Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Oxyvio... chciałam pokazać chęć powrotu do normalnego życia po wypadku, jakimkolwiek, ale takim, który przygowździ człowieka na jakiś czas do szpitalnego łóżka. Długa linia brzegowa Skandynawii, to w domyśle czas, jaki potrzebny jest do pokonania tego dystansu, co może być frajdą, gdy ktoś sprawny... ale długie leżenie na wyciągu to co innego... i już tutaj tli się nadzieja... Życie we własnym gnieździe (powiedzmy na IV piętrze) z którego nijak samemu się wydostać, to wątpliwa przyjemność dla kogoś na wózku, na przykład. Do tego dochodzą urzędy, które nie ułatwiają zamiany mieszkania na niższe kondygnacje... Wykaz numerów może być liczbą zaleconych ćwiczeń do wykonania każdego poranka, liczbą telefonów, które w końcu pozwolą załatwić ważną sprawę (albo jednym i drugim), zatem... winda do piekła, to tylko metafora, bo to może być takim małym piekiełkiem. Zakończenie... znów pojawia się nadzieja, ale i determinacja, że uda się. "Rozebrałam wiersz do naga"... czego nie lubię robić, ale mam nadzieję, że teraz łatwiej spojrzysz na całość. Dziękuję za to, że byłaś, dla mnie to zawsze przyjemność...:) Pozdrawiam. Dziękuję, Nata. Jak wiesz, brałam pod uwagę i taką możliwość interpretacji. Ale nie kleiła mi się ona w całość i - wybacz - nadal nie klei. Rozumiem, co chciałaś wyrazić. Niemniej wiersz nie naprowadza jednoznacznie na takie skojarzenia, natomiast wprowadza zamęt skojarzeniowy, różnorodność niczym nie powiązanych obrazów... Nie gniewaj się. Lubię Cię i większość Twoich wierszy również. :-) Pozdrówka.
  2. Krysiu, dziękuję za komentarz. Twoje wspomnienie bardzo mnie poruszyło, jak wszystkie znane mi historie osób w śpiączce. Tak, ci ludzie na ogół wszystko słyszą i rozumieją, tylko nie są w stanie dać żadnego znaku. To jest najstraszniejsze w tej chorobie! Pozdrawiam także serdecznie. Joa.
  3. Nie bardzo kapuję, o czym jest ten wiersz - o pracy w biurze? O braku perspektyw? O ograniczeniu umysłowym urzędasów? O szpitalu i nodze na wyciągu? Hmmm... Rozumiem tylko tyle, że kończy się nadzieją, ale na co? Na wyzdrowienie? Na własny rozwój? - podwyższenie lotów?... (Tylko co mają do tego urzędnicy?) Nato, jak dla mnie, czegoś tu brakuje. Ja się nie odnajduję w treści i obrazy Skandynawii, lekarzy, urzędników oraz windy nie sklejają mi się w całość. Pozdrawiam serdecznie.
  4. Alu, bardzo ładnie, śpiewnie, metaforycznie, lirycznie i dobitnie, jak to u Ciebie. I tym razem z kolei smutno. Pozdrawiam wiosennie! Joa.
  5. Sikory już siedzą na jajkach! ;) To super! :-))) Co prawda kilka dni temu, kiedy jeszcze były mrozy, znalazłam na ulicy w śniegu martwe pisklę, nieopierzone. Bardzo smutny widok. Czy to więc czasem nie za wcześnie?...
  6. Nato, właśnie taki miał być zamierzony efekt. :-) Bardzo Ci dziękuję. Pozdrówka.
  7. Dziękuję za pochwałę, Aniu! Gdyby zmienić wers tak, jak proponujesz, to zniknąłby rym. Natomiast tak, jak jest, też akcenty rozkładają się regularnie - tak samo. Ale dziękuję za wysunięcie propozycji poprawy. Pozdrówka ciepłe.
