Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

zdzisław dyrman

Użytkownicy
  • Postów

    227
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez zdzisław dyrman

  1. Człowiek nie wie, kim jest, bo brakuje mu kluczowych danych potrzebnych do tworzenia tożsamości. Nie wie, jak działa jego umysł. Nie wie tak naprawdę, gdzie jest. Nie wie tak naprawdę, skąd się wziął. Trochę jak niedouczony nastolatek-sierota. Jeszcze do tego wydaje mu się, że jest wyjątkowy. :D
  2. Jest może agresywny, ale to nie jest wylewanie żalu i nie ma nic wspólnego z niedocenioną twórczością. Kluczem jest akcja, adrenalina i strach, poprostu mi tego brakuje Jak widać tego klucza mi zabrakło w odbiorze. A może to moje przewrażliwienie.;) Jest coś takiego jak syndrom e-poety, może jest i syndrom e-komentatora.:)
  3. Fizyka mówi - nie ma układu idealnego. Tworzy się modele idealne wtedy, gdy szczegóły i niedoskonałości mają na tyle niewielkie znaczenie, że można je pominąć. Fizyka to w gruncie rzeczy nauka przybliżeń. Pan wchodzi w dylematy moralne. Nie istnieje coś takiego jak uniwersalna moralność, która zawsze znajdzie odpowiedź uniwersalnie dobrą. Kiedy Pan zrozumie, że zaczyna Pan od ogona: Dobro jest abstrakcyjnym konstruktem, wyobrażeniem. I dlatego właśnie jest doskonałe. Dobro jest ideałem, wartością, do której zaleca dążyć doktryna chrześcijańska. Zgodnie z nią ucieleśnieniem Dobra jest istota nadprzyrodzona czyli Bóg. To jest założenie. A Pan usiłuje polemizować z cechami Boga, które bazują na założeniu, że Dobro jest idealne, a Bóg jest dobry. Pan polemizuje z aksjomatem. Jeśli Pan zapyta któregoś z tych "kretynów", co to jest dobro, to Panu odpowie: "Bóg". Jeśli Pan zapyta, czym jest Bóg, odpowie Panu: "Bóg jest nieskończenie dobry". Co do racji, mam dla Pana zagadkę: ktoś uderzył Pana kolegę, który zalał się krwią. Następnie Pan przyłożył tamtemu tak, że się nakrył nogami. Kto miał rację: Pan, czy tamten? Czy istnieje możliwość, że obydwaj zgodzicie się co do racji któregoś z was?
  4. Psychologowie nie mają danych, by to wykazać w sposób niebudzący żadnych wątpliwości. Psychologia często jest równie naukowa, co chrześcijańska teologia. Opiera się na miałkich założeniach.
  5. I co? O co Panu chodziło? Że niby Bóg mu każe tak zrobić? Pan miesza pojęcia. Z jednej strony Pan pisze, że przypadek powoduje porządkowanie materii, z drugiej pisze o entropii, czyli dążeniu do chaosu, które bardziej pasuje do definicji przypadku, chociaż niedokładnie. Wszystko, czym rządzą znane zasady, jest nieprzypadkowe, bo używając tych zasad można przewidywać. Entropia nie jest pojęciem chemicznym, lecz fizycznym. To, że Pan o niej usłyszał na chemii jeszcze o niczym nie świadczy. Porządkowanie materii polega na równoważeniu sił. Takim, by efekt odpowiadał ludzkim zamierzeniom. Co mają pisma do Boga? Proszę podać te niedoskonałe cechy i kryteria określania doskonałości. O czym Pan w ogóle mówi? A czemu miałby mieć? A czemu Pan uznaje za stosowne tak bajdurzyć bez sensu? Tak się nie da dyskutować. Niech Pan zaprezentuje spójny wywód.
  6. Dlaczego akurat Bóg? Podam przykład: człowiek urodził się w dżungli i porwały go małpy. Siłą rzeczy nie wiedział, skąd się wziął, natomiast było dla niego jasne, że raczej nie jest małpą, zatem małpa go nie zrodziła. Nie mógł znaleźć odpowiedzi, bo tak się złożyło, że nie udało mu się spotkać innego człowieka. W efekcie stwierdził, że stworzyła go istota nadprzyrodzona. Czy jego wniosek był prawdziwy? Przecież przesłanki słuszne. Zgodnie z logiką brak przesłanek może wpłynąć na błędny wniosek, mimo tego, że inne przesłanki i samo wnioskowanie były prawidłowe. Mogła to być istota nadprzyrodzona, ale Wszechświat również mógł powstać w wyniku przyczyn, których nie jesteśmy w stanie dociec ze względu na zbyt małą wiedzę i ograniczoną percepcję, ale nie wynikających z działania żadnej istoty. Analogia kiepska - logika jest czymś dla człowieka uniwersalnym, stosuje się zarówno do mechaniki klasycznej jak i kwantowej. Jeszcze raz pytam: na jakiej podstawie Pan uważa, że to Pan ma rację, co do natury boskiej? Jeśli nie kierował się Pan logiką to czym? Dziką wyobraźnią? Widzenia Pan miał??? Gdyby Pan rozwinął własną teorię, znalazłoby się więcej takich paradoksów. To paradoks wynikający z logiki, a sam Pan napisał, że jej nie wolno stosować do kwestii boskich. Niech się Pan zdecyduje, sam jest Pan na bakier z logiką niestety.
