Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

zdzisław dyrman

Użytkownicy
  • Postów

    227
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez zdzisław dyrman

  1. Rozwiązaniem problemu mogą być sądy. Polacy zaczęli pozywać Skarb Państwa w różnych sprawach, ale następnym krokiem powinno być pozywanie polityków. Jeśli ktoś mi coś obiecał, publicznie, są na to dowody, i nie wywiązał się, to pozew przeciwko np partii politycznej. Za straty moralne. Za wprowadzenie w błąd. Czy cokolwiek.:D Na wymiany kadr też pozew. Już od jakiegoś czasu się zastanawiam nad takim rozwiązaniem i chyba porozmawiam z prawnikami, jak sprawa wygląda.:D
  2. Autor ma prawo do każdych skojarzeń. Polemizuje Pan ze mną na gruncie bardzo uznaniowym, jednocześnie dokonuje nadużycia pisząc, że odbieram autorowi jakieś prawa. Ja piszę z punktu widzenia czytelnika. Jednego z możliwych punktów widzenia. I tyle. Nie wiem, co Pan chce mi udowodnić. Że się czepiam dla zasady? Nawet gdyby tak było, to czy czytelnicy nie są też tacy?:)
  3. Podoba mi się rytmowanie i rymowanie wewnątrz wersów. Rozumiem, że miało być mocno, ale trochę Pan przesadził wulgarnym słownictwem i trywializacją, wpada to w hiphopizację, co nie koresponduje dobrze z lingwizmem w rodzaju "ślizg lśnienia". Końcówkę autor sformułował z kolei niczym w bajce z morałem. Żeby nie było: nie jestem przeciwnikiem wulgaryzmów. Po prostu uważam, że najlepiej działa, kiedy jest zaskoczeniem w tekście, wtedy odzwierciedla wybuch emocji. Pozdrawiam
  4. A Wojtek Olejniczak, ps. "Narcyz"?:D Tak serio, to brak nowych twarzy właśnie wynika też z niechęci młodych do polityki i wśród nich to trochę selekcja negatywna. Poza tym jak mogą się wepchnąć nowi, skoro w Polsce prawie nie funkcjonuje coś takiego jak śmierć polityczna? Gdyby zakładać, że tzw. elita polityczna to w gruncie rzeczy jednolita grupa, to masz rację, ale nie jestem tak do końca przekonany do takiej myśli. Nie chce mi się wierzyć, że tworzą wspólny front, myślę, że wzajemnie potopiliby się w szklankach wody, a to uniemożliwia raczej długotrwały układ. Weź sobie takiego Millera. Czy ktoś, kto dobrze wykorzystał czas na świeczniku musi pożyczać pieniądze od Guzowatego i to w kwocie 100 tysięcy? Czy to są kwoty problematyczne dla ludzi, którzy się nachapali? Ja po prostu rozdzielam to, czy politykom zależy od tego, czy w jakiś sposób nie tworzą jednej klasy, bo tworzą. Tak jak prawnicy, lekarze, czy inne grupy zawodowe. Bronią swoich interesów wspólnie. Druga rzecz: nie szkodzi się wyróżnić od rywala i wykasować go na długie lata z rządzenia. Można to zrobić, ale coś trzeba ludziom jednak dać i nie chodzi o rozdawnictwo publicznych pieniędzy, ale o wrażenie, że coś idzie do przodu. Nie sądzisz? A tak, ludzie nie tyle dają się nabierać na opozycję, ile mają niewielki wybór. Mogą jeszcze nie pójść na wybory, ale co to zmieni, że frekwencja wyniesie 10%. Wybory będą ważne. A poza tym różnica jest. Tusk jest ładniejszy od Kaczyńskiego i lepiej mówi po polsku. W ogóle PiSowcy kaleczą polszczyznę haniebnie i choćby dlatego głosuję przeciwko nim.:D
  5. To zapewne też ma być sonet. Zachwycająca afazja.:D
  6. Tak, poniekąd odnosi się do Pana, bo Pan napisał ten wiersz. Cieszę się, że Pan to zauważył.:) Przykro mi, ale nie mogę się przestać. Mógłbym ewentualnie przestać się wygłupiać, ale to też niemożliwe, bo nie wygłupiam się. Nie czyta Pan komentów pod własnym wierszem? Czy zawsze interpretuje Pan zarzuty wobec wiersza jako niezrozumienie Pańskich zabiegów? Bez odbioru.
