Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Boskie Kalosze

Użytkownicy
  • Postów

    3 551
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Boskie Kalosze

  1. To zupełnie jak w muzyce. Ileż było utworów o radosnej formie, pisanych w smutnych tonacjach... Osobiście uważam, że takie przekorne dzieła są najlepsze. Może nie dzieło, ale za to ujmuje coś tak oczywistego, że trudno na to wpaść ;) Dziękuję i pozdrawiam.
  2. Hm... kiedy nie wiem, czy w wielkich miastach nie jest nawet gorzej? Właśnie dlatego, że wszędzie jest jeszcze bliżej. Dziękuję :)
  3. Czemu nieprawda? Jest nawet regułą, że człowiek marzy o czymś dalekim, choć to samo ma pod nosem. Do tego stopnia prawdziwą i wieczną, że aż mądrość ludowa ujmuje ją tak: "Cudze (tu: żony) chwalicie a swego nie znacie" ;) Dziękuję i pozdrawiam.
  4. Cóż, samo życie. Kto jak kto, ale pani, Haniu - powinna to widzieć najlepiej: sprzątanie, gotowanie, pranie, wychowywanie dzieci i męża.. tylko nocą, tuż przed snem trochę marzeń o księciu z bajki - powiedzmy takim jak ja :) Zanim umrzemy z nudów, marząc o sobie, może zdążę jeszcze zacytować: "wszystko nagłe i takie już"
  5. Jaka niespodzianka! Witam w niskich progach i co najmniej równie serdecznie pozdrawiam :)
  6. Na szczęście nie zawsze deszcz w mieście bywa smutny: majowa burza ja i ty pod wiatą przystanku przy Wery Kostrzewy - re vera powiadał hetman Potocki w takich sytuacjach Dziękuję, za wiersz i komentarz. PS "re vera" (w rzeczy samej) - ulubione porzekadło Stanisława Potockiego ;)
  7. Podobieństwo olbrzymie? W życiu! Ale dziękuję i pozdrawiam ;)
  8. Trudno. Nie chcesz go ukatrupić, to nie. Ale cieszę się bo zaczynasz rozumieć, że nikt nie chce Ci tu zrobić krzywdy, skoro pozwala uśmiercać własne przesłanki ;)
  9. Dziękuję pięknie i namawiam do takiego pisania :) Proszę zajrzeć na przykład do rozśpiewanych melodią własnej rytmiki wierszy/piosenek Agnieszki Osieckiej.
  10. Dziękuję za przeczytanie :) I nie słuchaj tego Wstrentnego - zazdrości mi polotu, choćby była nim tylko patyna na paterze po babci, bo ten typ... myli nawet polot z nalotem! Co dopiero mówić, z czym myli poezję? Pozdrawiam.
  11. Są takie miasteczka gdzie nic się nie dzieje dzień wnet się kończy lub nagle dnieje ludzie się rodzą i umierają deszcz ciągle leje lub deszczu mało jesień przychodzi zawsze nie w porę a wiosna czeka pod semaforem bo dróżnik musi dopić do końca kielich goryczy W takich miasteczkach nic się nie liczy chodzimy ciągle tą samą ulicą jak dwa motyle z dwóch stron szyb szklarni nieuwierzeni niedotykalni o sobie tęskniąc co gdzieś daleko za siódmą górą i siódmą rzeką czekamy na siebie bez końca To samo słońce jak dwa różne słońca świeci nam kiedy bierzemy ślub i wszystko nagłe i takie już dzieci dorosłe lecz nigdy nasze bo nasze rosną za naszym miastem tam gdzie tęsknienie poza spojrzeniem oczywistością W takich miasteczkach gdzie nic się nie dzieje nie spotkasz mnie nigdy ani ja ciebie bo wszędzie blisko tak bardzo za blisko nam tu do siebie
  12. Bardzo fajny wiersz. Zabawa słowem, ale taka, która niesie sobą dodatkową treść: "dzwonki na króle, króle na damy" i oto mamy raptem nową wartość prawdy... na waleta ;) Przekrój lat szkolnych od wiosny, aż po symboliczną zimę - podsumowanie wiosny (młodości) : bałwan topi się, piekli się, wygraża się niebu; śnieg łydki spowiada z sierpniowych pośpiechów Brawo Latawce! ("lecz angie w ławce jest ona w ławce!" - czy usłyszy w ogóle te słowa uznania spoza wspomnień?)
