Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Oklepane (wg mnie) metafory: Domyślam się, że ostatnia strofa celowo różni się budową od poprzednich, żeby podkreślić różnicę między wspomnieniami i dawnymi marzeniami a teraźniejszością. Jednak wydaje mi się, że byłoby dużo lepiej, gdyby przynajmniej skrócić ostatni wers, który jest zdecydowanie za długi, łamie melodykę wiersza i zawiera niepotrzebny zaimek. Czy nie mogłoby być np. tak?: Tak wolno, spokojnie płynie mi czas. Sławą się żadną nie chwalę, za groszem nie gonię już wcale, tylko czeszę wspomnień gęsty las. I muszę zaznaczyć, że to nie jest tak, iż wiersz mi się zupełnie nie podoba. Nie uważam, żeby był całkowicie zły. Ale niektóre fragmenty mi się nie podobają, bo są oklepane i/lub naiwne, więc psują mi nastrój wiersza "wspomnieniowego", który to typ wierszy na ogół bardzo lubię. Może też dlatego w stosunku do takich wierszy jestem dość wymagająca? Pozdrawiam serdecznie.
  2. O, to widzę, że nie tylko ja jestem "lizusem"? ;-)
  3. Nie widzę, za co miałabym przepraszać Autorkę. I jeszcze jedno, o czym zapomniałam wcześniej: niejednokrotnie interpretowałam wiersze Jacka Sojana, Lobo, Sokratexa, Dotyki, Stefana Rewińskiego i wielu innych, dobrze piszących osób, które przyznawały mi trafność interpretacji. Czy uważasz, że ich teksty są "słabe technicznie", skoro ja je rozumiem? I jeszcze coś: kiedy ktoś neguje cudze umiejętności, wykształcenie, wiedzę, zdolności, inteligencję, system wartości i co tam jeszcze - jak Ty raczysz negować to wszystko we mnie - to są dwie możliwości: albo taki ktoś ma kompletnie przewrócone w głowie (aż do megalomanii), albo przeciwnie - ma bardzo niską samoocenę, którą chce ukryć przed światem i samym sobą, udowadniając sobie rozpaczliwie, że ktoś inny (lub wielu ktosiów) jest jeszcze mniej wart niż on. W Twoim przypadku stawiam na to drugie, bo wskazuje na to Twoja agresja. Megalomani nie reagują z taką zaciętością na polemikę ani na krytykę, ani na cudzą twórczość, która im się nie podoba. Twoja agresja sprawia wrażenie notorycznego przyjmowania pozycji obronnej, permanentnego oczekiwania ataku, poniżenia, wyszydzenia, "zdemaskowania" Twojej niskiej wartości (jak sam siebie oceniasz) - dlatego wolisz sam tak się zachowywać wcześniej, udając mądrzejszego od wyśmiewanych i poniżanych przez siebie ludzi, zanim ktoś Cię zaatakuje i "zniszczy" w taki sposób. Bo Tobie się zdaje, że kto poniża innych i neguje ich wartości, ten jest od nich lepszy i mądrzejszy, a przynajmniej sprawia takie wrażenie. Zasadniczy błąd, rodem z piaskownicy.
  4. Zmierzch. Szary wietrzyk. Niepokój poglądów... Ani dzień, ani noc nie prawdziwa. Żadnych konkretnych kształtów. Powrót z sądu... Nierealność, nie senność. Wizja krzywa. Coś dobiegło końca, a nic się nie zmienia. Zmrok. A przecież jesteśmy jak przedtem. Wracamy do domu w półświetle półcienia, półwidząc, półmyśląc półszeptem. Stało się, co przecież niemożliwe i nie ma metody uwierzyć do końca. Już niby-noc i niby-cienie siwe, trwa niby-dzień i niby-blask gasnący. Żegnaj. Po latach, spędzonych półrazem? Dziecko – nie nasze: półmoje, półtwoje. Nie ma już wspólnych okien, stołów, gazet. Żegnaj, odchodzę... do innego pokoju.
