Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

zdzisław dyrman

Użytkownicy
  • Postów

    227
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez zdzisław dyrman

  1. Mnie się nie podoba. Plusem jest zawarcie tekstu w formie, widać konsekwencję w pisaniu. Minusem jest to, że wygląda mi na to, jakby pewne słowa znalazły się w tekście na skutek obranej formy. Są niezręczności typu "dłonie bez ramion". Może to miała być metafora, ale to tak jakby napisać "stopy bez kolan". Stopy nie mają kolan. Tak samo dłonie nie składają się z ramion. Metaforą jest fraza: "jestem ptakiem bez skrzydeł", ale nie jest metaforą "jestem ptakiem bez rąk". Ścieżka przed bramą też do mnie nie przemawia. Może chodziło o "poniosły mnie (...) tą ścieżką pod bramę/do bramy". Może też chciało by się widzieć bardziej wyszukaną puentę. Na koniec radziłbym, by Pani się raczej nie sugerowała tym, czy się podoba, czy nie. Po pierwsze, nie można tak do końca wierzyć deklaracjom użytkowników, bo nie wiadomo, czy ktoś nie chwali tylko dlatego, żeby Pani pochwaliła jego. Po drugie bardziej istotne chyba jest, dlaczego coś się podoba albo nie, niż to czy się podoba, czy nie. Pozdrawiam
  2. AnastAZJA. Pościel z tułowia -> piżama, ok, ale jak ryba w wodzie, tego nie rozumiem. Tym bardziej w kontekście kąśliwych rozmów od ściany do ściany. Nie rozumiem też "talerza zdolnego kusić czyjś widelec". I wesołości widelca i dlaczego miałby być wesoły od pisków ceramiki też nie rozumiem. Jak dla mnie za daleko idzie ta metaforyka, wręcz nosi znamiona wiadomości szyfrowanej. Ponieważ nie jest dla mnie jasny wydźwięk środkowej części, trudno mi rozpoznać, czy humorystyka puenty jest zamierzona.
  3. zdzisław dyrman

    Nora

    Tytuł bardzo trafny, albowiem trafia w sedno opisywanego obiektu. Następnie mamy powtórzenie tytułu, całkiem słusznie, bo przecież nietrudno jest stracić z oczu to sedno, które autor chciał wyeksponować. Cóż dalej? Niezwykle interesująca gra słów poparta przerzutnią: bezsenność nawet jest sennością, czy nawet bezsenność nią jest? co ciekawsze oksymoroniczność tej gry jest co najmniej frapująca, co zbija z tropu czytelnika. Być może byłoby tutaj wskazane bardziej dobitne stwierdzenie, że dalej chodzi o rzeczoną norę. Nie dajmy się jednak zbić z tropu. "Fiołkowość letnich burz" tak wybitnie kojarzy się ze zjawiskami jonizacyjnymi, jakie można obserwować np. z nory, np w lesie, albo na polance. A zapachy są kwintesencją poranków zalanych kawą, a jakże często trawą. I dalej dwuznaczność: peel się chowa; ale gdzie? czy chodzi o norę, a być może peel chowa się w trawie, bądź w poranku nią zalanym, bądź w zalanym kawą? Wiersz nie wyjaśnia tego wprost. Bo przecież następnie mamy: "tu się chowam/w międzyzdaniach". Czyli tropy interpretacyjne mnożą się wręcz wykładniczo - mamy do wyboru asocjacje wszelkich poprzednich tropów z międzyzdaniem. Ale, ale. Międzyzdanie jest otulone kurzem, co implikuje pomieszczenie, zatem raczej jednak nora, a kurz wskazuje, że jest to nora dość brudna, a przynajmniej z rzadka sprzątana. Kurz błyszczący brokatowo kojarzy się bezpośrednio z migotaniem drobinek cieczy w powietrzu, czyli zjawiskiem ruchów Browna, co wybitnie koreluje z myślą autorską par excellence. Następnie widać zazdrosne wręcz chronienie własnej intymności przez peela. Wstęp do nory jest zabroniony i nie można wejść. Szczególnie wrażliwym elementem jest tutaj szafa, gdyż jak mówi znane powiedzenie: "Pokaż mi swoją szafę, a powiem ci, jakim jesteś człowiekiem". To z kolei sygnalizuje, że mamy do czynienia z kobietą, ponieważ to powiedzenie stosuje się głownie do nich. Peelka (już idziemy tym torem interpretacyjnym) wmawia nieznanemu interlokutorowi, że nie chce się dowiedzieć, co w szafie się znajduje, implikując, być