  13. Jeśli o mnie chodzi, właśnie zaczynam zastanawiać się nad swoim dotychczasowym związkiem: otruć ją krewetką, czy lepiej utopić w wannie? ;)
  14. Kolejny raz zarzucasz tu komuś brak logiki (kolejny kompleks?) Tymczasem sama robisz tu za głupiutką blondynkę. Co do postscriptum: Dla mnie jesteś trolem a to, że nazywasz się kobietą o niczym nie świadczy (vide Hania). Zachowanie, zarozumialstwo i ciągłe, pouczanie innych wskazuje raczej na faceta, a przynajmniej na głęboko zaawansowaną defeminizację - założę się, że jeśli jesteś kobietą to od dawna nie masz partnera! To jak, przedstawisz się wreszcie i pogrzebiesz moje wnioskowanie?
  15. Dziękuję Wam pięknie, szczególnie Oxyvii (ależ super z niej babka!! :))) Pozdrawiam.
  16. Jeszcze raz bardzo Wszystkim dziękuję za miłe słowa, a Bea i Hani za poprawienie mi wisielczego ostatnio humoru :) Pozdrawiam.
  17. To już nie alergia tylko choroba psychiczna i to bardzo poważna. Wcześniej myślałem, że jesteś zawziunym jak Hanioł facetem, ale skoro upierałaś się tak kategorycznie, przyszło mi na myśl, że brak kobiecej delikatności i co tu dużo mówić: wdzięku tłumaczyć też może zaawansowana defeminizacja, kiedy cechy kobiece ulegają przekształceniu w cechy typowe dla mężczyzn. Do tego dodałem tak zwany zespół sztokholmski - relację zachodzącą pomiędzy napastnikiem za którego uznałaś mnie jako krytyka, a jego ofiarą, tu rzekomo skrzywdzoną autorką, czyli tobą. Jest to rodzaj miłości, na przykład ofiary gwałtu do tego, który go dokonał. Stąd takie uganianie się za mną po wszelkich wątkach, zakładanie własnych na mój temat - jednym słowem robienie wszystkiego tak, żeby jeszcze raz zostać przez mnie zgwałconą, czyli w tym przypadku: zbesztaną. Jednak dziś, po kolejnym nawrocie miłości, czy raczej nienawiści - myślę, że twój przypadek jest dużo gorszy i określany jako Zespół Clerambaulta. Nie, nie chodzi niestety o rocka, tylko stan, w którym u pacjenta pojawia się najpierw megalomania, a potem nieufność do kogoś jej dotąd bliskiego (bo przecież lubisz krytyków, no nie?), w fazie drugiej choroby pojawia się wrogość i oskarżanie, zaś w trzeciej - na którą to fazę wskazuje twoje obecne zachowanie - "nienawiść, zachowania pieniacze, np. prowokowanie scen, pisanie listów", czyli w tym konkretnym przypadku: niekończących się postów na mój temat. Za taką diagnozę wybuliłabyś normalnie kilkaset złotych, ale co tam, wystarczy, że kupisz mój tomik :))) Z tego co się orientuję, jest na nim moje zdjęcie, więc będziesz mogła pluć na nie, wygrażać, ulżyć sobie do woli.
  18. Słomiane strzechy, łoża ze słomy, w słomie jak drzewko ojczyzna cała... - Dziś tylko po wsiach wszędy betony a dzięcielina rumieńcem nie pała. Ale w nas zapał został słomiany i: rozdarłasty swe ruchła młodzi - zdybie Lach Laszkę czasem u ściany, słowem słomianym do środka wchodzi. Pozdrawiam ;)
  19. Zastanowiły mnie Twoje słowa :) Pomyślałem, że może nie tyle idealizuje się wieś, ile minione stało się, zanim się spostrzegliśmy, nieosiągalnym ideałem. Dziękuję i pozdrawiam.
