Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Bardzo Ci dziękuję za przemiłe słowa, ale myślę, że mnie przeceniasz. Albo nie doceniasz siebie. Jestem miło zaskoczona, że aż tak mnie chwalisz! :-))) Jeśli chodzi o "szablon" miłości i "receptę" na jej przetrwanie, to oczywiście zgadzam się z Tobą - każdy związek uczuciowy jest inny, bo też każdy człowiek jest inny. Niemniej psychologia wypracowała pewne metody "pomagania" uczuciom, pielęgnowania ich i wychodzenia z samotności. I warto czytać dobre książki psychologiczne na ten temat, bo życie jest coraz trudniejsze. Ja także ściskam serdecznie. Oxy.
  2. Jednak to są aż dwie strofy (2/5 wiersza!), bardzo podobne do ostatniego utworu Hani "Wigilia" Choinka pięknie świeci, włos anielski jak srebro Pod drzewkiem prezenty ku radości dzieci I jeszcze piękna gwiazda na czubku świeci Potrawy gotują się, jak ten czas szybko leci (fragment) i jak dla mnie ściągają całość (aż szkoda tej ładnej pierwszej strofy) w stronę wierszyków dla dzieci. Ale to właśnie tak miało być! Wigilia jest głównie dla dzieci (przynajmniej w moim odczuciu), bo dorośli już nie wierzą w Mikołaja i nie czekają na prezenty z takimi wypiekami na twarzach. Poza tym to, że wiersz jest familijny, czyli dla przedziału wiekowego 12-112 lat, moim zdaniem dodaje mu ciepła i uroku. No i jeszcze najważniejsze: w moim odczuciu wiersze dla dzieci to nie jest głupsza ani łatwiejsza dziedzina twórczości. Marku, spróbuj napisać coś dobrego dla dzieci, coś na poziomie Kulmowej, Ratajczaka, Wawiłow, Gellner, Tuwima... Ja próbuję od wielu lat i - nici! Spróbuj - Tobie może się uda. Ale nie mów mi, że to łatwiejsze niż twórczość dla dorosłych. Przeciwnie! A gdybym miała napisać wiersz o Wigilii dla dorosłych, musiałby być bardzo ponury. Nie chciałam Wam tego robić. :-/ Pozdrawiam serdecznie Was Oboje, Kochani! :-)
  3. Przepiękne! Strasznie mi się podoba! Aż mi brak słów na wyrażenie tego, co czuję! Ja też znam takich ludzi. Głupi są ci, którzy dostają szansę na ich miłość i nie potrafią ich pokochać. Ale tak jest przeważnie, niestety. Mogę się poczepiać błędów językowych? :-) 1. W dialogach słowo "pan" czy "pani" pisze się małą literą, inaczej niż w listach; u Ciebie są błędy. 2. W nawiasach nie robi się spacji przed i po tekście, np. : (nawiasem mówiąc). 3. Nie mówi się: "kłamać kogoś", ale: "kłamać komuś" (ew. "okłamywać kogoś") - masz tu błędy: Do psychiatry chodzę raz na miesiąc i on się pyta, czy u mnie wszystko w porządku. Ja go kłamię, że wszystko jest dobrze i mam pełno przyjaciół. (kłamię mu, że...) Kłamałem wtedy rodziców, że jestem gdzieś zaproszony,(kłamałem wtedy rodzicom) 4. Błąd gramatyczny: Żartowaliśmy z wykładowców, z egzaminów i każde z nas opowiedziało jak przebiegał jej egzamin magisterski. - jego. 5. Powtórzenie: Kiedy powiedziałem, że „znalazł sobie dziewczynę”, znów się strasznie przestraszyłem, że rozmowa zejdzie na tematy damsko – męskie i... 6. W dialogach wypowiedzi bohaterów są oddzielane od wypowiedzi narratora spacjami i