Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Bartosz_Cybula

Użytkownicy
  • Postów

    1 250
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Bartosz_Cybula

  1. Raz mocniej, raz lżej, raz prosto, raz skośnie. Ale można także inaczej:) Dziękuję wszystkim za przeczytanie i wyrażenie opini. Pozdrawiam
  2. jesień nigdy się nie kończy czytałem hasło na krawężniku - - nostalgiczna sfera betonu to źródło wiarygodnej informacji za rogiem kobietę potrącił autobus więc przyzwyczajenia i sentymenty nie będą brane pod uwagę deszcz spadał ruchem niejednostajnym ale kałuże grymasiły synchronicznie rude światło pozwalało liczyć dżdżownice gdy urosnę nauczę się czytać 20.07.2005
  3. No to ja proponuję zjazd u mnie na balkonie, albo na dachu. Zorganizujemy jakieś bungi z czwartego piętra. Atrakcji wiele. Na lewo cmentarz na prawo boisko na przeciwko następny blok (to atrakcja główna, zwłaszcza wieczorami hehe lepiej widać co za oknem się kryje - żartuję oczywiście). :D :P
  4. czyli gdzie kompromisowo będzie sprawiedliwie?
  5. a Pani z północno - wschodnich Mazur? Bom ja z południowych ehehe
  6. ślicznie może i jest, ale gdyby każdy po sobie sprzątał byłoby jeszcze śliczniej :| poza tym południowe Mazury nie są takie przepełnione więc są lepsze warunki na jakiekolwiek zloty
  7. Poczekam jeszcze trochę na opinie innych w sprawie słowa "hentenlentengentne". Miałem zamiar na początku napisać "hentelegentne" ale jakoś wyszła dłuższa wersja "słowa". Dziękuję za przeczytanie.
  8. Cały czas pracuję na przenośniami i chyba nigdy nie będą dobre :). Zszyte niebo jest banalne ale co nie jest dzisiaj banalne (wiem wiem są rzeczy niebanalne i nietuzinkowe, ale cały czas szukam). "Chcąc" jest dlatego, aby środkowy wers pierwszej strofy był związany z pierwszym i trzecim jako oddzielnie myśli, ale równocześnie, żeby łączył te trzy wersy w całość. Taki "eksperyment". Od grzebania w mózgu, podobnie jak od wywracania oczu, nie mogłem się powstrzymać. Tych cholernych inwersji chyba nigdy się nie oduczę, wlazło mi to i nieświadomie wymyka się spod kontroli. "jestem yeti i mam duże stopy" - ten wers jest po to, żeby "pokazać", iż użalanie się nad sobą nikogo nie interesuje, każdy ma swoje problemy(tu "niebo"). Można oczywiście interpretować inaczej, ale to już sprawa wyobraźni.
  9. Czyli, że mam się upić? :))
  10. bujam się na twoim paznokciu jak zasłużę zgasisz światło chociaż wiesz że boję się ciemności hentenlentengentne strony podręczników z pewuenu a my tylko przy świetlikach ziemia zaspała na wschód słońca
  11. Ten komentarz jest tylko i wyłącznie napisany z tego powodu, ze pod Twoim wierszem umieściłem negatywną opinię. Poza tym jest to jeden z pierwszych moich tworówi szufladkowanie autora po przeczytaniu jednego utworu jest bez sensu.
  12. Tytuł beznadziejny. Wiersz jeszcze gorszy. Pewnie miało być mrocznie i erotycznie, ale wyszło śmiesznie i nieestetycznie. Jednosylabówki na końcach wersów w stopniu zagęszczonym nadają wierszowi tylko banalności. Przypadkowe rymy (niedokładne oczywiście) drażnią. Zapis mi się także nie podoba. Po co tyle razy "i" ? "ci się" - źle się czyta "mojej", "twojej" - tak krótki tekst a zaimków dużo. Jakiś nieprawdziwy ten wiersz, drażni mnie.