  7. Hehe. Słynne: "Ciemny lud to kupi". Ale ja myślę, że to w inną stronę idzie. Ci, co się pchają do polityki, to ludzie o określonych predyspozycjach. Mam na myśli cechy i umiejętności, których nie oceniam zbyt pozytywnie. Chciałbyś się pchać w śmierdzące sprawy polityczne? Ja niechętnie. Poza tym w definicji partii politycznej jest napisane, że jej celem jest dojście do władzy i to przede wszystkim mają na celu politycy. Ciekawe, że nikomu po 1989 nie udało się wygrać wyborów dwa razy z rzędu. O czym to świadczy? Mimo wszystko o przewadze wyborców nad politykami. Wynika z tego, że politycy są przynajmniej nieudolni w wypełnieniu podstawowego zadania. Trudno więc się spodziewać, że przypadkiem uda się im zrobić coś pożytecznego. Mimo wszystko zawsze staram się wierzyć, że coś tam się uda. Co mi pozostało?:D Ja bym się nie dopatrywał takiego spisku przeciw wyedukowanemu społeczeństwu. Żaden polityk w Polsce nie myśli tak długofalowo. W ogóle nie mam ochoty myśleć o spiskach władzy. Mimo, że nie jestem dzieckiem i wiem, że informacja to manipulacja.
  8. Proszę Pana, to nie jest śmieszne. Czy Panu się wydaje, że ja jakieś śledztwa przeprowadzam, kto pod jakim nickiem? To dopiero byłoby śmieszne. Wchodzę, komentuję, i nie bardzo mnie obchodzi czy to nick taki, czy inny. Proszę wybaczyć, ale Pan mi nie będzie mówił, dla kogo mam zachowywać złośliwostki, bo to moje złośliwostki i ja decyduję, kogo nimi obdzielę.:) Na koniec napiszę, że nie zarzucam nikomu publikowania pod wieloma nickami. Zwracam tylko uwagę na to, że nie każdy musi o tym wiedzieć. Czepiam się szczegółu - tytułu. O co mi chodzi, napisałem wyżej.
  9. Hehe. Fajnie widzieć, że ktoś tu wraca. I wiersz fajny. I w ogóle. Pozdrawiam:)
  10. praca naukowa moich "wykładowców" jest na takim poziomie, że już lepiej by było żeby chodniki układali generalnie to troche skandal że kasa idzie na takie bzdury, a w podstawowokach gdzie się jakby nie patrzeć ludzi kształtuje na całę życie uczą najgorsze fajtłapy wymoczki i zboczeńcy bo za taką kasę nikt normalny tam nie pojdzie To jest insza inszość. Ja mówiłem o sytuacji ogólnej, tzn jeśli pracownik ma 50 prac magisterskich do recenzji lub do prowadzenia, to może mieć problem z wywiązaniem się z obowiązków naukowych. Ale poruszyłeś też problem pochodny. Jeśli idzie się na ilość studentów, jednocześnie bez zwiększonych nakładów, to szansa, że się wychowa naukowca jest mniejsza. Zdroworozsądkowo.
  11. Etam. Bycie ministrem to brak wyboru. Jeżeli jesteś szują, to nie masz wyboru, łapki ci się wyciągają po frukta i ani ci w głowie jakieś tam reformy. A jeżeli jesteś w miarę porządnym człowiekiem, to nie możesz patrzeć w lustro, na to, jaką szuję z ciebie zrobili.;p W życiu bym nie chciał. Choć podobno władza zmienia ludzi.:D A skąd Pani minister ma wiedzieć, ile daje Warszawa, skoro ona z Gdańska?