myślnikami z każdej strony. Brakuje ich u Ciebie między wyrazami zaznaczonymi: - Jeszcze nie mam żadnych planów. Może zrobię coś u siebie. Dodałem, chcąc dodać sobie rezonu i pewności siebie. - To świetnie, odpowiedziałem. Zapraszam w takim razie na 20. - Znakomicie, powiedziała Ewa. Jesteśmy umówieni. Powinno być: - Jeszcze nie mam żadnych planów. Może zrobię coś u siebie. - Dodałem, chcąc dodać sobie rezonu i pewności siebie. - To świetnie - odpowiedziałem. - Zapraszam w takim razie na 20. - Znakomicie - powiedziała Ewa. - Jesteśmy umówieni. Jest tam nieco więcej błędów: interpunkcja, literówki itd. Ale nie będę zawracać Ci głowy wszystkim naraz, bo byłbyś zbombardowany, a nie o to chodzi. Najpierw popraw to, na co Ci zwróciłam uwagę i postaraj się nie powtarzać tego rodzaju błędów (o ile chcesz, oczywiście). Jeszcze raz muszę wyrazić mój podziw. Jestem wzruszona i poruszona. Bo wiem, jak bardzo prawdziwe jest Twoje opowiadanie. I że ten człowiek już nigdy nikogo nie pokocha. Umiesz patrzeć na ludzi, słuchać ich i pisać o nich.
  4. Daremond, dziękuję bardzo za komentarz i przyjazną opinię o utworze. Cieszę się, że Ci się podoba. Czy lwica rzeczywiście dąży do inności? Przecież mówi wyraźnie do rodziców, że "samo jej się tak robi" i że nie może być inna - po prostu ma taką naturę - inną niż nakazują obyczaje. Nie mieści się w szufladce, wyznaczonej dla jej statusu w tej społeczności, w której przyszło jej żyć. Dlatego cierpi, jest samotna i nierozumiana, uważana za dziwaczkę. Dopiero po jej śmierci, kiedy jej ciepła zaczyna brakować otoczeniu, ono dostrzega jej "normalne" uczucia i potrzeby, takie same, jakie mają wszyscy. Ale poza tym szczegółem Twój odczyt baśni jest zgodny z moimi założeniami, dlatego sądzę, że napisałam ją wyraźnie, a poza tym - umiesz czytać. :-) Pozdrawiam.
  5. Ładne. Miniaturka, obrazek, bardzo budujący i pełen naturalnej prostoty. Zrobiło mi się ciepło od niego. :-)
  6. Bardzo ciepły wiersz, choć o zimie i zimnie z braku uczuć. Podoba mi się - wyraża też i moje niedobory. Tylko mam kilka uwag warsztatowo-językowych. Otóż pisklę nie "sieroce", a osierocone - bo "sieroce" znaczyłoby, że jest to pisklę sieroty - że jego matka jest sierotą. Zrobiłabym "światło" między fragmentami: kalendarz odcina dni porywa kolejne wieczory i noce coraz bledsze pod bezsenną kołdrą zziębnięte pisklę sieroce w pustym gnieździe Uważam, że tak jest przejrzyściej i z większą logiką, bo oba fragmenty mówią o czym innym. Dziuple nie są "na drzewie", ale w drzewie. I chyba szyk zdania trochę nie ten. Powinno być wg mnie tak: wymość dziuplę w drzewie Dalej tautologia: "rozjaśnij światło" - światło jest jasne ze swej natury. Może lepiej byłoby: rozświetl ciepło albo rozcieplij światło, albo zwyczajnie: rozpromień światło? Reszta bardzo dobra, ujmująca, głównie tym, że taka prosta, naturalna, potoczna - z serca.
  7. Właśnie: nareszcie coś dobrego o miłości! Bardzo ładna, melodyjna i prosta piosenka - taka właśnie, jak prosta i naturalna powinna być miłość.