  13. Tak czułem, że z oczami będzie schematycznie, ale jakoś nie mogłem się powstrzymać :) Nie dziękuję za życzenie weny co by nie zapeszyć ;)
  14. Chyba jednak zmieniam styl, albo jedno i drugie :), ale nie wiem czy idę w dobrym kierunku. A teza w poincie niech trochę pomęczy ;). Także ściskam.
  15. wywracam oczy na lewą stronę chcąc zajrzeć głeboko w siebie grzebię w mózgu wykałaczką spojrzeniem skaleczyłaś niebo teraz wspinasz się by je zaszyć jestem yeti i mam duże stopy a zszyte niebo nadal płacze
  16. hmm, czyżby nikt nie wiedział ?:( a ja tak bardzo chcę wiedzieć
  17. gdzie tam nudne
  18. między sensem a rozumem czyli w punkcie wyjścia układam cię jak kostkę brukową rubika z drabiny głową sięgam księżyców i obracam wszechświat wokół własnej osi bóg nie umie grać na fortepianie
  19. Teraz może wyjdzie na potępienie moje roztrzepanie i niedoczytanie. Mam dylemat co do wiersza Kazimierza Przerwy - Tetmajera pt. "Mów do mnie jeszcze". Która wersja jest poprawna? "Mów do mnie jeszcze... Z oddali, z oddali głos twój mi płynie na powietrznej fali, jak kwiatem, każdym słowem twym się pieszczę. Mów do mnie jeszcze... Mów do mnie jeszcze... Te płynące ku mnie słowa są jakby modlitwą przy trumnie i w sercu śmierci wywołują dreszcze — mów do mnie jeszcze..." czy może ta wersja: "... Mów do mnie jeszcze... Za taką rozmową tęskniłem lata... Każde twoje słowo słodkie w mem sercu wywołuje dreszcze - mów do mnie jeszcze... Mów do mnie jeszcze... ludzie nas nie słyszą Słowa twe dziwnie poją i kołyszą, Jak kwiatem, każdem słowem twem się pieszczę - Mów do mnie jeszcze..." A może to są dwa różne wiersze? Bądź ten sam wiersz w dwóch różnych (obu poprawnych) wersjach? Kto mi odpowie na to pytanie?
  20. Tekst na taki temat powinien być albo subtelny albo z grubej rury. Tutaj wyszły nieudolne, ciągnące się jak flegma, flaki z olejem. Tytuł jest okropny. "Symbole dzisiejszości - niekończąca się lista..." - brzmi niczym słowa wyrwane z wywiadu z niejakim R. bądź jak kto woli innym przedstawicielem opozycjonizmu lub zagubionej w czasie i przestrzeni, idącej z nowomodą oblężenia poliniekultury prezenterki niskobudżetowej telewizji, która sensacją chce podnieść oglądalność. "cyrk na Wiejskiej" - jest już tak przejedzone, że aż odechciewa się czytać i słuchać. Brzmi jak marny tytuł ze szmatławskiej gazeciny albo nocy kabaretowej, fee. "pewien klaun z odstającymi uszami" to także ni w trąbe ni w zad, w dodatku zalatuje komercjalizmem i chęcią na siłę udowodnienia jaki ten nasz system polityczny jest karykaturalny. Cała trzecia strofa jest tak banalna i oklepana, że aż kipi prestesjonalizmem i wtórnością. Czwarta zwrotka stanowi tylko (i aż) argument do tego co napisałem o niskobudżetowej telewizji. W dodatku "panny lekkich obyczajów" odbieram jako próbę zabrania głosu z ciemnego kąta (tak bez pokazywania twarzy). Lepiej już było napisać "miejscowe dziwki". Piąta i szósta część wiersza powaliły mnie na kolana. Takie to dosłowne i bezpłciowe, że więcej nic nie trzeba mówić. Siódma zwrotka to przykład pseudoreklamy swojego tekstu, ponieważ gdy czytam powyższy wiersz, widzę niezgrabnie powiewający "znak towarowy". Nie podoba mi się także zapis wiersza, interpunkcja. Tekst wygląda jak zapiski, szkic zarówno w treści jak i w formie. "i tak dalej..." - znów wielokropek, a wers ten moim zdaniem jest niepotrzebny, jeszcze bardziej pogrąża cały tekst.