może przewrotnie, że interlokutora nie obchodzi wnętrze. Ale nie mamy czasu się nad tym zastanawiać, gdyż peelka biegnie z impetem do następnych pomieszczeń posesji. Korytarze. I tutaj znów wieloznaczność i błyskotliwe połączenie znaczeniowe gwarowego "poprawy" w znaczeniu "po prawej" oraz rzeczownika "poprawa". Zatem nie wiemy, czy korytarz jest po prawej, czy chodzi o "korytarz poprawy", który może symbolizować długą drogę do samodoskonalenia. Natomiast niejako symetrycznie mamy "polewy". Czyli po lewej stronie są donice, które mogą być niejako polewami, np czekoladowymi, które się kojarzą w sposób niewątpliwie pozytywny i mogą być wręcz archetypem dobrostanu, idyllicznością przebywania w norze. Dalej mamy peany peelki nad własną wizją świata realizowaną we własnej, podkreślmy to, własnej, norze, co może też być wyrazem szczęścia, jakim niewątpliwie jest posiadanie własnego mieszkania w dzisiejszych czasach. Witraże w oknach sugerują paralele z kościołem, wręcz liturgiczne celebrowanie sakrum nory. Lecz na koniec mamy element niepokoju. Nora jednocześnie jest kącikiem bezprawia, co daje duże pole do interpretacji, tym bardziej, że wzmocnione porównaniem do harcujących dzieci i do dzikich pyłków (patrz: ruchy Browna, wewnątrztekstowa gra intelektualna autora). Peelka daje do zrozumienia, że nie wszystko jest takie piękne i wspaniałe i coś burzy integralność, być może niezawisłość i boski niemal porządek nory. Chciałoby się powiedzieć, że nie wszystko złoto, co się świeci, a może "nigdy nie może być tak dobrze, aby nie mogło być lepiej". Jest w tym jednak aspekt pozytywistyczny, bo przecież można norę wysprzątać (metaforycznie i dosłownie), pozbyć się dzikich pyłków i będzie jeszcze lepiej.
  4. Obawiam się, że pomyliła Pani gust literacki z filisterskim umiłowaniem kiczu. Od do. Bułkę w bibułkę. A fe.
  5. Rozumiem, Panie Rafale, że konfrontuje Pan dwa style: rozwlekły i zwięzły. Przez wiele lat pokutowało przekonanie, że styl poetycki to styl kwiecisty, wypowiedzi pełne środków, rozbudowane. Dzisiaj jest trochę inaczej, no ale to też nie stało się z dnia na dzień. Ten proces trwa. Nie nazwałbym tego minimalizmem, raczej ekonomiką pisania. Jeżeli coś nie jest potrzebne (konieczne, w zależności od zapamiętałości krytyka), to znaczy, że trzeba to wyrzucić. Podejrzewam, że ci krytycy, którzy zalecali skrócenie formy, trochę racji jednak mieli. Pan się realizuje, jest wierny "swojemu" stylowi, ale to oni trawią swój czas na czytanie i mają prawo ocenić, czy uznają czas za stracony, czy nie. Dziś czas jest bardzo w cenie i choćby Pan był wierny sobie w nie wiadomo jak ortodoksyjny sposób, to nie zmieni Pan tego. Można twierdzić: nikt im nie kazał czytać. Niemniej to bez sensu argument. Mogli przewidywać, że zmarnują czas, ale nie chcieli, być może myśleli pozytywnie, być może nie uważają za słuszne skreślać tekstu z góry. Dali kredyt zaufania, który w ich mniemaniu jest nie do spłacenia. To co im pozostaje? Poradzić coś, co następnym razem być może zmniejszy ich straty. Może komentarz przeczyta inny autor i weźmie sobie do serca. Dwa słowa jeszcze o wierności stylom. Należy bezwzględnie rozgraniczać wierność własnemu stylowi, którego najpierw się trzeba dorobić, i niereformowalność. Ilu Pan "Różewiczów" spotkał w internecie? Na koniec powiem, że wydaje mi się trochę bez sensu porównywanie poezji amerykańskiej i polskiej. Nie jestem na bieżąco z poezją zagraniczną. Nie mam pojęcia, co się dzieje w poezji fińskiej na przykład. Cholera wie, może tam się coś dzieje tak ekscytującego, że głowa mała. Pytanie, jak odnieść to, co się dzieje w poezji obcojęzycznej, skoro jest pisana w innym języku, który nawet jeśli jest podobny, to ilość różnic w stosunku do podobieństw jest przygniatająca. Pozdrawiam
