
HAYQ
Użytkownicy-
Postów
8 235 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez HAYQ
-
Cóż, czasem, to tylko zwyczajna jest praca, lecz ciężka - jak w księgarni. Wieczorem się wyjchodzi... rano - ledwo wraca... czytając ...przy latarni.
-
Kradnę słowa wasze...
HAYQ odpowiedział(a) na Monika Konopka utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Temat cekawy, ale trochę to chaotyczne. Zmusza czytającego do "postojów" i "rozszyfrowywania" rytmu wiersza. Za dużo słów - miejscami zupełnie niepotrzebnych. Początek zaczyna się ciekawie, ale tor po którym jedziemy zaczyna nierówno stukać. To trochę męczy, bo znowu trzeba szukać rytmu, a szkoda, bo gdyby zachować płynność czytałoby się lepiej. Ale to moje zdanie. Dla porównania - przeanalizuj rytm I-szej zwrotki i początek II-giej. A gdyby usunąć co nieco? Łzy zamieniam w diamenty i nie pomogą lamenty. -> już żadne (tego bym się pozbył) Myślę, że jeśli wprowadzisz tu trochę porządku może być ciekawie. Pozdrawiam. -
Tak to bywa już u drwali, że się ciosa, że się rżnie. Nawet w tak niewielkiej skali rąbać, ciosać wciąż się chce. Nie pomogą więc lamenty: Przyłapanyś - toś przerżnięty!
-
Oby takie kształcenie Nie weszło jej w naturę, Bo w końcu inny belfer Obleje z nią maturę. A jak bakcyla złapie, to jeszcze studia zrobi, A wtedy taki belfer Jedynie jest w Nairobi.
-
Niekoniecznie, bo być może Ona strasznie wiedzy żądna. On zaś dba o swe poroże, Więc i szkoła jest porządna.
-
I od czasu do czasu... horyzonty jej poszerzył? ;)))
-
Bardzo m sie podoba. I wiersz i ten pośpiech w tytule. Od razu przyszedł mi na myśl wiersz J.S. Tischnera Trzeba się spieszyć... ja nie zdążyłem. Pozdrawiam.
-
Słyszałem, że łobuz o imeniu Bruno Rudemu, za długi - łeb chciał urżnąć struną. Ryży - biedny, jak mysz Wpadł na pomysł, iż Szybciutko je zdobędzie, za swoje złote runo.
-
To miłe, dziękuję i pozdrawiam.
-
Dzięki... za dobre slowo i też... noworocznie :)
-
jej miasto (proszę o szczerą,ostrą ocenę)
HAYQ odpowiedział(a) na Antoni Slawbicki utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
skłaniałbym się ku "szlibyśmy" ( mycha), oraz wywaliłbym "i" - tak, jak wyżej. Pozdrawiam. -
Pomyślę, ale... muzykę, to już może nastepnym razem ;) Dziękuję i pozdrawiam.
-
czy jeszcze istniejesz czy też tylko jesteś trwasz w przyzwyczajeniu dla kogoś i czyjaś a może szczęśliwa kwiaty rwąc się śmiejesz wianki z nich sitowiem przeplatasz w strumieniu zmieniona w automat i jałowo-czysta mkniesz w białej koszuli dryfując na holu czy motylim szlakiem każdy tchniesz aromat i pachnąca łąką z mgłą się stapiasz w polu zawsze nie po drodze było nam do siebie zbyt zachłanni życia a jednak wciąż blisko nie pokonasz siebie i ja nie pokonam ciągle między nami przepaść i urwisko
-
Pójdzie i do lasu Mieszkać do szałasu Aby zęby do niej szczerzył, Mocno kochał, nie uderzył I od czasu do czasu...
-
Prawda to niestety gorzka: Nie zatańczy chłop w pończoszkach A on mówi tu o chłopach, Którym oczka szły w rajstopach.
-
A, to sorry, bo przypadek to zupełnie inny Znałem kogoś, kto nieszczęćia narobił kobiecie I przed sądem pojękiwał, że jest nic niewinny, A dzieciaka zrobił i mnóstwo dziur w budżecie.
-
To niech ten potomek ryży Ojcu chociaż skalę zniży Gościu ryżykuje, Że ktoś ryja skuje, Albo szpetnie mu ubliży.
-
Niech ten pijany snajper nie wstawia nam tu kitu ;) A dziury dobrze łata - przy wypełnianiu PIT-u.
-
Nowy Ro...ok, szok, jedenasta godzina! (gęba opuchnięta, jak u manekina). Nie mógłby ten ryży Rychu Rwać i ryczeć se po cichu? Albo niech przynajmniej... da jakiegoś klina!
-
Wiem, istnieje też w 1 i 2 wersie I i II zwrotki. Ale to celowe zamierzenie. A dlaczego? Bo pierwsza wersja napisana w jednostajnym rytmie była żałosna. Wykombinowałem więc, że zrobię trochę "zadziorów", by tej zbyt śliskiej gładzi nadać trochę chropowatości - nie psując przy tym rytmu. Ogólnie wygląda to tak: I - 1,3 / III - 1,4 / V - 2,4 II - 2,4 / IV - 2,4 / VI - 1,4(a właściwie nie 4 tylko 5) Pozdrawiam :)
-
Są córunie takie w rzeczonym Robuniu Że nawet z wilkołakiem, (przykro mi mamuniu) żeby nie wiem co pójdą z nim na dno... Mimo, że wilkołak kuku ma na moon-iu.
-
Tak zrobię.... co prawda Leila stwierdziła, że jest ok. ale chyba nie do końca wyszło to, o co mi chodziło. Zanim jednak "wyjadę"... to, byłaby ostateczna wersja: czy jeszcze istniejesz czy też tylko jesteś trwasz w przyzwyczajeniu dla kogoś i czyjaś a może szczęśliwa kwiaty rwąc się śmiejesz wianki z nich sitowiem przeplatasz w strumieniu zmieniona w automat i jałowo-czysta mkniesz w białej koszuli dryfując na holu czy motylim szlakiem każdy tchniesz aromat i pachnąca łąką z mgłą się stapiasz w polu zawsze nie po drodze było nam do siebie zbyt zachłanni życia a jednak wciąż blisko nie pokonasz siebie i ja nie pokonam ciągle między nami przepaść i urwisko Serdeczne dzięki za wszystkie uwagi i życzę samych wzlotów (nie tylko na ORG-u) w Nowym Roku! :)))
-
Przez chwilę mnie nie było (kolację żem przypalił) A Oni tutaj - qrde Już książkę napisali? Wianki upletli z kolców, Servisc'iem dostarczyli I jaja robiąc z golców Rekiny nakarmili...
-
Też myślałem o tym: nadal, wiecznie... ale, czy to nie nazbyt proste? Bo nie zmiena faktu, że w V 3w. - nadal (nomen omen) zostaje ten, nieco "wyświechtany" fragment, który (dzięki Leili), też zaczął strasznie mi przeszkadzać. A co powiecie na taką zmianę (dwie ostatnie zwrotki): zawsze nie po drodze było nam do siebie zadrwił z nas i spłynął czas darując bliskość nie pokonasz siebie i ja nie pokonam ciągle między nami przepaść i urwisko
-
Przyzam się, że to "ciągle... itd" też wywołuje u mnie ...gęsią. Zwłaszcza, że powtórzyłem to dwa razy (błeae). Leniwy jestem... niestety, a do tego jeszcze zbyt wyrywny. Popracuję nad cierpliwością... i postaram się to poprawić. Wielkie dzięki za pomoc i komentarz. Pozdrawiam