  7. A skąd Pan ma więcej danych niż "ci kretyni", żeby w ogóle wnikać w naturę istoty boskiej? Czy nie tak samo jak im, po prostu tak się Panu wydaje? Dlaczego ich schemat ma być dziwny, a Pana nie? Dobro według "tych kretynów" jest bardzo obiektywne. Bóg jest dobrem. W takim razie dobro musi być obiektywne, tak? Proszę Pana, na jakiej podstawie Pan sądzi, że jeśli stworzyła nas istota boska, to jest ona na tyle podobna do człowieka, że "reaguje na zaczepki"?
  8. Napisałem, dlaczego odpada. PN również. To po prostu sprzeczne z powszechnym wyobrażeniem o Bogu. To nie mógł być Bóg. Jeśli to interwencja nadprzyrodzona, to nie Boga, ale jakiegoś nieznanego boga. Bóg jest jeden, w Trójcy Jedyny, sprawiedliwy. Bez względu na to, czy istnieje, czy nie - to nie On. Ewentualnie coś innego. Coś takiego jak "walka z Bogiem" jest czymś, co mogło wyjść chyba tylko spod pióra Mickiewicza;) Jeżeli ktoś w niego wierzy, to musi być idiotą, żeby z nim walczyć, a jeżeli nie wierzy, to w ogóle się nim nie zajmuje i siłą rzeczy walczyć z nim także nie może. Jak można walczyć z czymś, czego istnienia się nie uznaje? Gdybym ja na przykład deklarował, że walczę z ufoludkami, chociaż ich nie ma, to czy nie uznałby mnie Pan za idiotę? Nie wiem, po co miałbym robić coś równie głupiego. Pan wybaczy, ale nie wiem, co to za argument. A skąd ja mogę wiedzieć, czy jakiś nawiedzony mnie nie zobaczy i nie pomyśli sobie: "A ty, zadufany s...synu! Tak pogrywasz? To ja cię teraz załatwię!";) Nadal Pan nie napisał, co Pan ma na myśli mówiąc "przypadek". Chodzi mi o konkretyzację tego pojęcia. Przypadkowy oznacza "przez nikogo niezamierzony", "niedający się przewidzieć". Nie wiem, jak Pan widzi wobec tego kosmologię. Nie rozumiem, co ma przypadek do porządkowania materii, skoro jest ona dziełem człowieka. Pana dom to materia uporządkowana przez człowieka. Nie chce Pan chyba powiedzieć, że ten dom powstał przypadkiem? Nie my decydujemy o genach. Bo nie decydujemy o tym, kto nas spłodzi. Siłą rzeczy nie możemy. Ogólnie zdeterminowane? Tzn czy chodzi Panu o to, że zdeterminowanym jest to, że dwoje konkretnych ludzi decyduje się na stosunek seksualny? Mnie się wydaje, że jest to konsekwencją ich motywacji, popędów, zachowania. Czy coś tym kieruje? Tak, prawa natury. Jedyne, co jest zdeterminowane, to prawa natury.