  20. "tak przecież ma być od lat" - ale chyba już nie ma? Pozdrawiam. Jest - mam działkę w podobnym miejscu - z tyłu strumyk, z boku to, co w wierszu, z przodu (czyli od strony dojazdu) - las. Te i inne "piękne okoliczności przyrody" na szczęście jeszcze zostały :) Natomiast zmienili się ludzie, którzy je zamieszkiwali. Pozdrawiam.
  21. Boski, ależ Ty masz siłę rażenia. a to tylko słowa, słowa, słowa...:)) Ba... kiedy są tacy, którzy odbierają je opacznie ;) Anna zielona Tak długo trzymałem ją za kolano, aż poczułem, jak Ziemia zwalnia na wirażu. Na stole dygotały szklanki, obrus zamieniał się w skomplikowaną mapę Przyszłości a papilarne linie sczytywała teraz z kompotu wypchana sowa na regale. Anna rozchyliła bardziej uda, "zakończ mnie do rana", poprosiła bo właśnie piał kogut i pianista w czarnym fraku oddzielał się od fortepianu, na ścianie pojawił się pierwszy prostokąt okna. Wtedy dotknąłem ją do żywego i w dziurce pojawiła się krew, w dziurce pojawiła się krew, w dziurce pojawiła się krew, w dziurce pojawiła się krew, w dziurce pojawiła się krew... Mamo, otwórz! otwórz! - wołałem szczęśliwy - twój synek odnalazł drogę do Domu Dziecka! Na koncercie udało mi się zwymiotować przymiotnikiem "beznadziejny". Po prostu włożyłem w jądro siebie dwa palce i już po chwili obserwowałem jak "beznadziejny" pływa w klozetowej wodzie, niedaleko wyspy wczorajszego obiadu. Kiedy podpłynął zbyt blisko rzeczownika "przypadek" - spuściłem wodę i wybiegłem nie oglądając się do tyłu na korytarz. Właściwie wszystko jest znowu po staremu, tylko te uporczywe cienie Apokalipsy na podłodze i idiotyczne uczucie, że nie jestem już kochankiem Anny a koniem Przewalskiego. Wieczorem rozmawiałem z Organizatorką. Już niedługo mnie wypuszczą, uspokajała, tylko muszę powiedzieć, na jakiej głębokości ukryłem niebieską molekułę Anny. Tak naprawdę, jest pan najzupełniej normalny, a jedyne co nas jeszcze w panu razi, to wylewny zwierzeń, zwłaszcza, gdy dotyczy nory osobowości. No tak, no tak... - denerwowałem się - tylko proszę mnie nie odwoływać tak od razu do zdrowego rozsądku! Nad ranem, kiedy moja lewa ręka pokłóciła się z prawą o widelec i chciała ją zabić plastikowym nożem - Organizatorka wyparła się przed lekarzami wieczornej rozmowy ze mną.
  22. Dziękuję :) Co do p.s. to potem zbieram bury ;) Pozdrawiam.
  23. Dziękuję Wam serdecznie, a szczególnie Panu Bogdanowi który uparł się, aby wydać ten tomik. Kto wie, czy nie okaże się on białym krukiem :))) Pozdrawiam.
  24. mądrze/koniec koresponduje z wlewam/trzewia, z tych powodów poprawiałem gramatyczne rymy Moniki/logiki na dziewczynki/logiki w drugiej villanelli. Wydaje mi się ,że forma villanelli jako takiej jest i tak zbyt naładowana rymami, żeby je jeszcze akcentować dokładnie? Poza tym: "W życiu liczę się (nie) tylko pieniądze" jest zbyt utarte - co innego maksyma: Cena życia zmienia się na koniec i z czasem okazuje się nią villanella. Ale masz rację :) Mnie osobiście najbardziej pasuje wersja pierwsza, ta w której połączyłem wersy tak jak podpowiadają to przerzutnie i melodia ich zapisu. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...