  5. Te fragmenty też nie są po polsku, kochaniutki. Pozdrawiam.
  6. Zabawny wierszyk dla dzieci. Wzorowany wyraźnie na wierszach Brzechwy. "już nachalne mniej są mole" zmieniełabym na: "mniej nachalne są już mole". Szkoda, że nie zachowałeś rymów wewnętrznych do końca wiersza. Warto byłoby nad tym popracować. Wiele przecinków jest błędnie użytych, niepotrzebnych.
  7. Damski bokser??? To teraz jesteś damą? Bo wcześniej byłeś(-aś?/-oś?) facetem, przynajmniej pisałeś o sobie w rodzaju męskim. I teraz w tej rozmowie też jesteś mustangiem - kobiety raczej tak o sobie nie myślą. Wiersz nie zawiera ani jednego zdania napisanego prawidłowo w języku polskim. Nie zawiera też żadnej oryginalnej metafory, niekonwencjonalnego przesłania, nic, co by zachwycało, wzruszało, przemawiało do uczuć, tworzyło jakiś nastrój.
  8. No, ale już nieco lepszy niż poprzednie. Widać, że dziewczyna się stara i pracuje nad warsztatem. Myślę, że jeszcze trochę i coś fajnego napisze.
  9. Skro w innych miejscach wiersza stawiasz przecinki, to i tu powinien być między zdaniami składowymi (przed: "gdzie"). Mówi się: boso (bez: na). Poza tym w moim odbiorze źle brzmi zestawienie: "kłującej łące pachnącej". Ale to sprawa indywidualnego gustu. Wierszyk jest dziecinny, jakby pisany dla najmłodszych; a może tak właśnie jest? Ale poza tym nie najlepszy warsztatowo. Na ogół lubię wiersze - wspomnienia z dzieciństwa, a ten jakoś mnie nie poruszył. Banalne przenośnie, naiwności w przekazie; podoba mi się właściwie tylko ten fragmencik: Nie wiem, dlaczego, ale to robi na mnie wrażenie. Może dlatego, że mam dokładnie takie samo wspomnienie? Pozdrawiam.
  10. Bardzo dobry wiersz! Nie jestem metalurgiem, więc może nie rozumiem go tak, jak ludzie w tym fachu, ale myślę, że wiersz jest adresowany do wszystkich grup zawodowych. ;-) Wiersz jest głęboki i wieloznaczny. Bardzo mi się podoba zestawienie pieców martenowskich z ludźmi oraz z Bogiem, zestawienie procesów tworzenia - ludzkiego i boskiego - które są wiecznym przemienianiem, "przetapianiem" - ewolucją.
  11. Tak, role się odwracają - mężczyźni są często wylęknieni, z zahamowaniami, szukają kobiet, które ich będą zdobywać, będą na nich polować, rzucać się, uczyć ich seksu, a oni zajmą się kuchnią. ;-)
  12. Ty pierwszy. Oki? I vice versa. Przynajmniej w tym się zgadzamy. Nie lubię źle wychowanych kawalerów, którym się zdaje, że są krytykami poezji. Dobrze, że sam siebie "coraz bardziej lubisz", kiedy się wygłupiasz tymi najazdami na ludzi - pewnie narcyzm jest u Ciebie jakąś przeciwwagą dla kompleksów.
