Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Wiersz podoba mi się. Mimo, że nie wszystko z niego rozumiem. Ale rozumiem, że Jangcy ma nieść peelowi jakieś oczyszczenie duszy (z wina, ciała, chleba), ma go nieść do jakiegoś nieba, ale nie niesie, bo "Chiny za chiny nie będą niebem" (niestety wiadomo, że to jedno z największych piekieł na naszym świecie). "Techniczny potok" niszczy przyrodę - "zielony chlorofil wycieka przez palce". Rozwój cywilizacji też za chiny nie będzie niebem. Ale gdyby ten bieg zawrócić, wszystko by utonęło - powrót do czasów pierwotnych nie jest możliwy. Tak próbuję sobie interpretować ten wiersz; nie wiem, czy dobrze idę, bo nie wszystko kumam. Do kogo mówi peel? Do swojego drugiego ja? Do kogoś bliskiego? Co ożyje, a co rozpłynie się nad Jangcy brzegiem? Co oznacza Katarakta? Czy nie powinno być: "gdy nawrócę przy tym stanie wody"? Ewentualnie: "jeśli nawrócę..."? Bo pytanie: "jak nawrócę?" oznacza: "w jaki sposób mogę nawrócić?". Byłabym wdzięczna za odpowiedzi, podpowiedzi i wskazywajki. Ciekawie piszesz. Jeszcze tu nawrócę. :-)
  2. Wybacz za zmiany w wersyfikacji. W moim odczuciu tak byłoby lepiej: dobitniej, przejrzyściej, czytelniej, wyraziściej. Podoba mi się. Niekonwencjonalny, oryginalny erotyk w Twoim stylu.
  3. Coraz lepiej! Ale skoro zaczęłaś rymami, i to bardzo melodyjnymi, to należało już utrzymać wiersz w takiej konwencji: cały zrymować i napisać sylabicznie, jak piosenkę. Mnie się podoba i "patrzenie głową", i "pachnienie w nosie" - obie przenośnie są żartobliwe i oddają "majowy zawrót głowy". Jeżeli w całym wierszu apostrofy skierowane są do jakiegoś "pana", to dlaczego w ostatniej strofie jedna jedyna apostrofa zwraca się zaimkiem: "w tobie"? I o co chodzi z tym "majowym fioletem"? Bo na ogół majowa jest zieleń (ale to oklepana metafora), natomiast do tego "majowego fioletu" warto byłoby dodać coś, co wyjaśni tę fioletowość w peelce i jej rozmówcy. Teraz jest to niejasne, przynajmniej dla mnie. Ale nastrojowość jest. :-) PS. Ja swoje wiersze czasem zmieniam. A najczęściej po kilku latach. :-)
  4. Ładny wiersz. Zgadzam się z uwagami Bony. Co to za odwzajemniony kęs chleba? Bo rozumiem, że peele są dla siebie prawie nieznajomymi?
  5. Acha. Dzięki za odpowiedź. I za sympatyczne podziękowanie. :-))) Ja też pozdrawiam serdecznie.
  6. Dziękuję raz jeszcze! Hi! A link u mnie się nie otwiera. :-(((
  7. Bardzo ładny, nastrojowy wiersz. Dobrze obrazuje niepokój, strach (rozpacz?) zarówno wichru, jak i peelki. Opiera się na najstarszych, naturalnych skojarzeniach, ale nie jest banalny. Natomiast według mnie to nie jest sonet. Za mało ma sylab w wersach i brak cezury w określonym miejscu. Ale to mu niczego nie ujmuje.
  8. Sylwestrze, przeczytałam jeszcze raz i wiesz? - Twój wiersz coraz bardziej mi się podoba. Jest naprawdę napisany z dużą wprawą, lekko i składnie. I ten morał jest bardziej wieloznaczny, niż mi się początkowo wydawało. Bo można go odnieść również do politycznych rozgrywek i "czystek", a także do działalności człowieka w przyrodzie - niszczenia wszystkiego, co nam przeszkadza, bez brania pod uwagę skutków takich posunięć. Być może jeszcze kilka odniesień by się znalazło. Naprawdę niezła bajka. Ale mam pytanie: dlaczego akurat trzy psy i dwa koty? Ja również dziękuję za miłe słowa i kłaniam się.
