Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sylwester_Lasota

Użytkownicy
  • Postów

    12 685
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    60

Treść opublikowana przez Sylwester_Lasota

  1. dobre. pozdrawiam :)
  2. myślę, że dość dobrze oddany stan napięcia... międzyludzkiego. pozdrawiam i do poczytania :)
  3. oj joj joj oj joj oj joj joj joj oj takie małe a ile w tym agresji pozdrawiam :)
  4. jak wyżej :) pozdrawiam :)
  5. myślę, że dobrze mówią :)
  6. No cóż, wspomnienia też są ważne, dobrze gdy dobre. a gdy ludzie odchodzą, to nam pozostają te trzy najważniejsze: wiara, nadzieja i miłość. bo bez nich zostajemy sami. pozdrawiam:)
  7. klaps lepszy od obojętności ;) pozdrawiam serdecznie i do poczytania :)
  8. fajna miniatura :) pozdrawiam :)
  9. :) pozdrawiam.
  10. tekst, jako tekst, dobry, chociaż jestem pewny, że pewności żadnej nie ma ;) pozdrawiam.
  11. wiem :), zbyt wiele razy spotkałem się z bezinteresowną ludzką życzliwością, żeby o tym nie wiedzieć. kilka razy od osób, po których bym się tego nie spodziewał. to masz nieciekawą sytuację, współczuję. wszędzie chyba teraz zrobiło się niewesoło. nam jeszcze płacą, ale firma ledwie zipie. krążą plotki, że do końca roku nie dociągnie. serdeczności.
  12. szarobury, z całym szacunkiem, bo rozumiem doskonale o czym piszesz i też uważam, że ratowanie i podtrzymanie życia na siłę może, w szerszej skali powodować katastrofalne skutki uboczne w przyszłych pokoleniach. jednak uważam, że jeśli to możliwe, to życie trzeba ratować, bo dla nas żyjących, ono powinno być, jeśli nie najważniejsze, to bardzo ważne. myślę też, że w stosunku do spraw życia i śmierci, najważniejsza jest miłość. gdy jej zabraknie, to wszystkie działania stają się w końcu przyczyną cierpienia, bo bez niej nie możliwa jest jakakolwiek próba zrozumienia drugiej jednostki. jak napisałem, przemyślenia podobne do Twoich, częściowo, nie są mi obce, ale zdaję sobie sprawę z tego, że są one dość zbieżne z filozofią Fryderyka Nietzschego, którą próbował wprowadzić w życie jeden z największych totalitaryzmów ubiegłego stulecia, faszyzm, a do czego to doprowadziło, to już nie muszę pisać. i choćby już tylko dlatego czuję się w obowiązku odrzucić takie myślenie, choćby nawet było to dla mnie niewygodne i choćbym miał poczucie, że próbując je realizować w życiu, ponoszę stratę. poza tym, zostałem obdarzony taką naturą, że wczuwam się sytuację innych, najczęściej słabszych, ale też silnych, i jeśli kogoś dotyka zło, to jakoś to przeżywam. nie wiem może, to jakaś choroba, ale tak już mam, i powiem Ci, że z tej perspektywy, sytuacja bocianiątek nie napawała optymizmem. mam nadzieję, że spróbujesz mnie zrozumieć :) pozdrawiam :) Daleki jestem od tego aby wyrokować, że ten ma byt ma prawo istnieć, a ten nie. Szacunek dla życia wyraża się dla mnie w poszanowaniu istniejących bytów. Nie wyobrażam sobie wyrokowania ty możesz istnieć, a ty nie masz prawa do dalszego bytu. A przecież już tak się dzieje w służbie naszej zdrowia. I kiedyś sądzę,że w odpowiedzialności przed przyszłymi pokoleniami prawo do kreacji nowych istot ludzkich będzie musiało stać się przywilejem, chociaż patrząc choćby na Stephena Hawkinga nie jestem w pełni przekonany o mądrości takiej polityki. A zwierzęta słuchają głosu natury i widzą to czego my nie dostrzegamy. Kiedyś przez kilka lat opiekowałem się dzikimi kotami. Pamiętam taką sytuację, kiedy kotka, przykładna dotąd matka porzuciła 4 młode poczęte jesienią. Przestała się nimi opiekować. Zanim je odkryliśmy dla jednego było za późno. Potem przyszła ta ostra zima sprzed kilku lat. A na wiosnę miała znowu młode, których pilnowała. Wiedziała, że idzie zima, która nie daje szans na przeżycie maleństwom, chociaż ludzie jej by pomogli. Przyroda