-
Postów
9 152 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
18
Treść opublikowana przez Oxyvia
-
Marku, bardzo Ci dziękuję za ten przemiły i oryginalny komentarz. Tylko Ty zwróciłeś uwagę na to słowo. A ono jest takie "ziemskie", bo przecież wiersz tak naprawdę nigdy nie oderwał się od ziemi, cały czas na niej tkwi wszystkimi czterema kopytami. :) Pozdrawiam.
-
O, dokładnie o to chodzi, Leno. O prawdziwe, nieco zapomniane znaczenie tych słów. Pozdrawiam. :)
-
Kochana Babo, wiersz mówi o burzach, wybaczaniu, uczeniu się siebie nawzajem - nie o miłości cukierkowej i idealistycznej. Mówi o normalnych, zdrowych uczuciach. Uważam, że tylko takie uczucia można nazwać miłością. Wszystko, co chore i toksyczne, przestaje nią być. Staje się z wolna destrukcyjną nienawiścią. Serdeczności. :)
-
Tak, Astronomko, wyraz "jeśli" jest tu kluczowy: jest właśnie gdybaniem, że jeśli już kochać, to na całego, całym sobą, bo nie ma miłości połowicznej - coś takiego nie istnieje. Erich Segal powiedział, że "miłość nie jest zajęciem na pół etatu" - i ja się z tym zgadzam w pełni. Pozdrawiam. :)
-
Emanuelu, bingo! Dokładnie o to mi chodziło w tym wierszu. Tamten wyrażał lęki hamujące miłość, a często uniemożliwiające ją, zaś ten jest o otwieraniu się na miłość własną i partnera. Bardzo Ci dziękuję za ten wspaniały komentarz. A także za wysoką ocenę warsztatu. :))) Pozdrawiam. :)
-
Jasiu, nie każdy umie kochać. Niektórzy umieją "kochać" wyłącznie pieniądze i to, co one dają. Inni "kochają" warunkowo - tylko wtedy, kiedy dostają zawsze to, co chcą dostać, a kiedy partner przestaje spełniać żądania, wówczas zostaje wyrzucony na śmietnik. Jeszcze inni w miłości wyłącznie dają wszystko z siebie, nie umiejąc brać - a to (wbrew pozorom) jest niczym innym, jak odpychaniem partnera, okazywaniem mu, że jest niepotrzebny do niczego. Jeszcze inni każdy konflikt uważają za przyczynek do zerwania, gdy tymczasem burze mogą i powinny służyć zbliżaniu się ludzi, coraz lepszemu poznawaniu i rozumieniu, nauce wybaczania i tolerancji - a nie oddalaniu. Co do "dwutwarzowej szczerości" - jest to klasyczny oksymoron, jak najbardziej zamierzony: ma się kojarzyć z dwulicowością, ale przez zaskoczenie ma doprowadzać do zastanowienia, co oznacza tutaj dwutwarzowość - a to jest dość wieloznaczne w tym wierszu, ale na pewno nie oznacza dwulicowości akurat. Szczerość bywa bolesna, ale to nie znaczy, że jest zła. Natomiast, Jasiu, nie należy ludziom mówić przykrych rzeczy wtedy, kiedy nie służy to niczemu. A to już sprawa taktu i zdrowego rozsądku. Wiersz wcale nie jest idealistyczny. Jest tylko o umiejętności kochania. Ale wiem, że w naszym kraju to rzadko spotykana umiejętność. Taka tradycja. Pozdrawiam. :)
-
A ja tam wolę zostać sceptykiem, który w pół drogi na piwo zbacza tłumacząc wybór irracjonalnie - droga do celu też się wypacza. Serdecznie pozdrawiam HJ Ha ha ha! To zupełnie tak, jak ja! Taka zbieżność charakterów stawia nas szeregi zwarte i ruszamy wprost przed siebie na te szlaki nieprzetarte. Serdecznie pozdrawiam HJ I w dodatku my - nieświetni - z takich szlaków, z tego życia, mamy radość jak te dzieci: bez niespełnień i ryzyka.
-
zmęczony motyl przestaje machać skrzydłami
Oxyvia odpowiedział(a) na sława_zaczek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Bardzo smutny wiersz. Odczytuję jako obraz uczuć kobiety, która niespodziewanie została sama. Nie wiadomo, dlaczego, ale została sama i nie potrafi tej samotności oswoić - powoli traci życie, przestaje "machać skrzydłami". Zrobił na mnie ogromne wrażenie, więc dla mnie jest bardzo dobry. -
Dziękuję, Nowa Kochana - widzę, że czujesz i rozumiesz, co miałam na myśli - to zawsze niesłychanie cieszy autora! Serdeczeństwa!