  12. Właśnie nie zapomnieć. Nie zapominać nigdy. Pamiętać zawsze, by tak nie pisać.;) Proszę nie pisać takich ogólników. Dużo bardziej interesujący byłby opis jakiejś sytuacji - tej, która była i się skończyła. Taki kierunek tematyczny bym proponował. Tak nawiasem jeszcze: wszystko się kończy w ten, czy inny sposób, więc chyba nie trzeba tego pisać, a może przynajmniej nie tak wprost.;)
  13. ale mnie się podoba podobny zabieg, choć nie wiem na ile zamierzony. bez tytułowego "baroku" wiersz również jest przejrzysty, wszystko w nim zazębia się tworząc spójny obraz a nawet wiele obrazów. np. świetne: "niedziela nastraja winyle" w kontekście historii. jeśli zaś chodzi o tytuł, do architektury baroku doskonale nawiązuje końcowe "leniwe światło". dla mnie to poezja ponieważ tekst dostarcza wielu skojarzeń i nie kończy się na przeczytaniu bo raz pobudzona wyobraźnia robi swoje (czy chce się tego czy nie). pozdrawiam i jeszcze raz zacytuję Eco, tym razem precyzyjniej: Komórki wymyślają historię, która jest inna niż historia wszystkich ludzi. Moje komórki nauczyły się już, że można bluźnić tworząc anagramy z Księgi i wszystkich ksiąg świata. I tego samego nauczyły moje ciało. Dokonują inwersji, transpozycji, alteracji, permutacji, tworzą komórki, jakich świat nie widział, i komórki bezsensowne albo mające sens przeciwny do właściwego. Musi istnieć sens właściwy i muszą istnieć sensy błędne, w przeciwnym razie się umiera. Tak, to jest dialektyka:). Ale ja nie zamierzałem filozofować wokół tego tekstu. Proszę pamiętać, że ja cały czas mówię o tytułowaniu. Tytuł jest dość istotny, bo jeśli nie jest, to można go sobie w ogóle darować. ;) A co do tego, co poezją jest, a co nie, to ja napisałem o pewnej postawie, która niewiele wspólnego ma z poezją, nie o tekście. Zatem nadal nie wiem, z czym Pan polemizuje, poza kwestią, w gruncie rzeczy, gustu. Pozdrawiam
  14. Ja tam się nie znam. Ale wydaje mi się, że tu nie chodzi o niekompetencję, czy zgrozę. Niewielu ministrów, niewiele rządów realizowało jakąkolwiek politykę, plan, który stawiał główne problemy, założenia, propozycje rozwiązań, i wreszcie chronologiczny układ zmian logicznie wynikających z założeń, dążeń, metod i środków finansowych. Nie ma, nie było i nie zanosi się na to, że będzie. Pani Hall nie jest w niczym lepsza, ani w niczym gorsza. Pomysły z krótszymi wakacjami, czy obniżeniem wieku szkolnego są bardziej cywilizowaną wersją działań Giertycha. Chodzi o moje ulubione ruchy Browna, czyli przełożenie modelu chaosu materii na chaos działań polityków. Nie da się nic zrobić bez pieniędzy, bo wszystkim trzeba dać, ale trzeba coś zrobić, cokolwiek, bo prasa i opozycja zjedzą. Więc wymyśla się cokolwiek, co niewiele kosztuje i wymyśla się teorię, jakoby to, co się wymyśliło miałoby zrewolucjonizować stan rzeczy. Niby pieniądze mają iść na edukację, ale głównie na płace, co nie rozwiązuje problemu, bo wątpię, aby parę groszy więcej w kieszeniach nauczycieli miało zmienić oblicze polskiej szkoły. Jako niefachowiec widzę takie podstawowe problemy (chętnie się dowiem, gdzie się mylę): 1) Fatalny poziom nauczania przedmiotów ścisłych. 2) Nowa matura, która nic nie sprawdza. Przykład: matura z angielskiego i studenci anglistyki, których poziom językowy jest fatalny. Z tym zawsze było różnie, ale z tego, co słyszę aktualnie, to nie aż tak. 3) Szkolnictwo wyższe: przepełnione uniwersytety, niedofinansowane (publiczne), zaczynają przegrywać z uczelniami prywatnymi. 4) Szkolnictwo wyższe dalej: obciążenie pracowników naukowych obowiązkami dydaktycznymi (przepełnienie) skutkuje zmniejszeniem ich możliwości czasowych do pracy naukowej. 5) Na 250 studentów na roku 5 egzemplarzy podręcznika to norma. Dane z Uniwersytetu Warszawskiego, ponoć najlepszej uczelni wyższej w Polsce. 6) No i chyba najgorsze: faktycznie nie istnieje w naszym kraju coś takiego jak wyższe szkolnictwo zawodowe. Efekt: całe mnóstwo magistrów, którzy nic nie umieją, bo uniwersytety rzadko świadczą zajęcia praktyczne. Parodią jest, że człowiek po 5 latach studiów zatrudnia się na stanowisku handlowca, choć do tego studia konieczne nie są. Ostatnio jest lepiej, ale to nie jest efekt unormowania się sytuacji, ale odpływu ludzi na zachód. Ja pamiętam, jak to było na przełomie wieków, jeśli nic się nie zrobi, to będzie podobnie. Gospodarka idzie sobie do przodu, szybciej lub wolniej, zmieniają się warunki, a szkolnictwo wciąż jest jedną nogą w poprzednim systemie a drugą w gospodarce rynkowej. Szkolnictwo prywatne sobie poradzi. Ale co z tymi, których nie stać?