rozstrzygnęła dawno dylemat - ratować dziecko czy matkę. Pozdrawiam. kiedyś mieliśmy kotkę, która raz miała małe i chyba coś jej się wtedy stało, bo już nigdy więcej się nie kociła. pewnego razu mój ojciec przyniósł z lasu małego, ledwie patrzącego na oczy kociaka. prawdopodobnie ktoś chciał się go w ten sposób pozbyć. dla mnie przyniesienia tak małego kotka do domu nie mało żadnego sensu, bo nie widziałem żadnych szans jego odchowania. jednak ociec podsunął go kotce, a ta się nim zaopiekowała. następnego dnia, gdy wróciłem z pracy, zobaczyłem, że kociak ssie kotkę. powiedziałem ojcu, że mały zdechnie z głodu, bo przecież nasza kotka nie ma mleka. - ale co ty gadasz, ona ma mleko, odessał ją. jak chcesz, to sprawdź - odpowiedział mi ojciec. machnąłem ręką, bo ojciec był wówczas już starym człowiekiem i myślałem, że mówi od rzeczy. po chwili jednak, kierowany ciekawością, podszedłem do kotki i nacisnąłem jej sutek. to nie do wiary, ale miała mleko. mieliśmy drugą kotkę, która okociła się w skrzyni wersalki. pewnego dnia przyszła do domu z rozprutym brzuchem, prawdopodobnie po walce że szczurem. weszła do wersalki żeby nakarmić małe, ale te urażały ją w ranę, więc uciekała od nich. one miauczały z głodu, a jej przybywało mleka, więc wchodziła z powrotem do skrzyni, z której po chwili uciekała. próbowaliśmy ją ratować, ale po kilku dniach zdechła. kocięta były już na tyle duże, że dało się je przyuczyć do samodzielnego jedzenia i przeżyły. w tej chwili u sąsiadów jest suka która ma dwa szczeniaki i przygarniętego kociaka. karmi go i dba jak o własne dziecko. ciągle zapominam wziąć aparatu żeby zrobić zdjęcie, bo aż trudno w to uwierzyć. a przygarnęła go sama z siebie, bez żadnych nacisków z zewnątrz. ludzie to jednak nie zwierzęta (?). prawda?
  13. dzięki NOWA za czytanie i życzliwość :) pozdrawiam :)
  14. szarobury, z całym szacunkiem, bo rozumiem doskonale o czym piszesz i też uważam, że ratowanie i podtrzymanie życia na siłę może, w szerszej skali powodować katastrofalne skutki uboczne w przyszłych pokoleniach. jednak uważam, że jeśli to możliwe, to życie trzeba ratować, bo dla nas żyjących, ono powinno być, jeśli nie najważniejsze, to bardzo ważne. myślę też, że w stosunku do spraw życia i śmierci, najważniejsza jest miłość. gdy jej zabraknie, to wszystkie działania stają się w końcu przyczyną cierpienia, bo bez niej nie możliwa jest jakakolwiek próba zrozumienia drugiej jednostki. jak napisałem, przemyślenia podobne do Twoich, częściowo, nie są mi obce, ale zdaję sobie sprawę z tego, że są one dość zbieżne z filozofią Fryderyka Nietzschego, którą próbował wprowadzić w życie jeden z największych totalitaryzmów ubiegłego stulecia, faszyzm, a do czego to doprowadziło, to już nie muszę pisać. i choćby już tylko dlatego czuję się w obowiązku odrzucić takie myślenie, choćby nawet było to dla mnie niewygodne i choćbym miał poczucie, że próbując je realizować w życiu, ponoszę stratę. poza tym, zostałem obdarzony taką naturą, że wczuwam się sytuację innych, najczęściej słabszych, ale też silnych, i jeśli kogoś dotyka zło, to jakoś to przeżywam. nie wiem może, to jakaś choroba, ale tak już mam, i powiem Ci, że z tej perspektywy, sytuacja bocianiątek nie napawała optymizmem. mam nadzieję, że spróbujesz mnie zrozumieć :) pozdrawiam :)
  15. Sylwku ,wcale a wcale nie wyszla proza tylko bialy i dobrze, bo tak byłoby zusammen mit,,,! pozdrowki! niech tak będzie :) zdrówki :)
  16. zrobiłem 'na biało' ale wydaje mi się, ze teraz, to mi zwykła proza wyszła :) a co do bocianów, to wyrzucały prawdopodobnie pisklęta dlatego, że nie mogły ich wykarmić (ponieważ występowały niedobory pokarmu w środowisku). to o czym piszesz u ludzi opiera się najwyraźniej na tym samym mechanizmie. wszystko się zgadza.
