jak piana morska
rozprasza się jedno
gdzie indziej wzrasta drugie
substancjalna równowaga
pamięta niebyłość blaknącą w suche spojrzenia
szala wagi znika powoli...jak uśmiech kota z Cheshair
czas zaciera ślady zła
jak piana morska
rozprasza się jedno
gdzie indziej wzrasta drugie
substancjalna równowaga
pamięta niebyłość blaknącą w suche spojrzenia
szala wagi znika powoli...jak uśmiech kota z Cheshair
czas zaciera ślady zła
od małych szczegółów
zbieram wnioski
jak kwiaty na łące
kręgi piekieł błache na papierze
pływamy w szklanej zupie
byt trzeba otrzeć miotełką
z nielegalnego kurzu złych wspomnień
niechciane napięcia zneutralizować
kto zna liczby rządzące kwarkami
a kto ma dobre serce?
klinkier żelazno czerwony
strefa zakazana, zbyt daleko
kwitnące milczenie
wzbrania nas długowieczność zieleni
czas by się posilić
którędy droga do wiecznego szczęścia
tygle teorii
i niejedno piekło
kto zna istotę rzeczy
...każdy swoją
ubrać w słowa próbuję
całość co ciągle buzuje
przez sito wytrzymałości
przesiewam dobre i złe duszy tchnienia
zostają na sicie zmartwienia
i smutek się maluje
to woda się gotuje