  9. Z tego, co przeczytałem o tej książce, to dotyczy ona raczej wyłożenia pewnych założeń, które mają charakter wizjonerski, natomiast nie stanowią spójnej teorii w rozumieniu naukowym, która by w sposób niewątpliwy dowodziła istnienia takich światów. Poszukam książki, to dowiem się więcej. O istnieniu innych wymiarów, czy też światów równoległych mówiono wielokrotnie, i wiele nieścisłości i niejasności, które wyłaniały się wskutek kolejnych odkryć, świadczy o tym, że postrzegalny przez nas Wszechświat to nie wszystko. Podam przykład. Słyszałem jakiś czas temu, że naukowcy obliczyli, że wbrew wszelkim wcześniejszym obliczeniom Wszechświat nadal się rozszerza. O czym to świadczy? Zgodnie ze znanymi prawami fizyki, które dotyczą materii, o tym, że do układu dostarczana jest energia z zewnątrz. Albo Wszechświat składa się z czegoś, czego nie obserwujemy, do czego stosują się inne prawa, natomiast wpływa to coś na "naszą" materię. A grawitacja?;)
  10. Inżynierowie to ludzie zazwyczaj niezwykle odpowiedzialni. Nie wiem, jak teraz, kiedyś było coś takiego, jak kodeks inżyniera, jak budował most, to w czasie pierwszej próby stawał pod przęsłami. Rzadko zdarza się, aby katastrofa wynikała z zaniedbań inżynierskich. Raczej z zaniedbań załogi, ludzkich słabości. Dużo Pan tych zaniedbań wymienił. Ale czy nie sądzi Pan, że gdyby się takie ciągi zaniedbań nie zdarzały, to poza przypadkami, gdy statek spotyka się z 30metrową falą, katastrofy morskie by się w ogóle nie zdarzały. To tak jak z totolotkiem. Wydaje się nieprawdopodobnym, żeby spełnił się warunek wyboru tych samych liczb tego samego dnia, co automat. A jednak się zdarza, tak samo zdarza się ciąg zdarzeń niesprzyjających na tym samym statku podczas tego samego rejsu. Być może ze względu na szum medialny wokół rejsu Titanica, doszło do pewnych dodatkowych zaniedbań, w wyniku pośpiechu itd. Jeżeli Pan chce wierzyć w jakąś interwencję nadprzyrodzoną w związku z np. zabraniem węgla z innych statków, to proszę zauważyć, jak bardzo niesprawiedliwa to interwencja, bo ilu niewinnych ludzi zginęło, ludzi, którzy nie mieli nic więcej wspólnego z tym statkiem, poza tym, że nim płynęli. Interwencja boska odpada, bo ponoć Bóg jest dobry i sprawiedliwy. Nie mógłby maczać palców w czymś takim. Kapitan nie zatopił żadnego statku? Pewnie dlatego dotąd żył, bo średnia wieku wśród kapitanów zatapiających nie może być zbyt wysoka, działa tutaj dobór naturalny.;) Poza tym, kiedyś jest ten pierwszy raz, prawda? Błędy załogi? Nikt nigdy wcześniej nie pływał na tak wielkim statku pasażerskim. Mieli pełne prawo popełnić wszystkie błędy w obliczu sytuacji ekstremalnej. Byli pionierami. A czym jest według Pana przypadek? I dlaczego koniecznie chce Pan do niego mieszać Boga? Bo ja myślę tak: świat jest zbudowany z materii (i najprawdopodobniej antymaterii), zatem światem rządzą zasady rządzące materią (i antymaterią, tyle że o nich nic nie wiadomo na razie) a nie żaden przypadek. W teoriach probabilistycznych nie ma chyba takiego pojęcia. Ale może się mylę, nie jestem matematykiem.
  11. Właśnie, ja też chcę dowody.
  12. W zasadzie osobliwość. Z jednej strony mamy za bardzo dopowiedziane, opowiedziane zbyt wieloma słowami, a z drugiej dwa momenty, w których autor za bardzo ukrył sensy. Równie ciekawy podział peela na istnienie i bliżej nieokreślone "ja". Wiersz obroniłby się (powiedzmy) jako traktujący o głębokim kryzysie tożsamościowym peela, jednak nieodzowne byłoby zlikwidowanie, bądź uzupełnienie mylnych tropów: tych dwóch ślepych uliczek interpretacyjnych. Wypadałoby także pozbyć się niektórych słów, dopowiedzeń. Pozdrawiam
  13. Po pierwsze, sądzę, że raczej kojarzy mnie Pan niesłusznie. Niemniej nie ma to znaczenia. Podzielę odpowiedź na punkty, bo inaczej zrobi się bałagan, a za dużo już cytowania w cytowaniu. 1) Kody - skomplikowanie składniowe moim zdaniem wynika z braku świadomości językowej. I niech Pan mi nie pisze teraz o łamaniu zasad, bo jeśli występuje Pan przeciwko zasadom języka, nie pokazując zasady alternatywnej, zaprzecza Pan językowi i przestaje Pan tworzyć dzieło literackie, a zaczyna jakieś bliżej nieokreślone inne dzieło. Pisałem już o tym pod którymś z wierszy. Natura języka i komunikatu wymusza stosowanie spójnych zasad przy zachowaniu pewnej elastyczności. Tę elastyczność określa zazwyczaj konwencja, którą w tym wypadku wybiera autor; lecz jeśli autor zakłada konwencję braku konwencji motywując to doktryną łamania zasad, to ciężko spojrzeć na to inaczej jak na błazenadę. Tym bardziej, jeśli powołuje się potem na nieumiejętność odczytania rzekomego kodu przez komentatora. Proszę Pana, jak nie ma zasad, nie ma kodu. Próbował Pan kiedyś przełożyć własnoręcznie litery zakodowane i zapisane systemem szesnastkowym? Bez zasad odkodować się nie da. 2) Czy Pan tego chce, czy nie, bez stosowania jakichkolwiek systemów staje się Pan dla otoczenia niewiarygodny. Reszta jak wyżej, język, jego natura, zasady, poezja. 