  9. O tak, uważam, że teraz wiersz jest jeszcze lepszy! Zdecydoiwanie! A nieliczne entery teraz uwydatniają sens poszczególnych części wiersza, zamiast go rozrzedzać. Co do OIOM-u - wierzę i współczuję; całe szczęście, że wyszedłeś z tego bez trwałego uszczerbku na zdrowiu (mam nadzieję). Mój ojciec po rzuceniu palenia wylądował na kardiologii z atakiem serca - to również była reakcja uzależnieniowa. Ja "tylko" miałam duszności, zawroty głowy i ciężkie stany depresyjne, ale dałam sobie radę bez szpitala. O wiele gorsze i trwalsze skutki przynosi rzucanie nawyku miłości. A nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. Niektórzy umierają przedwcześnie, nie rozumiejąc, dlaczego. Pozdrawiam. :-)
  10. No, ja rzucałam palenie ze sto razy - i za każdym razem mi się udawało! ;-))) A tak poważnie, nareszcie rzuciłam naprawdę. Nie palę od dwóch lat, dwóch miesięcy i 17 dni. Okazuje się, że "można żyć bez powietrza"! ;-) PS. Dlaczego nie chcesz zlikwidować tych enterów, które niepotrzebnie wydłużają wiersz i rozrzedzają go? Naprawdę lepiej byłoby bez nich.
  11. Messalinie, bardzo ładny wiersz. I to specjalnie dla nas - orgowiczów! Dziękuję, osobiście jestem zachwycona!
  12. Pierwsze słyszę! A u Szymborskiej też rym rządzi treścią i utrudnia odbiór? A u innych znanych poetów, którzy rymowali swe wiersze od setek lat? A tu - na tym Forum - nie widzisz dobrze napisanych, rymowanych wierszy? A ten jest zły? Bo według mnie - nie. W każdym razie na pewno nie z powodu rymów, bo akurat one są według mnie sprawne i wprawne. Natomiast co do treści - jest to żartobliwy wierszyk z przewrotnym morałem, przestrzegającym czytelników, żeby nie dali się ponosić zazdrości i nie niszczyli tych, którzy tę zazdrość wzbudzają, bo oni mogą okzać się jakoś tam przydatni w życiu. Jest to morał z przymrużeniem oka, wiersz nie ma w sobie nic głębokiego, nie jest też jakoś nadzwyczajnie zabawny. Nie mniej dotyka powszechnego w naszym kraju zjawiska: wzajemnego niszczenia się, podkopywania, zazdrości, zawiści - zamiast współpracy. Wydaje mi się, że na ten temat można by napisać coś poważniejszego, bo to zjawisko jest poważną bolączką naszego narodu. Podsumowując: według mnie formalnie wiersz napisany jest nie najgorzej, ale nie poruszył mnie, a szkoda, bo treść jest ważna, czego ta bajka nie pokazuje. Moja ocena: pół na pół. Pozdrawiam.
  13. Według mnie to jest wiersz o rzucaniu miłości, a nie palenia. O "wypłukaniu serca" z tego uczucia, o "ostygnięciu" i "umyciu się" z niej. O "spaleniu" jej i wydziobaniu przez ptaki wszystkich jej nasion - o wyjałowieniu się z miłości, mimo, że narastała w peelach od "wieków" (czyli od zarania ich życia, jak rozumiem). Peele rzucają miłość jak palenie, jak niepotrzebny, może nawet szkodliwy nałóg. Wiersz jest dobrze napisany. Ale entery rzeczywiście niepotrzebne, nie widzę ich sensu.
