-
Postów
9 152 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
18
Treść opublikowana przez Oxyvia
-
He he! Fajowski wierszyk, Babo! Jeszcze tylko dorób melodię i chwyty gitarowe, i - na estradę! ;-)
-
Bolku, byłaby ładna, sentymentalna piosenka, gdyby nie to, że w tym miejscy łamie się rytm: Zduszone słowo gaśnie w krtani stajesz na krawędzi rozpaczy, wreszcie szepnąłeś:-To do bani a zresztą, jeszcze się zobaczy. Poza tym powtarzasz dwa razy "myśli", a wyraz "niespełnione" pisze się razem. No i brak przecinków w ostatniej strofie między wyliczeniami. Pozdrawiam. Oxy.
-
Dziękuję serdecznie, Babo. Masz rację - bo śpiączka jest nieco podobna do długiej, męczącej bezsenności. Koszmar człowieka, który jest najzupełniej świadomy, co się dzieje z nim i wokół niego, ale nie może wyrwać się z odrętwienia i zrobić najmniejszego ruchu. To nie jest sen! To także jest właśnie bezsenność! Chyba najstraszniejsza! Pozdrawiam ciepło i wiosennie. Joa.
-
zgrzyt /w mojej opinii/ polega na zachwianiu płynności. Czytając, samoistnie przestawiłam nie wiem czy kiedyś powrócisz do dnia Pozdrawiam :) Acha, teraz rozumiem. No tak, być może tak, jak napisałam, jest mniej rytmicznie, ale za to jest rym. Natomiast zbytnia rytmiczność (monotonia i katarynkowość) mnie nie zachwycają. Ale rozumiem, co Cię uderzyło i ponownie dziękuję za uwagę. Pozdrawiam serdecznie. Joanna.
-
To dla mnie bardzo ważne. Dziękuję serdecznie. Joanna.
-
Oxyvio... chciałam pokazać chęć powrotu do normalnego życia po wypadku, jakimkolwiek, ale takim, który przygowździ człowieka na jakiś czas do szpitalnego łóżka. Długa linia brzegowa Skandynawii, to w domyśle czas, jaki potrzebny jest do pokonania tego dystansu, co może być frajdą, gdy ktoś sprawny... ale długie leżenie na wyciągu to co innego... i już tutaj tli się nadzieja... Życie we własnym gnieździe (powiedzmy na IV piętrze) z którego nijak samemu się wydostać, to wątpliwa przyjemność dla kogoś na wózku, na przykład. Do tego dochodzą urzędy, które nie ułatwiają zamiany mieszkania na niższe kondygnacje... Wykaz numerów może być liczbą zaleconych ćwiczeń do wykonania każdego poranka, liczbą telefonów, które w końcu pozwolą załatwić ważną sprawę (albo jednym i drugim), zatem... winda do piekła, to tylko metafora, bo to może być takim małym piekiełkiem. Zakończenie... znów pojawia się nadzieja, ale i determinacja, że uda się. "Rozebrałam wiersz do naga"... czego nie lubię robić, ale mam nadzieję, że teraz łatwiej spojrzysz na całość. Dziękuję za to, że byłaś, dla mnie to zawsze przyjemność...:) Pozdrawiam. Dziękuję, Nata. Jak wiesz, brałam pod uwagę i taką możliwość interpretacji. Ale nie kleiła mi się ona w całość i - wybacz - nadal nie klei. Rozumiem, co chciałaś wyrazić. Niemniej wiersz nie naprowadza jednoznacznie na takie skojarzenia, natomiast wprowadza zamęt skojarzeniowy, różnorodność niczym nie powiązanych obrazów... Nie gniewaj się. Lubię Cię i większość Twoich wierszy również. :-) Pozdrówka.
-
Krysiu, dziękuję za komentarz. Twoje wspomnienie bardzo mnie poruszyło, jak wszystkie znane mi historie osób w śpiączce. Tak, ci ludzie na ogół wszystko słyszą i rozumieją, tylko nie są w stanie dać żadnego znaku. To jest najstraszniejsze w tej chorobie! Pozdrawiam także serdecznie. Joa.
-
Nie bardzo kapuję, o czym jest ten wiersz - o pracy w biurze? O braku perspektyw? O ograniczeniu umysłowym urzędasów? O szpitalu i nodze na wyciągu? Hmmm... Rozumiem tylko tyle, że kończy się nadzieją, ale na co? Na wyzdrowienie? Na własny rozwój? - podwyższenie lotów?... (Tylko co mają do tego urzędnicy?) Nato, jak dla mnie, czegoś tu brakuje. Ja się nie odnajduję w treści i obrazy Skandynawii, lekarzy, urzędników oraz windy nie sklejają mi się w całość. Pozdrawiam serdecznie.
-
o nic więcej
Oxyvia odpowiedział(a) na Alicja_Wysocka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Alu, bardzo ładnie, śpiewnie, metaforycznie, lirycznie i dobitnie, jak to u Ciebie. I tym razem z kolei smutno. Pozdrawiam wiosennie! Joa. -
Sikory już siedzą na jajkach! ;) To super! :-))) Co prawda kilka dni temu, kiedy jeszcze były mrozy, znalazłam na ulicy w śniegu martwe pisklę, nieopierzone. Bardzo smutny widok. Czy to więc czasem nie za wcześnie?...
-
Nato, właśnie taki miał być zamierzony efekt. :-) Bardzo Ci dziękuję. Pozdrówka.