3) Napisał Pan, że nie ma sensu pisać wierszy. Tak samo, jak na końcu. To nie jest zaawansowany zabieg retoryczny, jeśli z jednej strony Pan pisze, że nie ma sensu, a z drugiej jednak pisze. To sprzeczność i sztuba. Nie kieruje się Pan zasadami, nie kieruje się konsekwencją (w pisaniu), to jak w ogóle można rozmawiać o znaczeniu czegokolwiek, co Pan napisze. Z jednej strony burzy się Pan, na określenie "burdel", upiera się, że wszystko jest logiczne, a z drugiej wypiera się każdej wymienionej zasady. Niech Pan napisze wprost, że ma Pan gdzieś bycie racjonalnym, że teraz Pan napisze coś, a zaraz potem sobie zaprzeczy i nie będzie dyskusji. 4) Groteska to przerysowanie, przesada, zatem jeśli człowiek przesadzi (jest to stopniowalne) to zbliża się do groteski. Jeżeli przekroczy masę krytyczną, staje się groteskowy. Nie wiem, co w tym nie fair. Ale jeżeli Pan tak uważa, to czy to nie jest przejawem buntu? 5) Nigdy nie napisałem, że w moim odczuciu samo słowo "rżnąć" jest straszliwie wulgarne. Pewnie są tacy, którzy tak myślą. Bardziej chodzi o efekt, który Pan osiągnął. Tak jak pisałem wcześniej, nie mają znaczenia dla odbiorcy zamierzenia autora. I ja nie mam zamiaru rozmawiać o tym, co w życiu prywatnym czasem przechodzi, a czasem nie. Niech Pan mi powie, w jaki sposób wynika bezpośrednio, że chodzi o uniknięcie sztampy, jeżeli się mówi "chodź, zerżnę cię jak za pierwszym razem"? Bo moim zdaniem z tego tekstu wynika jedynie zwierzęca chuć. A w zwierzęcej chuci opisanej w ten sposób nie widzę nic ciekawego. Mogę sobie taką zafundować w domu, kiedy tylko mi przyjdzie ochota. Rozumie Pan? 6) Fajnie, że komplement. Lubię sprawiać przyjemność innym. 7) Bunt jest zjawiskiem, które można podzielić na dwa rodzaje: bunt sztampowy i bunt kreatywny. Cytując Dehnela miałem na myśli ten pierwszy. Po co Pan z tym w ogóle polemizuje, skoro nie zależy Panu zapewne na tym, co ja myślę o Pańskim buncie. Z tego, co napisałem, absolutnie nie wynika moja intencja spostponowania buntu jako zjawiska, ani jego zmarginalizowania. Chodziło tylko i wyłącznie o bunt w Pańskim wydaniu. Nie jest Pan buntownikiem? A czym jest deklaracja odrzucenia zasad? W zależności od jej autentyczności błazenadą albo buntem, co Pan wybiera? 8) Pana tłumaczenie mogłoby podlegać jakiejkolwiek weryfikacji, gdyby nie fakt, że koduje Pan odrzucając zasady, co czyni odkodowanie niemożliwym. Nie wiem, po co Pan pisze o butach i spodniach. Nie obchodzi mnie, co Pan nosi. Pisałem o kategorii, w którą wpisuje się Pan tekstem jako autor tego tekstu. Mogę mieć domysły co do tego, co Panu się podoba w kulturze w ogóle, ale raczej nie mam zamiaru się z nimi ujawniać biorąc pod uwagę, że najprawdopodobniej się Pan zgrywa. 9) Może Pan sobie pisać o "sztywnym pojmowaniu" itd. Ale jeżeli Pan uznał swoją "argumentację" i "polemikę" za mającą cokolwiek wspólnego z pojęciem intelektu, to jest to smutne. Umie Pan tylko rzucać hasłami. Ale trudno się dziwić, znaczenie i stosowanie pojęć wynika również z zasad. Pozdrawiam
  14. Gdyby ten autor pisał w czasach, gdy nie było liniowców, gdyby nie wiedziano o czymś takim jak góra lodowa, to mogłoby się to wydawać dziwne. A tak dziwne nie jest. Proszę spróbować sobie wyobrazić, ilu ludzi na świecie w ciągu powiedzmy drugiego półwiecza XIXw. mogło wpaść na taką historię. Rozwój technologii wpływa na rozwój wyobraźni, można powiedzieć, że zagęszcza przestrzeń zdarzeń wyobrażalnych - statystycznie. Weźmy do tego pod uwagę bardzo dynamiczny rozwój demograficzny w tamtym czasie. I mamy prawdopodobną odpowiedź. Spośród milionów na świecie ktoś wymyślił taką historię, sądzę, że mogło być nawet więcej takich ludzi, w czyich umysłach powstała podobna opowieść, bądź jej niektóre elementy. Ten akurat zdecydował się to opisać. No do cholery, to nie jest takie bardzo odkrywcze: ktoś na pewno zbuduje wielki statek, który w sposób dramatyczny ustąpi wobec sił natury. Mało takich katastrof było? A nazwa? Jak można nazwać gigantyczny statek, który ponoć ma być niezatapialny? Zbieg okoliczności; a takie są nie tyle niesamowite, co nieuniknione.