  8. Wiersz niezły, chociaż znowu pesymistycznie i smutno o rozpadzie związku i miłości - ostatnio ten temat trochę mnie dobija. Uważam, że jest takich utworów za dużo, a za mało tych o umiejętności kochania na zawsze (vide: wiersz Baby Izby). No, ale nie jest źle. Tylko literówka w wyrazie: "gołabek" - gołąbek. A to rozmienianie na drobne - rzeczywiście weszło już w język potoczny. Skoro metaforyka jest tu "naukowa", to może by ją dalej pociągnąć, zamiast wprowadzać "handlową"? Może coś z dziedziny dzielenia albo różniczkowania?... Pozdrawiam. Oxy.
  9. Przepiękne! O, właśnie takich tekstów potrzeba! Dla zdrowia psychicznego, dla podbudowania i dla pokrzepienia serc! Nowy Rok i razem z nim odnowiona jak zawsze miłość do najbliższego człowieka. Przepiękne. A właśnie pisałam pod wierszem Moniki Gromali, że szkoda, że tak mało się pisze optymistycznych wierszy o miłości, tylko prawie same pesymistyczne i o złym końcu. W dodatku ostatnio nieco się podłamałam, kiedy ktoś z tutejszego Forum (i to ktoś ważny dla mnie) usiłował mi udowodnić, że miłość ludzka trwa najwyżej 4 lata, potem następuje kryzys, a po 7 latach rozpad uczucia i zostaje najwyżej przyzwyczajenie (podobno tak dowodzą jacyś "naukowcy"?). Boże, jakie to nędzne! I bolesne, ponieważ ja jestem inna, kocham bliskich jak pies: całą duszą i przez całe życie - i jestem prawdziwa! Jak to dobrze, że przeczytałam Twój wiersz - ulżyło mi, że nie jestem jednak jakimś dziwolągiem i kwadratowym jajkiem. Dziękuję Ci serdecznie, kochana, ciepła Babo. :-) PS. Nawiasem, ja tez znowu mam wiersz o podobnej tematyce - może go pamiętasz? [url]www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=57181[/url] Chyba często piszemy podobnie do siebie. To miło. :-)
  10. Jacku, fajne i dumne: mysz, która ryknęła! ;-))) Tak naprawdę to bez gazu żyć już nie możemy. A Ukraina dobrze o tym wie. Na szczęście Polska jeszcze ma nie najgorszą sytuację, bo dostajemy gaz także przez Białoruś. Ale strach pomyśleć, jak sobie poradzą Bułgarzy albo Czesi? I to w takie mrozy! Jednak wierszyk trochę dogrzewa - dodaje animuszu. :-)
  11. Dzięki, Zosiu. Fajnie, że lubisz baśnie, bo nie każdemu taka forma podchodzi.
  12. Już komentowałam gdzie indziej, a tu tylko dodaję swój punkcik.
  13. "Winda pończoch" mnie troszkę rozśmieszyła w tym poważnym kontekście - nie pasuje mi tu. I nie wiem, czym jest tutaj ten "antrakt w środku drogi"? Żadna przerwa w życiu nie przychodzi mi do głowy. Trochę bym to dopracowała.
  14. Zaczepna? To znaczy jaka? Bo Kalosze sugerował tu coś w rodzaju "Telefonów" Republiki czy "Głów Lenina znad pianina", i melodia w takim stylu na pewno by pasowała. :-) Czy to są zczepne piosenki? Dziękuję bardzo za przeczytanie i koment.
