O, już wiem - właśnie o to chodzi, tutaj tkwi ten błąd gramatyczny: tzw. niezgodność form w wypowiedzeniu. Dlatego właśnie zdanie jest niezrozumiałe -bo zaimek "je" nie może dotyczyć jednej przyjaźni, może zaś dotyczyć kobiet, ale wtedy sens się nie klei. Może spróbuj to jakoś poprawić, żeby zlikwidować ten błąd? Na pewno się da.
Dzięki za wyjaśnienie i pozdrówka. :)
a guzik tam :)
Już to wyjaśniłem wyżej - "Wiedząc, gdzie jest podmiot, gdzie orzeczenie, myślę, że problemu nie powinno być."
Ponadto drugi wers logicznie dopełnia pierwszy. Przypomnę może, że: orzeczenie, to ta część zdania, która opisuje czynność podmiotu. A ponieważ wiadomym jest, że podmiotem nie może być "bardzo" ;), wychodzi na moje, że to "kobieta", jako podmiot wszystkiemu jest winna.
;p
Pozdrawiam.
Masz ewidentny błąd gramatyczny, który nawet ma swoją nazwę, Mądralo. :) I bardzo mi to zaburza spójne czytanie wiersza.
Twoje tłumaczenie, że wiadomo (niby), iż to kobiety sa podmiotem, niczego nie zmienia. To tak, jakbyś tłumaczył, że w zdaniu: "Mając siedem lat, ojciec kupił mi rower" - wiadomo, że to ojciec jest podmiotem, a nie "mi", więc też wiadomo, że to ojciec kupił rower swojemu synowi. A guzik, wcale to nie musi być jasne, bo jest tu błąd gramatyczny! Taka "jasność" jest tylko dla samego Autora, bo wie, co miał na myśli.
A wykładać gramatyki mi nie musisz, bo jestem z zawodu nauczycielką polskiego i korektorką. Może właśnie dlatego mam duże trudności z rozumieniem tekstów z błędami? A może dlatego, że zakładam, iż poeci ich nie robią? :)
Wiem Oxyvio, że jesteś nauczycielką.
Ale jakie to ma znaczenie? Nauczycielka jęz. polskiego do mojego syna mówiła: - "wyjm książki z tornistra". Pani, po polonistyce :)
Przykład błędu z zeszytów szkolnych akurat ma się nijak do tego o czym mówimy tutaj. Wyobraź sobie, że zapisujemy to tak: bardzo są zazdrosne o przyjaźń kobiety
więc przyjaźnie nowe dobierają same.
zgadza się prawda? Zgadza. To teraz powiedz mi, czy wyrażenie - więc "przyjaźnie nowe" można zastąpić wyrażeniem - więc "je".
Na sto procent można. I teraz sprawa zasadnicza. Gdybym napisał: bardzo są zazdrosne o przyjaźń kobiety
więc "je" dobierają same.
to tego można jeszcze się ucapić, ale ja dopisałem po "je" jeszcze taki mały drobiazg - "tuż po ślubie", który w połączeniu z "dobierają same" jednoznacznie określa do kogo się to całe wyrażenie odnosi, dodatkowo w kolejności odpowiadającej orzeczeniu i podmiotowi. bardzo są zazdrosne o przyjaźń kobiety
więc "je" tuż po ślubie dobierają same
Nie wzięłaś jeszcze pod uwagę tego, że to jest pewna forma poetycka, albo jak wolisz - kabaretowa (pisałem o tym wyżej) i wyrecytowana z odpowiednim akcentem, tym bardziej nie pozostawi żadnych wątpliwości.
Oxyvio, jak dotąd, jesteś jedyną osobą, która ma z tym jakiś problem i nie "czuje" o co chodzi. Zresztą nie pierwszy raz. Ostatnio też nie zrozumiałaś o czym pisałem w wierszu - również jako jedyna. Obróciłem to w żart. Jako osoba wykształcona na pewno wiesz czym jest kuplet, szmonces i wiele innych tego typu form. Zarzucasz mi błąd gramatyczny podając jakiś przykład "od czapy", a może problem tkwi gdzie indziej.
Pozdrawiam.
I po co tyle gadania? Po prostu masz ewidentny błąd gramatyczny - i nic tego nie zmienia. Zaimek "je" nie może nijak zastąpić podmiotu "przyjaźń" ani go określać.