  14. Wiersz mną wstrząsnął. Bardzo ładnie, lirycznie opowiedziana historia pewnej rodziny. Podoba mi się to, w jaki sposób wyrażone jest pragnienie peela, by mieć taką niezachwianą ufność w szczęście i stałość rodziny, jak wiara dziecka w świętego Mikołaja oraz - w rodzinę właśnie. Dorośli ludzie więcej mają lęków, obaw, niepokojów o rodzinę, niż spokojnej, mocnej wiary w wieczne szczęście. Bardzo dobrze to wyraziłeś, w poruszający mnie sposób.
  15. No widzę, że tylko ja tu miałam jakieś seksualne skojarzenie.. Jak zwykle :))) A jeśli ktoś inny je także miał, to się nie przyznał. ;-)))
  16. Wiem od dawna, że jesteś polonistą, nie jest to nowina dla mnie. Dlatego właśnie napisałam Ci, że też nią jestem - nie po to, żeby się przechwalać, tylko dlatego, że Ty zanegowałeś moje wykształcenie, wiedzę, umiejętności pisania. Nigdy się nie chwaliłam i nigdy mi się nie wydawało, że jestem "świetną polonistką i świetnym krytykiem". Doskonale wiem, że nie zawsze udaje mi się docenić wiersz czy zrozumieć go. Doskonale wiem, że nikt nie jest doskonały. Nad nikogo się nie wywyższam - w przeciwieństwie do Ciebie. Znowu oskarżasz mnie o swoje skłonności i postawy. To Ty wielokrotnie wyrażałeś pogardę dla cudzych wierszy, cudzych zdolności, cudzej wiedzy, umiejętności, stylu pisania itd. To Ty notorycznie wyszydzasz ludzi, nie ja. Nie napisałam nigdzie, że Ty wyłącznie deprecjonujesz ludzi. Nie, nie wyłącznie. To Ty twierdzisz, że ja wyłącznie chwalę. Znów oskarżasz mnie o Twoją własną postawę, jaką wykazujesz wobec mnie. Wiem, że wielu piszących "pójdzie w świat" i nie raz zetknie się z krytykanctwem i agresją, bo w naszym kraju to jest modne, niestety. Ale czy to znaczy, że ja mam tak właśnie traktować ludzi? Ulegać tej modzie? Ani myślę! Nie odpowiada mi ten styl rozmów. Zawsze będę propagatorką kultury i ogłady, i zawsze będę dyskutować grzecznie i życzliwie, dopóki nie zostanę zaatakowana przez rozmówcę (lub ktoś inny w mojej obecności). Nie odpowiedziałeś mi na kilka pytań w dyskusji pod wierszem En'cy, np. czy wiersze wymienionych przeze mnie osób uważasz za słabe technicznie, skoro je zrozumiałam. I na kilka innych pytań. Ale już mniejsza z tym. Naprawdę nie chodzi mi o to, żeby się z Tobą kłócić. Nie staram się być mentorem i "panią w klasie". Wiem, że nie jestem nieomylna - to już pisałam powyżej. Bardzo często zaznaczam, że moja opinia jest tylko moją opinią, że to moje zdanie, że "według mnie" i że "sądzę, iż" itd., itp. Wiem, że moje sądy są subiektywne. Natomiast Ty - właśnie znowu Ty - często zachowujesz się tak, jakbyś miał bezwzględną rację, jakby Twoje gusta miały wartość obiektywną i były obowiązkowe dla wszystkich. Często piszesz np. "dobry wiersz - chwalę, a zły - ganię", zapominając, że "dobry" i "zły" to pojęcia wybitnie subiektywne, zaś inni ludzie mogą te same wiersze oceniać wprost przeciwnie niż Ty i mają do tego prawo, i wcale to nie oznacza, że się mniej znają na poezji niż Ty albo że są głupsi, albo że mają wypaczony gust. Nie. Po prostu ludzie są różni. I całe szczęście, bo inaczej byłoby nudno i pisanie nie miałoby żadnego sensu - wszyscy pisaliby to samo i tak samo. Po co? Z pewnością nikomu nie usiłuję niczego narzucać. I wielokrotnie to powtarzałam w swoich krytykach. Zresztą uczniom też niczego nie narzucam. Z nimi też grzecznie dyskutuję i wymieniamy poglądy, i wymagam od nich, żeby mieli własne sądy oraz ich uzasadnienia. Czytałam to wszystko, co wymieniasz i nie tylko to. Wyraz "metafora" jest jasny dla wszystkich (lub prawie wszystkich), zaś fachowe słownictwo z zakresu poetyki i teorii literatury dla wielu osób byłoby niezrozumiałe z tego prostego powodu, że nie każdy jest akurat filologiem. Staram się wyrażać jak najprościej. Zresztą olbrzymia większość poetyckich "tropów" to właśnie metafory (które dzielą się na rozmaite gatunki i rodzaje), jak na pewno wiesz. Toteż nazywanie rozmaitych chwytów literackich metaforami bynajmniej nie jest błędem.
