Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Ha ha ha! ;-P Bardzo dziękuję za ten komiczny, świetny wpis. Rozbawiłeś mnie, chociaz w tej sprawie akurat mi nie było do śmiechu. Pozdrawiam! :-)
  2. I jeszcze raz dziękuję, także i tutaj, Bezecie.
  3. No właśnie: gdyby byl nędzarzem i miał do zapłacenia dwie stówki... Pewnie potrakotwałabym go jak żebraka i dałabym spokój. Ale nie jest nędzarzem i nie są to dwie stówki. Bardzo dziękuję za życzliwy wpis, Pancolku. :)
  4. Bezecie, bardzo dziękuję za zrozumienie i wyrazy onego. Ja też mam nadzieję, aczkolwiek nikłą, mówiąc szczerze. Minęły prawie 3 miesiące, a należności na moim koncie ni widu ni słychu... Tak to jest, kiedy się jest naiwną, albowiem uczciwą. Dzięki raz jeszcze.
  5. Mam propozycję i to nie głupią niechaj koguta ci ukatrupią bo choć żylasty i sama skóra życie ocali (patrz: jedna) kura. Pozdrawiam HJ Żal mi tych kogutów tak samo jak kur, żal mi kolorowych grzebyków i piór, żal mi ich radości, miłości i łez, żal mi życia ptaków (i nie-ptaków też). Ojciec mój w dzieciństwie dostal kogucika, który tak pokochał swojego chłopczyka, że mu na ramieniu siadał i jadł z dłoni, wszędzie za nim chodził i jak pies go bronił. Pozdrawiam. :) Gdy pies wyczuje dobro człowieka to go nie gryzie ani nie szczeka, merda ogonem, czule się łasi lecz gdy to robił gatunek ptasi to sytuacja jest niecodzienna ale tym bardziej miła i cenna bo stereotyp obala taki, że móżdżek ptasi miewają ptaki albowiem trzeba nieźle główkować by człowiekowi zaimponować nie barwą skrzydeł, ptasim śpiewaniem ale przyjaźnią i przywiązaniem. Pozdrawiam :)) HJ Mówią: "Ptasi móżdżek", lecz nie mają racji. Kto ma we łbie przyrząd lotnej nawigacji, że dwa razy w roku leci nad lądami lądując bez pudła w gnieździe wciąż tym samym? Mówią: "Ptasi móżdżek" - jakież to krzywdzące! Choćby dla papużek - małych nierozłączek: kiedy jedna zginie, to druga markotna nie je i nie fruwa, aż umrze samotna. Jakież to krzywdzące także dla łabędzi, wiernie kochających małżonków do śmierci, a gdy jedno skona, drugie leci w niebo i spada jak kamień, by nie żyć bez niego. Gdzież ten "ptasi móżdżek" choćby i u kwoki, która swe pisklęta zasłania od sroki, a nawet i z lisem walczyć jest gotowa i oddać swe życie, by dzieci ratować. Wniosek sam tu się nasuwa a poparty przykładami uświadamia, że niektórzy są daleko za ptakami choć ich mózgi się rozrosły zakres pojęć jest ubogi, nie potrafią dojść do celu bo zbaczają (często) z drogi i poniekąd wbrew logice robią rzeczy niepojęte - mam wrażenie, że być może mają mózgi usunięte a głupota i bezmyślność w miejsce mózgu chyba wrosła - nie użyję porównania bo bym mógł obrazić osła. Pozdrawiam HJ Gdy przedzieram się tłumną ulicą, wciąż deptana, spychana łokciami, czuję, jak mnie dopada... kurwica, co nic nie ma wspólnego z kurami. Stado gdacze i pieje, i wrzeszczy, większość gąb to są dzioby idiotów; żeby chociaż skrzydlatych, to jeszcze, lecz niestety to same nieloty. Więc tratują się na trotuarach, w autobusach do krzeseł w lot biegną, przepychanki w marketach i w barach, wyścig kurów i kur do niczego. Serdecznie. Oxy.