  15. Widzi Pan, Panie Wstrentny, ja się doczepiłem do szczegółu, a Pan mi wyjechał z cytatem Eco, jako polemiką, czego za bardzo nie rozumiem. Czytałem "Wahadło". Jest tam tyle wątków, tyle symboliki, tyle świadectw erudycji autora, że można z tej książki czerpać jak ze źródła dla interpretacji bardzo wielu myśli, utworów i innych. Anagramowanie wyrazów też znam, proszę sobie wyobrazić, umiem także czytać poprzednie komentarze. Problem w tym, że ja nie mam obowiązku jako czytelnik przyjmować, że tytuł, który mi nijak nie pasuje do treści, jest taki, a nie inny, tylko dlatego, że się anagramuje. Nawet gdybym przyjmował: nie przekonuje mnie taki zabieg. Idźmy dalej, poważny autor, jeżeli tworzy jakiś cykl, który zasadza się np na tytułowaniu kolejnymi anagramami, podaje taką informację. Bądź link do innych utworów tego cyklu. Inaczej brak kontekstu. Tym bardziej, jeżeli ktoś publikuje pod pięcioma nickami. Czytelnik nie ma obowiązku śledzenia, kto ilu używa i jakich. Stąd też moje odniesienie do wiedzy tajemnej i drobna złośliwostka dotycząca kabalistyki. Ja wiem, że może też chodzić o to, żeby się biedny czytelnik nabrał, skrytykował, potem się go oświeci czymś, na co ciężko wpaść, i ten wyjdzie na głupka i zamknie jadaczkę. Ale to nie ma nic wspólnego z poezją. Pozdrawiam
  16. Ta metaforyka jest bełkotliwa autorze. Nie rozumiem wiersza. :)
  17. takie stwierdzenia to są oczywiście tylko zaczepki, i nie mam zamiaru na nie odpowiadać nic nie jest na zawsze - złota myśl ;) pozdrawiam:) I słusznie. Bo to do kazelota było:)
  18. Ależ, Claudio, życie jest jak dziwka.:] Ja na ten przykład starałem się, ale do ślubu. Potem już nie trzeba.;p
  19. i wszystko jasne. co tu jeszcze tłumaczyć? A nic. Myślałem, że ktoś wyjaśni, co trzeba zrobić, żeby wpaść na to, by szukać akurat w kabalistyce. Ale widać trzeba było do tego wiedzy tajemnej.:) Stąd moje pytanie odnośnie baroku. I stąd nie przyłączę się do peanów.:)
  20. myślę, że raczej z innego powodu :) ale o tym niech wypowie się Umberto Eco fragmentem "Wahadła Foucaulta": — Czy istnieje tekst, który stwarzałby świat, a nie był Księgą? Podaj mi trochę wody, nie, nie w szklaneczce, zmocz tę szmatkę. Dziękuję. A teraz posłuchaj. Przestawianie liter Księgi oznacza przestawianie świata. Nie uniknie się tego. Każdej księgi, nawet elementarza. Czy ci faceci, choćby twój doktor Wagner, nie powiadają, że jeśli ktoś igra ze słowami, anagramami i wywraca do góry nogami słownik, nosi plugawe rzeczy w sercu i nienawidzi swego ojca? — Niezupełnie. To psychoanalitycy, mówią to dla pieniędzy, nie mają nic wspólnego z twoimi rabinami. — Mają, mają, wszyscy są rabinami. Wszyscy mówią o tym samym. Sądzisz, że rabini mówiąc o Torze, mówili o krążkach do szyfrowania? Mówili o nas, którzy poprzez język chcemy odnowić nasze ciała. Posłuchaj teraz. Aby manipulować literami Księgi, trzeba wielkiej pobożności, a my jej nie mieliśmy. Każda księga jest poprzetykana imieniem Boga, a my, nie modląc się, tworzyliśmy anagramy ze wszystkich książek o historii. Nic nie mów, słuchaj. Ten, kto zajmuje się Torą, utrzymuje świat w ruchu i kiedy czyta albo pisze na nowo, utrzymuje w ruchu swoje ciało, bo nie