  15. Fajny, lekki, humorystyczny. Ja się tak katuję co jakiś czas, usiłując się odchudzić. Gryzę język, ale nie wyję pod płotem, bo mi wstyd. ;-) I nieraz musze potem uważać, żeby z głodu nie pożreć własnych palców - nieraz ugryzłam sie w palec po takich głodówkach! ;-)))
  16. O, teraz jesteś sterasznie kochany! :-))) Ale ja nie wierzę znowu, że mężczyźni są gorsi od kobiet. :-)
  17. Tak, z tym wszystkim się zgadzam. :-) Wiersz jest świetnie napisany i zabieram go sobie. Poetą jesteś wybitnym - to nie ulega wątpliwości! A prozaikiem - nie zawsze. Tylko w tekstach z gatunku prozy poetyckiej lub poezji prozą oraz w tekstach "zwariowanych" - tych Twoich Boskich humoreskach i absurdach. Jeśli chodzi o przekaz wiersza - tu właśnie doskonale widać, że stłuczony dżem symbolizuje coś ważnego dla Peelki. Może jej ukochany zawsze podawał jej śniadanie z dżemem, dlatego w jej świadomości dżem jest symbolem jego obecności, kojarzy jej się z miłością, ciepłem, z NIM. Zwłaszcza to, że on często nieporadnie rozbijał dżem - jest to cechą charakterystyczną ukochanego człowieka. Dlatego tak ciężko byłoby jej się przyzwyczaić do braku dżemu i jego rozbijania. Ale nie chdzi tu o słodycz dżemu! Nie o to, że ona po prostu lubi dżem. Bo gdyby chodziło tylko o to, wtedy śmierć bliskiego mężczyzny nie byłaby tragedią - ona mogłaby sobie taki dżem sama kupić (i nawet go rozbić). Dżem nie jest tu więc drobnostką, tylko bardzo ważnym symbolem, ucieleśnieniem tego wszystkiego, co w życiu Peelki najważniejsze. Jest - powiedziałabym - świętością, jak krzyż dla katolika.
  18. Oczywiście, że można podważyć wszystko. Sokrates nawet bawił się w podważanie wszystkiego całymi dniami, nawet ukuł maksymę: "Wiem, że nic nie wiem". No i bardzo dobrze, bo dzięki temu, że wszystko można podważyć, świat jest taki ciekawy i można dyskutować w nieskończoność. ;-) Boli mnie tylko, kiedy ktoś usiłuje mi udowodnić, że kobiety są czymś gorszym niż mężczyźni albo że jestem zła, bo się urodziłam w sierpniu, albo że nie istnieje miłość przez całe życie - to tak, jakby mi mówiono: "ty nie istniejesz, nie ma cię, jesteś bzdurą, fikcją, w dodatku nikomu niepotrzebną". Z tym się nie mogę pogodzić. Wiem, że jestem. Czuję, więc jestem. Chociaż wiem, że nie każdy czuje w sobie miłość (jej potencjał). To bardzo smutne. Nie zauważyłam, żeby Beata miała smutny wyraz twarzy - wprost przeciwnie: widzę ją ciągle uśmiechniętą, a kilka razy widziałam, jak się pobeczała ze szczęścia. Zawsze istnieją plotkarze, szczególnie wsród zazdrośników, którzy z uporem maniaka będą wmawiać otoczeniu, że białe jest czarne i nie istnieje biel. Z zawiści. Ale to wszystko nie ma tu znaczenia. Przyjmijmy, że Beata jest nieszczęśliwa i ma niedobrego męża (którego jednak nie rzuciła, chociaż nie jest od niego uzależniona ekonomicznie ani w żaden inny sposób). Przyjmijmy. Co z tego wynika dla naszej rozmowy? Że brak miłości i przyjaźni w rodzinie jest naturalny? Jeśli tak, to dlaczego Beata miałaby być smutna? Jeśli żyje w naturalnych warunkach, to dlaczego w przytoczonym przez Ciebie tekście użyto dla jej męża określeń: "winny", "apodyktyczny"? Dlaczego nie napisano np.: "zwykły", "noramlny", "ludzki"? Wygasanie miłości nie jest zdrowe i z tym się nie zgodzę nigdy. Wiem, czuję, że to chore i przeciwne ludzkiej naturze. Dlatego wielu ludzi z powodu rozpadu rodzin popada w choroby psychiczne, wielu popełnia samobójstwo. Nikt mi nie wmówi, że rozpad rodziny jest czymś dobrym i naturalnym. I nie o tym marzą z reguły ludzie, kiedy zakładają rodziny.