  6. Mithotyn, być może czegoś nie zrozumiałam albo o czymś o prostu nie wiem. Przyjęłam, że chęć przysłania mi przez Matyldę za darmo tomiku Sojana była podyktowana współczuciem i życzliwością, bo inaczej tego nie mogę przyjąć. Ale jeśli Twój wpis był formą bronienia mnie przed czymś, o czym nie wiem lub czego nie rozumiem, to także i Tobie jestem bardzo wdzięczna. Natomiast nadal nie widzę żadnej "winy" ze strony Matyldy, wręcz przeciwnie. Pozdrawiam serdecznie. :)
  7. No to przestań się pienić, o Kręty miłosierny. ;-)))
  8. Jak to: utrzymujemy tę znajomość? Po prostu dwa razy się widzieliśmy i sporo wtedy rozmawialiśmy. Zawiódł tylko mnie? - no to czuję się wyróżniona. ;-))) Ale skąd ta pewność? Nie rozumiem Twojego pytania o mój wiersz. O co biega? Miłego wieczoru.
  9. Anubis, dziękuję za zrozumienie. Zawsze się rozumieliśmy, jak mi się wydaje. :) Serdeczności. Oxy.
  10. No więc właśnie. Bardzo dziękuę za pełne zrozumienie. Najlepszego. Oxy.
  11. Mithotyn, dziękuję, ale nie obrażaj Matyldy - taki tekst nie jest dla Niej miły ani sprawiedliwy, Ona niczemu nie zawiniła i trzym astronę poszkodowanej, czyli moją - ale ja bym tego nie nazwała zbieraniem odchodów oszusta. Pozdrawiam, dziękuję raz jeszcze i najlepszego. Oxy.
  12. Matyldo, bardzo serdecznie Ci dziękuję. Ale wiesz... juz chyba nie mam ochoty na czytanie jego wierszy. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za zrozumienie i wspaniałomyślność. Rozumiem, że chciałaś mnie pocieszyć i wyrazić swoją solidarność - doceniam to w pełni. Serdeczności. Oxy.
  13. Jeśli ja jestem małostkowa, żądając uczciwości, to kim Ty jesteś, oszukiując mnie, że przyślesz mi swoją książkę za moją i nie mając swojej w ogóle w posiadaniu? I przez kilka miesięcy zwodząc mnie, że zamierzasz mi zaplacić za moją przesyłkę? Jak Ty w ogóle masz jeszcze czelność mówić o mojej małostkowości w tym kontekście??? Czy to ja Cię naciągam na drobne sumy? Czy to ja Cię oszukuję od miesięcy? Przytomny Ty jesteś??? Na pewno wypada Ci właśnie taką rzecz tu napisać???!!! A w zwrot kosztów uwierzę, kiedy zobaczę te pieniądze na swoim koncie - nie wcześniej. I dla mnie nie jest to drobna sumka, bynajmniej, paniczyku. Ja, "małostkowa", mam córkę studentkę na swoim wyłącznym utrzymaniu i ona biedula musi sama zarabiać na swoje studia. A Ty być może znowu żyjesz na koszt jakiejś swojej żony czy innej kobiety, jak to Ty, więc nic dziwnego, że dla Ciebie ta kwota jest niewarta pamięci i zwrotu. Ale nie dla mnie. A przede wszytkim nienawidzę, kiedy się mnie robi w bambuko - kiedy próbuję jeszcze kogos szanować, a ten ktoś okazuje się zwykłym oszustem i naciągaczem kobiet. Nikt nie cierpi byc robiony w konia. Prawda?
