Już słońce żółcią maluje pejzaż,
Nad łąką mgły, co przyszły znikąd.
Jeśli Ci powiem, to nie uwierzysz
"że lato - odchodzi po cichu".
Jest zawstydzone, zmieszane z błotem
I naznaczone niejedną klęską.
Ale przestańmy, nie mówmy o tym,
Chce odejść cicho - po angielsku.
Lecz brak mu gracji, tudzież lekkości,
Gdy kroczek robi, by wyjść bez dźwięku;
Wtedy gdzieś lunie, błyśnie, zagrzmoci,
Napędzi strachu, zadrży lękiem.
Jeszcze wykręci kilka numerów,
Zaskoczy ludzi jakimś żywiołem.
A ja śmiem twierdzić tutaj i teraz
- ono się samo siebie boi.
Stąd ta reakcja - niby agresja,
Lecz ciepłym wiatrem wyszepcze "wybacz!".
Może pomyślisz, skończysz narzekać
i zaczniesz trochę przewidywać.
Dzień, zda się, szybciej nam wszystkim bieży,
Bociany lecą już w swoim szyku.
Jeśli Ci powiem to nie uwierzysz
"że lato - odchodzi po cichu"