ma części ciała, która nie miałaby swojego odpowiednika w świecie... Zmocz szmatkę, dziękuję. Jeśli naruszasz Księgę, naruszasz świat, jeśli naruszasz świat, naruszasz ciało. Tego nie zrozumieliśmy. Tora pozwala wyjąć jedno słowo ze swojej szkatułki, ukazuje się na moment i zaraz się chowa. A objawia się tylko temu, kto ją kocha. Jest jak piękna kobieta, która kryje się w swoim pałacu, gdzieś w zapomnianym pokoiku. Ma jednego kochanka, o którego istnieniu nikt nie ma pojęcia. A jeśli ktoś, kto nie jest nim, chce ją zgwałcić, położyć na niej swoje brudne łapy, ona stawia opór. Zna swojego kochanka, uchyla leciutko drzwi i ukazuje się na chwilę. I zaraz z powrotem się chowa. Słowo Tory objawia się tylko temu, kto je kocha. A my chcieliśmy mówić o księgach bez miłości i dla kpiny... Belbo znowu zwilżył mu szmatką wargi. — I co z tego? — To, że chcieliśmy zrobić coś, co nie było nam dozwolone i do czego nie byliśmy przygotowani. Manipulując słowami Księgi, chcieliśmy stworzyć Golema. — Nie rozumiem. — Nie możesz już zrozumieć. Jesteś niewolnikiem tego, coś stworzył. Ale twoja historia dzieje się nadal w świecie zewnętrznym. Nie wiem jak, ale możesz z tego wyjść. Ze mną inna sprawa, ja doświadczam na moim ciele tego, co dla zabawy robiliśmy w Planie. — Nie gadaj głupstw, to kwestia komórek... — A czymże są komórki? Przez całe miesiące niby pobożni rabini wypowiadaliśmy wargami inną kombinację liter Księgi, GCC, CGC, GCG, CGG. Tego, co nasze wargi wypowiadały, uczyły się nasze komórki. Co uczyniły moje komórki? Wymyśliły inny Plan i teraz żyją na własny rachunek. Moje komórki wymyślają historię, która jest inna niż historia wszystkich ludzi. Moje komórki nauczyły się już, że można bluźnić tworząc anagramy z Księgi i wszystkich ksiąg świata. I tego samego nauczyły moje ciało. Dokonują inwersji, transpozycji, alteracji, permutacji, tworzą komórki, jakich świat nie widział, i komórki bezsensowne albo mające sens przeciwny do właściwego. Musi istnieć sens właściwy i muszą istnieć sensy błędne, w przeciwnym razie się umiera. Ale one igrają bez wiary, na oślep. Jacopo, kiedy jeszcze mogłem czytać, przeczytałem w tych miesiącach wiele słowników. Studiowałem historię słów, żeby odkryć, co dzieje się z moim ciałem. My, rabini, tak właśnie postępujemy. Czy zastanawiałeś się kiedy nad tym, że termin z zakresu retoryki, metateza, jest podobny do terminu onkologicznego, metastaza? Zamiast „stopa” powiedz „psota”. I zamiast „barok” możesz mówić „robak”. To Lemura. Słownik powiada, że metateza oznacza przemieszczenie, mutację. A metastaza oznacza mutację i przerzut. Jakie głupie są słowniki. Rdzeń jest ten sam, a mamy albo metatytemię albo metystemię. Metatytemia oznacza umieszczam w środku, przemieszczam, przenoszę, wstawiam zamiast, uchylam prawo, zmieniam sens. A metystemia? Ależ to samo, przemieszczam, permutuję, przestawiam, zmieniam utarty pogląd, tracę rozum. My właśnie, tak samo jak każdy, kto szuka tajemnego sensu poza literalnym, straciliśmy rozum. I to samo zrobiły posłusznie moje komórki. Dlatego umieram, Jacopo, i ty wiesz o tym. dodam tylko, że barok to nie tylko robak, ale także kobra i korba. pozdrawiam Fajnie. No i?