  21. MOTYLEM JESTEM CZYLI ZAĆMIONA SZTUKA OKOŁODRAMATYCZNA Postacie: Roman Ćma – maminsynek jak pisany choć ma lat dwadzieścia parę. Zrobi wszystko dla mamusi by szczęśliwa była w miarę. Ruda Ćma – szpetna równie jak przebiegła, mózg ma wszak do interesów. Cały czas przez życie biegła lecz nie włoży starych dresów. Rozalia Ćma – matka, żona i coś knuje. Lubi noże w plecy wkładać. Choć gotować nie potrafi – kwaśny bigos przygotuje. Bogusław Ćma – ojcem, mężem być próbował. Facet z niego nowoczesny. Gdy porażka – głowę chowa. Do kochanki rankiem wczesnym. Wiola Mrozik Taotkolki – lat około pięćdziesięciu. Zrzęda, wdowa lecz bogata, na mąż szuka kandydata. Scena 1 Rozalia, Bogusław Rozalia: Ach, ja dama nieszczęśliwa sama sobie nieporadna czemuś mężu mój najdroższy w Nowym Świecie szukał piwa przecie w domu u nas luby piwo tanie, ty dla zguby wolisz cudze, obrzydliwe hyper, ekstra a zdradliwe! Bogusław: Bom Bogusław żono moja imię to zobowiązuje gdy nie wierzysz jedźże ze mną choć zapewne coś planujesz? Rozalia: Tak planuję już rok cały zdradzę ci sekrecik mały słuch uważnie wyreguluj. Był to chyba wrzesień złoty ja jechałam do roboty autobusem czy tramwajem (pamięć nie ta) tak zwyczajem moim starym wsiadłam na czerwonej pętli, nagle w głowie widzę mętlik ... Bogusław: Mów kobieto, mów do rzeczy tajemnicę miałaś zdradzać nie ma czasu, ty kaleczysz pewno bluzgi będziesz sadzać. Rozalia: Ach ty mój niecierpliwiutki daj minutek małych kilka ja Rozalia twoja żona opowiadam już malutki. Wsiadłam więc z czerwonej pętli w głowie mojej nagle mętlik. Patrzę przed się widzę Wiolkę wiesz to ta co leczy kolkę i podeszłam do niej zaraz cmokuś, cmokuś to nasz zwyczaj dwa cmokusie oba naraz. I nie zgadniesz co za wieści krążą przy czerwonej pętli. Browar ktoś tam likwiduje pomyślałam co za ... więc interes w swoje ręce i od roku kaskę kręcę. Planowałam ci powiedzieć miły ale się problemy wiły więc do dziś wolałam czekać. Bogusław: A to cóż dziś za okazja że powiadasz takie cuda? Scena 2 Rozalia, Bogusław, Ruda Rozalia: Patrz Bogusiu idzie Ruda! Ruda: Matko droga i jedyna szukam cię po rezydencji dzwoni Wiola ta od kolki chce za męża twego syna. Aż ze śmiechu łzy wyciskam ale cóż tak obiecałaś jak umowa to umowa słowo swoje kiedyś dałaś. Bogusław: Co ty pleciesz córo szpetna już mi w głowie myśl konkretna. Matka w zamian za Romusia piwo pędzi? Ruda: Nie matka lecz mamusia i nie pędzi tylko waży. Roman sam podpisał zgodę A u Wioli tej od kolki większy komfort i wygodę będzie miał codziennie gratis. Rozalia: Nie zapomnij strzeż cię Boże piwa pijesz ile możesz. A Romanek chłopak jary przecie służba zmywa gary on za męża do bogatej a że całkiem nie jest młoda. Eee problemów robić szkoda! Scena 3 Bogusław Bogusław: Taa! Problemów robić szkoda ja sam nie wiem taka moda? Może stary jestem jaki zacofania to są znaki? Ale bodaj miesiąc temu Roman pytał mnie a czemu w dyskotece często bywam. Więc ja nie zacofan pewno, dom mój przecie stal nie drewno, kabrioletem co dzień jeżdżę i kochankę piękną gnieżdżę (ale to na marginesie po cichutku bardzo proszę) nawet