bardzo proszę bez jajka
gdyż chęci nie powstrzymam
zamysł boży zmrozić
nim zjawi się kruszyna
prędkością niezmierzoną
odleci jakiś ptak
ja szczęścia mniej zamawiam
nie chcę być jak huragan
jak upleść z mowy jasność
jak nie skalać złym słowem
tańce, piruety, mrugnięcia
co nam powiada radość
znikają zamki ponure
wyziera z podziemii życie
wspak przychodzi nowe
w objęcia tego co trwałe
ja już napisałem coś w tym guście, impresje człowieka wobec bytu. należy zostawić , myślę , element mistycyzmu, tajemnicy, świat kocha różnorodność, ale żeby być naprawdę należy mieć jakiś dialog
rześkie powietrze
na rozstaju obojętnie
trwam jak żurawina
bagnista okolica
grząsko pod stopami
kwaśny owoc lasu
nadmiaru nie trzeba
zbytnie okrucieństwo
łka po wsze czasy