Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Witold Marek

Użytkownicy
  • Postów

    1 063
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Witold Marek

  1. Między napisaniem początku a dopisaniem reszty minęło prawie cztery lata - mój chyba rekord w zwlekaniu...
  2. Dzięki, trzeba czasem dostać po głowie! :)) Chciałem wyzyskać ten efekt monotonii, ale może nie brzmi jak miało, toteż pomyślę. A są propozycje?
  3. pień głuchy w opuszczeniu konary spopielałych pragnień spójrz jak przerasta cię drzewo drzew w przyjaźni żarliwej i bezsilnej uginają się gałęzie snu - tak odrosło dzieciństwo i nic nie przylega do siebie ręce siejące niepokój - w przyjaźni żarliwej i cichej uginają się gałęzie snu a dotknij jabłka mitu roztul je roznieć
  4. Gwiazdka musi bardzo dużo wytrzymać - tak czuję :) Umiejętność napisania ciągiem-ruchem o tym, co zawieszone (w sensie: przyczajone). Trzecia zwrotka najoczywistsza - ale nic nie razi, bo "mierzenie się" zdecydowanie na swoim miejscu. Pozdrawiam.
  5. Messalinie, napiszesz jeszcze krok dalej, a wejdzie Ktoś i zagrzmi na temat TWA, zobaczysz. Pozdrawiam :)
  6. . magnolie gniją sezon w agonii upływa mozolnie sino przekwita a miało być miło . gniją magnolie brąz butwiejący i cienie się chylą nie takie autor miał zasiać nastroje . magnolie gniją much coraz więcej coraz bardziej w błocie zapał dogasa odwracasz się cicho . gniją magnolie ogród zgrzybieje a kwiaty przeminą mniesz pąk niesmaku palców niepokojem . magnolie gniją róż się rozłożył lepko i niesfornie dusza sprzedana oszukane licho . gniją magnolie śledzą nas pleśnie deszcze skórę piją cierpko hodujesz zaciek czasu w sobie . magnolie gniją stornel cię skusił mamiły magnolie więdnie mój stornel a magnolie gniją . gniją magnolie stare i chore zimy nie przeżyją sezon w agonii upływa mozolnie
  7. Ciekawe, bo tytuł chętnie odniósłbym do większości przeczytanych przeze mnie tekstów Messalina. Nie zinterpretuję ś c i ś l e tego wiersza – choć „zrujnował” mi on czas na dobrych parę dni ;)) Zinterpretuję głównie siebie w kontekście tego wiersza. Warstwy, nawarstwianie się, warstwiarstwo pamięciowych fantomów, gromadzonych i wleczonych za nami w mentalnych piwnicach i strychach (u jednego: bardziej piwnicach, u drugiego – bardziej strychach). Akt zapamiętywania jak jakiś natrętny i chory mechanizm, nawet jak czynność pomyłkowa. Dowody na wierność rzeczywistości tych odbitek znikome – za to wręcz przerażająco nieogarniony proces przechwytywania, przechowywania i fermentacji. Ta ostatnia – tętni obrazowo w wierszu. Paradoksalnie do potocznego poglądu, że sprawą niejednoznaczną i podejrzaną są teorie archetypów, tutaj największy cień niepewności widzę rzucony na zastane przekonanie o rzekomej oczywistości odzwierciedlania rzeczywistości, zwłaszcza tej ludzkiej. Przy czym dokonuje się to w sposób zdecydowanie poetycki, nie mam do czynienia z wierszowanym uproszczeniem którejś z efektownych ontologicznych teorii. Toczeni robakami czy nowotworami tego procesu, jesteśmy właściwie nie jednością-osobą-świadomością – ale zbiorem (martwym? niezbornym?), górą, szaloną sumą przecięć dróg różnych mikrodążęń i mikrospraw. O krok od teorii Karmanu – ale tam już kroków nie skieruję, chyba zbyt daleko idące... O umiejscowienie pojęcia „katamnezy” chętnie bym Autora podpytał. Dlatego że pojęcie ewentualnego pacjenta rozszerza mi się zdecydowanie poza strefę zdiagnozowanych psychotyków i neurotyków. Tok wiersza to klasyczny już dla tego Autora sposób porządkowania strumienia fonicznego (swobodne, kroczące amfibrachy - sSs) z jego własnym typem fluktuacji. Pozdrawiam :)
  8. Właśnie patos - w tym kierunku, nawet jeszcze bardziej. Wtedy i "me" nikogo nie raziłoby. Wchodzi tu kątem taka dolorystyczna stylistyka z przedzeszłego wieku, a końcowe pytania brzmią z kolei dużo bezpośredniej i współcześnie. Nawet jeśli chodziło o ten przeskok, kontrast - może wyjaskrawić, nawet "umanierycznić" część pierwszą? Pozdrawiam.
  9. Nie tknąłbym żadnej literki ani pauzy. Tekst jakby sam wyrósł, oczekiwaniem podlewany. Tym razem to jestem pod wielkim wrażeniem. Autor może dawać lekcje kontrapunktu (nie wiem czy i nie muzycznego). Nie piszę więcej, bo wychodzi mimowolnie esej, a nie analiza. Pozdrawiam.
  10. Nic nie poradzę na skojarzenia z prozą (!; choć nie aż tak: !) Białoszewskiego i niektórymi wierszami Swena-Czachorowskiego - jakby po odrytmizowaniu... A może raczej połączenie...? Ale mniejsza o porównania, nie służą mi tu wykazaniu czegokolwiek, bo ten tekst jest autentyczny. Wiersz jakby "sklecony", "wyskrobany", "wygrzebany". Słowobrazek sugestywny i w sumie "progresywnie przyjazny" - powiedziałbym: ekologiczny ;) Wielki plus dla Autorki za umiejętność zaskoczenia mnie od czasu do czasu odejściami od zdawałoby się ustalonych, obranych linii. Pozdrawiam.
