bryłą lodu w ramionach
nie rozpływasz się w ustach
w dzień ulatujesz mi
mam ciebie tylko nocą
zażywasz truciznę i prosisz
do tanga z uczuciem
impulsami płynie żądza
topniejesz widząc moje
bose stopy
płyniesz
M.Poema,w warsztacie czytałam.
Tu jeszcze lepiej lśni.Idąc tropem Talarka,myślę ,że więcej jest
prawdy niźli fantazji,a jest nad czym pomyśleć.
Pointa podoba się.PozdrawiaM.
Dziękuję ,ale nie wiem czy mogę nazwać się poetką morza.
Myślę ,że każdy nie raz miał do czunienia z morzem.
Może kiedyś napiszę o górach.
Pozdrawiam serdecznie.
M.Poema, ''zbałwania ''-pewnie nie ma w słowniku,można to nazwać neologizmem.
szarzeje powietrze,
ciemnieje woda,-może tak.
Serdecznie dziękuję, miło że odwiedzasz.
PozdrawiaM.
Eugene, dziękuję za uwagi.Wiem ,że jeszcze wiele pracy przy wierszu.
Muszę jednak odczekać i nabrać dystansu,a potem zabrać się
ponownie do pracy.Z pewnością skorzystam z uwag.
Jeszcze raz dziękuję.PozdrawiaM.
Egzegeto,dziękuję za uwagi.Wprowadziłam zmiany.
Córką kapitana nie jestem,ale kiedyś będąc na morzu przeżyłam sztorm.
Chyba mój Anioł był przy mnie,dlatego dzisiaj mogę pisać.
Pewnie jeszcze nie raz poruszę ten temat.PozdrawiaM.
niebo zaciągnięte gęstymi chmurami
porywisty wiatr zmienia kierunek
łagodnie falujące morze zbałwania
szarzeje powietrze ciemnieje
woda w głąb pokrywa się pianą
rośnie ku niskim obłokom
i zapada w odchłani
szum fal zamienia się w łoskot i ryk
bałwanów nad które wzbiły się
grzmoty piorunów rozdzierają
poczerniałe przestworze
po zmaganiach wichura ustaje
pojaśniałe chmury unoszą się
błękitnieje smużka czystego nieba
Marlett,
tak się mysli gdy młodość w nas i my w niej:)
dzięki
Myślę, że młodość to przyszłość i trzeba marzyć.
Starość to przeszłość-i dobrze jest wspominać.
Pozdrawiam Pana Obrażalskiego.M.