  13. W takim razie może do wspaniałej interpretacji Jacka spróbuję dodać coś od siebie? Nie tylko o dwóch pierwszych wersach, ale już o całej pierwszej strofie, bo wszystkie jej wersy są powiązane, jak w każdym dobrym wierszu. "niemą rzekę nabierał w papierowy dzban kiedy odpadło ucho sam wszedł w nurt szepcząc puszczam łódeczki" Niema rzeka to pewnie czas, nurt wydarzeń, bieg życia. Paierowy dzban - rozumiem to jako zapiski, wspomnienia na papierze, pamiętniki, może szkice wierszy? A może po prostu wewnętrzny bagaż przeżyć, który jest tworzywem poezji, materiałem do przelewania na papier? Kiedy "dzban" się przepełnił i "ucho odpadło", trzeba było temu nadmiarowi dać ujście; poeci wtedy piszą wiersze - to właśnie te łódeczki, wypuszczane z powrotem w nurt czasu. Teraz chwilowo skończył się zapas łódeczek, więc trzeba poczekać, aż znowu wzbierze "biała flotylla" i przerwie tamy, żeby wrócić do nurtu czasu i oddać mu to, co z niego zaczerpnęła - w zmienionej, poetyckiej formie.
  14. No, jestem! Próbuję wkleić tę interpretację od wczoraj wieczorem, ale wysiadł mi Internet (chyba przez to dymienie kompa, o którym Ci napisałam na "privie"). Już chciałam lecieć do kafejki netowej, ale wreszcie se naprawiłam połączenie w panelu sterowania, bo mnie cóś tknęło (nie żebym taka mądra była, ale widać mam babską intuicję). ;-) A więc: Według mnie jest to wiersz o marzeniu. Peelka mówi do idealnego, wymarzonego mężczyzny, którego nie zna w rzeczywistości – stąd tytuł: „Niewidzialny”. Zresztą ten tytuł ma jeszcze inne znaczenie: mężczyzna, o którym marzy peelka, powinien być przeciwieństwem kamieniarza z baśni, będącej mottem (lub początkiem) utworu. Ów kamieniarz chce być „twardzielem”, tzw. „prawdziwym mężczyzną”, mucho, nieustępliwym, władczym, zaborczym, bojowym, agresywnym, egoistycznym – takim, z którym trzeba się liczyć, ale który nie liczy się z nikim i nikt go nie obchodzi (takie są kamienie, dopóki ktoś ich nie roztrzaska). Zawsze jednak kiedyś może się trafić większy twardziel i potłuc tego pierwszego – jak w tej baśni. Natomiast nikt nie roztrzaska kogoś „niewidzialnego”, kto nikomu nie wchodzi w drogę (czy też nie stoi na drodze, jak głaz). Bo po co? Żaden mucho nie pokusi się o walkę z kimś takim, bo to by go skompromitowało – walczyć z „mięczakiem”, „słabeuszem”, który woli ustępować pola? Peelka marzy, żeby ten idealny mężczyzna był delikatny i czuły, i „niewidzialny”: 1. jak motylek łaskoczący pod kolanem (gdzie go nie widać, a tylko czuje się subtelne „mizianie” {wyraz pochodzi z filmu Machulskiego pt. „Kilerów dwóch”}); co prawda, myli mnie to: „obojętnie” i „a to miejsce, w które tak trudno się podrapać” – czyli idealny mężczyzna przeszkadza? – ano, nie ma bliskiego człowieka, który by nie przeszkadzał, więc skoro już musi, to niech robi to ledwie wyczuwalnie, jak ten motylek, i bez złośliwości, bez agresji, mimochodem tylko – tyle, ile musi, aby żyć i być dostrzeganym; 2. jak krasnoludek, pieszczący subtelnie i czule, i potrzebujący również czułości oraz bezpieczeństwa (opieki) – tego „brzuszka maślaka”, w który może się wtulić i spokojnie zasnąć; 3. jak ślepa plamka (w głowie? – bo chyba to wyrażenie