  6. Z dziką rozkoszą Pana popieszczę, jak Pan napisze dobry wiersz.
  7. Nie, Panie młodszy, punkt widzenia zależy od ilości przeczytanych wierszy.
  8. Tak gwoli ścisłości, to religia również pomaga żyć. Nie na darmo nazywano ją "opium dla mas" i nawet pozbawiając to określenie wszelkich negatywnych konotacji, które starano się nieść, nie można odmówić mu trafności. Religia uspokaja, bo daje odpowiedzi na pytania, które spędzają sen z powiek. Mówi, jak żyć. Panie Adolfie - to kwestia decyzji. Na coś się trzeba zdecydować i ponieść konsekwencje. Nie można być gorącym katolikiem i jednocześnie kwestionować dogmatów wiary. Jeżeli Pan to robi, nie jest Pan katolikiem. Ludzie wierzący w imię tej wiary rezygnują z zadawania pewnych pytań. Dobrowolnie. Jest to poniekąd niegłupie, bo są to pytania, na które ludzkość nie ma jednoznacznych niebudzących wątpliwości odpowiedzi. Ci ludzie w tych konkretnych kwestiach rezygnują ze swojego racjonalizmu. Można albo mieć ciastko, albo zjeść ciastko. Nie można mieć wszystkiego. Co do światopoglądu: religie mają uzasadnienie, agnostycyzm też, natomiast ateizm nie ma żadnego. Ateiści zajmują bezsensownie stanowisko skrajne, dlatego że nie mają danych na to, by stwierdzić, że żadnej istoty boskiej nie ma (podobnie jak wierzący na to, że jest), jednak niewiele zyskują. Po co? Cholera ich wie. Dlatego niech Pan nigdy nie mówi, że jest ateistą, Panie Adolfie, bo to głupota.