Może mam jako jedyna problemy ze zrozumieniem treści Twoich wierszy, bo jako jedyna je analizuję, zakładając, że nie ma w nich błędów? Inni może tak nie zakładają i może nie analizują tak szczegółowo znaczenia form gramatycznych? Już pisałam o tym.
Ale też widziałam tu gdzieś wpis, że po poprawkach Twój wiersz stał się bardziej jasny - a więc jednak nie tylko ja mam problemy ze zrozumieniem, o co biega.
Nie ma to jednak znaczenia. Błąd pozostaje błędem i koniec. Błędy gramatyczne są bezdyskusyjne.
I wiesz, dziwi mnie Twoja irytacja. O co właściwie?
Widziałaś wpis marii bard, ale poprawki dotyczyły dwóch ostatnich wersów - wyjaśnienie napisałem. Nie będę się z Tobą spierał, bo to bez sensu. Widzisz, co chcesz widzieć (z analizami, a potem wnioskami z wierszy włącznie) i ja Ci tego nie zamierzam więcej wyłuszczać, bo nawet Twoje stwierdzenia i "założenia" są pozbawione sensu, albo, delikatnie mówiąc, na wyrost. :)
Ciekawe tylko jak (jako jedyna, analizująca tak dogłębnie) ustosunkujesz się wobec tego: "kiedy rośliśmy dziećmi, gdy byliśmy mali."
www.poezja.org/wiersz,1,130326.html
:)
Po pierwsze: jeszcze raz powtarzam, że masz ewidentny błąd gramatyczny - i to nie podlega żadnej dyskusji, więc nie rozumiem, po co tyle "gadania".
Po drugie: nie rozumiem, skąd i dlaczego wynika Twoja irytacja - bo widzę błąd? Jeśli nie życzysz sobie znajdowania błędów w Twoich tekstach, to ich tu nie wklejaj po prostu.
Po trzecie: nie zrozumiałam wersów z błędem, bo przy czytaniu zwracam uwagę także na znaczenie form gramatycznych w wierszach: tutaj w drugim zdaniu wystąpił zaimek "je", który prawidłowo nie może odnosić się do rzeczownika liczby pojedynczej rodzaju żeńskiego "przyjaźń", natomiast może się odnosic wyłącznie do rzeczownika z pierwszego zdania "kobiety"; szukałam więc podmiotu domyślnego, tłumacząc sobie ten wers np. tak, że ktoś te kobiety sobie dobiera jeszcze przed ślubem; ale kto? i jaki to ma związek z ich zazdrością o przyjaźń? i o czyją przyjaźń? - wiersz mi się nie kleił.
Czyżbyś miał o to pretensję? Ale to nie moja wina!
Po czwarte: to nie ma znaczenia (dla mnie), czego nie zrozumiała w Twoim wierszu z kolei Maria Bard.
I po piąte: nie rozumiem, dlaczego zacytowałeś fragment mojego wiersza i czego oczekujesz ode mnie w związku z tym?
Niczego od Ciebie nie oczekuję Oxyvio. Już nie. A najmniej czytania ze zrozumieniem, gdzież bym śmiał - od polonistki i korepetytorki?
Dość wyjaśnień, szkoda mojego czasu.
Winny Ci jestem jeszcze słowo o irytacji. Moja, wynika z faktu ciągłego odwracania kota ogonem, o czym przekonuję się nie po raz pierwszy. Najpierw o coś pytasz, potem, kiedy odpowiadam, dla Ciebie to "nie ma żadnego znaczenia". Chociaż właściwie powinno mieć.
Nawet w tej chwili, na wcześniej zadane proste pytanie, dotyczące "belki w oku" - odpowiedź, to kolejne "nie rozumiem" i idiotyczne - czego oczekuję.
A jak sądzisz?
Jeśli nie potrafisz zrozumieć, czym jest belka we własnym oku, to powiem wprost. Popraw najpierw swoje własne "nad wyraz ewidentne byki", potem ewentualnie, poprawiaj lub zarzucaj błędy innym., wykazując przy tym choć minimum profesjonalizmu.
To kim jesteś z zawodu, o czym tak głośno obwieszczasz, nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem Twojej wiedzy.
Mało to profesorów jest ze "swojom edukacjom" na bakier? Jeden nawet Noblistom został.
Baj.