  17. Przestrzegasz przed moją ekspansją??? Kogo i przed jaką ekspansją? Nie rozumiem tego stwierdzenia. Owszem, zmieniam ludzi - jak [u]każdy[/u], kto prowadzi jakikolwiek dialog z innymi. Ty też zmieniasz swoich rozmówców i czytelników, też wpływasz na nich (na nas). Rzecz w tym, żeby wpływać na ludzi w konstruktywny, pożyteczny sposób, a nie - dołować ich, wymyślać, wyszydzać, poniżać, deprecjonować wszystko, co czują, myślą, mówią, tworzą. Tylko tego nie toleruję u Ciebie i tylko to mnie wkurza - nie zaś to, że masz inny gust czy inny styl pisania niż ja. Krytyka jest potrzebna, ale nie dołująca i wgniatająca ludzi w błoto, tylko życzliwa i zachęcająca do pracy nad sobą. I ja staram się taką krytykę wprowadzać (bo to nieprawda, że tylko i wyłącznie chwalę). Zmieniam ludzi, oczywiście, i staram się to robić jak najlepiej. Nie twierdzę, że wszystkie rozumy zjadłam, ale na pewno w tej materii nie jestem głupsza od Ciebie. Jestem wieloletnią nauczycielką (z zamiłowania i z wyboru!), moje koniki to psychologia, psychiatria, pedagogika. Wiele się naczytałam o tym, w jaki sposób wpływać na człowieka konstruktywnie, a jaka krytyka ludzi niszczy i zniechęca do działania. Toteż wiem, co mówię, i nie jest to tylko moje widzimisię. Dlaczego myślisz, że oczekuję "padania na twarz przed moim dobrem"? Skąd ten wniosek? Nie odpowiedziałeś mi na mnóstwo pytań w tej dyskusji; mam nadzieję, że przynajmniej na te odpowiesz. Myślę, że Bona pozwoli i że nam wybaczy; w końcu ta dyskusja dotyczy ważnych spraw dla wszystkich osób piszących tutaj (i nie tylko tutaj).
  18. Ja też. Nie zawsze mi to wychodzi, ale przecież nie to jest najważniejsze. Zresztą nie znam ani jednego poety, któremu wszystkie wiersze świetnie by się udawały. (No, oprócz Michała Krzywaka...). ;-))) (Oj, ostatnio jestem cięta na Krzywaka, bo mnie strasznie wyprowadził z równowagi; muszę uważać na słowa). :-))) Czyli konsekwencja - jak rozumiem - tyczy się zachowywania stylu w jednym wierszu, tak? Z tym się zgadzam, jasne, tak musi być. Zresztą nie tylko w wierszach, po prostu we wszystkim. Ale to nie oznacza, że wiersz - jeśli rymowany - to musi być regularny, a jeśli nieregularny - to koniecznie biały. I nie znaczy to też, że jeśli coś w wierszu zrymujesz, to musisz już cały wiersz napisać rymami. Uważam, że niekoniecznie. Ale wszystko w wierszu musi być przemyślane i wprowadzone po coś, w jakimś celu. Nieprawdaż?