  9. Pustosłowie, jak w wierszu.
  10. Przykro mi, że według Pana tematem dyskusji jest wulgaryzm. Jeśli Pan nie czytał, to niech Pan nie wypisuje głupot, że to, czego Pan nie czytał, traktuje o wulgaryzmach. Wreszcie, jeśli Pana przeraża duża ilość słów w uporządkowanej formie to też mi przykro, bo skoro Pan nie czytał, to skąd Pan wie, że "stawiam się w roli mentora, wielkiego myśliciela, zjadacza rozumów". Pisze Pan kompletnie nie na temat. Zaczepki nie podejmę. Pozdrawiam to, że nie czytałem o wszystkim, nie znaczy, że nie ogarniam tematu. poza tym drogi paniczu - jedynie wyraziłem swoje stanowisko w sprawie wulgaryzmów. kto tu mówi o zaczepce. co mnie pan obchodzi. nie mam co robić, tylko prowadzić dysputy z kolejnym nawiedzonym, który jest ponad resztą ? o nie, proszę pana. pozdrawiam. Ja bardzo bym nie chciał, żeby dyskusje wchodziły na tematy dotyczące bezpośrednio dyskutantów. Powtarzam, Pana stanowisko jest nie na temat (nikt tu nie pisał o wulgaryzmach w poezji ogólnie, tylko w tym indywidualnym przypadku, tłumaczenie: wulgaryzm jest ok, bo jest, mnie nie wystarcza, to środek, który jak wszystkie wymaga uzasadnienia), a Pana osobiste docinki nie na miejscu. Jeżeli Pan uważa, że się wywyższam, to proszę mnie zbić do poziomu młotem istotnych argumentów. Każda odmienna postawa nosi znamiona zaczepki i żadne deklaracje tego nie zmienią. Pozdrawiam
  11. Wydaje mi się, że i tak powiedziałem więcej niż stosowne o tym wierszu. Niech Pan "siedzi na dupie" i pisze dalej, tylko bez takich kolokwializmów, bo one pasują bardziej do skeczu komediowego, rubasznych żartów niż do poezji. OK, to powiem jeszcze coś. Właściwie po co Pan rozdzielił tekst pierwszej zwrotki na wersy? Przecież to jest pełne zdanie i napisane prozą. Pozdrawiam
  12. Nikt. Ale proste do bólu słowa przekazywane w prosty do bólu sposób, w dużej ilości, sprawiające wrażenie wylanych, to raczej pamiętnikarstwo. Prostota nie oznacza ubóstwa i sztampowości środków. Pan nie wyznaczył tutaj jedynej alternatywy literackiej, jaka istnieje. Możliwości jest znacznie więcej, można powiedzieć, nieskończona ilość. A jeśli słowa nachodzą niejednego z nas, to wybitnie trzeba się bardziej postarać o oryginalne spojrzenie, czy użycie języka. Po co czytać coś, co wielu przychodzi do głowy? Gdzie w tym sztuka? No i właśnie Pana wiersz jest zimny. Jedyne, co jest w nim gorące to nacechowane pojęcia. Granie tylko na słownikowym nacechowaniu wyrazów jest dość prymitywne. Mnie nie obchodzi, co Pan myśli. Komentuje, co Pan pisze i nie napisałem, że Pan jest sfrustrowany tylko o frustracji jako temacie wiersza. I sam Pan sobie wystawia świadectwo w ten sposób, bo jak może dobrze pisać ktoś, kto nie potrafi przeczytać tekstu (niepoetyckiego) ze zrozumieniem?
  13. Przykro mi, że według Pana tematem dyskusji jest wulgaryzm. Jeśli Pan nie czytał, to niech Pan nie wypisuje głupot, że to, czego Pan nie czytał, traktuje o wulgaryzmach. Wreszcie, jeśli Pana przeraża duża ilość słów w uporządkowanej formie to też mi przykro, bo skoro Pan nie czytał, to skąd Pan wie, że "stawiam się w roli mentora, wielkiego myśliciela, zjadacza rozumów". Pisze Pan kompletnie nie na temat. Zaczepki nie podejmę. Pozdrawiam
  14. Kolokwializm "siedzieć na dupie" na samym początku ustawił moje podejście do tego utworu. Spowodował Pan, że nie sposób się nie uśmiechnąć czytając, lecz nie wydaje mi się, że o to Panu chodziło. Na dalszą analizę trochę nie mam już siły. Właściwie pierwszy wers wyjaśnia wszystko. Pozdrawiam
  15. Ta manifestacja buntu nie przedstawia sobą wyższej wartości literackiej. Wylane prosto z mostu słowa o frustracji to za mało na utwór literacki, to tylko kartka z pamiętnika. To, co Pan wyraża jest bardzo dobrym tematem na wiersz, tyle że nie tą drogą. Nie tak bardzo wprost. Pozdrawiam