  19. Robercie, bardzo Ci dziękuję za dobrą opinię o wierszu. Bogato ją uzasadniłeś, więc wiem, że szczerze. :)
  20. A, no tak, na taki argument wymiękam. ;-D Poważnie: chodzi mi tylko o przekaz Twojego utworu; o przekaz, a nie o to, czy bohater i historyjka są realistyczne, czy fantastyczne. Nie w tym rzecz. Ale już mniejsza z tym. Nie chcesz nic zmienić - to nie zmieniaj. To Twoje opowiadanie i Twój przekaz. I niech kobiety w Twoim świecie będą sobie materialistkami, skoro taki świat wolisz. Być może to jakoś uspokaja Twoje sumienie albo co?... A ja i tak Cię lubię. Nawet kiedy kłujesz i sprawiasz ból, Wstrenciuchu. (I nie jest to masochizm). :-)
  21. Acha, jeszcze jedno: oczywiście, że konflikty i nieporozumienia istnieją nieuchronnie w każdym związku. Ale one nie muszą oznaczać agresji, a tym bardziej rozpadu związku. Konflikty w dobrej rodzinie nawet przyczyniają się do umacniania więzi emocjonalnych. Bo kiedy obydwu stronom zależy na dojściu do porozumienia i każda ze stron jest ukierunkowana nie tylko na swoje dobro, ale w równej mierze na dobro partnera, to w końcu uda im się dogadać i znaleźć takie rozwiązanie, które zadowoli ich oboje. A w toku negocjacji coraz lepiej się poznają, rozumieją, widzą swoje wzajemne potrzeby i preferencje. Tak jest w normalnych, zdrowych rodzinach. Konflikt sam w sobie nie oznacza niczego złego, a tylko ciekawy problem do wspólnego rozwiązania. To niektórzy ludzie swoją postawą czynią go złym i niszczycielskim. Śpiewa o tym Beata Kozidrak w jednej ze swoich prostych i pięknych piosenek: Wichry i burze są po to, by wiedzieć, że - kocham cię. Święta racja. I prawda psychologiczna.
  22. Przejrzałam ten artykuł. Nie ma tam ani jednego uzasadnienia dla przedstawianych poglądów: nie wiadomo, na jakiej podstawie wyciągnięto te wnioski, w jaki sposób badano ludzi (szczegółowo), ile osób poddano różnym badaniom (19 każdej płci to absolutnie za mało, by mówić o badaniu naukowym i o dowodach!), nie wiadomo, jakie są biologiczne i chemiczne różnice w mózgach obu płci - jakie substancje organiczne stymulują te różnice, w jaki sposób, jak się kształtuje rozwój mózgu kobiecego w odróżnieniu od męskiego itd. Nic tam nie ma, tylko same poglądy domorosłych "psychologów", jakie znamy wszyscy od tysiącleci - poglądy seksistów! Na tej samej zasadzie niektórzy "naukowcy" piszą artykuły o różnicach między rasami ludzkimi, narodowościami, ludźmi różnych orientacji seksualnych, różnych wyznań itp. (że jedni to tacy, a inni tacy, jedni głupsi, drudzy mądrzejsi, jedni lepsi, drudzy gorsi, jedni zdolniejsi, drudzy dyletanci, jedni normalniejsi, inni mniej normalni, jedni bardziej boscy, inni mniej - i tak dalej, wszystko z bzdurnymi "uzasadnieniami" albo całkiem bez nich). Obecnie pozycja kobiet w większości cywilizowanych społeczeństw gwałtownie rośnie, dlatego takich artykułów jak ten będzie się pojawiać coraz więcej. No bo niektórzy mężczyźni boją się rosnącej konkurencji w swoich dziedzinach zawodowych, głównie technicznych, ponieważ są najlepiej płatne - stąd rozprzestrzenianie mitu, że kobiety się do tego nie nadają. Ale - wybacz - wielką naiwnością jest wierzyć w takie pozbawione naukowego charakteru epistoły. W Internecie wolno drukować wszystko i każdemu - nie istnieje tu coś takiego jak kontrola naukowa, odpowiedzialność prawna, redakcja naukowa itp. Lepiej poczytaj dobre książki psychologiczne. Polecam np. "Inteligencję emocjonalną" Daniela Golemana - w tej chwili jest obowiązkowa na wszystkich kierunkach studiów. Gdyby istniały znaczące różnice między mężczyznami i kobietami, to nie dałoby się nauczać w szkołach koedukacyjnych. A da się, i skutkują te same metody dydaktyczne, wychowawcze, te same programy i to samo psychologiczne podejście do młodzieży. Wierz mi. Owszem, są pewne różnice między płciami. Ale bardzo nieznaczne. Ten artykuł i wszyscy seksiści znacząco je wyolbrzymiają - do rozmiarów groteski. :-)
  23. Nie, no to są już oczywiste zgrywy i droczenie się ze mną! ;-D A można wiedzieć, gdzie Ty wyczytujesz takie rewelki? W tych durnych czasopismach dla mężczyzn? ;-))) Dwa różne gatunki? Ha ha ha! I pewnie któryś wyżej rozwinięty, a któryś niżej? Nawet domyślam się, który jest który! Znam te rewelacje na pamięć! Prawda jest taka, że częściej biznesmenami zostają mężczyźni, a nie kobiety - o czyim materializmie to świadczy? Częściej w rozbitych rodzinach to kobiety zajmują się utrzymaniem i wychowaniem dzieci, tatusiowie z reguły uciekają od tego - o czyim materializmie to świadczy? Ojcowie kościoła katolickiego kiedyś zabronili kapłanom zakładać rodziny, żeby cała forsa z tacy szła na nich i na Watykan, i tak jest do tej pory - to świadczy o materializmie kobiet czy mężczyzn? Oszuści matrymonialni to z reguły mężczyźni, złodzieje i inni oszuści - również, kobiety rzadziej popełniają przestępstwa dla zysku. Owszem, kobiety częściej bywają prostytutkami niż mężczyźni. Ale można to uznać za normalną pracę, sposób zarabiania na życie jak każdy inny - nie jest to oszustwo ani zdrada uczuć dla pieniędzy. Poza tym w miarę, jak kobiety coraz lepiej zarabiają, zawód ten uprawia coraz więcej mężczyzn. Nie widzę tu żadnych różnic genetycznych, a tylko w sytuacji ekonomicznej płci względem siebie. :-) A co do genetycznych różnic mózgu... Pewnie jakieś drobne są. Myślę, że nieistotne. Natomiast w książce Bragdona Allena D. "Kiedy mózg pracuje inaczej" wyczytałam, że mężczyźni znacznie częściej zapadają na wszelkie zaburzenia i dolegliwości umysłowe niż kobiety, są mniej odporni na to wszystko. Dlaczego? Otóż zasadniczą przyczyną jest to, że substancja zwana testosteronem - to, co powoduje, że płód dziewczęcy zamienia się w chłopca - jest szkodliwa dla mózgu i osłabia jego odporność oraz hamuje rozwój. (Dlatego też mężczyźni częściej niż kobiety mają zaburzenia emocjonalne, nie są zdolni do trwałych związków, porzucają rodziny, żony, przyjaciół). Tyle wiem na temat chemicznych i rozwojowych różnic między mózgiem kobiety a mózgiem mężczyzny. Nigdy nie trafiłam na jakąkolwiek wzmiankę o jakichś innych znaczących różnicach. Na szczęście nie każdy ma nadmiar testosteronu, niektórzy mężczyźni mają go mniej niż większość kobiet, a niektóre kobiety mają go więcej niż niejeden mężczyzna. Nie jesteśmy bowiem dwoma różnymi gatunkami. :-) No i wychodzi na to, że wszystkiemu winne znaki Zodiaku, czyli światło gwiazd sprzed milionów lat - widmo tego, czego już tam nawet nie ma. :-) Pozdrawiam, Zgrywusie. ;-)))
