Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zofia Honey

Użytkownicy
  • Postów

    612
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Zofia Honey

  1. Potężna siła sugestii kota ogonem wykręci.
  2. Że się bździli analnie. Problematyka wiersza jest tak refleksyjna, że aż pachy się pocą. NIE - Pancuś Słusznie, bardzo refleksyjna lecz refleksja zgoła inna: kiedy w szkole w wiedzy nędza, przyjdzie wiedzę z życia czerpać.
  3. fraszka jest genialna to rzecz oczywista zdradza, gdzie waćpanna odleciała w myślach
  4. "rubaszny - bardzo bezpośredni i bezceremonialny w sposobie bycia żart - wypowiedź lub zachowanie mające kogoś rozśmieszyć" - słownik Panie M.Krzywak, bardzo dziękuję za szybką ripostę. Z pewnością zdążył Pan przeczytać, ale czy zrozumieć? Nie jestem tego pewna, więc na wszelki wypadek skorzystałam ze słownika. Fraszka Pana nie rozbawiła, więc nie widzę uzasadnienia słowa "żart" w wypowiedzi, jeszcze dodatkowo "rubaszny". Fraszka jest oparta na faktach, zapis obserwacji z korytarza szpitalnego: lekarz tłumaczy przyszłemu ojcu, że poród pośladkowy nie oznacza... Minusowa punktacja za rymy i za "już bardziej wysilić się nie dało?" - mam szczerą nadzieję, że w Pana twórczości znajdę przykłady na to, że można "bardziej" Pozdrawiam
  5. O pomyłce nie ma mowy, poród będzie pośladkowy. - Co? - wzrok męża błysnął szałem - Toż tam nie penetrowałem!
  6. Naturalnie, chcę wiedzieć. Jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że choćbym nie wiem jak bardzo się starała, to i tak nie dam rady. Ty jesteś 'boski' - a ja tylko Alicja. Słonka :) Bardzo mi się podobał, dopóki nie dotarłam do komentarza BK... Pozdrawiam Alu
  7. Bardzo. Pozdrawiam
  8. Rzeczywiście malutkie, skoro koperta wystarczyła :) Rzecz - błysk myśli - ciąg skojarzeń Podoba mi się, nawet bardzo. Pozdrawiam
  9. Jacku, mi też bardzo często nie podoba się wiele rzeczy . Doskonale to jestem w stanie zrozumieć i nie zamierzam nikogo do niczego (a już najmniej do swoich wierszy) przekonywać czy namawiać. Zwróć uwagę, że moja odpowiedź dotyczyła zupełnie innego tematu. Bardzo dziękuję raz jeszcze za czas poświęcony na przeczytanie i skomentowanie mojego "dziełka". Również pozdrawiam serdecznie.
