Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Bardzo fajny, lekki wiersz, melodyjny, śpiewny - jak to u Ciebie, Bolku. Zgadzam się z przesłaniem - miłości nie da się zszywać na siłę, kiedy ona wyraźnie się pruje. Ale wiesz, i @bajaga1 ma rację: warto próbować, póki jest nadzieja, bo miłość jest warta zachodu.
  2. Aha, teraz rozumiem, o co chodzi: to nie czas coś zabiera, ale śmierć odbiera człowiekowi czas. Nieporozumienie wynikło z tego, że zaimek "to" oraz rzeczownik "czas" mają tę samą formę w przypadku mianownika i w przypadku biernika, dlatego w tego typu zdaniu: "Czas zabiera to" - nie wiadomo, co jest podmiotem ("zabieraczem"), a co dopełnieniem ("zabieranym"). Dlatego właściwie należałoby całkiem przeredagować to zdanie. Np. tak: A kiedy przyjdzie to najgorsze co przejdzie metę bezpowrotnie albo: przebiegnę metę bezpowrotnie albo: co czas mój przetnie bezpowrotnie Można jeszcze inaczej. W każdym razie radzę to przeredagować tak, żeby nie było wątpliwości, że owo "to najgorsze" jest tu czynnym podmiotem, a nie czas. Serdeczności, Deonix. :)
  3. Bajago, witamy na forum - w klubie wierszomaniaków. :))) Wiersz Twój jest smutny, melancholijny, podsumowuje życie, ale kończy się optymistycznie - wyrażeniem Twoimi słowami hasła "carpe diem!". Nieważne, co było, nie wiadomo, co będzie, ale ważne jest to, żeby żyć każdą bieżącą chwilą i chwytać życie za ogon, żeby nam nie uciekło na niczym. :) To także moja filozofia. Co do formy, a konkretnie rytmu - zgadzam się z Jackiem. Warto popracować nad melodią wiersza, bo jest fajny i niesie potencjał dobrego utworu.
  4. Jacku, jeszcze zapomniałam o coś zapytać w związku z Twoim wierszykiem dla mnie. Pokaż mi, gdzie się ten rym gubi, dobrze? Bo nie mogę znaleźć. I jeszcze coś: Nie rozumiem tej strofy. Oczywiście jasne jest, że doradzasz mi - głupiej - spacer zamiast leżenia po jedzeniu (niestety całe dnie jestem w pracy i nie mogę sobie na to pozwolić, ale wierz mi, że kiedy dopada mnie wolność, łażę całymi dniami po 20-30 km dziennie albo całe dnie pływam, albo macham łopatą w ogrodzie). Natomiast druga część zwrotki jest dla mnie niezrozumiała - i to właśnie chciałam napisać. Chyba powinno być "słonko", a nie "słono"? Bo "słonko" rymuje się z "jedzonko". Ale i tak nie rozumiem ostatniego wersu. Naprawdę, nie udaję. Mam odczucie, że chodzi o coś erotycznego, ale nie łapię do końca i mogę się mylić. ;))) Pozdrawiam serdecznie. PS. Inne Twoje rady też znam - i też nie działają. Naprawdę. Nie wszystko mogłam ująć w wierszu, bo i tak jest już długi. Ale całe sztaby naukowców pracują od lat nad problemem otyłości i jak na razie nikt nie opracował skutecznych metod chudnięcia dla wszystkich ani nikt nie zna do końca przyczyn tycia. Nie takie to proste.