rekord mam w Guiness’ie buty piękne, modne noszę. Zacofany? Protestuję! Ależ ja domysły snuję. I co począć mam ja biedny córa szpetna, synuś wredny żona kryje interesy jakby w domu mało kiesy. Scena 4 Rozalia, Ruda Ruda: Mami, mami chodź szybciutko czasu mamy zbyt malutko na spacery wieczorami sprawunki wczesnymi porami. Rozalia: Przecież idę. Spostrzeż proszę jakie buty dzisiaj noszę. Ja się chyba w nich zabiję albo prędzej skręcę szyję. Idę jak najszybciej mogę. Kto pastował tu podłogę?! Widzisz córuś moja droga jaka śliska ta podłoga, a obcasy półmetrowe moda nowa, wzory nowe. Trzeba z modą, by być trendy businnes woman chodzą wszędy na takowych obcasiskach choć podłoga bardzo śliska. Ruda: Dobrze, dobrze nie marudzę próżnym słowem gardło trudzę tramwaj nam ucieknie zaraz. Hmm Roman Wiolka piękna para. Rozalia: Oczywiście, że wspaniała. Córuś piękna, córuś mała ty masz kark do interesów w ciągu roku pięć biznesów. Najpierw browar wykupiłaś wnet Romusia namówiłaś. Tramwaj córo chodźże biegiem coraz bardziej sypie śniegiem. Scena 5 Rozalia, Ruda, Wiolka Rozalia: Witaj Wioluś koleżanko zgadnij jakie mamy wieści Roman zgodę już podpisał szczęście we mnie się nie mieści. Tak się bałam całym rokiem, że podpisu wnet nie złoży wtedy browar padłby bokiem pieniądz Wioluś, pieniądz mnożym. Wiolka: Szczęście także mnie ogarnia kiedy słyszę takie słowa ty na własność masz browary a ja żona będę nowa. Niecierpliwić się zaczęłam znaku nie dawałaś wcale ale z ulgą odetchnęłam. Wino służba, wino nalej! Ruda: To jedziemy do kościoła tam już pewnie czeka Roman. I do ojca dzwonić trzeba. Rozalia: Już dzwoniłam nie bój kozy już szykuje ojciec wozy. Już jest wszystko załatwione będzie miał dziś Roman żonę. Wiolka: Więc ruszamy panie w drogę niech no sztuczną wezmę nogę. Atrybutów nigdy mało gdyby coś się stać wnet chciało. Scena 6 Rozalia, Ruda, Wiolka, Bogusław Rozalia: Bój się Boga gdzie Romanek? Proszę dajcie mi rumianek taka byłam ucieszona teraz serce mi wysiada przed południem taka rada w tej minucie będę konać! Wiolka: Więc umowa jest zerwana nie ma ślubu – nie ma pana. Browar jutro konfiskuję i odsetek nie daruję. Co jest warte twoje słowo! O ja sama stara wdowa samobójczy czyn gotowa, ale po co cóż ja plotę? Na kieliszek mam ochotę więc się napić szybko muszę smutki, żale fast uduszę. Rozalia: Ruda zrób coś przecież umiesz sytuacji nie rozumiesz? Szukaj brata. Gdzie on będzie? Boguś także szukaj wszędzie. Bogusław: Żono droga, córo szpetna w głowie mojej myśl konkretna. Wy podpisy podrobiły wy bigosu narządziły. Ja od sprawy ręce myję w serce z żalu pięścią biję. Rozalia, Ruda: Ale pomóż szukać Romka ty nie kochasz już potomka? Bogusław: Ja od sprawy ręce myję w serce z żalu pięścią biję. Scena 7 Roman Roman: „Motylem jestem aaa” KONIEC
  22. no i max zoom tylko 500m :(
  23. Wiersz pełen nostalgii. Krótki a dużo w nim treści. Nie zachwycił mnie jednak, chociaz miło się czytało. Mam jedynie zastrzeżenie do "wieczora". Nie lepiej brzmiałoby "wieczoru"? "Wieczora" jakoś ludowo zalatuje.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...