Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Messalin_Nagietka

Użytkownicy
  • Postów

    6 945
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Messalin_Nagietka

  1. troszkę niezrozumiały - ale odkrywczy ten wiersz MN
  2. proste - dogłębne - ale zbyt dużo wyznaczonych twierdzeń na początku - zbyt trywialnych MN
  3. słyszałem o cichej wodzie - ale o życiu takowym - troszkę nie rozumiem - zby demagogiczny MN
  4. wiersz - no właśnie - o czym? wplatanie nazw historii, astronomii i bóg wie czego tam jeszcze - zupełnie nie związane z rzeczywistością - Valium - o co Ci chodziło? MN
  5. wiersz nazwał bym "rozwodnia" a nie "melancholia" - oczywiście szanując autora bo chciał nam coś przekazać MN
  6. co do wiersza miałem wrażenie, ze jest o niczym ale ostatnia linijka jest odzwierciedleniem całości - bardzo dobry koniec MN
  7. może się mylę ale o ufo Ci chodziło Giovannii czy o kwadraturę koła? to nie żart - proszę o odpowiedź - w bardzo poważnym stylu (poważnym acz nie zniechęcającym) MN
  8. Rafale - zbyt rozległy ten Twój wiersz - nie umiem go objąć myślami - rozumiem, że nie masz forsy ja też jej nie mam ... MN
  9. wiersz podobał się - ale z fizyki patrząc - to coś tu ze zjawiskami nie tak - proszę prześledź ... MN
  10. myślę o Szekspirze i jego bohaterze Yoricku (piszę po polsku - po po angielsku trudniej) - doszedłem do wniosku, że w wierszu rozbrzmiewa ton tak zwanej fluktuacji czyli niezgrabnie mówiąc odbiegania od przyczynowo-skutkowej konstrukcji zjawisk zachodzących w przyrodzie - przeżywania entropii i jej łamania MN
  11. Marku - ostatnie zdanie mi przypadło - reszta jakby zbyt Twoja - nie do wyczytania - przynajmniej dla mnie MN
  12. las bije w dzwony katedry - pokuta jesień układa gałęzie do pacierza rwąc z nich grzech za grzechem szeroko po czuprynę traw lustra deszczu pękają falą pod moimi stopami brnę ścieżyną i czuję dreszcz liście pędzą niebem uparte jakby niosły wiatr wczepione brzegami w powietrze kiedy odmawiam różaniec jestem chmurą wirujących rudzielców przypomina to słońce które upadło przed chwilą za korony gnijąc w obrzeżach jesieni jeszcze uparte mylące kierunki promieni kiedy powstaję zakrywam go cieniem szumem kulejacych kolumn lasu zostawiam tu jak było - a jak zmieniłem na górze MN
  13. cóż o wierszu - kiedyś mówiło się o krainie wiecznych łowów - cóż dziś o krainie wiecznych snów - tylko kto tu łowcą a kto snem ... MN
  14. polana odrasta mi od włosów, plącząc myśli w szpilki gałęzi pozbawionych ciepła, leżę w stercie, po której biegają mrówki, niebo przesłania horyzont, nadrasta drapaką drzew, dalej tam od ręki uścisku powiewu wiatru ginę w trawach a jeszcze bym krzyknął w korony drzew, kojarzących mnie z niebem,
  15. dziękuję za komentarz - pomyślę nad kadedrą i pokutą - zapewne coś należałoby zmienić MN
  16. którzy się rodzą w elegii wietrznie zawiani, śpiewni od dna się chyląc ku niebu unoszą ciszę śpiewu do hostii słońca w nadejściu wszystkiego co w świętym miejscu wyryte nutami światła gdzie myśl już niewłasna MN ps. tyleż oględzin - jeszcze podumam
  17. myślę, że powinieneś popracować nad "w grę" z końca pierwszej części i "gra" początku drugiej - lecz to tylko sugestia MN
  18. w dawnych czasach - dla żartu dodam - że przywracano do "stolca" - np. Witolda na księcia Litwy lub Jagiełłę na tron Polski - ale to oczywiscie stara historia zapisana w latopisach, kronikach u bóg wie gdzie jeszcze MN
  19. las bije w dzwony katedry - pokuta jesień układa gałęzie do pacierza rwąc z nich grzech za grzechem szeroko po czuprynę traw lustra deszczu pękają falą pod moimi stopami brnę ścieżyną i czuję dreszcz liście pędzą niebem uparte jakby niosły wiatr wczepione brzegami w powietrze kiedy odmawiam różaniec jestem chmurą wirujących rudzielców przypomina to słońce które upadło przed chwilą za korony gnijąc w obrzeżach jesieni jeszcze uparte mylące kierunki promieni kiedy powstaję zakrywają mnie cieniem szumem kulejacych kolumn lasu
  20. wydaje mi się Panie Wuren, ze ten "kocurek" choreografii nie uprawia zaś buńczuczny w mym mniemaniu - kinestezji najmniej w jego opowieści - po tytule doszedłem o co chodziło - gdzieś bym włożył słowo - taniec - to by wyraźniej oznaczył się sens i prawda jaką chciałeś przekazać MN
  21. jakoś mi początek do końca nie pasuje - bo na początku noc a potem nagle kwiaty ... - mogę się mylić MN
  22. może by końcówkę zmienić, kiedy kamień uderza - guzik mógłby oderwać się ... - oczywiscie to tylko sugestia MN
  23. wiersz nie wnosi niczego do poezji - gdyby opowiadał o oderwaniu duszy od ciała to by było dopiero - ale oczywiscie to tylko moja sugestia MN
  24. fosylii wyzwaniem jest ślad wyobraźni, wpełzania pod strugę pamięci, drążenia w wewnętrznej powłoce, rozróżniania jaźni przymusem obranych jak w hauście marzenia miast powietrza, w którym ulotności przedmiot poezji daleki – w kontinuum chwiejny, ziemi szuka aby dać nadziei pewność, wierze zaś zabiera obraz cudów pełny, grudy rozpadlina – malowidłem, w które wpełzło „owo sobie – idące przed siebie”, kontent cienia grajdoł – może jeno urzec niewprawnych w patrzeniu i w słuchaniu – w śpiewie bywa informacja – przekaz – ślad kolejny chcących wiatr przesłuchać – wielu – coraz więcej, w osądzaniu lepiej być świadkiem koronnym choćbyś w całej sprawie miał najpierwsze miejsce, drobin roztrząsanie łopatą i sitem, czas to sposobności – granic otwierania, myśl przekupna, której wiersz transakcji kwitem, cenę uwidacznia jak oporność kantal, wzbij się nad poziomy, będąc wolny ujrzysz co nie jeden widział, mniemając z tej weny, że nad skarbem wisi, wielokrotnej uncji skłonny w wymiar sądów wpleść – żyłę planety.
  25. sugerował bym kilka zmian technicznych - dla przykładu: ... pokój mój całkiem zwyczajny. kanapa produkcji masowej z ubiegłego stulecia wyjątkowości chwili nie podkreśla. --- oczywiście to tylko moja sugestia MN
×
×
  • Dodaj nową pozycję...