Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Podoba mi się Twoje widzenie na marginesie i z przymrużeniem oka. Co do bezkrytycznego uwielbienia, to zadziwia mnie takie spojrzenie nie tyle u Ciebie, co w powszechnym postrzeganiu. W świecie w którym bogiem jest "mieć", to zwyczajne bycie z ukochana osobą i widzenie jej po swojemu, i z miłością, jest widziane z niedowierzaniem, że tak być może. Pozdrawiam Leszek. :) @kot szaroburyNo właśnie - ja też nie wiem, dlaczego to uwielbienie miałoby być akurat bezkrytyczne (czy też taktujące kobietę jak boginię - wg @befana_di_campi). Czy uważacie, że nie można po prostu kochać kobiety-człowieka wraz jej wadami i wcale jej przy tym nie ubóstwiać ani nie idealizować? Tak mi się jakoś smutno zrobiło...
  2. Bafano, w jednym akapicie piszesz, że katolicy są tu stawiani pod pręgierzem - oraz - że nie ma w tym wierszu nic obraźliwego, a tylko lustrzany, realistyczny opis. No to się zdecyduj. ;))) Ale nikt mi nie wmówi, że fragmenty, które podkreśliłam, to suchy, "naukowy" opis bez ładunku szyderstwa czy innych złych emocji. Natomiast miłość i szacunek to nie jest "nadidealizowanie". Co do "dźgania" - niech sobie wiersz dźga, byle w imię jakiejś szlachetnej idei, w jakiejś dobrej intencji, z jakimś przesłaniem. A nie: dźgać kogoś, byle dźgać (bo głuchy i je czosnek). Dobranoc.
  3. Dobrze, że mimo wszystko fajne wspomnienia. ;) Odpozdrawiam ciepło.
  4. W inspirowaniu się cudzymi dziełami nie ma nic umniejszającego. Do tego trzeba mieć nie mniej wyobraźni i umieć obserwować życie. Ale jeśli Twój wiersz nie ma nic wspólnego z powieściami Wiśniewskiego, to go nie rozumiem. :( Sorry.
  5. Nie powiesz mi, że w tym wierszu nie ma nuty szyderczej, i to mocnej - przejawia się ona w podkreślonych tu fragmentach: Starzy mężczyźni z tonsurą łysiny lub glacą popstrzoną jak indycze jaje nie klną za to ryczą lub skrzypią omotani głuchotą - Starzy mężczyźni choć nie klną ale się śmieją szczęką stukającą na odległość chuchając placebo czosnkowymi czasem z laseczką i jeszcze panie po rękach całują - Mówi się że lepszych od nich wkładają do trumny. Jeśli nawet nie miało to być gorzkie szyderstwo, tylko liryczna metaforyka, to w każdym razie wyszło bardzo niesympatycznie (mówiąc oględnie). A ja - myśląc o starszych mężczyznach - myślę o moim ojcu, dla którego mam wielki szacunek i którego zwyczajnie kocham, myślę o mim ukochanym dziadku i innych mężczyznach z rodziny, którzy już odeszli, chociaż byli tacy wspaniali. Nigdy nie określiłabym ich takimi słowami. Dlatego mnie to razi. Pod innym wierszem napisałaś mi coś o obrażaniu ludzi, którzy chodzą do kościoła, chociaż nic niegrzecznego o tych ludziach nie napisałam. A czy Ty tutaj nie obrażasz ludzi podeszłych wiekiem oraz tych, którzy ich szanują i kochają? I uważasz, że Tobie wolno obrażać i pisać w ten sposób? A gdyby w Twoim wierszu zamienić słowo "mężczyźni" na "katolicy"? Starzy katolicy z tonsurą łysiny lub glacą popstrzoną jak indycze jaje nie klną za to ryczą lub skrzypią omotani głuchotą - Starzy katolicy choć nie klną ale się śmieją szczęką stukającą na odległość chuchając placebo czosnkowymi czasem z laseczką i jeszcze panie po rękach całują - Mówi się że lepszych od nich wkładają do trumny. Podoba się? Ładne, co? ;)))
  6. Ach, jaki piękny komentarz! Bardzo Ci dziękuję, Bolku, miło mi ogromnie, choć nie wiem, czy ten wiersz zasługuje na taką pochwałę. :)
  7. PS. Oczywiście miałam na myśli wiersz "główny:" w tym wątku.
  8. Wiersz jest bardzo przykry i zwyczajnie impertynencki. Mnie to nie śmieszy.
  9. Beto, mnie się bardziej podoba pierwsza wersja. Jest głębsza, wyrazistsza, więcej wyraża, no i nie jest taka... katarynkowa (wybacz określenie). Ja bym niczego tam nie poprawiała.