  5. Ha ha ha! Ubawiłeś mnie, Waldemarze! Cieszę się, że mój wierszyk ma odchudzającą moc! :))))))))
  6. W takim razie kopiuję tutaj inną czcionką specjalnie dla Ciebie: Noworoczna dieta Noworoczny zwyczaj każe coś na lepsze w życiu zmienić, powziąć niewzruszone, twarde plany i postanowienia. Cóż... Wyglądam raczej dobrze. Nie tak znów pucołowato!... Góra – pełna i zasobna. Dolne partie – jak... armata? Ech!... Więc postanawiam godnie: przez rok schudnę! Taka moda. Kupię nowe bluzki, spodnie, będę wiotka, gibka, młoda! Jak to zrobić? Nie głodować! Bo głodówka to łaknienie: spowoduje efekt jojo, gdy się rzucisz na jedzenie! Jeśli ciągle nie dojadasz, to narażasz się, niebożę, na anemię, szkorbut, zgagę oraz awitaminozę. A najgorszy skutek głodu albo choć niedojadania, to śmiertelna jest choroba: anoreksja, miłe panie! A więc czytam i podziwiam artykuły biegłych w diecie: rzucić cukier oraz piwo i zapomnieć o kotlecie, nic nie smażyć, chudy obiad, żadnych bułek ani ciasta, precz ziemniaki, bo to skrobia, brak śmietanki i brak masła! W kąt maliny i banany, mięso także; ser? - broń Boże! Bo to tłuszcz, węglowodany, białko także nie pomoże! Więc co mogę jeść, u licha? Nie owoce i nie nabiał... Co dzień warzyw pełna micha! Będę wkrótce zgrabna baba! Na potęgę żrę warzywa jak ten królik albo krowa, lecz choć wagi ciut ubywa, to anemia już gotowa! Chodzę blada, bez humoru, słaba i obwisła, chora, coraz więcej zmarszczek, worów... Chyba umrzeć przyjdzie pora? W pracy na nic nie mam weny, więc szef krzywo na mnie patrzy, nie dostałam dawno premii, przydałby mi się sił zastrzyk... Rok przeminął, znowu zima, idą Święta i Sylwester. Ach, odpuszczę, nie wytrzymam: zjem pierożków choć troszeczkę! Jak makowiec pachnie wonnie! Chłonę zapach pomarańczy! Uszczknę też szarlotki skromnie, żeby śpiewać, żeby tańczyć! Jeszcze tycio schabu, szynki, chleba ciut niepowszedniego, kufel piwka, lampkę winka, odrobinkę chcę wszystkiego! Przeminęły huczne święta i przetoczył się karnawał. To doprawdy niepojęte: skąd mam brzucha taki kawał?! W kilka dni mam tłuszczu zwały! Cały rok poszczenia na nic! Nie zamierzam cierpieć dalej. E, te diety są do bani!
  7. Szanowny Sylwestrze, życie to największa wartość. Ale każdy podejmuje decyzję osobiście. Ja jako kobieta, wiem jaką decyzje bym podjęła- dla mnie życie jest najcenniejsze. Każdy człowiek ma wolną wolę daną przez Boga, dlaczego w takim razie człowiek pragnie ograniczać i decydować za drugiego? Jeżeli jesteś wierzący, to wiesz, że Bóg wszystkich osądzi i tylko On ma do tego prawo. Dla mnie istnieją wartości cenniejsze niż życie. Gdybym miała być niekochana, niepotrzebna, bita, odpychana przez rodziców, deptana, albo oddana do domu dziecka, albo miałabym urodzić się kaleką na całe życie, albo powoli umierać wskutek wrodzonej choroby - to wolałabym się nie urodzić. I miałabym ogromny żal do matki, że mnie urodziła wiedząc, jaki czeka mnie los. Osobiście, gdybym wiedziała, że moje dziecko urodzi się kalekie i niezdolne do samodzielnego życia, że czeka je coraz większe rozczarowanie i rozpacz, że nie może robić tego samego, co inne dzieci, a potem tego, co inni dorośli - nie mogłabym na to patrzeć, zwariowałabym. Dlatego wolałabym nie urodzić maleństwa niż zgotować mu taki straszny los.
  8. Nikt Cię nie prosi o tłumaczenie tekstu, zresztą jest on chyba zrozumiały dla każdego. Skoro nie chcesz się wdawać w dyskusję na temat aborcji, to po co w ogóle publikujesz prowokacyjny wiersz na ten temat? A później ignorujesz dyskutantów. No to po cholerę jasną? W każdym razie jest to niegrzeczne. Co najmniej. Piszesz, że chciałabyś, żeby głos zabrały tu inne kobiety. Ja zabrałam - bez Twojego odzewu. Czyli ciekawi Cię, co napiszemy, ale Ty się nie będziesz wdawać w dyskusję z nami, tak? Nie rozumiem sensu takiego podejścia.
  9. Rany boskie, jak w ogóle można coś take3go dopuszczać? Ludzie: to kobieta powinna decydować o tym, czy chce urodzić, czy nie! W każdym przypadku!