  10. Alu i Jacku, Bardzo Wam dziękuję za spostrzeżenia – w skrócie: forma nie pasuje do treści. Mam na ten temat inne zdanie. Pozwólcie, że zacytuję w tym momencie Andrzeja Sosnowskiego, który wyróżniony między innymi nagrodą Fundacji im. Kościelskich (1997) oraz nagrodą miesięcznika "Odra" (1997) powinien być dobrym autorytetem w tej kwestii: „Zatem na pierwszy rzut oka "łańcuch DNA" vilanelli może się wydać dość pokrętny, ale przy bliższych oględzinach uderza lekkość efektu całej tej konstrukcji – owe dwa aspekty, prostota i trudność, wyznaczają paradoksalną naturę formy i przesądzają o jej bardzo szerokiej skali tematycznej: vilanella może w zupełności zdać się na przyjemnie melodyjną nieważkość (nawiązując do swoich sielskich początków), potrafi też udźwignąć treść niemal przygniatająco ważką, gdyż drobny ścieg rymów i refren zawsze będą działały odciążająco, przybliżając wiersz do piosenki. (…) Przeczytajmy teraz "One Art", "morderczą" vilanellę Elizabeth Bishop (polska wersja w stosunkowo mało kongenialnym przekładzie Stanisława Barańczaka): W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy; tak wiele rzeczy budzi w nas zaraz przeczucie straty, że kiedy się je traci – nie ma sprawy. Trać co dzień coś nowego. Przyjmuj bez obawy straconą szansę, upływ chwil, zgubione klucze. W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy. Trać rozleglej, trać szybciej, ćwicz – wejdzie ci w nawyk utrata miejsc, nazw, schronień, dokąd chciałeś uciec lub chociażby się wybrać. Praktykuj te sprawy. Przepadł mi gdzieś zegarek po matce. Jaskrawy blask dawnych domów? Dzisiaj – blady cień, ukłucie w sercu. W sztuce tracenia łatwo dojść do wprawy. Straciłam dwa najdroższe miasta – ba, dzierżawy ogromniejsze: dwie rzeki, kontynent. Nie wrócę do nich już nigdy, ale trudno. Nie ma sprawy. Nawet gdy stracę ciebie (ten gest, śmiech chropawy, który kocham), nie będzie w tym kłamstwa. Tak, w sztuce tracenia nie jest wcale trudno dojść do wprawy; tak, straty to nie takie znów (Pisz!) straszne sprawy.” Jeśli to Was nie przekonuje, to może fakt, że właśnie taką villanellę miałam potrzebę napisać. Pozdrawiam Was serdecznie
  11. Jak widać, nawet na wyeksploatowany i banalny temat można perełkę stworzyć. Bardzo mi się podoba - gratulacje! Pozdrawiam Alu
  12. Prowokacja czytelników, bo wena - jak widać - czuje się znakomicie. Pozdrawiam Alu
  13. Villanelle nie tylko w brzmieniu, ale i w klimacie zupełnie inna. Dzięki zastosowanej onomatopei rzeczywiście śpiewniejsza. Dziękuję za jej pokazanie - bardzo mi się podoba. Również to, że jako pierwszy zauważyłeś moje zmagania z formą - dziękuję ślicznie. Pozdrawiam ciepło
  14. Częściowo przyznaję rację, ale lekką formę zastosowałam celowo, nie od dziś wiadomo, że treści serwowane od tak, od niechcenia, niejednokrotnie potrafią głębiej zakorzenić się w pamięci niż te podawane serio (kabaret a dziennik). Villanelle ma jeszcze tę niezaprzeczalną zaletę, że w refrenie powracającym jak mantra można przemycić kwintesencję. Wezmę jednak pod uwagę trafny komentarz i podmienię jeden z wersów tak, aby nie używać "uśmiercany", rzeczywiście klimat słowa nijak nie współgra z villanelle. Serdecznie dziękuję i również pozdrawiam PS Marku, to prawdziwa perełka, zapamiętam " uzdrowisko - pokój z widokiem na może" ten limeryk również: "Panna z Niekłaja lubiła jaja: sadzone smażone i Mikołaja." Nieźle mnie rozbawiły.