  15. A jakiś argument, że to źle? Bo to wyżej mija się z celem. Widzi Pan, moim zdaniem mija się z celem pisanie bez sensu. Nie wiem, jak się ma Pana wypowiedź do cytatu. Wytłumaczę dlaczego. Po pierwsze, nie napisałem, że to źle. Napisałem, że mi się nie podoba. Dalej ograniczyłem się do stwierdzenia faktu. Nie napisałem więcej o swoich zapatrywaniach na takie wiersze, bo być może ktoś mógłby to potraktować jako zachowanie godzące w zasady współżycia społecznego. Proszę zadać konkretne pytanie, zamiast czepiać się komentującego. A jeżeli chce Pan załatwiać jakieś sprawy, to proszę wysłać prywatną wiadomość. Pozdrawiam
  16. Nie podoba mi się wylewanie żalu o niedocenienie twórczości autora. Rozumiem, że przykro jest, gdy twórczość nie spotyka się z aprobatą. Ale żeby pisać o tym wiersze? z zaciśniętymi zębami? Norwid pisał, ale ze smutkiem, pokorą. Ten wiersz jest agresywny.
  17. Nic takiego nie napisałem! Proszę mi pokazać, gdzie. Nic nie powiem. To Pani sprawa, gdzie Pani publikuje. Nie wiem, czy tutaj są profesjonaliści i co Pani rozumie pod tym terminem. Wydaje mi się natomiast, że jako debiutant narazi się Pani na niepotrzebne docinki w tym dziale. Niepotrzebne Pani, rzecz jasna.;)
  18. "linii wciąganej z zapachem wybroczyn kwiatów twojej skóry - dorzuciłem sniffowanie, zeby nawiązac do "uzależnienia" i haju jaki daje kobieta ujęta w wierszu. nie ma po co ich pisac? moze dlatego ze zmysły pla wypełnione... dotyk, zmak, węch, wzrok słuch - szopen sie powiesił i nie zagra;)" jak widzę takie sformułowania to się zastanawiam, po kiego autor uznał za stosowne tak dalece skomplikować składniowo frazę? czy to wyznacznik poezji? czy słowotok? dlatego też naciągane, inaczej mówiąc, kodowane na siłę "to był koniec. jednakże chciałem nawiązać do pierwszej strofy i dodałem 3 wersy" a czemu miało służyć to nawiązanie? debil zauważy, że nim jest, ale po co? ramkę chciał Pan zrobić? ale po co? ramki robi się po to, by było ładnie, a Pan chyba nie chce, żeby było ładnie, więc nie jest Pan konsekwentny "według mnie zaprezentowany utwór JEST logiczny, a skojarzenia jak najbardziej bliskie codzienności." to jest bardzo trafny argument "sądzę że jest to skojarzenie blickie codzienności," i następny:) "erotyka to nie tylko wysublimowane pieszczoty i zapach drogich perfum, ale również pot, ślina i uwolnienie pierwotnych instynktów, czyli również tak zwane "rżnięcie", spytaj pan kobiet." a przecież ja napisałem, że to obleśne, powinien się Pan ucieszyć, tutaj nie zrozumiałem w ogóle, o co Panu chodzi, rozpisuje się Pan o pierwotnych instynktach, o których każdy raczej wie; różnica polega na tym, że nie każdy uznaje za stosowne nimi epatować - kwestia estetyki, czyż nie? jaki sens ma pisanie w wierszu o tym, że są kobiety, które lubią ostry seks, jest takich wiele, czyżby peel się chwalił, że trafiła mu się taka fajna? co z tego, Panie poeto? kogo to obchodzi? chyba że chodzi o pornografię, czyli dostarczanie podniet seksualnych tym, którym ich brakuje ---- Napisałem, że brakuje Panu dystansu, bo się Pan unosi i wjeżdża na krytyka (tak, to Pan zaczął, ja dopiero później pozwoliłem sobie na drobne złośliwości w stosunku do Pana, do złośliwości wobec tekstu mam prawo niezbywalne zawsze). Nie jest żadnym argumentem stwierdzenie, że "Pan nie uznaje zasad". Jakimś argumentem byłoby napisanie, dlaczego tak jest, o tym można podyskutować. Faktem jest, że poeci jakimiś zasadami się kierują. Jeśli Pan łamie zasady w czambuł, to niech Pan łamie konsekwentnie wszystkie. Bo inaczej wygląda to tak, jakby Pan nie znał zasad rządzących językiem i łamał je przypadkowo i nieświadomie. Tym wierszem Pan się wpisuje w nurt bezmyślnych i tandetnych filmów amerykańskich, w których mamy twardych mężczyzn, słabe i zdominowane kobiety, sex, drugs and rock and roll. W swojej argumentacji nie napisał Pan nic, co by mogło świadczyć o tym, że posiada Pan świadomość