  10. Dziękuję serdecznie za rady (żartobliwe, wiem) i za radość życia, która z nich płynie. :))) Ja też życzę zawsze zdrowia. :)
  11. Dziękuję za radę, Kredensie, nigdy bym na to nie wpadła, puść ją w świat szeroki, a od dziś na pewno nikt już tyć nie będzie! ;))))) Dziękuję za przeczytanie kawałka wywodu. Szkoda, że nie doczytałaś, że wszelkie sposoby zawodzą - dlatego właśnie ten wiersz jest taki długi. Gratuluję, że jesteś taka szczuplutka. I tak trzymaj.
  12. O to chodzi, Bolku miły, że ta chemia tutaj winna, wciąż tyjemy z jej przyczyny, chyba powód nie jest inny. Całe szczęście, że istnieją krągłych kształtów amatorzy! Dzięki Ci za pocieszenie, życzę zdrowia i urody. :)))
  13. Jak rozumiem, Kocie miły, twierdzisz, żem jest całkiem szczupła, że przesadą jest zawiłą ta armata jak ma d.pa? Tutaj zgodzę się bez sporu: mam więzienie dla wigoru! Ciągle siedzę za biureczkiem, w autobusie, w domu, w metrze.
  14. Dobre rady, mój Jacenty, kładę między te cud-diety, między bajki (bez zadęcia), nie pomogą nic, niestety. Jak pisałam właśnie w wierszu, który nudnym Ci się jawi, dobre rady nic nie dają, tyje się po każdej strawie. Lecz dziękuję za wizytę i za rady, i za wierszyk. Życzę Ci schudnięcia tyci, byś był jeszcze przystojniejszy. ;)))
  15. Ha ha ha! :D A mówiłaś. :) Tak poważnie, to jem bardzo mało ciastek i innych słodyczy. Mięso głównie chude i chyba też w umiarze. A jeszcze poważniej, to wiersz jest satyrą nie tyle na tycie, ile na diety, które są bezskuteczne i zaprzeczają jedna drugiej. Zresztą właśnie przeczytałam, że wszelkie diety są nieskuteczne i nie może być inaczej, bo po prostu każdy organizm potrzebuje czego innego. Ludzie tyją albo chudną z różnych przyczyn, z powodu rozmaitych schorzeń. Kiedy wyleczy się schorzenie, które jest przyczyną tycia, to i tycie ustępuje (podobnie jak jest z chudnięciem). Medycyna jest w zasadzie bezradna, jeśli chodzi o leczenie tycia. Gdyby to było łatwe, to nikt by nie tył w nadmiarze. A jednak jest mnóstwo ludzi, którzy mają z tym problem. Mimo "zdrowego" odżywiania. Serdeczności, MaksMaro! :)
  16. O! Nie miałam pojęcia, że mój wierszyk zainspirował Cię do napisania Twojego! No to bardzo mi miło! :) A tutaj kilka fotek mojej ulicy Zielonej zimą:
  17. Noworoczny zwyczaj każe coś na lepsze w życiu zmienić, powziąć niewzruszone, twarde plany i postanowienia. Cóż... Wyglądam raczej dobrze. Nie tak znów pucołowato!... Góra – pełna i zasobna. Dolne partie – jak... armata? Ech!... Więc postanawiam godnie: przez rok schudnę! Taka moda. Kupię nowe bluzki, spodnie, będę wiotka, gibka, młoda! Jak to zrobić? Nie głodować! Bo głodówka to łaknienie: spowoduje efekt jojo, gdy się rzucisz na jedzenie! Jeśli ciągle nie dojadasz, to narażasz się, niebożę, na anemię, szkorbut, zgagę oraz awitaminozę. A najgorszy skutek głodu albo choć niedojadania, to śmiertelna jest choroba: anoreksja, miłe panie! A więc czytam i podziwiam artykuły biegłych w diecie: rzucić cukier oraz piwo i zapomnieć o kotlecie, nic nie smażyć, chudy obiad, żadnych bułek ani ciasta, precz ziemniaki, bo to skrobia, brak śmietanki i brak masła! W kąt maliny i banany, mięso także; ser? - broń Boże! Bo to tłuszcz, węglowodany, białko także nie pomoże! Więc co mogę jeść, u licha? Nie owoce i nie nabiał... Co dzień warzyw pełna micha! Będę wkrótce zgrabna baba! Na potęgę żrę warzywa jak ten królik albo krowa, lecz choć wagi ciut ubywa, to anemia już gotowa! Chodzę blada, bez humoru, słaba i obwisła, chora, coraz więcej zmarszczek, worów... Chyba umrzeć przyjdzie pora? W pracy na nic nie mam weny, więc szef krzywo na mnie patrzy, nie dostałam dawno premii, przydałby mi się sił zastrzyk... Rok przeminął, znowu zima, idą Święta i Sylwester. Ach, odpuszczę, nie wytrzymam: zjem pierożków choć troszeczkę! Jak makowiec pachnie wonnie! Chłonę zapach pomarańczy! Uszczknę też szarlotki skromnie, żeby śpiewać, żeby tańczyć! Jeszcze tycio schabu, szynki, chleba ciut niepowszedniego, kufel piwka, lampkę winka, odrobinkę chcę wszystkiego! Przeminęły huczne święta i przetoczył się karnawał. To doprawdy niepojęte: skąd mam brzucha taki kawał?! W kilka dni mam tłuszczu zwały! Cały rok poszczenia na nic! Nie zamierzam cierpieć dalej. E, te diety są do bani!