  19. Każdy je musi sam wypracować - to na pewno, i to w zgodzie z własną wrażliwością, ze swoją indywidualną konstrukcją emocjonalną. A co do konsekwencji - czy to znaczy, że człowiek nie może zmieniać stylów, eksperymentować, tworzyć w kilku stylach?
  20. Moje pochwały nie są lizusowskie, bo nie liczę na żadne korzyści w zamian. I nie są szkodliwe, bo wielu ludziom pomogły zauważyć i rozwinąć to, co w nich dobre i do czego mają smykałkę. Jeśli ktoś twierdzi, że w jakimś czynie są takie czy inne intencje, to znaczy, że sam je ma. Nie wyzywam Twego imienia za plecami - napisałam Ci czarno na białym, że idę ostrzec ludzi przed Twoimi intencjami w pochwałach. :-)
  21. Igorze, ja już skończyłam polonistykę, i to dawno temu, jeśli mam być szczera. Wiele lat przepracowałam w szkole, a teraz zmieniłam zawód ze względu na to, co dzieje się ostatnio w resorcie oświaty - przestałam tam pasować (być może nidy nie pasowałam?). Dziękuę Ci za docenienie moich preferencji, miło mi.
  22. Tak. Twoja wersja bardzo mi się podoba. Polega głównie na zmianie wersyfikacji, reszta to właściwie drobiazgi. Przerobiłeś wiersz na jeszcze bardziej nieregularny. Widzisz, a ja ciągle spotykam się z zarzutami, że jeśli rymuję, to powinnam pisać wiersze regularne, a jeśli nieregularne, to tylko białe. Popatrz, jak różne są gusta. I jak różne zasady ludzie wyznają. :-)
  23. Mam wrażenie, że po prostu Autor lubi nocne spacery po pustym mieście do rana. I chyba niczego głębszego nie należy sie w wierszu doszukiwać. A jeśli miało być coś więcej - to w każdym razie tego nie widać. Ale opis miasta nocą jest niezły - dość baśniowy, tyle że w baśniach nocą raptem las zaczyna się zachowywać jak stado upiorów, a drzewa się personifikują - tu zaś w podobny sposób zaczynają "żyć" wieżowce, neony itd. Zresztą miasta nocą można się bać w taki sam sposób, jak lasu nocą. I może nawet lęk przed nocnym miastem jest mniej irracjonalny.
  24. Tytuł "Anatomia" współgra z pointą, w któej mowa o tym, że "każde ciało starzeje się w swoim czasie"; jest też mowa o zmarszczkach, znamionach, szczegółach - ciała, jak rozumiem. Ale i o diable, który tkwi w tym ciele, a raczej właśnie w jego szczegółach - czyli z tych zmarszczek można wyczytać, że wewnątrz kryje się diabeł? Telewizor zestarzał się chyba wcześniej niż ciało osoby, którą wspomina peel - telewizor już umarł, a ona nie, ona dopiero ma zmarszczki. Ale po telewizorze nie ma żałoby. A po tej osobie, do której peel nie ma czasu pisać - po niej peel płacze? Chyba tak - doczytuję się tego między wierszami. Cudze włosy leżą w wannie, więc peel nie ma czasu pisać listów - widocznie poróbuje zagłuszyć rozpacz (po rozstaniu?), zapraszając inną kobietę (lub inne kobiety). Nie chce myśleć o tamtej, pisać do niej, utrzymywać kontaktów, rozdrapywać ran. Tak zinterpretowałam wiersz. Nie jestem pewna, czy o to chodziło Autorowi. Ale ja w trakcie kilkakrotnego odczytywania wyobraziłam sobie taką właśnie sytuację.
  25. Krzysztofie, Twoje wiersze zawsze są okropnie smutne. Dlaczego? Chyba to życie na obczyźnie źle wpływa na Twoje samopoczucie. Jak na wielu Polaków. Kiedy zamierzasz wrócić? A gdzie w ogóle jesteś, jeśli wolno zapytać?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...