  17. :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) i więcej chyba nie muszę pisać :) pozdrawiam serdecznie :)
  18. kurczę :), coś w tym jest. może niedoskonałe, ale COŚ :) pozdrawiam :)
  19. jest jaki jest, jak widzisz, Haniu, takim go napisałem kilka lat temu, pod wpływem informacji o dziwnym zachowaniu w bocianich gniazdach, podanej bodajże przez Zalewskiego, i takim upubliczniam. pozostałe informacje, które przeważnie usłyszałem w radiu, jakoś niemal samoistnie nałożyły się na temat. forma niedoskonała, to wiem. pod dyskusję - to dobrze, czy źle? :) dziękuję za czytanie i pozdrawiam :)
  20. mówiąc szczerze, trochę nie rozumiem treści wiersza, bo: Stojąc oko w oko => kto z kim stoi oko w oko? nie pytaj o przeznaczenie - ciągnąc nas ku sobie => co, albo kto ciągnie nas ku sobie? nie jestem się tego w stanie domyśleć. kurczyło się i znikło.=> oko w oko? przeznaczenie? nawrócenie??? nie wiem. Uwierz w moje imię => zbyt wiele możliwości interpretacji, jak dla mnie. i tak trwaj wiaro - nadziejo na miłość. => to akurat mi się podoba, chociaż taż mam wątpliwości, czy zdanie jest do końca logiczne. pozdrawiam :)
  21. niestety. chociaż jeśli chodzi o bociany, to trudno mi powiedzieć jak nazwać to zjawisko, a jest takich przypadków więcej np. wśród pszczół, pomijając nowe, dziesiątkujące je choroby, pojawiają się niespotykane i niepokojące zjawiska, takie jak zaniechanie czerwienia (składania jajeczek) przez młode matki, co powoduje w końcu umieranie rodziny. z wróblami stało się coś złego. kiedyś urzędowały na wiejskich podwórkach całymi stadami, a teraz u nas po nich ani śladu. itd., itp. a najgorsze, że w tym tekście to są, prawie dosłowne, cytaty z mediów. napisałem to kilka lat temu, dzisiaj chyba jeszcze dodałbym epidemię śmierci samobójczych, chociaż trochę odchylają się od motywu przewodniego. serdecznie pozdrawiam bazylu :)
  22. właściwie, to chyba nie powinienem tego pisać, ale wydaje mi się, że należy Wam się, moi mili, małe wyjaśnienie. otóż... napisałem wiersz o komórce - telefonie komórkowym :))), na którym często piszę swoje wierszyki :))). bardzo chciałem, żeby tekst nie był jednoznaczny, ale zaskoczyło mnie, że nikt nie zasygnalizował możliwości takiego skojarzenia :))). chyba za bardzo zakamuflowałem przekaz :))). pozdrawiam wszystkich serdecznie i do poczytania :)
  23. bardzo podobająca mnie się 'ballada' pozdrawiam z niskim ukłonem :) do poczytania :)
  24. a drugi plus ode mnie :) pozdrawiam :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...