  18. Ładny wiersz. Wyraz radości życia i zachwytu dla świata. Za mało się o tym pisze.
  19. Marysiu, a może odpowiedziałabyś na komentarze tych, którzy tu są?
  20. Wspomnienie z podróży do Wenecji? :) Byłam tam przez jeden dzień latem. Bardzo mi się podobało, byłam urzeczona. Niezwykłe miasto, rzeczywiście. Wiele jest pięknych miejsc na świecie i wszystkie chciałoby się zobaczyć, ale to niemożliwe. Natomiast żadnego z nich nie wybrałabym na woje miejsce zamiast domu, w którym mieszkam i kraju, który mnie stworzył. Nie umiałabym żyć gdzie indziej.
  21. Oczywiście, ja nie podważam przecież tych faktów. Napisałam, że są ludzie, którzy wcale nie jedzą mięsa. Wiem o tym. Nie wiem tylko, na ile im to służy - raczej obawiam się, że nie wszystkim "weganom". Ale to już inna sprawa. Zaś co do wiary w cuda - miałam na myśli to, co napisałaś wcześniej: że przed potopem ludzie żywili się wyłącznie roślinami, a po potopie nagle ich przewody pokarmowe ewoluowały i zaczęli jeść mięso. ;))))) Nie zdarzają się takie cuda. Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
  22. Z tego wynika, że tak. Przecież obecnie wiele osób nie jada mięsa i żyje. Niektórzy oprócz mięsa nawet jajek nie jedzą. Czyli jest to możliwe. MaksMaro, nie gniewaj się, ale nie wierzę w żadne czary, cuda, czarodziejów dużych, małych ni wielkich. Im większe cuda i czary, tym mnie w nie wierzę. :) Ludzie zawsze byli drapieżnikami, od zarania swych dziejów, i zawsze mieliśmy układ pokarmowy dostosowany do trawienie mięsa. Tyle że jesteśmy przy tym istotami wszystkożernymi, tak jak np. świnie czy małpy. :) Dlatego jedni z nas potrzebują więcej białka mięsnego, a mniej roślin w diecie, zaś inni odwrotnie. Prawdopodobnie zdarzają się też jednostki, które mogą całkowicie żywić się pokarmem roślinnym - nie wiem, tak niektórzy twierdzą. Wiem natomiast, że większość ludzi potrzebuje pożywienia mięsnego, bo bez niego choruje i skraca sobie życie. Brak mięsa w diecie powoduje m. in. anemię, awitaminozę, szkorbut, ogólne osłabienie organizmu i wiele innych chorób (teraz nie pamiętam, ale mogę odszukać informacje na ten temat). Faktem jest, że większość ludzi spożywa za dużo mięsa, a za mało roślin. Może dlatego, że w czasach wojennych brakowało drastycznie właśnie mięsa, zresztą w ogóle we wszelkich czasach głodu brakuje głównie mięsa, warzywa i nasiona są łatwiej dostępne - łatwiej je hodować. Może dlatego ludziom wydaje się, że mięso jest lepszym, cenniejszym pokarmem. Tak nie jest, warzywa i nasiona są niezbędne dla zdrowia. Ale mięso też. Przynajmniej dla ogółu naszego gatunku.
  23. Myślę, że zachowujemy klasę, MaksMaro. Czy któraś z nas powiedziała coś niewłaściwego do drugiej? Dyskusje (także naukowe) nie są przejawem braku klasy. Raczej może przeciwnie?...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...