  10. Kocie, cenię Twoje spojrzenie, ale jako pragmatyk - nie umiem sobie wyobrazić "szczęśliwego bólu" co wywodzi się z iluzji. Jest bielszy i lżejszy? A z tym się zgadzam. I innych przestrzegam. Dzięki za obecność. Wielkie dzięki. bb Mam dokładnie to samo zdanie, co Beta. Jedno i drugie zdanie. :) Dla mnie niespełnienie i marzenia nigdy nie będą lepsze od spełnionej rzeczywistości.
  11. Ha ha ha! Uśmiałam się. :D Bardzo fajna satyra liryczna.
  12. Piękna, nastrojowa liryka. Ja też kocham morze. :)
  13. Dziękuję bardzo, Waldemarze, cieszę się. Oby się spełniły. Ale niestety, na ogół ukochani doprowadzają do śmierci, a nie odwrotnie. :( Miłego wieczoru. :)
  14. Fajny wierszyk. :) Sanatoria to nie tyle discoterapia, ile sexoterapia, o ile mi wiadomo. ;)
  15. Tu właśnie widać wyraźnie różnicę między: "wesołe" a "śmieszne". Ten wiersz jest śmieszny, ale niewesoły. Oj, nie... Nie mniej uśmiechnęłam się, bo fajnie napisany. :)
  16. Wiersz mówi o obmowie, czyli o fałszywej opinii na czyjś temat. Takie obmowy wbijają się pod skórę jak drzazgi. A niektórzy wierzą w nie święcie, nie potrafią dostrzec obiektywnej prawdy. I nic nie pomaga zaprzeczanie. Ech, skąd ja to znam?... Chyba wszyscy czasami padamy ofiarą takich pomówień. Dobrze napisane, Leszku.
  17. Przypomniał mi się film Samotność w sieci. I książka Janusza L. Wiśniewskiego pod tym samym tytułem, a także inna książka tego samego autora: Na Fejsie z moim synem . Czy to wiersz inspirowany tymi dwiema powieściami? :)
  18. Czyli Wielka Pani - Jesień. :) Oryginalnie o jesieni, inaczej niż wszyscy.
  19. Rzeczywiście pointa bardzo dobra, chociaż przydałoby się nieco podszlifować wiersz, bo miejscami troszkę kostropaty. :) Chyba po prostu za dużo słów, i to głównie jednosylabowych. Nie wszystkie są potrzebne.
  20. Ja spadnę z nieba, choć nie dziś, bo, jeszcze latać tak nie umiem. Kot Szarobury Nie musisz fruwać ponad sny, nie czekam na anielskie wzloty, wolę, byś przy mnie zawsze był czułością myśli i pieszczoty, chciałabym wierzyć najgoręcej, że już nie skłamiesz nigdy więcej. Przy Twoim boku pragnę spać słodko i mocno jak niemowlę, zamiast się złościć, bólu bać i nie móc zmrużyć słonych powiek; kiedyś się śniłeś jak dar nieba, dzisiaj w koszmarach mnie nawiedzasz. Chcę tak jak Eurydyka biec za ukochanym Orfeuszem z mroków Tartaru w jasny dzień i w jego wierszy ciepły puszek; lecz nie wiem, czy jest taka droga, w którą uwierzyć bym znów mogła. Orfeusz umiał kochać tak, że ryzykując własne życie aż do wieczności doszedł bram po najkochańszą Eurydykę; ale słabością charakteru wgniótł ją na zawsze do krateru. 6.11.2017 r. * Mit o Orfeuszu i Eurydyce - Jan Parandowski Orfeusz był królem - śpiewakiem Tracji, jak król Wenedów u Słowackiego. Tylko że nie był stary. Był młody i bardzo piękny. Śpiewał i grał na lutni tak pięknie, że wszystko, co żyło, zbierało się dokoła niego, aby słuchać jego pieśni i grania. Drzewa nachylały nad nim gałęzie, rzeki zatrzymywały się w biegu, dzikie zwierzęta kładły się u jego stóp - i wśród powszechnego milczenia on grał. Był po prostu czarodziejem i za takiego uważały go następne pokolenia, przypisując mu wiele rozmaitych dzieł, w których wykładał zasady sztuki czarnoksięskiej. Żoną jego była Eurydyka, nimfa drzewna, hamadriada. Kochali się oboje bezprzykładnie. Ale jej piękność budziła miłość nie tylko w Orfeuszu. Kto ją ujrzał, musiał ją pokochać. Tak właśnie stało się z Aristajosem. Był to syn Apollina i nimfy Kyreny, tej co lwy jedną ręką dusiła - bartnik zawołany, a przy tym dobry