z następnego wersu tyczy się zarówno plamki, jak i drugiej połówki); myślę, że chodzi tu o szyszynkę, która jest czasem potocznie nazywana plamką z powodu wielkości (ma rozmiar ziarnka pieprzu); znaczenie i rola szyszynki jest nie do końca wyjaśniona, podobnie jak znaczenie i rola kochanego mężczyzny ;-))); dawniej mąż był głową rodziny, zarabiał na nią, więc wszystko w rodzinie zależało od niego – teraz kobiety są samowystarczalne materialnie i nie muszą nikogo się bać ani słuchać, a mężczyźni nie służą do utrzymywania rodzin i do podejmowania wszelkich decyzji; 4. jak druga połówka (peelki? jej mózgu? jej osobowości?) – myślę, że – tak, jak w potocznie stosowanej metaforyce – chodzi o towarzysza życia, który będzie dzielił z peelką wszystkie trudy dnia codziennego, wszystkie radości i smutki, wszelkie uczucia, itd., itp. – będzie jej dopełnieniem, oparciem, ostoją, równoważeniem, uzupełnieniem jej niedoborów i braków (np.: wad, kompleksów, lęków, słabości itd.). No i pointa: czy mężczyzna może być kobietą? (oczywiście wyłączając p. Zdanowicza, dla którego to pestka). Według mnie chodzi o to, żeby – w przeciwieństwie do tradycyjnego mucho – idealny mężczyzna umiał być łagodny jak kobieta, tak samo delikatny, tak samo czuły, wyrozumiały, oddany, tolerancyjny, empatyczny, umiejący wybaczać i przepraszać, przyznający się do swoich słabości, niedoskonałości, błędów, potrzebujący oparcia, pomocy, ostoi, dopełnienia – żeby umiał kochać w takim samym stopniu jak kobieta. No, jak, Dormo? Czy wygrałam może jakieś piwo? Bo jeśli nie, to ja stawiam! Najwyższy czas, żebyśmy wreszcie się razem napiły piwka i pogadały sobie w realu. Co nie? ;-)
  15. En'ca Minne, nie trzeba brać sobie do serca ujadań szkodników! Nie przejmuj się, piszesz naprawdę fajnie i pisz dalej bez żenady i skrępowania! A co do "konkretów" pseudo-polonisty Krzywaka: Szkoda, że pierwszy, bo wypadałoby się lepiej przygotować, kiedy się chce niszczyć ludzi. Z Twojej aroganckiej i żałosnej krytyki nic konkretnego nie wynika, jesteś w niej przykry i dekonstruktywny jak insekt. O, tyle.
  16. Nie sądzę. Nie zawsze. Czasami, kiedy człowiek rozmyśla o wielu tematach, które proszą się o zatrzymanie na papierze, wpada mu do głowy olśniewający pomysł na wiersz dotyczący jednego z tych tematów (a czasem nawet całkiem innego, nie wiedzieć czemu). ;-)
  17. O, właśnie! O to chodzi! Dlaczego w szkołach poznajemy głównie mitologię grecką i rzymską? Tak jakby nie było naszej, jakbyśmy uważali się za coś gorszego. Zawsze gapimy się w Zachód jak sroka w kość. Idiotyczny snobizm! I z tymi chrześcijanami też masz rację, oczywiście: 3/4 "naszego" chrześcijaństwa to powykrzywiane, najdawniejsze wierzenia i rytuały starosłowiańskie. Ale wielu "prawdziwych katolików" nie chce o tym słyszeć, bo przecież pogaństwa nie wymyślił Pan Bóg! Pan Bóg wymyślił Biblię! ;-D W. Kopaliński oddziela to, co słowiańskie, od tego, co nie nasze - w jego słowniku wszystko jest ściśle posegregowane. Narawdę lubię przeglądać ten jego słownik. Ale jest jeszcze trochę innej, też dobrej literatury na temat naszej starożytności. Niewiele co prawda, aż wstyd, ale kilka książek jest. Pozdrawiam!