  14. Właśnie się mylisz, o czym piszę w powyższym tekście: w Polsce organy ścigania nie ścigają… drobnych, małostkowych oszuścików, a tylko takich średnich (bo wielkich - na skalę państwową - też nie ścigają…). Nie "przywalam z nicka", bo znam Sojana osobiście i - co za tym idzie - on mnie też. A także z imienia i nazwiska, oczywiście. Donos to denuncjowanie do jakichś władz. To nie moja specjalność. Ja tu tylko się skarżę i ostrzegam innych. Samosą…d to ciężkie pobicie lub zabicie kogoś w zemście. Od tego jestem bardzo daleka. Pozdrawiam. :)
  15. Oczywiście w powyższym tytule jest gorzki przekąs. Pragnę poinformować, że Jacek Sojan dopuścił się oszustwa i wyłudzenia ode mnie kwoty ok. 25,- zł. Nie chodzi tu o kwotę, ale o sposób, w jaki postąpił ze mną. Na początku grudnia 2011 r. zapytałam go, czy mogę kupić jego ostatni tomik wierszy. Napisał, że przyśle mi go za darmo. Ale ja nie chcę darowizn, bo mnie to krępuje i zobowiązuje, więc zaproponowałam, żebyśmy się wymienili naszymi ostatnimi książkami. Jacek odpisał, że chętnie się wymieni. Wobec tego przysłałam mu książkę, którą wydałam wraz z moim kolegą po piórze. Potem długo czekałam na nadejście książki Jacka, ale się nie doczekałam. Zapytałam go mailowo, czy i kiedy ją wysłał, bo być może książka zaginęła po drodze. Nie odpisał. Wobec tego po tygodniu zadzwoniłam do niego. Wtedy powiedział, że nie posiada swojej książki; być może będzie kiedyś wznowienie, wtedy mi ją przyśle, ale na razie nic o tym nie wiadomo. (Czyli zgoda na wymianę była fikcją, oszustwem od samego początku!). W takim razie grzecznie poprosiłam, żeby jednak zapłacił mi za moją książkę i za jej przesyłkę, ponawiając chęć zakupienia jego książki, jeśli zostanie wznowiona. Oczywiście nie doczekałam się zapłaty, mimo, że prosiłam i przypominałam o tym wielokrotnie. Na Sylwestra byłam w Krakowie przez kilka dni. Uprzedziłam Jacka, że przyjadę, proponowałam, że może się spotkamy i pogadamy przy winku. Stwierdził, że jest to możliwe i poprosił, bym zadzwoniła, kiedy będę na miejscu. Dzwoniłam, ale Jacek nie odebrał żadnego telefonu ode mnie ani nigdy nie oddzwonił. A po kilku tygodniach napisał do mnie, że był w rozjazdach. Mało tego wszystkiego, Jacek począł mnie wychowywać: dowiedziałam się, że jestem małostkowa (choć to nie ja naciągam ludzi na forsę!) cytuję: "Czy poetka może być aż tak małostkowa? POETKA tak małostkowa może pisać wiersze obciążone małostkowością, zatem proszę, uważaj - pilnuj się! A pieniądze oczywiście prześlę. Amen". Po kolejnym upomnieniu się przeczytałam, co następuje: "Wydrukuj to jako wiersz Joasiu - będzie ciekawostka, rarytas... bądź cierpliwa i nie rób za skarbówkę... to niesmaczne". Ale wyszydzanie kogoś, kogo się okradło, jest widocznie w dobrym smaku wg Sojana. I ani słowa przeprosin, ani słowa wyjaśnienia, dlaczego do tej pory nie dostałam należności - która zresztą nie jest tak wielka, żeby nie można było jej oddać przez kilka miesięcy. Sprawa jest oczywista: naciągnął mnie z premedytacją, zwyczajnie ukradł mi książkę i od początku nie zamierzał za nią zapłacić. Piszę o tym wszystkim dla ostrzeżenia, gdyż Jacek udaje krystalicznie uczciwego, katolika, inteligentnego, kulturalnego, prawego, nawet uduchowionego, ba, wręcz rycerskiego wobec kobiet. (Nawiasem, nie przelewa mi się - od 24 lat sama utrzymuję córkę, pracując jako nauczycielka, o czym Sojan wie doskonale - ale to tylko nawiasem, bo nawet gdybym była cała ze złota, to on i tak pozostawałby tym samym oszustem i wyłudzaczem, jakim siebie ukształtował). Niestety nie mogę liczyć na pomoc policji, gdyż jest to za mała