lekarz i właściciel rozległych winnic. Zobaczył raz Eurydykę w dolinie Tempe. Cudniejszej doliny nie ma w całym świecie, a Eurydyka wśród łąk zielonych, haftowanych kwieciem rozmaitym, wydawała się jeszcze bardziej uroczą. Aristajos nie wiedział, że ona jest żoną Orfeusza. Inaczej byłby, oczywiście, został w domu i starał się zapomnieć o pięknej nimfie. Tymczasem zaczął ją gonić. Eurydyka uciekała. Stało się nieszczęście: ukąsiła ją żmija i nimfa umarła. Biedny był wówczas Orfeusz, bardzo biedny. Nie grał, nie śpiewał, chodził po łąkach i gajach i wołał: "Eurydyko! Eurydyko!" Ale odpowiadało mu tylko echo. Wtedy ważył się na rzecz, na którą nie każdy by się ważył: postanowił pójść do podziemia. Wziął ze sobą tylko swoją lutnię czarodziejską. Nie wiedział, czy to wystarczy, ale nie miał żadnej broni. Jakoż wystarczyło. Charon tak się zasłuchał w słodkie tony jego muzyki, że przewiózł go na darmo i bez oporu na drugi brzeg Styksu; Cerber, nawet sam Cerber nie szczekał! A kiedy stanął Orfeusz przed władcą podziemia, nie przestał grać, lecz potrącając z lekka struny harfy, skarżyć się zaczął, a skargi układały się w pieśni. Zdawało się, że w królestwie milczenia zaległa cisza większa i głębsza niż zwykle. I stał się dziw nad dziwy: Erynie, nieubłagane, okrutne, bezlitosne Erynie płakały! Hades oddał Orfeuszowi Eurydykę i kazał ją Hermesowi wyprowadzić na świat z powrotem. I jedno jeszcze powiedział: Eurydyka iść będzie za Orfeuszem, za nią niech kroczy Hermes, a Orfeusz niech pamięta, że nie wolno mu oglądać się poza siebie. Poszli. Droga wiodła przez długie, ciemne ścieżki. Już byli prawie na górze, gdy Orfeusza zdjęło nieprzezwyciężone pragnienie: spojrzeć na żonę, bodaj raz jeden. I w tej chwili utracił ją na zawsze. Hermes zatrzymał Eurydykę w podziemiu. Orfeusz sam wyszedł na świat. Próżno się wszędzie rozglądał: nigdzie jej nie było. Nadaremnie dobijał się do bram piekieł: nie wpuszczono go po raz wtóry. Orfeusz wrócił do Tracji. Skargami swymi napełniał góry i doliny. Pewnej nocy trafił na dziki, rozszalały orszak bakchiczny i obłąkane menady rozerwały jego ciało na sztuki. Głowa spadła do rzeki i mimo że była już zimna i bez życia, jeszcze zmartwiałymi ustami powtarzała imię Eurydyki. Popłynęła aż do morza i zatrzymała się na wyspie Lesbos. Tu ją pochowano i na jej grobie powstała wyrocznia. Muzy, którym Orfeusz wiernie służył przez całe życie, pozbierały rozrzucone jego członki i pogrzebały je u stóp Olimpu.
  21. @Annie_M Ja też nie staram się narzucać nikomu swojego światopoglądu. Kiedy ktoś pisze mi o swoich poglądach, to ja wtedy odpowiadam swoimi - n tym polega dyskusja. Ale to nie znaczy, że zależy mi, żeby każdy myślał i czuł identycznie jak ja. Możemy być dobrymi znajomymi, mając różne poglądy na sprawy ostateczne. Bo to nie ma większego znaczenia, bo - jak piszesz - nikt nie wie, co czeka nas po śmierci i jaki ten świat jest naprawdę, i każdy z nas jeszcze może zmienić poglądy. Naprawdę nie ma o co się kłócić (choć niektórzy uwielbiają). :) Pozdrawiam Cię serdecznie.
  22. Piękny wiersz dla ukochanej kobiety. I zgadzam się w stu procentach z Twoim komentarzem odautorskim.
  23. @Annie_M Jak by nie patrzeć i w co by nie wierzyć, bliskich tracimy tutaj - na Ziemi - na zawsze. Tutaj oni już nigdy nie zagoszczą. Podobnie jak my zresztą - pożegnamy się z tym światem na zawsze. I wolałabym nie tęsknić do niego na zawsze z jakiegoś innego świata - ale to już mój prywatny światopogląd. Jeszcze raz serdeczności.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...