  16. Najpierw chciałem się przyczepić do ostatniego wersu. "Tą" jest niepoprawnie, ale przeczytałem go w wersji z "tę" i nie będę się upierał. Tak jak jest, brzmi lepiej. Pan też wstydu nie ma; następny, co zawyża poziom.:D Pozdrawiam
  17. To dobrze. Twarda d... się przydaje.;)
  18. Co to za cytat na początku? W trzeciej zwrotce literówka "spłoszyć". Nareszcie sprawność bez przerysowań, z niuansami. Lubię. To świadczy o wrażliwości autora. Słabsze momenty to początek i koniec. To skwapliwe zapewnienie i "wydostawanie", które z nagła brzmi nieco kanciasto. Puenta jest próbą okrągłego skwitowania, ładnym niezbyt długim zdaniem. Ale zarazem mdłym. Oczekiwałbym czegoś więcej po tej puencie, bo tekst z każdym słowem nabierał rumieńców i coś obiecywał. Poza tym nieładnie, zawyża Pani poziom tego działu.;) Pozdrawiam
  19. Po pierwsze, chyba Pan wie o tym, że to nie jest miejsce dedykowane do przekazu wskazówek warsztatowych. Moja wolna wola, jeśli to robię. Nie mam wątpliwości, że skoro autor dodał wiersz w tym dziale, to jest przekonany, że jest on dobry. Inaczej dodałby gdzie indziej. Mam prawo do takiego wniosku i mam prawo poprzez jakikolwiek komentarz dowiedzieć się czegokolwiek więcej od autora. Nie muszę chyba pokazywać, jak bardzo jest mi obojętne, jak Pan odebrał mój komentarz?:) Tym bardziej, że to forum nie służy do oceny komentarzy. Jeżeli czyta Pan między wierszami, to przeczytał Pan zapewne fakt, że moja wypowiedź świadczyła o tym, że w jakiś konkretny sposób odebrałem ten wiersz. I tego dotyczyła odpowiedź autora, który nie miał problemu jakoś, żeby to odczytać i do tego się odnieść w swojej odpowiedzi. Napisał, że wiersz traktuje o czymś innym. O Norwidzie - dygresja. Nie zamierzam się tłumaczyć z dygresji. Pan nie umie chyba czytać, skoro widzi Pan gdzieś taki kontrast. Proszę jeszcze raz przeczytać ze zrozumieniem moją wypowiedź. Może zbytnio skupił się Pan na czytaniu między wierszami i zbytnio zaangażował. Nie miałem co do tego żadnych wątpliwości.:) Po to, że zaśmieca Pan wątek, który nie dotyczy kwestii "złych komentarzy, które nic nie wnoszą". Zdaje Pan sobie sprawę, że w sposób sztuczny chce Pan nadmuchać dyskusję na bzdurny temat, co będzie ze szkodą dla autora, bo jego wiersz się w tym zagubi. Będzie miał dużo wyświetleń, ale nikt nie będzie zwracał uwagi na utwór. Wszyscy będą się niezdrowo podniecać ognistą dyskusją, która niezawodnie taką się stanie, jeśli uzna Pan za stosowne ją pociągnąć. Mnie denerwują różne komentarze, ale przede wszystkim kiepska poezja, jednakowoż nie uznaję za stosowne tego oznajmiać komentatorom i poetom. Oznajmiam to Panu, skoro Pan już zaczął. Pozdrawiam i życzę wesołych świąt.:)
  20. Widać Pan jest młody, skoro nicka nie kojarzy:) Czy Pan zdaje sobie sprawę, jak niewiele wyjaśnił swoją wypowiedzią? Czy Pan tak niewiele zrozumiał z mojej? Nie zrozumiał Pan chyba, że mój sprzeciw jest wymierzony głównie przeciwko robieniu ideologii z indolencji. Niech się Pan już nie zgrywa. Wesołych Świąt.
  21. Samospełniająca się przepowiednia to termin, który został ukuty niewątpliwie z myślą o indywidualnych mechanizmach psychicznych. Jakoś nie słyszałem, aby był odnoszony do grup. Już bardziej byłbym skłonny wierzyć w destrukcyjny wpływ lidera (kapitana) na grupę (załogę), który sam być może nie wierzył w powodzenie rejsu. Tyle że trudno się spodziewać od tak doświadczonego marynarza, by przejmował się bardziej gusłami, niż faktami. A fakty były takie, że był to najpotężniejszy statek jaki do tego czasu zbudowano. To jest bardzo dobry cytat. Po raz pierwszy usłyszałem go od człowieka, który pokazał mi, że fizyki nie można się bać. Uwierzyłem i zrozumienie przyszło. Trzeba było tylko poczekać. Wszystko racja. Ale proszę zauważyć, że Pan Adolf kwestionuje chrześcijaństwo, a dokładniej prawie wszystkie dogmaty. Ma na ten temat własne, prywatne wyobrażenie, tylko trudno mu je w sposób spójny przekazać.