  15. "Glos społeczny" to dobre określenie. Dziękuję i pozdrawiam
  16. Będę rewolucjonistą i powiem, że osoby, których wiersze notorycznie spadają do P... nie powinny mieć prawa komentowania wierszy w Z! :)) Skoro nie "umią" pisać wierszy spełniających kryteria Z-etki, to można uznać, że również i nie rozumieją tego, co na niej komentują. Mówiąc krótko: sieją zawistny ferment. Gdyby taka parafa weszła w życie, sam dostosowałbym się do niej, a tak... napisałem to, co powyżej ;) Pozdrawiam. Bardzo dziękuję za ciepłe słowa wsparcia. Dla mnie komentarze mają duże większe znaczenie niż jakakolwiek punktacja, z której tak naprawdę niewiele wynika. Bardzo często ocena jest sprawą gustu czytelnika albo rewanżu TWA, a nie obiektywną notą wartości utworu - zdaję sobie z tego sprawę. Natomiast z konstruktywnego komentarza autor (i czytelnik, który często w swojej opinii podpiera się innymi źródłami) może bardzo wiele nauczyć się, dowiedzieć czy nawet przypadkiem odkryć coś nowego. Również serdecznie pozdrawiam
  17. Tylko dwa pierwsze wersy? Czy zamierza Pan przeczytać pozostałe? Z góry dziękuję i pozdrawiam Myślę, że prędzej w przychodni zdrowia... Dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam Czy mógłby Pan uzasadnić, dlaczego "zdecydowanie na nie"? Z góry dziękuję i pozdrawiam
  18. Akurat treść utworu jest zamiarem celowym i z pełną świadomością napisałam w sposób jak najbardziej dosłowny. Starość jest chorobą nieuleczalną, a cierpienie pacjentów z powodu niewydolnej służby zdrowia staje się problemem marginalnym, dotyczy tylko bezpośrednio zainteresowanych (potrzebujących pomocy) Znieczulica zdrowej części społeczeństwa jest porażąjąca, a to, co się obecnie dzieje to prawie bierna eutanazja. Bardzo dziękuję za przeczytanie i zalecenia dyskusji nad treścią utworu - nie ukrywam, że po to właśnie go zamieściłam. Pozdrawiam
  19. Styks, dam Ci nawet dwie - dziękuję pięknie Adamie, bardzo dziękuję. Pozdrawiam Panów serdecznie
  20. Dziękuję, wspomnę tylko, że 19 wersów i refren to wymóg formy (villanelle) pozdrawiam
  21. Chętnie, ze względu na osobę autora, przeczytałabym całość - niestety, w internecie znalazłam jedynie propozycje zakupu książki. Dziękuję i pozdrawiam
  22. Dziękuję za szczerość :) Również pozdrawiam
  23. Marcinie, proszę bardzo - wersja specjalnie dla Ciebie: Będzie jeszcze gorzej Dobra na początek zaprawa sportowa: w środku nocy czujnie pod przychodnią ślęczy. Później ze zleceniem, by zrobić rezonans puka do placówek z uporem bydlęcym. Dotąd nic nie wskóra (cicha kwitnie zmowa), póty myśl upiorna w mózgu nie zadźwięczy. Z bólem serca dumę do kieszeni schowa, musi, to zapłaci, chociaż żyje w nędzy. W Polsce obywatel niczym dojna krowa, płaci wciąż podatki, lecz system nie ręczy. Dzisiaj każdy pacjent to w obrocie towar, trza końskiego zdrowia, żeby móc chorować.
  24. Dzisiaj każdy pacjent to w obrocie towar, płaci wciąż podatki, lecz system nie ręczy. Trza końskiego zdrowia, żeby móc chorować. Dobra na początek zaprawa sportowa: w środku nocy czujnie pod przychodnią ślęczy. Dzisiaj każdy pacjent to w obrocie towar. Później ze zleceniem, by zrobić rezonans puka do placówek z uporem bydlęcym. Trza końskiego zdrowia, żeby móc chorować. Dotąd nic nie wskóra (cicha kwitnie zmowa), póty myśl upiorna w mózgu nie zadźwięczy: Dzisiaj każdy pacjent to w obrocie towar. Z bólem serca dumę do kieszeni schowa, musi, to zapłaci, chociaż żyje w nędzy. Trza końskiego zdrowia, żeby móc chorować. W Polsce obywatel niczym dojna krowa, na bok odstawiony, gdy braknie pieniędzy. Dzisiaj każdy pacjent to w obrocie towar, trza końskiego zdrowia, żeby móc chorować.
  25. Miałam ostatnio okazję być na takiej imprezie - i przypomnialam sobie Twój wiersz, wrażenia podobne. pozdrawiam ciepło
×
×
  • Dodaj nową pozycję...