-
Dziękuję, Janusz, bardzo miły jest Twój komentarz. Tak, są to życzenia dla wszystkich, dla mnie samej też. Ale może nie tyle, żeby nam "się spełniło", ile - żebyśmy umieli i mogli to [u]sobie spełnić[/u]. Wszyscy powinniśmy. A tak różnie bywa. Serdeczności!
-
Dziękuję, Innocenty, zastanowię się na d Twoją propozycją. Jednak w tym wierszu jest kilka celowych powtórzeń, np. wraca jak refren fraza: "jeśli miłość, to..." - więc powtórzenie tych burz moim zdaniem nie razi, tylko jeszcze bardziej "refrenizuje" wiersz i zamyka ostatnią strofę w wyraźnych klamrach. Jednak na pewno przemyślę to jeszcze.
-
Sylwestrze, dziękuję, cieszę się, że uważasz wiersz za dobry przekaz. :) Pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że znowu tu jesteś, bo jakoś dawno Cię nie było.
-
jeśli miłość, to niech będzie niezwalczona niech nie zniknie nagle w cieniu za zakrętem niech nie idzie w ślad za losem i mamoną niech los za nią sobie goni w swoją piętkę jeśli szczerość, to niech będzie dwutwarzowa twoja ze mną, moja z tobą, z samym sobą za współczuciem niech bolesnych prawd nie chowa niech przeniknie każdy czyn i każde słowo jeśli ufać, to naiwnie i bez granic przyjąć z wiarą wszelkie gesty i wyznania i nie szukać śladów fałszu, by nie ranić nie zamykać ptaków uczuć w ciasnych ścianach jeśli dawać, to bez reszty całe światy i brać wszystko, co nam daje ukochanie zło i dobro, łzy i śmiechy, chwasty, kwiaty czułość, gorycz, serce, młotek, słońce, zamieć jeśli burze, to niech uczą nas wybaczać niech pomogą znów się zbliżyć i dorosnąć niech pioruny nam pomogą jasno patrzeć jeśli miłość, to niech burze ją umocnią
-
człowiek jest tym czym jest albo czym być pragnie
Oxyvia odpowiedział(a) na Baba_Izba utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Pięknie to ujęłaś Oxy! Ja tak baardzo lubię włóczęgi, wiele wędrowałam; pieszo i na rowerze. Niestety, teraz nie mogę. Mam nadzieję, że może jeszcze kedyś! Dziękuję, serdeczne uściski - baba Wiem, Iza, że lubisz włóczęgi i że jesteśmy bratnie dusze. Jestem pewna, że kiedyś uda Ci się od tego wrócić. A powiedz mi - kiedyś Cie zapytałam o to pod Twoim wierszem, ale potem zniknęłaś na dłużej - jak należy zachować się w czasie burzy w lesie? Bo wiesz, w tym roku latem o mało nie zginęłyśmy z córką od piorunu w górach. Tego samego dnia w niedalekich Bieszczadach zginęła w burzy czteroosobowa rodzina. -
A ja tam wolę zostać sceptykiem, który w pół drogi na piwo zbacza tłumacząc wybór irracjonalnie - droga do celu też się wypacza. Serdecznie pozdrawiam HJ Ha ha ha! To zupełnie tak, jak ja!
-
A ja uważam, że każdy może być ideałem - lepiej lub gorzej - to znaczy dążyć do tego stanu, wiedząc, że nigdy nie ziści planu. Bardzo dobry wiersz. :)
-
Nie jestem wierząca, ale świat bynajmniej nie jawi mi się jako żadne więzienie. Bo dlaczegóż? Podoba mi się kolęda, jest oryginalna i dobrze napisana.
-
człowiek jest tym czym jest albo czym być pragnie
Oxyvia odpowiedział(a) na Baba_Izba utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Piękny wiersz-piosenka. Ja mam tak samo: na zmartwienia są marzenia, na udręki są włóczęgi. :) Pozdrawiam serdecznie. -
Ha ha ha! No pewnie, że mam takie wrażenia przy czytaniu wierszy wybitnych poetów! Zresztą bywały tutaj onegdaj takie numery, że ludzie dla zgrywów wklejali wiersze znanych poetów jako swoje - i spokojnie czekali, aż się uzbiera kilkanaście mądralińskich krytyk - a potem ujawniali prawdziwego autora; była tu zmiażdżona Poświatowska (kilka razy), zmieszano z błotem Jastruna, wykpiono i wysłano do piaskownicy Ziemianina, rozszaropano przynajmniej jeden wiersz Miłosza...
-
Oxyvio tak mi miło i tak się cieszę , że Twoja empatia przebija wszystko! Serdeczności i szczęścia życzę Wam ! Hania Dziękujemy za życzenia i za Twoją serdeczność!