  8. Alu, bardzo Ci dziękuję. Niejedna osoba mówiła mi, że po przeczytaniu wiersza była pewna, że to o kimś z moich bliskich lub znajomych. Ale nie - nie znam osobiście nikogo pogrążonego w śpiączce. Natomiast ta choroba robi na mnie ogromne wrażenie i bardzo współczują tym ludziom. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. Joa.
  9. Bardzo dziękuję za wejście do wiersza i za wierszowany dopisek. To mnie utwierdza w przekonaniu, że tym razem napisałam zrozumiale i że wiersz robi wrażenie na Czytelnikach. Bardzo się cieszę. Pozdrawiam także serdecznie.
  10. Dziękuję, HAYQ. Miło mi. Twoja wersja jest ciekawa, ale to Twoja wersja. Pozostanę przy mojej. Pozdrawiam.
  11. Ależ marudź, marudź, czemuż by nie? :-) Wiem chyba, co czują osoby w śpiączce, bo sama miewam takie stany: zapadam w chwilową śpiączkę, półsen, z którego nie mogę się wyrwać. Wtedy doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co się dzieje ze mną i wokół mnie, mam [u]całkowitą i pełną[/u] świadomość, ale nie mogę się poruszyć. Czasami nawet przestaję oddychać, wpadam w tzw. bezdech - to jest okropne! Ale do tej pory za każdym razem jakimś niesłychanym wysiłkiem woli udawało mi się z tych stanów wyjść po kilku minutach. Gdyby się jednak nie udawało latami... Nie wiem, czy nie wolałabym umrzeć - czy ten mąż nie miał racji.
  12. Magda, dzięki za wejście w mój wiersz. To nie ja jestem peelką, tylko osoba w śpiączce. Dla tych ludzi niestety nie będzie wiosny... Ale dla nas będzie, a nawet już jest. :-) Buziak.
  13. Dzięki za uwagę i opinię, Doroto. A gdzie jest ten zgrzyt w formie? I na czym polega?
  14. Dziękuję, Krzysztofie. Tak, to "szszsz" miało powodować efekt szeptów przy łóżku chorego. Wielu ludziom wydaje się, że chorzy w śpiączce l.ub w stanie nieprzytomności nie słyszą, co się przy nich mówi. A to nieprawda - na ogół słyszą doskonale. Słuch jest ostatnim zmysłem, który przestaje funkcjonować. Ja także serdecznie pozdrawiam.
  15. Witam nowego Gościa i ślicznie dziękuję - bardzo mi miło. :-)
  16. Miasto się skrada pod twoje okna cichym, podstępnym lękiem, przez giętką szybę cię podgląda, wsuwa powolnie rękę. Noc się ciągnie jak guma do żucia, kleista i wilgotna. Nie wiesz, czy kiedyś do dnia wrócisz, czy już na zawsze otchłań. Niebo koszmarem się zaniosło, ciemność się w kątach czai, duszna i lepka ta samotność, skuta w świadomy paraliż. Za dnia rozmowy słyszysz bliskich i szkliste dźwięki szpitala… Próbujesz zasnąć, porzucić wszystkich - lecz nieruchomo się spalasz.
  17. ...To ptaszki już robią gniazdka?... Miłe. :-)
  18. Ty chyba jesteś pijany?... Co do "Gramatyki szkoła podstawowa", to mam nawet studia z tego przedmiotu. No cześć.
  19. Pięknie powiedziane... Ba! Żeby tylko jeszcze jakiś samotny mężczyzna na świecie naprawdę umiał to docenić! Niestety - rzadko tacy się trafiają... :-( Mężczyźni (pewnie i kobiety też) w większości wolą partnerki spokojne, przewidywalne, wykonujące codziennie w kółko te same, rutynowe czynności. Bo to jest bezpieczne, chociaż nudne. Niestety. Pozdrawiam serdecznie, Kuba! I dzięki za ten poetycki post! Problem jest chyba w rozumieniu "bezpieczeństwa", ono nie może być zatrzaśniętą szufladą, w której człowiek żółknie jak stare papierzyska, żarte przez mole...Nie da się w pełni smakować życia bez "ryzyka", sprawdzenia co jest za górą, za rogiem, za przymkniętymi powiekami. Moje "bezpieczeństwo", to skorupka ślimaka wędrowniczka (koniecznie dwuosobowa) z napisem na drzwiach - "Tu mieszka Indiana Jones i Indian Jonesa. Nie wchodzić bez pukania a najlepiej wcale !" :)) Ach!... Indian Jonesa to szczęściara...