  24. Gdzie Ty wyczytałeś te "naukowe dowody"? Psychologią zajmuję się w dużej mierze zawodowo, a także poza, bo to jeden z moich największych koników. We wszystkich książkach na temat inteligencji emocjonalnej i dojrzałości uczuciowej, jakie czytałam, było napisane, że naturalnym stanem dla człowieka jest miłość i życie w rodzinie. Stała miłość, nieprzemijająca. I powiem Ci, że nie wyobrażam sobie, jak mogłabym przestać kochać moją córkę czy babcię, czy dziadka. Albo że oni mogliby przestać kochać mnie. Gdybym miała bliskiego mężczyznę, kochałabym go tym samym potencjałem swojej miłości i też bym go nie przestała kochać, nie mogłabym. To absolutnie niemożliwe. Uważasz, że to jest chore? Że porzucanie bliskich jest zdrowe? I nie tragiczne, tylko radosne? Naprawdę tak uważasz?... Eee, myślę, że tak się ze mną przekomarzasz! ;-))) Prawdziwa miłość to znaczy trwała, dająca ludziom poczucie stałej i najważniejszej wartości dla bliskich, i bezpieczeństwa własnych uczuć dla nich. To nie znaczy, że to uczucie nie ewoluuje i nie dojrzewa, jak cały człowiek. Oczywiście, że się zmienia. Inaczej się kocha kogoś w młodości, inaczej w wieku dojrzałym, inaczej na starość (choć w gruncie rzeczy są to ciągle ci sami ludzie - nie tak bardzo się zmieniamy, zasadnicze rysy charakteru i osobowości pozostają te same). O tej ewolucji miłości napisałam kiedyś tu wiersz "Cztery miłości" - to właśnie o tym. Uczucia dojrzewają razem z nami. Natomiast właśnie ciągłe porzucanie partnerów i szukanie sobie nowych - to jest przejaw niedojrzałości emocjonalnej i stania w miejscu. To jest dowód, że człowiek nie rozwija się uczuciowo, nie wyrasta z etapu pierwszego zauroczenia, bo kiedy ono powszednieje, zaczyna się nim nudzić i porzuca partnera, a w każdym razie przestaje czuć się z nim związany uczuciowo. To jest niedojrzałość emocjonalna - choroba uczuć. Owszem, coraz więcej ludzi na to choruje. Ale to nie dlatego, że żyjemy coraz dłużej. :-D Jest to jedna z chorób, określanych mianem cywilizacyjnych. Przyczyny są skomplikowane, podobnie jak przyczyny innych zaburzeń i chorób psychicznych, które znacznie się nasilają w miarę rozwoju cywilizacji. Napisałam, że większość ludzi jednak ciągle żyje w rodzinach. Wyczytałam wiele razy różne statystyki, że w Polsce ok. 60 czy 70 procent ludzi żyje w rodzinach, a w Stanach bodajże 54 procent czy coś tam. Nieważne. Chodzi przede wszystkim o to, że większość ludzi z naszego otoczenia jest ludźmi żonatymi czy zamężnymi (w przypadku dorosłych) oraz mieszka z rodzicami (w przypadku dzieci). To prawda, że nie wszystkie te rodziny rzeczywiście się kochają. Ale widzę - po prostu widzę - że większość tak. To wszyscy ci, którzy dość rzadko mówią o rodzinie i rzadko na nią narzekają. :) A tam, gdzie rodziny się nie kochają i są razem tylko z powodów ekonomicznych, obyczajowych czy nawykowych, tam się