  18. Flambir, Ty uważaj z tymi dzikuskami, bo one może i mają rozbuchaną fantazję, i znają całą Kamasutrę, i to przez jakiś czas na pewno jest fascynujące, ale brak jakichkolwiek oporów i zahamowań w delikatnej materii erotyki świadczy o raczej płytkiej zdolności przeżywania i niewielkiej wrażliwości delikwenta(tki). No, posłuszeństwo i uległość również. (Ale arystokratki raczej nie były posłuszne...). Choć wyjątki oczywiście zdarzają się we wszystkim, a zwłaszcza w ludziach. Rozumiem, że szukasz takiego namiętnego, szalonego, wrażliwego wyjątku? Zabawny wierszyk, z rodzaju: cierpienia młodego peela. I dobre marketingowo ogłoszenie matrymonialne. ;-)))
  19. Wiersz chyba przejrzysty, jeśli go dobrze rozumiem: poeta składa się głównie ze słów (psychologicznie, rzecz jasna); jest człowiekiem światłym i myślącym; myśli nie tylko słowami, ale i skojarzeniami, pokrewieństwami rzeczy, których to pokrewieństw inni często nie dostrzegają; umie "odpowiednie dać rzeczy słowo" i zapisać wszelką, ledwie dostrzegalną ulotność chwili; cyzeluje swoje zapisane myśli, kreśli, poprawia; zapisuje to, co tylko powiedziane - uleciałoby natychmiast razem z chwilą. Powtarza to, co już zostało napisane wiele razy przez innych poetów w inny sposób, dla innych ludzi, w innych epokach i kulturach. "- należy słowa na twarze zamieniać" - no, tu dla mnie zagwozdka. Słowa - to wiersze, to nazwy, myśli, pamięć, logika, nauka, filozofia. Zamieniać je na twarze... Pisać o ludziach? Czytać o ludziach? "Podstawiać" konkretnych ludzi pod peele? Jeśli o to chodzi, to zgadzam się z pointą w całkowitości. :-) PS. Osobiście lubię wszelkie "-enia", bo dają melodyjność; ja bym je zostawiła regułom nowoczesnym wbrew. Ale pewnie nie mam racji. :-)
  20. Ładny wiersz. Może nie jest zaraz arcydziełem, ale dobrze wyraża moje własne, dawne uczucia. Rozczulił mnie - to jakby tamte moje myśli, słowo w słowo! Tylko nie rozumiem tytułu: "Nigdy nie jest za wcześnie" - na co? Na poleżenie? Czy na przebudzenie? Jeśli na to drugie, to nie pasuje do wiersza, tylko mu zaprzecza. Według mnie przerzutnie są tu niepotrzebne, nie widzę, co wnoszą do znaczenia wiersza. No i te literówki - wygląda to na niedbalstwo i niechlujstwo: nic mnie tak nie urzeka jak sen rozszczelniaj[color=#FF0000]a[/color]cy si[color=#FF0000]e[/color] przez powieki słońce prześlizguje si[color=#FF0000]e[/color] po drobnych paluszkach by nie spłoszy[color=#FF0000]c[/color] lepszego jutra trudno coś szepn[color=#FF0000]a[/color]ć nawet kiedy milczę przez półprzymkni[color=#FF0000]e[/color]te powieki Popraw literówki, bo bardzo psują odbiór. Pozdrawiam.
  21. Podoba mi się. Ja też tak sobie czasami myślę, siedzę i dumam, i planuję, że napiszę coś tak głębokiego, poważnego, o przeszłości zaklętej w pamięć (u Ciebie ona jest kamieniem), o różnych sprawach podniosłych, uniwersalnych, wiecznych... A tu codzienność, taka sama jak zawsze, jak teraz i jak przedtem, jak tysiące lat temu - słońce, kwiaty i te rzeczy... Zawsze było tak samo. Wszystko już było. Zmienia się tylko sceneria (bo może nie zawsze były akurat słoneczniki). :-) Bardzo zadumany, nastrojowy wiersz.
  22. Na pewno nie nasze. Nie mam słownika etymologicznego, ale tu nawet słychać, że to niezbyt dawne zapożyczenie - po naszemu przekształcilibyśmy na jakie "dziemiony" albo "ziemiony" (lub po prostu: diabły ;-D). Ale Kopaliński ma w swoim słowniku nie tylko mity słowiańskie, więc demony są tam jak najbardziej na miejscu.
  23. Dokładnie. I ja też dziękuję - za wiersz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...