  20. Pięknie powiedziane... Ba! Żeby tylko jeszcze jakiś samotny mężczyzna na świecie naprawdę umiał to docenić! Niestety - rzadko tacy się trafiają... :-( Mężczyźni (pewnie i kobiety też) w większości wolą partnerki spokojne, przewidywalne, wykonujące codziennie w kółko te same, rutynowe czynności. Bo to jest bezpieczne, chociaż nudne. Niestety. Pozdrawiam serdecznie, Kuba! I dzięki za ten poetycki post!
  21. Oczywiście, że do niczego to nie prowadzi, albowiem każde z nas ma prawo pozostawać przy swoim rozumieniu wiersza i przy swoim widzeniuu świata. Właśnie to usiłuję Ci wytłumaczyć od dłuższego czasu. Cieszę się, że nareszcie zaczynamy dochodzić do tych samych wniosków. Masz rację - nie wyjaśniaj. Mam swoje zdanie na temat tego, co i o czym mówię. A czego niby nie rozumiesz? Bo ja nadal nie wiem. I nic takiego nie twierdzę. Ani nawet nie przyszło mi to do głowy. Nie. "Jak zmatowiałe okulary różowawą naiwność"??? Że przepraszam?...
  22. HAYQ!... Masz prawo do własnego odczytania wiersza. Ale zrozum, że ja mam prawo do własnego - tak samo, jak Ty. Szczególnie, że to mój wiersz (ale gdyby nie był mój, też miałabym prawo odczytywać go po swojemu, a nie po Twojemu koniecznie). Zrozum to i przestań się złościć, że widzimy świat nieco inaczej. Wolno nam! Poniatno? :-) Napisałam: "donosi po mnie niemodne widzenie świata stare matczyne pojęcia jak zmatowiałe okulary naiwnie różowawe" - wszystko to - cały ten fragment - jest metaforą niemodnej wizji świata, optymistycznej, przestarzałej - i mieszczą się tu zarówno "ciuchy", jak i "okulary". Jedno i drugie. OK? I ja wcale nie udaję, że nie wiem, o co chodzi! Skąd taki pomysł? Pozdrówka. JJ.
  23. "Ile jeszcze pustostanów bez kwitnienia" zamieniłabym na: "Ile jeszcze pustokwiatów". Kropka. Poza tym ładny wiersz, pełen metaforyki i liryzmu, a także nieugiętości, jaką mają w sobie kochające kobiety. :-) Pozdrówka. Joa.
  24. Myślę, że "wracający" peel, staje się w jakimś stopniu stoikiem, co pozwala utrzymać krew we właściwej temperaturze :) Dziękuję. :) Bo ja wiem? Nie każdy się staje stoikiem. O mnie raczej tego rzec nie można... :-) Jestem ponoć wyjątkowo impulsywna i spontaniczna, a także - mówią - nadwrażliwa. Męczę się ze sobą, owszem, przyjaciele za mną także, ale mnie lubią i mówią, że jestem przez to "ciekawie nieprzewidywalna", a ponadto przeżywam też niesłychanej wysokości euforie szczęścia i zachwytu. :-)
  25. A najbardziej uwielbiane są te baby z zakalcami, wszelkie wiedźmy, famfatale, zołzy, co umieją mamić. :-))) Pozdrawiam i życzę łakomemu Autorowi, żeby jak najrzadziej źle wybierał. :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...