  22. Nie rozumiem, o co Panu chodzi. Nadal. Niech Pan się spręży i napisze po polsku. Jak wyżej. Nie rozumiem, w jaki sposób sprawa równania łączy się z Bogiem. Pan może sobie uważać, Pana prawo, ale w miarę inteligentny człowiek powinien umieć swój sąd argumentować. Pan tego nie robi. Skąd Pan wie, że logika nie może opisywać Boga? Jeżeli brakuje nam jakiejś wiedzy, to nie dlatego, że nasza logika jest ułomna. Po prostu nie dotarliśmy do odpowiednich przesłanek. A w kwestii Boga jesteśmy jako rodzaj ludzki bardzo daleko od przesłanek. Proszę Pana, gdyby Pan się tak dobrze orientował w fizyce, to wiedziałby Pan, że modele układów idealnych służą uproszczeniu. Upraszcza się je dla celów edukacyjnych, aby niepotrzebnie nie komplikować opisu pewnych zjawisk. Upraszcza się też, bo niekiedy niedoskonałości nie mają znaczenia dla obrazu rzeczywistości, można je pominąć, tak jak w przypadku np 1=0,(9). Bóg może być idealny, ale nie musi. Proszę napisać, że Pan zakłada, że idealny może być tylko Bóg. I proszę mi wytłumaczyć, co jest bałwochwalczego w upraszczaniu modeli zjawisk.
  23. Do uogólniania? Pan uogólnia mówiąc, że nie mamy na coś wpływu, bo nie mamy wpływu na wszystkie aspekty. Jest taka funkcja jak f(x)=[x], czy Pan w podobny sposób patrzy na świat? wszystko albo nic?;) Nie mamy wpływu na wzrost? A babcia nie mówiła Panu "jedz, bo nie urośniesz"?;) OK, jeśli chodzi Panu o to, że nie mamy wpływu na wszystko, to się zgadzam. Ale to nie jest dowód na determinizm. Co według Pana nie jest spójnością? Równanie, które Pan napisał? Czy zna Pan pojęcie granicy? Czy jest Pan w stanie obliczyć różnicę między tymi dwoma liczbami, tak aby nie wyszło Panu 0? Proszę to zrobić. Gada Pan o chemii, a nie ma pojęcia o matematyce, nie mówiąc o fizyce. Jak Pan się orientuje w tej chemii, skoro ma Pan takie braki w dyscyplinach ścisłych?
  24. No i co z tego. Najpierw Pan pisze, że jesteśmy zdeterminowani, że nie mamy wpływu, a potem się Pan zgadza, że jednak mamy. Więc? Czy to nie jest tak, że sam Pan nie wie, o co Panu chodzi?
  25. Proszę Pana, racjonalizm z wiarą wcale się nie kłóci. Zależy, w co Pan chce wierzyć. Nie musi Pan koniecznie wierzyć w coś, co się kłóci z racjonalizmem. To Pan wybiera, w co wierzyć i jakimi kryteriami się kierować. Racjonalizm nie może zastąpić religii, a religia nie może zastąpić racjonalizmu. Co tutaj jest sprzecznego z logiką? Liczba w okresie jest tak szalenie bliska jedności, że nie ma to żadnego znaczenia ani matematycznego, ani fizycznego. Jest ona nieskończenie bliska liczbie 1. O co Panu chodzi? Mamy. Obydwie rzeczy możemy kształtować. Do pewnych granic. To raczej predestynacja. Pan wyciąga wnioski na podstawie fałszywych przesłanek.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...