  21. nie przesadzajmy znowu, ludzie na forum się od gówien i dup wyzywają a mnie mają banować za kurwe w tytule? poza tym to wiersz jest - moge sobie pozwolić za niski poziom chyba już nie banują :) A nie wiem. Administracja jest zajęta przenoszeniem wątków z forum do jednego wybranego wątku oraz przewieszaniem ubrania na wyższy kołek. Lecz nigdy nie wiadomo. Już tak bywało, że admin nagle się obudził i za jednym posiedzeniem naście banów wystawił. A to bywało tak jak z tym człowiekiem, co mu ukradli zegarek. Nieważne: jemu ukradli, czy on ukradł. Ważne, że był zamieszany w kradzież zegarka.:)
  22. "Jeżeli kultura jest tezą, to sztuka jest anty-tezą." Widać, że autor nie potrafi być jednocześnie twórcą i tworzywem, mimo, że odbywa poetyckie Rejsy po oceanach dialektyki. I może dlatego wplótł w to wszystko barok. :D
  23. Musi, Ryba, bo inaczej dupa zbita. A Pana zbanują po raz setny i znowu będzie się Pan cieszył, że padł ofiarą zamachu na wolność słowa.:D
  24. Chce Pani konstruktywnej krytyki. Proszę. Co oznacza: "W rozciągłości równoleżnikowej podniosłam się o kilkanaście stopni"? To jakiś szyfr? Dalej mamy uroki mieszkania w niezbyt ciekawej okolicy - ale co to ma wnosić? To blog? "Poruszam się poziomo do twojego zapachu W alternatywnych sposobach zapomnienia Zbieżność ciał rozbieżność postrzegania" Co to znaczy "poruszać się poziomo do zapachu". To jakaś metafora zapewne, ale jest trudna do rozszyfrowania. Jaki jest związek tego poruszania z alternatywnymi sposobami zapomnienia i jak się to łączy ze zbieżnością ciał i rozbieżnością postrzegania. Rzuca Pani jakieś hasła i z nich ten biedny czytelnik ma złożyć jakąś całość. Następne hasła, tym razem didaskalia bez kontekstu: zapach oliwek, świeżych pomarańczy i portugalskie wino. Cały czas hasła. Frazy jedna po drugiej, bez związku. Bez łączników logicznych. Co by Pani powiedziała na taki tekst: "Na śniadanie jajecznica. Nie lubię kotletów. Wypuszczam z pokoju kota. Istnieje gdzieś pomiędzy moim niestnieniem."? A z tą macicą to dała Pani ostro. Pomijam wątpliwy smak całej zwrotki. Pomijam też kuriozalność frazy "moja macica zamarła z przerażenia". Ale co z tej zwrotki wynika? Macica do wynajęcia? Skąd, dlaczego, dla kogo? I dlaczego za garść srebrników. Pojawia się tutaj jakiś On, wprawdzie nie wiadomo dokładnie, po co się pojawia i w jakim charakterze, ale z tej zwrotki wynika, że chyba w charakterze jakiegoś alfonsa, czy coś, tylko skąd te srebrniki i nawiązanie do Judasza???? I puenta. Ten bliżej nieokreślony "On" daje złudzenia. Przynajmniej. Przynajmniej w odniesieniu do czego? Sprzedaje peelkę za srebrniki, ale przynajmniej daje jakieś złudzenia?" I też, jakie? Dochodzimy do sedna. Kolega Krzywak miał na myśli to, że Pani chyba nie bardzo wie, co pisze. Może Pani sama nie wie, co chce powiedzieć. W każdym razie z tekstu za ChRL nie da się połapać, o co chodzi. Groch z kapustą i zgroza. Pozdrawiam
  25. zdzisław dyrman

    Nora

    Ja Panią też lubię. Ale lubiłbym jeszcze bardziej, gdyby Pani pisała trochę mniej spontanicznie.;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...