jakichkolwiek mniej prymitywnych środków niż sztucznie naładowane metafory, powierzchowna wulgarność i gdzieniegdzie niezamierzona ekstaza ("krzyk spazmu"). Wpada Pan w groteskę tym wierszem. Zapomniał Pan o takich środkach jak efekt brzmienia zestawionych wyrazów (stąd ta moja "posocznica" niech Pan sobie przeczyta, jak to dopiero brzmi ohydnie) o rytmie, o porażającym efekcie właściwie użytej przerzutni itd. Użył Pan następujących środków: 2 niezbyt fortunnych przerzutni powtórzenia całej frazy również niezrozumiałego rymu, nie wiedzieć po co i dlaczego akurat w tym miejscu wyliczenia zmysłów 4 metafor "aksamit linii" "wybroczyny kwiatów twojej skóry" "krzyk spazmu" "chopin wiszący wstydliwie na pięciolinii" - poza pierwszą będących mieszaniną egzaltacji i brzydoty kilku skomplikowań składniowych, których jedynym efektem jest utrudnienie recytacji i zrozumienia sensu fraz, sztandarowy przykład: jak on nie zagra już ja nie dotknę innej kobiety z pewnością spełnienia. no i wulgaryzm, według Pana świadczący o odmiennym spojrzeniu na erotykę a według mnie o niezrozumiałej instrumentalizacji kobiety Sporo środków o wątpliwej moim zdaniem wartości literackiej i mało treści. Mało wyszukanej. Może sobie Pan nawiązywać, to mnie nie interesuje, co Pan chciał napisać, interesuje mnie, co Pan napisał. I to oceniam. I fałszywa doktryneria nie obroni tego tekstu, nie doda mu wartości, nie spowoduje, że środki przestaną brzmieć fałszywie i dźwiękowo i logicznie. Reasumując, Pan tłumaczył swoje zamierzenia i zapatrywania na świat. To czytelnika nie interesuje, rozlicza z umiejętności posługiwania się językiem. I ocenia. Ja oceniam ten tekst jako prymitywny. ps I proszę się nie denerwować, że nie zaczynam każdego zdania od "moim zdaniem". I proszę się nie oburzać na pewność, która być może bije z moich słów. Nie ma sprzeczności pomiędzy poczuciem pewności tego, co się mówi, a świadomością własnej omylności. Naprawdę.
  19. Uwaga: w komentowanych wierszach nic bym nie zmieniał. To nie moje wiersze, prawo do zmian ma tylko autor. Ewentualne parafrazy pełnią rolę przykładu, co dzieję się wtedy, kiedy coś się formułuje inaczej. Odwieczny problem. Podam drastyczny przykład alternatywnego kontaktu z rzeczywistością - autyzm. Taka osoba ma bardzo małe możliwości nadawania zrozumiałych komunikatów, w związku z czym bardzo mało wiadomo, co się z nią dzieje, jak myśli itd. Jak zauważyłem wiele osób na tym portalu ma alergię na słowo "granica". "Poeci bez granic" - bardzo ładnie brzmi, ale granice istnieją, bycie "odjechanym" jest stopniowalne, niech pisanie będzie odjechane, ale niech ma jakiś szerzej zrozumiały sens. Porównywanie malarstwa i języka jest trochę nietrafione, tym bardziej używając podziału realizm-abstrakcja, a to dlatego, że język składa się z wielu pojęć abstrakcyjnych, czyli takich, które nie posiadają desygnatu. Stąd wiele wierszy, które są napisane zgodnie z logiką i zasadami językowymi, można uznać za traktujące abstrakcyjnie i o abstrakcji. Zatem abstrakcyjne. Dodam, że logika w żaden sposób abstrakcji nie wyklucza, ona wręcz je tworzy. Tylko dzięki logice fizycy przewidują istnienie rzeczy, których nie widać, prawda? Z malarstwem rzecz ma się inaczej. Abstrakcja polega w nim na tym, że przedstawia się obraz czegoś, co albo w ogóle, albo w danej formie, w środowisku nie występuje. I stąd podział np na realizm i abstrakcję. Jest on prosty, bo realizm pokazuje rzeczy jakimi są, a abstrakcja jakimi nie są. Były próby tworzenia kolaży w poezji. Wyklejania zdań albo słów wyrwanych z kontekstu i tak ich zestawianie. Nie przyjęło się. Próbować nic nie szkodzi, ale jeśli coś się nie przyjmuje, to znaczy, że póki co nie ma przyszłości. Można pozostać temu wiernym i robić to dalej, być może kiedyś ktoś to doceni. Nigdy nie wiadomo. Poezja jest sztuką posługiwania się językiem. A w naturę języka wpisane jest komunikowanie, nadawanie komunikatu, odkodowanie