  11. A gdyby raczej coś jak np.: "mówią że w tym roku przyjdzie szybciej a przecież pojęcia nie mają" - bo tutaj mi brzmi mniej zgrabnie. Poza tym - akceptuję i kupuję ów udany, prosty i mądry splot żywiołów, dobrze zwersyfikowany i z bardzo fajną dramaturgią tego krótkiego przecież tekstu. Pozdrawiam :)
  12. Tytuł świetny i brzmi świetnie. Pierwsza zwrotka taka trochę za "oczywista" dla mnie, proponowałbym jakieś zmetaforyzowanie... Ostatnia za to bardzo dobra, matematycznie stęskniona :) Pozdrawiam.
  13. Mam zastrzeżenia do końcówki trzeciej i początku piątej strofy (lotniej!). Momentami tekst ociera się o błahość (choć to może być zamierzone). W czwartej zwrotce literówka: "moze". I tyle "minusów" - bo tak ogólnie to wiersz podoba mi się, trafił w (moją) dziesiątkę demonstracją, jakimi drogami chadza natchnienie i kidy się go należy/nie należy spodziewać... Takie uczucie, kiedy nad czymś usilnie pracujemy, jest to dopracowane co do najprecyzyjniejszych szczegów - a z dystansu to jednak ciągle nie to. Aż przychodzi to Nagle. Nie jest to jakoś ekstra nowy temat - jednak wydaje mi się podany świeżo i autentycznie. Pozdrawiam :)
  14. w czas skamielin pęk kluczy z oczu ikon odbierasz skrzecząc chmarą prawd do mnie puchnie wojny niemowa puchnie skrzecząc czas oczu chmarą kluczy do wojny prawd skamielin niemowa mnie odbierasz pęk ikon kluczu wejdź w ikonostas życzmy słowom pokoju
  15. Może z uwagi na skrótowość ktoś wskaże Panu inny dział. Ja komplementuję - bo kontempluję ten tekst, stworzony niczym ręką zegarmistrza. Zważony. Doskonały (jeśli ów przymiotnik faktycznie ma desygant) co do tego ostatniego przecinka. Pozdrawiam.
  16. Podoba mi się - za szlachetną (aż prawie wyszukaną) prostotę. Miękko wypowiedziane z dna wrażliwości, bez cienia wrażenia banału. Myśl jest tak przejrzysta, że staje się nieruchomym, napowietrznym obrazem, szkicem (bardzo wyraźnym). Może gdzieś pod koniec warto by powtórzyć słowo tytułowe - ale nic konkretnie nie przychodzi mi na myśl, więc to pewnie tylko taka tam moja fanaberia. Pozdrawiam.
  17. Gapa ze mnie, przepraszam. Zastanawiał mnie po prostu pod tym względem głownie tytuł oraz manierycnze przeniesienia: "(z /czwartego piętra /okno po lewej)". Ale nie żebym miał szczególne zastrzeżenia, bo potraktowałem to jako kontrapunkt do ogólnej klarowności przekazu. Pozdrawiam :)
  18. Tok w dużej mierze peoniczny, zdaje się?... W każdym razie wstukał mi się bardzo dobrze, rzadko co tak odświeża w moich uszach/oczach brzmienie poezji jak użycie dłuższych niż trzysylabowe wyrazów. Bez owijania w bawełnę: podoba mi się. Działa trochę jak taki egzystencjalny "budzik", dziurkujący skutecznie nasze niedobudzone automniemania. W dziesiątym wersie chyba o jedną pauzę za dużo (między "pojmowałem" a "sens"). Pozdrawiam.
  19. Nie słowotok. Dla mnie jak jakaś ciemna historia obronna z pogranicza abulii i tworzenia mitu. Do przestrogi też... Pozdrawiam.
  20. Moje zdziwienie - bo obawiałem się ciemniejszego (w negatywie życia) odbioru tego tekstu. Ale ponoć "Nikt nie jest tak nieszczęśliwym, jak mniema" - to zdaje się Proust? Pozdrawiam!
  21. "zerkając na hamulec bezpieczeństwa /każdy marzy świętokradczo" - no tak, mamy do czynienia - jak słyszałem - z doktorem psychoanalizy :) Takie metafory zwykle wychodzą dzisiaj jak nieświeże, niezgrabne krowy. Ale metafora Wurena jest skuteczna i lekka, bo bardzo ażurowa, zbudowana z (obliczonych?) maźnięć jakimś mentalnie żrącym (do dna nagości) kwasem. Duszno, ale subtelniej niż u egzystencjalistów. Pozdrawiam.
  22. Spóźniony - przez wczorajszy niebyt internetowy, niezależny ode mnie... :( ale nie bardziej spóźniony niż prawdziwa zima :)
  23. Taak. Chciałbym napisać wiersz o Królowej Śniegu. Lecz jeśli będzie dobry i wtedy Ona przyjdzie po mnie?! Ale nie ja - tym razem Ona zaginęła. Kto widział sanie, kto wspomni pożar bieli? Gdzie autostrada śniegu i kto wyprzęgł renifery? Czym wamp lodowy w taki smętny lodu niebyt?... :(
  24. Zdziwiony odwrotnością wrażliwości :) człowiek być potrafi. Dziękuję i pozdrawiam!
  25. Już zaciskałem piąstki na wyliczankę - ale końcowe sploty porwały mi ją sprzed oczu i ukonstektowiły :) Trochę jak niespokojne pasmo, wręcz autostrada od- -do Pani wierszy. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...