Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Leszek_Dentman

Użytkownicy
  • Postów

    1 458
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Leszek_Dentman

  1. Bardzo wciągające. Ciekawy pomysł, dobra narracja. Gratulacje.
  2. Zabawne. Nie wiem, czy błędy językowe są zamierzone, ale jeśli nawet, to nieco chybione ;-) interesuję się koniami - po mojemu końmi Syn mówi, bym go spalił, pocioł piła mechaniczną -pociął piłą samobójcom- ą kawałem grubego szkła znajdując w swej nodze -kawał, kawałek
  3. Ja sem rad. By the way: czy nie sądzisz, że nadszedł czas na zmianę sygnaturki?
  4. To może jak zrobisz ten news, pokażesz go nam? Choćby na forum dyskusyjnym, by się tu niepotrzebnie nie blokować. Chyba ci inni użytkownicy wybaczą...
  5. No cóż. Za pierwszą próbę nie należy od razu wieszać, ale zdałoby się zakuć w dyby. Nie wdając się w ocenę treści wypomnę ci tylko błędy, których popełniłeś zdecydowanie za dużo. Wypiszę hurtem: Wzdłuż polnej drogi- dlaczego nie drogą, lecz wzdłuż? gdzie zasiane było mnóstwem wapniowych skał- które... wapiennych szedła(szła, wł. jechała), z Sadomierz(a),czele pochod(u),służalcze (sługo), dywanisko(dlaczego?),wyciągnął purpurowy,ten Tenczyńskiego ulubiony(szyk),poczęli(zaczęli, rozpoczęli- poczęcie można odczytać zupełnie inaczej),maestro Florian (maestro o szlachetnym panu!?),skończył przechodzić (przeszedł), dywanisku(j.w), stwierdzając przy tym (przy czym?),wybrańcem Bogem (Boga), sprintem (niestosowne w tym kontekście- biegiem, galopem?), Mospanie (tak mógł się zwracać szlachcic do szlachcica- sóltys powinien powiedzieć Wielmożny panie),wywodzący się od najlepszego wieprza (pochodzący od),który stoi odludkim (?), na wzgórzu,tam (tam na wzgórzu, lub na wzgórzu), Ty zniszczyć nasz skarb (zniszczyć?- sołtysem był Kali?), Paszoł won (skąd ten rusycyzm?), wiadomo,czego (zbędny przecinek), doznawał w środku furii (wpadał w furię), przędzej (prędzej), że choc warownia nie zamieszkała przez szlachcia(choć, szlachcica), to zdobiąca chlubnie ich wioskę (przynosząca chlubę, zdobiąca?) Przypisy zbędne i błędne (sarmaci) Po znakach przestankowych zawsze wciśnij spację Starczy?
  6. Zrozumiałem jakieś dwa procent. ;-) ktoś Ci musi to wytłumaczyć, ale bynajmniej ja - jeden procent podpopwiedział mi,że w tym zdaniu brakuje "nie", a drugiże w zdaniu: Zwyczajnie mi się nie chce chce- zbyt dużo razy występuje "chce". Gdybym zrozumiał na trzy procent, wiedziałbym pewnie skąd bierze się ta niechcica- chcica.
  7. Dzięki, Jay. Poprawione.
  8. Im dalej tym lepiej. Raz opuściłeś "ł" w Młodym - poza tym gładko jak na lodowisku A to na końcu, to numer twojego konta? Trza wpłacać, czy można wybierać? :-)))
  9. Leszek_Dentman

    Celnik

    ... a ten celnik, to bezcelnik.
  10. popołudniu - po południu Wyłaskałem - brak g buraska z polskim akcentem w miauczeniu - polski akcent w miauczeniu? Cudo! wypozyczalni - ż I pewnego pięknego wszystko szlag trafił - uciekł ci cały dzień Jest w trochę gorszy stanie - gorszym Unii Eurpejskiej - o ulibionym - ulubionym zaistalowane ukryte kamery - zainstalowane percederu -procederu Jacku, czytając usłyszałem zgiełk, poczułem zapach i całą atmosferę Londynu.
  11. Dziękuję wam za przychylne oceny. Trudno byłoby mi naśladować plebejską wersję języka starofrancuskiego w wersji lotaryńskiej. Dlatego nie chciałem się wikłac w jakiekolwiek stylizacje.
  12. Marri- długa mogłaby być nudna. Jacku, jak to nie ma zabawnej puenty? A śmierć hrabiego... Możesz sobie wyobrazić piękniejszy rodzaj śmieci?
  13. Dzięki Pedro, ale bez przesady. To jest po prostu nowo wymyślona legenda. Za kilkadziesiąta lat, będzie to stara legenda. Podobnie jak zupełnie niedawno napisane przez Potockiego legendy bieszczadzkie. Kto nie wie, myśli, iż są to naprawdę stare opowieści.
  14. Leszek_Dentman