kwota - podchodzi pod paragraf tzw. "niewielkiej szkodliwości społecznej". Tak więc ów poeta jest "niewielkim szkodnikiem" w swej istocie. A pisze, że to ja jestem małostkowa... Dopisuję 16 lutego 2012 r. - dla Osób, które uwierzyły Sojanowi, iż wysłał mi należność, tak, jak pisał w niniejszym wątku. Otóż oczywiście nie wysłał mi żadnych pieniędzy, nic na moje konto nie dotarło przez ten tydzień - kłamał, jak zwykle okłamuje kobiety, jak kłamie od początku tej akcji, kiedy nabrał mnie, że wyśle mi swój tomik za moją książkę (a swego tomiku nawet nie posiadał). A teraz dopisek z 17 lutego - spieszę z dobrą nowiną: otóż na moje konto wpłynęła wpłata od Jacka Sojana w wysokości 30,- zł. Dzięki, Jacek. Dziękuję też serdecznie Wszystkim, którzy mi tu pomogli, wspierając moje dochodzenie własnych praw i dotrzymywania dżentelmeńskich umów. Moja (i Boskiego) książka kosztuje wraz z przesyłką pocztową tylko 25,- zł. Jacek wpłacił mi za dużo, żeby odzyskać honor, jak rozumiem. Ale ja nie chcę "siedzieć u niego w kieszeni", dlatego wysyłam mu niewielki tomik znanego poety i redaktora Kwartalnika ZNAJ - Krzysztofa Bieńkowskiego - z autografem autora. I myślę, że mamy tę sprawę pozytywnie zakończoną.
  16. Dziękuję. Dobranoc.
  17. A na pewno nie po mojej. Ja staram się grzecznie odpowiadać na Twoje posty. Niczego mi nie udowodniłeś, natomiast nazywanie moich przemyśleń paranoją jest chamskie. Zresztą to nie pierwszy Twój chwyt tutaj poniżej pasa. A co do Marii, nie jest moim podchodem, że nie od razu Twój wiersz był dla niej zrozumiały. Gdzie tu podchody? I jakie? I w jakim celu? No pomyśl nareszcie, mężczyznooooo!!! (To parafraza Twojej odzywki do mnie, Ty "Dżentelmenie").
  18. Chamski jesteś koncertowo, rycerzu w przyłbicy. Maria Bard nie zrozumiała Twojego wiersza, Dopiero po jakichś poprawkach stał się on dla Marii jasny: I uważaj, bo ja tez potrafię być niemiła. Dżentelmenie od siedmiu boleści.
  19. Rozumiem Twoje zniesmaczenie, Adamie. Ale ten facet po prostu udaje kogoś całkowicie innego niż jest naprawdę (także tu, na Orgu). Nie cierpię fałszywych ludzi, udają…cych przyjaciół oraz bardzo moralnych guru, uzurpują…cych sobie prawo pouczania i wychowywania innych. Już wolę otwartych złodziei z dwojga złego. Ale nie zrozumiałam: co być może jest tak, jak mówił? Nie kapuję.
  20. No? Przeczytałam dokładnie. A Ty? Jakaś niejasność? Wiem, powinnam napisać tak: "Skąd wiesz, że inni - poza moją córką, mną i Marią Bard - rozumieją Twój wiersz?" Sorry, zapomniałam dodać siebie. I to nazywasz paranoją???
  21. Czytałeś cały wiersz? Albo przynajmniej refren? Tam kompletnie, ale to kompletnie nie o tym mowa!!! W wierszu mowa o dawno minionej, dziecięcej miłości, która się przydarzyła wtedy: kiedy rośliśmy dziećmi, gdy byliśmy mali. Peelka zagląda wspomnieniem: w odbicie tego czasu, co minął od wczoraj, kiedy rośliśmy dziećmi, gdy byliśmy mali. A nie w starość. I nie mówi o swoich dzieciach, ale o tym, że sama była dzieckiem. I jej ukochany też. Czy to jest jasne? Poza tym forma: "kiedy rośliśmy dziećmi" - bynajmniej nie znaczy, że to nasze dzieci rosły, tylko że MY rośliśmy. Podobnie jak np. sformuowanie: Jan uleciał gołębiem - nie oznacza, że Janowi odleciał gołąb, tylko że Jan odleciał jako gołąb. (Sformułowanie z legendy o Janosiku, kiedy zmarł w więzieniu). Widzę, że masz poważne braki w lekturach z liceum, HAYQ! A co do większej liczby archaizmów w wierszu, to cała jego forma jest archaiczna. Ale Twoja uwaga mimo to jest dla mnie pożyteczna i w przyszłości przy wierszach wspomnieniowych lub historycznych będę o niej pamiętać. Dziękuję.