mówi o patologii rodzinnej. Jest to bezwzględnie chore zjawisko. Tak samo chore jak całkowity rozpad rodziny. I większość ludzi w naturalny sposób postrzega takie zjawiska jako smutne, złe, tragiczne, a nie naturalne i radosne. Prawie wszyscy ludzie marzą o miłości, szukają jej, bardzo potrzebują. Szczególnie dotkliwie odczuwają brak miłości dzieci. Często dzieci z rodzin rozbitych i/lub porzucone przesz rodziców już nigdy nie dochodzą do siebie i nie rozwijają się prawidłowo. I często nie są w stanie osiągnąć dojrzałości emocjonalnej - pełni rozwoju uczuciowego. Bo człowiek rozwija to w sobie w najwcześniejszym dzieciństwie pod wpływem miłości rodziny, a jeśli tej miłości nie czuje, to nie rozwija jej w sobie - bo odrzucona miłość boli nie do zniesienia (a nie cieszy!) - więc blokuje ją, wypiera, często nieodwracalnie i na zawsze. I potem już ciągle porzuca tych, którzy go próbują kochać. Ale to jest CHORE. Mam jednak nadzieję, że Ty się tak tylko droczysz ze mną. Przyznaj się. ;-)
  25. Zgadzam się z Ucieczką. Ale z innymi też - masz zadatki. Jeśli mi wolno doradzić, to tak: po pierwsze - niepotrzebne są te wielkie litery gdzieniegdzie - co one mają symbolizować? Zmieniłabym wszystkie na małe, bo nie ma znaków interpunkcji. Po drugie - myślniki powinny być oddzielone od słów spacjami, zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. I po trzecie - sprawy poetyki: O kim jest mowa nie pytaj, nie analizuj, nie czochraj Wyrwałam siebie z niebytu kocham tę nową postać Śpię- najspokojniej jak umiem Kocham- tak delikatnie jak czuję...............Za długi wers o dwie sylaby, łamie się rytm - należy wymienić przysłówek "delikatnie" na krótszy o dwie sylaby, np. "miękko" Patrzę- i nic nie poznaję Słucham- nie słysząc nic wcale...............Tautologia: "nic" i "wcale" to to samo, niepotrzebne dublowanie znaczeń; można zamienić "nic" na inne słowo, np. "już" Jestem pełna zachwytu.......Zrób tu koniec wersu, bo są rymy i rytm dla świata, słońca, dotyku Dla smaku- co zaciekawia usta.........Znów wers za długi o dwie sylaby; najlepiej wymienić czasownik "zaciekawia", np. na "woła" Dla węchu- nadziei jutra Do końca- życie czekaniem że coś niewidzialne- namacalnym się stanie........To samo; najlepiej wyrzucić słowo "namacalnym" - jest niepotrzebne, psuje wiersz stylistycznie i rytmicznie że coś niesłyszane- w smak się obróci Cuda noszę w sobie przemilczane, na później odłożone Nie mam wątpliwości, co cenne jest w życiu Nic poza nim............w całym ostatnim fragmencie jest całkowita zmiana stylu, załamanie rytmu, rymów - wszystkiego; koniec wiersza to zdanie z utworu prozą, w dodatku nic do wiersza nie wnosi, tylko go psuje. Wyrzuć ją, a wiersz zyska większe możliwości interpretacyjne i większą tajemniczość. Mówi o kreowaniu siebie i własnego świata wewnętrznego, i fascynacji tym światem. A stwierdzenie, że w życiu najważniejsze jest życie - odbiera czytelnikom możliwość wyciągania własnych wniosków na ten temat, poza tym wcale nie zawsze tak bywa. Przemyśl to, proszę. Pozdrawiam serdecznie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...