    Celnik

    Pewien celnik na granicy, jak co wiecór dutki licy. Wpadło cosik... Marny grosik. Tyla, co chołpa w Zubrzycy. P.S. Nie znam gwary góralskiej, więć może być coś nie tak...
  15. Fajna, relaksująca opowiastka na "dzień dobry". popraw konciki.
  16. Duże uznanie, choć czytając sylabizowałem jak sztubak, zatracając sens. Musiałem przeczytać dwukrotnie.
  17. Świetnie Piotrze.Dobrze, że się nam przypomniałeś. Piszesz o nas, o sobie, o innych nie spełnionych artystach z ironią, ale jednak ciepło. Podoba mi sie historia Oswalda. Nawet fakt, że chybił jest rozbrajający. Zmieniłbym może jedynie: "że nie każdy może pisać" na "każdy MOŻE pisać". Fakt, że nie każdy musi, a nawet nie każdy powinien.
  18. Mam nadzieję, że przynajmniej niektórzy z was zauważyli dzisiejszy program "Kawa, czy herbata" nadawany z Ustrzyk Dolnych.
  19. Żył ongiś w Lotaryngii hrabia Gotfryd Rouge - który, dzięki zasługom przez przodków położonym dla króla i papiestwa - posiadał włości ogromne. Zwany był przez powszechnie Czerwonym Smokiem, ponieważ podległymi sobie włościanami zarządzał szczególnie twardą ręką. Bezwzględnie też, zwłaszcza po tym jak jego piękna żona, będąc w połogu po urodzeniu drugiego syna, umarła w wieku dwudziestu zaledwie lat, egzekwował prawo pierwszej nocy. Był przy tym niezwykle wymagający: Ostrzegł wszystkich swych poddanych, iż brak śladów krwi na prześcieradle spowoduje odesłanie świeżo upieczonej małżonki do posiadłości zamorskich i oddanie jej na uciechę czarnych niewolników, pana młodego każe zaś wykastrować. Nie były to zresztą czcze pogróżki, bo dwakroć już zdążył je spełnić. Mimo rozlicznych petycji poddanych, on trwał twardo przy swoim. Nie poddał się nawet naciskom biskupa, który sugerował mu, by na wzór innych panów godził się na wykup tego przywileju. Biskup przekonywał go, że noc spędzona przez młodą małżonkę nie z mężem, któremu przysięgała wierność, lecz z nim- stanowi złamanie przykazań bożych. Hrabia twierdził jednakowoż, iż to nie tylko jego prawo, ale także obowiązek, który musi spełniać. Wszelkie próby buntu tłumił z bezwzględnością, przy pomocy gwardii oddanych sług. Głowili się poddani, jak sobie poradzić ze Smokiem, aż którejś niedzieli, po wyjściu z kościoła dojrzeli przed bramą jakiegoś, dziwnie odzianego- ni to mnicha, ni to żebraka. Cicho nucił w niezrozumiałym języku jakąś dziwną pieśń. Potem zaczął śpiewać coraz głośniej i wyraźniej, aż w końcu ludzie poznali, że śpiewa o nich, o ich niedoli i o Czerwonym Smoku, więc skupili się wokół śpiewaka. Nagle zapytał: Smoka chcecie się pozbyć? A może wolicie zamienić go w baranka? Ludzie zaczęli nieśmiało potakiwać, rozglądając się czujnie wokół, czy nie ma w pobliżu któregoś ze sług Gotfryda. Wówczas „żebrak” rzekł: -Jest na to sposób, ale- by go poznać- musicie się ze mną spotkać o północy na uroczysku. Wtedy wszystko wam objaśnię. W ciemnych ostępach lasu znajdowało się miejsce uważane przez okolicznych mieszkańców za nawiedzone. Krążyło mnóstwo legend, opowiadanych przed snem, lub w czasie różnych prac gospodarczych prowadzonych w izbie. Mówiono o wilkołakach, strzygach i innych upiorach, które zabijały ludzi. Opowieści te szczególnie lubiły dzieci, które słuchały z rozdziawionymi ustami i trzęsąc się ze strachu tuliły się trwożliwie do siebie, ale nigdy nie opuszczały okazji, by o nich posłuchać. Niegrzeczne dzieci straszono, że zostaną tam wypędzone, jeżeli się nie poprawią. W to właśnie miejsce wybrała się późnym wieczorem spora grupa zaopatrzonych w widły, siekiery i