  22. Plączesz się, HAYQ. Bełkoczesz o moim wierszu bez ładu i składu. kiedy rośliśmy dziećmi, gdy nadeszła starość - toż to zupełny nonsens: u kogo tak jest, że gdy jeszcze rośnie jako dziecko, to wtedy nadchodzi mu starość??? Archaizmy, które Ci przytoczyłam, nie sa domniemane i jeszcze raz polecam Ci czytanie literatury dawnej, choćby lektur szkolnych z liceum. A choćby tylko przysłów, których też nie znasz, jak widzę. A to, że Ty wolisz coś tam zapisać kursywą, zaś ja nie - to nie jest żaden błąd w moim tekście. Natomiast ja odpowiadam cały czas na Twoje argumenty i uważnie je analizuję, jak zawsze. Dopisałam Ci jeszcze cytat z zasad gramatycznych do poprzedniego maila, zerknij sobie powyżej. PS.: Skąd wiesz, że inni - poza moją córką i Marią Bard - rozumieją Twój wiersz? Nie widzę na to żadnych dowodów. Pa.
  23. Że o co chodzi? A kto tu zaczął być agresywny i napastliwy??? Aleś Ty twardogłowy, kurde!!! Jeszcze nie trafiłam na tak upartego błędoroba! A Sztaudyngera osobiście nie cierpię. Ale to nie ma nic do rzeczy. Bo też teraźniejszy Twój byk nie jest ortem. To akurat gramat. Zauważyłam i odpisałam Ci na niego, ale pewnie przez odrzucenie nie zauważyłeś, więc kopiuję z powyższego: Poza tym chyba rozumiem, o co Ci chodziło w zacytowaniu mojego wiersza - czyżbyś uważał, że jest w nim byk "jak belka w oku"? Ha ha ha! Akurat tu nie ma żadnego byka! Forma "rośliśmy dziećmi" jest jak najbardziej poprawną formą archaiczną i użyłam jej tu celowo, bo pisałam o dzieciństwie - czasie dawno minionym i romantycznym. Nie czytałeś Mickiewicza? Ileż to u niego (i innych romantyków) takich form: wznieść się żurawiem, wzlecieć orłem, popłynąć pstrągiem... W dodatku jest nawet takie przysłowie (właśnie w formie archaicznej, bo przysłowia są bardzo stare): plotka wróblem wyfrunie, a gołębiem wróci. Nie znasz go? Poczytaj trochę, HAYQ. Trochę dobrych tekstów z XIX w. i wcześniejszych - doradzam choćby lektury szkoły średniej. Ten wpis masz powyżej. Jeszcze raz gratuluję umiejętności czytania ze zrozumieniem. Aha, i jeszcze jedno: ja Cię nie pytałam, CZEGO nie zrozumiała Maria Bard w Twoim wierszu. Ja tylko stwierdziłam, że dla mnie to, CZEGO Maria nie zrozumiała, nie ma znaczenia. Ważne, że nie tylko ja nie rozumiem Twojego wiersza. I bynajmniej nie pisałam tego złośliwie. A tutaj jeszcze cytat z serwisu nt. podstawowych zasad gramatycznych www.hamlet.edu.pl/uczen/?id=zwskl: 2. Związki zgody to związki, w których wyraz podrzędny upodabnia swe formy do form wyrazu nadrzędnego, tj. występuje w tym samym rodzaju, liczbie, przypadku lub osobie. W związki zgody łączą się w zdaniu przede wszystkim zasadnicze człony zdania: podmiot i orzeczenie. Orzeczenie zgadza się z podmiotem pod względem osoby i liczby, a w formach czasu przeszłego i trybu warunkowego - także pod względem rodzaju; np.: Piotr pisze; uczennice, uczniowie piszą; rodzice pisali; siostry pisały (p. orzeczenie, orzecznik, podmiot). W związki zgody łączą się także przydawki przymiotnikowe i rzeczownikowe z określanymi przez nie rzeczownikami. Oznacza to, że rzeczownik z określeniem - wyrażonym przymiotnikiem, zaimkiem