-
Dziękuję za pochwałę, Aniu! Gdyby zmienić wers tak, jak proponujesz, to zniknąłby rym. Natomiast tak, jak jest, też akcenty rozkładają się regularnie - tak samo. Ale dziękuję za wysunięcie propozycji poprawy. Pozdrówka ciepłe.
-
Alu, bardzo Ci dziękuję. Niejedna osoba mówiła mi, że po przeczytaniu wiersza była pewna, że to o kimś z moich bliskich lub znajomych. Ale nie - nie znam osobiście nikogo pogrążonego w śpiączce. Natomiast ta choroba robi na mnie ogromne wrażenie i bardzo współczują tym ludziom. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. Joa.
-
Bardzo dziękuję za wejście do wiersza i za wierszowany dopisek. To mnie utwierdza w przekonaniu, że tym razem napisałam zrozumiale i że wiersz robi wrażenie na Czytelnikach. Bardzo się cieszę. Pozdrawiam także serdecznie.
-
Dziękuję, HAYQ. Miło mi. Twoja wersja jest ciekawa, ale to Twoja wersja. Pozostanę przy mojej. Pozdrawiam.
-
Ależ marudź, marudź, czemuż by nie? :-) Wiem chyba, co czują osoby w śpiączce, bo sama miewam takie stany: zapadam w chwilową śpiączkę, półsen, z którego nie mogę się wyrwać. Wtedy doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co się dzieje ze mną i wokół mnie, mam [u]całkowitą i pełną[/u] świadomość, ale nie mogę się poruszyć. Czasami nawet przestaję oddychać, wpadam w tzw. bezdech - to jest okropne! Ale do tej pory za każdym razem jakimś niesłychanym wysiłkiem woli udawało mi się z tych stanów wyjść po kilku minutach. Gdyby się jednak nie udawało latami... Nie wiem, czy nie wolałabym umrzeć - czy ten mąż nie miał racji.
-
Magda, dzięki za wejście w mój wiersz. To nie ja jestem peelką, tylko osoba w śpiączce. Dla tych ludzi niestety nie będzie wiosny... Ale dla nas będzie, a nawet już jest. :-) Buziak.
-
Dzięki za uwagę i opinię, Doroto. A gdzie jest ten zgrzyt w formie? I na czym polega?
-
Dziękuję, Krzysztofie. Tak, to "szszsz" miało powodować efekt szeptów przy łóżku chorego. Wielu ludziom wydaje się, że chorzy w śpiączce l.ub w stanie nieprzytomności nie słyszą, co się przy nich mówi. A to nieprawda - na ogół słyszą doskonale. Słuch jest ostatnim zmysłem, który przestaje funkcjonować. Ja także serdecznie pozdrawiam.
-
Witam nowego Gościa i ślicznie dziękuję - bardzo mi miło. :-)
-
Miasto się skrada pod twoje okna cichym, podstępnym lękiem, przez giętką szybę cię podgląda, wsuwa powolnie rękę. Noc się ciągnie jak guma do żucia, kleista i wilgotna. Nie wiesz, czy kiedyś do dnia wrócisz, czy już na zawsze otchłań. Niebo koszmarem się zaniosło, ciemność się w kątach czai, duszna i lepka ta samotność, skuta w świadomy paraliż. Za dnia rozmowy słyszysz bliskich i szkliste dźwięki szpitala… Próbujesz zasnąć, porzucić wszystkich - lecz nieruchomo się spalasz.
-
...To ptaszki już robią gniazdka?... Miłe. :-)
-
Ty chyba jesteś pijany?... Co do "Gramatyki szkoła podstawowa", to mam nawet studia z tego przedmiotu. No cześć.
-
Pięknie powiedziane... Ba! Żeby tylko jeszcze jakiś samotny mężczyzna na świecie naprawdę umiał to docenić! Niestety - rzadko tacy się trafiają... :-( Mężczyźni (pewnie i kobiety też) w większości wolą partnerki spokojne, przewidywalne, wykonujące codziennie w kółko te same, rutynowe czynności. Bo to jest bezpieczne, chociaż nudne. Niestety. Pozdrawiam serdecznie, Kuba! I dzięki za ten poetycki post! Problem jest chyba w rozumieniu "bezpieczeństwa", ono nie może być zatrzaśniętą szufladą, w której człowiek żółknie jak stare papierzyska, żarte przez mole...Nie da się w pełni smakować życia bez "ryzyka", sprawdzenia co jest za górą, za rogiem, za przymkniętymi powiekami. Moje "bezpieczeństwo", to skorupka ślimaka wędrowniczka (koniecznie dwuosobowa) z napisem na drzwiach - "Tu mieszka Indiana Jones i Indian Jonesa. Nie wchodzić bez pukania a najlepiej wcale !" :)) Ach!... Indian Jonesa to szczęściara...
-
Pięknie powiedziane... Ba! Żeby tylko jeszcze jakiś samotny mężczyzna na świecie naprawdę umiał to docenić! Niestety - rzadko tacy się trafiają... :-( Mężczyźni (pewnie i kobiety też) w większości wolą partnerki spokojne, przewidywalne, wykonujące codziennie w kółko te same, rutynowe czynności. Bo to jest bezpieczne, chociaż nudne. Niestety. Pozdrawiam serdecznie, Kuba! I dzięki za ten poetycki post!