go i odbiór. Jeżeli ktoś używa elementów języka do tworzenia komunikatów zbyt trudnych bądź niemożliwych do odkodowania, to zaprzecza językowi, jego wytwór przestaje być wytworem językowym, a zatem przestaje być poezją. Może to być jakaś odmiana malarstwa, gdzie używa się słów zamiast linii, barw, cieni itp. Czemu nie? Jednak na tym portalu mówi się o poezji, prawda? Na to odpisałem powyżej. Moim zdaniem coś takiego już nie jest poezją z wymienionych przeze mnie powodów. Tworzenie czegoś takiego nikomu nie szkodzi, więc nie wiem, dlaczego tego zakazywać. Po prostu ten portal chyba nie jest dobrym miejscem na takie twory. Pozdrawiam
  20. To radzę, Panie Magnetowicie, te nerwy hamować. Cytując Jacka Dehnela, "Pana bunt jest taniej próby", niestety. Widzi Pan, przy ocenie Pana poezji naprawdę nie obchodzi mnie, jakim zasadom hołduje Pan w życiu, czy w ogóle jakimkolwiek, nie interesuje mnie też, czy Pan wie, co to grzech, czy nie. Natomiast Pan w polemice czepia się moich sformułowań, a jedynym odniesieniem merytorycznym jest "według mnie to JEST ok". "Nie podobie" się Panu mój ton, ale nie zauważa Pan argumentów merytorycznych uciekając do stwierdzenia, że Pan nie uznaje zasad. Na koniec wybucha z Pana agresja. Bardzo chętnie zobaczę, jak miażdży mnie Pan glanem argumentów i elokwencji, niestety tego nie widzę; zamiast mamy pustą i w gruncie rzeczy śmieszną groźbę, bo nie pokazał Pan na razie, że jest w stanie kogokolwiek zmiażdżyć. Naprawdę nie jest Pan jedynym piszącym, który się obraża i oczekuje, że komentatorzy będą się z nim obchodzić jak z jajkiem. Nie jest Pan ani pierwszym, ani jedynym, który nie podchodzi z dystansem do tego, co sam napisał. Zadam pytanie sakramentalne: "Po co Pan publikuje?", skoro potrafi Pan powiedzieć odbiorcy "jak cię to nudzi to zjazd". Dla siebie samego? To do szufladki. Dla tych, którzy pochwalą? czy nie odniosą wrażenia, że też mogą kiedyś powiedzieć coś, od czego puszczą Panu nerwy i to oni staną się obiektem agresji? Niech się Pan przestanie rzucać. Chyba Pan nie sądzi, że kogokolwiek tutaj to naprawdę obchodzi. Pozdrawiam
  21. OK. Ale ja nie odczuwam tej parodii, raczej nieporadność w prowadzeniu myśli. Spróbuj zaoszczędzić na słowach, zaufać czytelnikowi. Po co mu "wybuch łez", wystarczą "pękające oczy" (chociaż też mi nie pasują, ale nie rozmieniajmy się) i dajmy szansę czytelnikowi, by sam sobie wyobraził resztę. Zakładając, że to jest parodia - po co śmiać się z czegoś otwarcie w wierszu, skoro powszechnie się z tego śmieją. Nie bądźmy na siłę zgryźliwi. Nie to porównywałem, bo jak już ktoś wcześniej zauważył, to niezła fraza. Nie chodzi o straszenie, nie chodzi o to, co poeta chciał powiedzieć, ale jak to zrobił. Nawiązując do muzyki, proszę porównać sobie, jak klimat "schizy" tworzyło Joy Division, albo jak to wygląda np u Switchblade Symphony, a jak robi to Manson. Czy nie widać różnicy w wyrafinowaniu środków? Najlepiej działają subtelne niepokojące rysy, mogą być powtarzalne, rytmiczne, wtedy jeszcze lepiej, ale nie można ich zasypać jazgotem, nawałem innych elementów, bo nie będą widoczne. Stąd wniosek, by dla uzyskania niepokoju trzymać się oschłości, kostyczności treści. Dobrać sobie instrumentarium i dograć do tej treści akompaniament. Pozdrawiam serdecznie
  22. A, to przepraszam:) I nie prowadziłem żadnej perswazji w stosunku do Pana. Pozdrawiam ja też nie. Zapewne wydaje się Panu, że jest szalenie elokwentny. Niestety, za tą fasadą nie kryje się nic wartego uwagi. Każdy komentarz jest szansą do ujawnienia czegoś o autorze, na razie ujawnił Pan jedynie to, że coś sobie skrobie i nie bardzo dba o jakość. Niezawodnie będzie Pan chciał mieć ostatnie słowo, bez względu na to jak bardzo to słowo będzie bez sensu. Nie pokazał Pan, że ma cokolwiek więcej do zaoferowania niż buńczuczność słów, co nosi znamiona marnej prowokacji. To Pański problem. Tym kończę udział w dyskusji.