przymiotnikowym, liczebnikiem przymiotnikowym, imiesłowem przymiotnikowym lub drugim rzeczownikiem - musi być zgodny co do liczby, przypadka, najczęściej także - rodzaju; np.: Ulica Marszałkowska - na ulicy Marszałkowskiej. Tamten dom - tamte domy. Odkryta głowa - z odkrytą głową. Pierwsza gwiazda - pierwsze gwiazdy. Matka żywicielka - matce żywicielce (p. przydawka). Zresztą znajdziesz tę zasadę w każdym podręczniku do gramatyki dla IV klasy szkoły podstawowej. Jest to absolutnie podstawowa zasada wszystkich języków fleksyjnych, że wyraz określany (nadrzędny) i wyraz określający (podrzędny) w związku zgody muszą mieć tę samą formę granatyczną - nawet, jeśli sa oddalone od siebie w tekście. Nie można mówić np: moje mama, twój ręka, te zazdrość, ono poszła, tamta biegł, dzieci mówili - itd., itp. To jest jeden z podstawowych błędów gramatycznych. I naprawdę Twój upór wraz z całą arogancją jest dla mnie mało zrozumiały. Wstyd? Czy co? Każdemu się zdarza lapsus!
  24. Och, i jeszcze jedno PS: pokazałam Twój wiersz mojej 24-letniej córce, która też bardzo dużo czyta (jak ja), chociaz zupełnie inne rzeczy - ona nie jest umysłowym powieleniem mnie, raczej swojego pradziadka. Pokazałam jej wiersz bez żadnych komentarzy i zapytałam, jak jej się poodba. Dłuższy czas milczała, marszczyła brwi, wreszcie powiedziała: "Wiesz, nie za bardzo rozumiem początek... Ale całość chyba jest o masturbacji. No bo te jaja w rękach i ta zazdrość o przyjaźń?" No koment - do Twojego przemyślenia, o ile masz ochotę.
  25. PS. Nie jestem korepetytorką, tylko KOREKTORKĄ (gratuluję umiejętności czytania ze zrozumieniem!) - czyli kimś takim, kto zawodowo redaguje i poprawia za pieniądze teksty i książki pisarzy, poetów, filozofów i dziennikarzy. A o swoich kompetencjach zawodowych wspomniałam tylko dlatego, że zacząłęś mi tłumaczyć, co to jest orzeczenie, a co podmiot. (Skoro wiedziałeś wcześniej, że jestem polonistką - jak piszesz - to znaczy, że to też było zamierzone chamstwo). Poza tym chyba rozumiem, o co Ci chodziło w zacytowaniu mojego wiersza - czyżbyś uważał, że jest w nim byk "jak belka w oku"? Ha ha ha! Akurat tu nie ma żadnego byka! Forma "rośliśmy dziećmi" jest jak najbardziej poprawną formą archaiczną i użyłam jej tu celowo, bo pisałam o dzieciństwie - czasie dawno minionym i romantycznym. Nie czytałeś Mickiewicza? Ileż to u niego (i innych romantyków) takich form: wznieść się żurawiem, wzlecieć orłem, popłynąć pstrągiem... W dodatku jest nawet takie przysłowie (właśnie w formie archaicznej, bo przysłowia są bardzo stare): plotka wróblem wyfrunie, a gołębiem wróci. Nie znasz go? Poczytaj trochę, HAYQ. Trochę dobrych tekstów z XIX w. i wcześniejszych - doradzam choćby lektury szkoły średniej. I - jak pisałam - nie obraziłabym się, gdybyś znalazł u mnie jakiś błąd i dał mi znać o tym w kulturalnej formie, jak ja to zrobiłam na początku naszej rozmowy. Natomiast irytuje mnie Twoja nieuzasadniona niczym napastliwość oraz chamskie podjazdy w kierunku moich kompetencji zawodowych. To właśnie są te "jaja w rękach gadziny" - chwyty poniżej pasa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...