-
Alunko, życzę Ci, żebys miała szczęśliwe Święta bez niepokojów serca, z gwiazdką z nieba, siecią promieni, pirogami z księżyców i z czym tylko sobie życzysz jeszcze!
-
Ha ha, fajny obrazek. Ja co prawda nigdy nie byłam oszukiwana, że istnieje święty Mikołaj, zawsze wiedziałam, że prezenty dostaję od moich kochanych bliskich i to mnie strasznie cieszyło zawsze. A opowieści o świętym Mikołaju i inne baśnie zawsze uwielbiałam. :)
-
Kingo, nie wszystko w wierszu jest dla mnie jasne, ale tytuł mówi o odchodzeniu w niepamięć. Bardzo to smutne, taki nastrój czuję w wierszu. Ale nei wszystko rozumiem, niestety.
-
Przypomina mi się ballada Wałów Jagiellońskich: Klechda o dobrym pociągu Kiedyś, gdy byłem jeszcze małym dziecinnym pociągiem Takim z wiecznie zasapaną lokomotywą na początku I z brzuchatą cysterną z napisem "MLEKO" na końcu składu To mówili o mnie: Dobry pociąg, dobry pociąg Wołali za mną z daleka A napotkane semafory kłaniały mi się w pas I mrugały wesoło zielonymi oczami Dobry pociąg-chwalili mnie na każdej stacji I podziwiali skarby jakie obwoziłem ze sobą po całym świecie Skarby jakie powinien wozić ze sobą każdy dobry pociąg Niepotrzebne nikomu kolorowe szkiełka Kamyki tak okrągłe, że drugich takich nigdzie więcej nie znajdziesz Oddział najdzielniejszych pod słońcem ołowianych żołnierzyków I wielki zapas miętowych dropsów A między tymi wszystkimi cudami tłukły się Pochowane na czarną godzinę moje najpiękniejsze sny I im dłużej woziłem je z kąta w kąt Stawały się bardziej kolorowe od szkiełek Bardziej niesforne od żołnierzyków I coraz bardziej pachniały miętą Dobry pociąg-tak o mnie mówili Minęło kilka lat W życie weszło zarządzenie o modernizacji taboru kolejowego Wzięli się za mnie ostro Najpierw odczepili staruszkę lokomotywę I zastąpili ją zieloną, spalinową pokraką Potem odłączyli cysternę na mleko A w jej miejsce podstawili wagon osobowy, drugiej klasy, dla palących I żeby wszystko było zgodne z przepisami Zawiesili na nim czerwoną latarnię Bo przecież każdy szanujący się pociąg Powinien na końcu składu mieć czerwoną latarnię A nie cysternę na mleko A potem dopadli moich pasażerów Na pierwszy ogień poszły szkiełka i kamyki Wyrzucili je bez skrupułów Potem za jazdę na gapę przepędzili ołowianych buntowników Nawet pastylki im przeszkadzały Bo smród szedł na cały peron I tylko niektóre sny udało mi się ocalić A kiedy już zakończyli te swoje porządki Zatarli ręce i powtórzyli z przyzwyczajenia To jest dobry pociąg Głupcy! Nie wiedzieli, że już dawno przestałem być dobrym pociągiem Zacząłem regularne kursy Początkowo szło mi nie najgorzej Zielona pokraka okazała się silną maszyną Pędziłem od stacji do stacji jak burza Spóźniałem się rzadko I jeszcze słyszałem od czasu do czasu śpiewkę o dobrym pociągu Ale wiedziałem że to już jej ostatnie zwrotki Coraz częściej semafory zaczęły łypać na mnie Złymi, czerwonymi ślepiami Coraz rzadziej dojeżdżałem do celu na czas Wreszcie stało się to czego obawiałem się najbardziej Odczepili ode mnie zieloną pokrakę I odstawili mnie na bocznicę Początkowo na krótko Ale potem stałem tam coraz dłużej Aż wreszcie utknąłem na dobre Na mojej zapomnianej bocznicy nic się takiego nie dzieje Czasami mijają mnie obojętnie inne pociągi Niekiedy przetaczają mnie parę metrów W jedną lub drugą stronę I to wszystko Rdzewieję Przedwczoraj nieznani sprawcy Wytłukli mi w ostatnim wagonie wszystkie szyby A jeden z nich zwolnił hamulec bezpieczeństwa Głupcy! Przecież dobrze wiedzą Że już nigdzie stąd nie odjadę A mówili o mnie: dobry pociąg Dobry pociąg, dobry pociąg Tak o mnie mówili: dobry pociąg Dobry pociąg, dobry pociąg Twój wiersz to taka klechda w pigułce. Ale równie wzruszająca.
-
Karuzela dni, lat, całego życia? Tak to rozumiem. Podoba mi się, czuje się tu pęd i zagubienie.