  23. Moim zdaniem błędne jest forsowanie dodatkowych skojarzeń z innymi znaczeniami słowa "Kasjopeja", bo brakuje do nich kompletnych ścieżek interpretacyjnych. Wydaje mi się, że w poezji nie powinno być przypadku i zabiegów niecelowych. Zabiegi celowe zaś powinny mieć adekwatne uzasadnienie, wiadomo, że takie określenia są bardzo niekonkretne, ale konkretyzacja jest bardzo trudna, wymaga mnogości przykładów, pisze się o tym prace doktorskie. A że pilnowanie samego siebie przy pisaniu jest trudne - no cóż, jest i koniec.:)
  24. Pańskie życie nie ma tutaj nic do rzeczy. Nie jest Pan pierwszym, który hołduje zasadzie "łam zasady" - tak, bo jest to zasada. Elementarną zasadą jest bycie konsekwentnym. Jeśli Panu zależy na radosnym burdelu w swojej twórczości to Pana sprawa, proszę tylko się nie spodziewać, że ktoś poważny to doceni. Dopuszczam możliwość, że Panu na tym nie zależy. To nie jest kwestia do dyskusji. Jeśli Pan nie wie, co to grzech, to radzę zajrzeć do słownika. Poecie zawsze przyda się nowe słowo. Według Pana. I na tym właściwie można zakończyć dyskusję. To jest właśnie codzienność, to są realia. Problem polega na tym, że Pan jest kompletnie niewiarygodny w tej poezji. Przeładowuje Pan tekst czym się da. Jak się przekracza "granice granic" to człowiek staje się groteskowy, nie zauważył Pan tego? czy zbyt jest zafascynowany czarno-białym światem, szczególnie tą "czarną" częścią? Może Pana to zdziwi, ale to jest wulgaryzm. Może Pana to zdziwi, ale o wulgarności sformułowania nie tyle świadczy siła konkretnego słowa, ile brutalność jego użycia. Czy Panu się wydaje, że coś odkrył? Pan nie przedstawił tutaj żadnej erotyki, bo erotyką jest sytuacja, a Pan ma problem ze spójnym jej wyrażeniem w formie jakkolwiek poetyckiej. Pan po prostu z nagła użył zdania wulgarnego w tekście. Ilu jest takich twórców, którym się wydaje podobnie? Dużo. Są gorsze rzeczy dla twórcy. Żeby było jasne - mnie ani przeszkadza, ani nie oburza to, co Pan pisze i jak Pan pisze. Po prostu widziałem już setki podobnych tekstów i setki podobnych postaw autorów. Jest to nudne. Optymistyczne jest to, że Pana pisanie wskazuje na etap, który przechodzi bardzo wiele osób biorących się za pisanie. I że może być tylko lepiej. Pozdrawiam
  25. No dobra, niech już będzie, że nie ma po co. Już. W takim razie po co było pisać wiersze wtedy, kiedy jeszcze było po co? Te przerwy między wersami są irytujące, a nic nie wnoszą. Pisze Pan nie wiadomo, o czym, używa naciąganych sformułowań, z turpizmu popada Pan w pretensjonalność, by skończyć wulgarnie. Popełnia Pan niemal wszystkie grzechy, jakie można popełnić w jednym wierszu. Nawet pojedynczy rym się przytrafił. Proszę Pana, poezja nie jest aż tak bardzo oderwana od życia; tak jak w życiu, w poezji funkcjonują pewne zasady. Np taka, że bez mocnego uzasadnienia wulgaryzm jest jedynie bezmyślnym przejawem agresji. Np taka, że w poezji, jak w życiu, trzeba być konsekwentnym, używać logiki, inaczej tekst jest bełkotem. Licentia poetica ma swoje granice, metaforyka musi się opierać na alternatywnych do codziennych skojarzeniach, ale mimo wszystko logicznych. Jeżeli naciągamy składnię, to ze świadomością pułapek, które wtedy czekają, czyli niefortunnych skojarzeń. I wiele wiele innych zasad. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...