciagle
wielkie chęci
smak głęboki
i choć zęby już zepsute
od chemicznych w dal wycieczek
nęci nałóg do słodyczy
by na drugim brzegu rzeki
znaleźć znowu cukiereczek
co ukoi każdy ból
cukier krzepi
wiertła ból
odnajdziemy nasz kawałek
czystej ziemii
sterylnie wydestylujemy zło
niech złych straszy
zbudujemy otoczenie
nasze miejsce
bez wygnań i krzywdy
sielsko wreszcie
bez cierpienia kręgów
piekielnych- nie będzie w ciemnościach potworów
światło zamieszka wszędzie
i stanie się jedność
w wielości
żywe miejsce
jak piana morska
rozprasza się jedno
gdzie indziej wzrasta drugie
substancjalna równowaga
pamięta niebyłość blaknącą w suche spojrzenia
szala wagi znika powoli...jak uśmiech kota z Cheshair
czas zaciera ślady zła
jak piana morska
rozprasza się jedno
gdzie indziej wzrasta drugie
substancjalna równowaga
pamięta niebyłość blaknącą w suche spojrzenia
szala wagi znika powoli...jak uśmiech kota z Cheshair
czas zaciera ślady zła
od małych szczegółów
zbieram wnioski
jak kwiaty na łące
kręgi piekieł błache na papierze
pływamy w szklanej zupie
byt trzeba otrzeć miotełką
z nielegalnego kurzu złych wspomnień
niechciane napięcia zneutralizować
kto zna liczby rządzące kwarkami
a kto ma dobre serce?
klinkier żelazno czerwony
strefa zakazana, zbyt daleko
kwitnące milczenie
wzbrania nas długowieczność zieleni
czas by się posilić
którędy droga do wiecznego szczęścia
tygle teorii
i niejedno piekło
kto zna istotę rzeczy
...każdy swoją
ubrać w słowa próbuję
całość co ciągle buzuje
przez sito wytrzymałości
przesiewam dobre i złe duszy tchnienia
zostają na sicie zmartwienia
i smutek się maluje
to woda się gotuje