kosy wieśniaków. Choć wiedzieli, iż nie jest to broń przy pomocy jakiej można walczyć z upiorami, jednakże dodawała im otuchy. Gdy przed północą dotarli na uroczysko dostrzegli stojącego pod wiekowym dębem poznanego wcześniej starca, jakże jednak odmienionego. Biała powłóczysta, sięgająca ziemi szata, wymykające się spod kaptura długie, siwe włosy i bystre spojrzenie przynależne raczej młodemu rycerzowi. Pokłonili mu się do samej niemal ziemi. Starzec polecił im usiąść, po czym sam siadł na kamieniu pokrytym jakimiś dziwnymi znakami. Ludzie poznali, choć czytać nie umieli, że nie jest to takie zwyczajne pismo, jakie zdarzało im się widzieć w Biblii. Starzec zaczął opowiadać im o dawnych czasach, kiedy wszyscy ludzie byli sobie równi, a władzę sprawowali sprawiedliwi i mądrzy wybierani przez pozostałych. Potem podpowiedział im, co mają uczynić, by pokonać złego hrabiego. Minęło trochę czasu... Doniesiono w końcu hrabiemu, iż będzie we wsi wesele, a właściwie nie we wsi, tylko we wsiach i nie jedno, ale wiele wesel. Zatarł hrabia ręce z zadowolenia. No to będę miał uciechę. Zaskoczyło go jednak niepomiernie, gdy z okna pałacu dojrzał ciągnące ze wszech stron orszaki weselne. Przeraził się nawet, gdy cała gromada przystrojonych w weselne wianki młodych panien przekroczyła progi pałacu. Chciał wybrać tylko niektóre, ale dziewczyny postawiły się hardo, przypominając mu o jego obowiązkach. Hrabia uległ i wpuścił wszystkie dziewice do sypialni. No i zaczęło się. Dość szybko hrabia opadł z sił, nauczone jednakże przez matki dziewczyny nie dawały za wygraną. Koniec końców hrabia wyzionął ducha. Na domiar złego jego synowie, pomni tego wydarzenia poczuli całkowitą niechęć do kobiet, co doprowadziło do całkowitego wyginięcia rodu. Wieść o tym wydarzeniu szybko obiegła całą Lotaryngię, oraz ościenne krainy, co wpłynęło na stopniowe zamieranie tego zwyczaju. Później włościanie zaczęli odmawiać również obowiązku odkupienia tego prawa od feudałów.
  20. Z tym ptaszkiem, to lekka ptrzesada. Nie śpiewaniem lwi ptaszekżyje.
  21. Nie czepiam sie, chodziło mi ot, że chyba nie przewidywałeś takiej sytuacji i nie miałęs przygotowanego wcześniej pręta. Może być, stół, komoda, karabin, a nawet telewizor ( i tak zepsuty) postawiony na sztorc. Główkuj.
  22. No cóż, Word nie potrafi dokonywać (poza przypadkami, gdy zdanie rozpoczyna się od "kiedy", lub "jak" - twiedzi, że brakuje ?) analizy semantycznej zdania. Jeśli napiszesz ręka zamiast ręką program nie wskaże błędu, gdyż oba słowa są poprawne. Jednak w wielu przypadkach jest pomocny (błędnie napisane słowa, odstępy, wielki litery itp.), dlatego warto skorzystać z opcji kontroli. O ile mi jednak wiadomo, angielska (amerykańska) wersja ma już dosyć zaawansowaną analizę.
  23. Niestety korektę zrobiłaś , jak przypuszczam nie na tym forum, lecz na proza.org i porobiły się krzaki. Mnie też się to kiedyś zdarzyło. Chyba trzeba będzie wkleić na nowo.
  24. I jeszcze jedna uwaga: "na końcu piszesz wsadziłem pręt pod klamkę" - może jakiś pręt, lub jeszcze lepiej - zablokowałem klamkę u drzwi jakimś prętem (a może oparciem krzesła?) i ...
  25. ściągała męskie spojrzenia, damskie również - przydałoby sie przeredagowanie tego zdania pokrywając też drewniane schody - może "również"? Całe wnętrze wprawiało w drżenie wszystkie zmysły, a może to klimatyzacja/?/ - ta klima psuje nastrój we Francji proponują herbatę? Szok! Fajnie sie zapowiada, umiejętnie tworzysz klimat. Czekam na więcej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...