Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Czytałeś cały wiersz? Albo przynajmniej refren? Tam kompletnie, ale to kompletnie nie o tym mowa!!! W wierszu mowa o dawno minionej, dziecięcej miłości, która się przydarzyła wtedy: kiedy rośliśmy dziećmi, gdy byliśmy mali. Peelka zagląda wspomnieniem: w odbicie tego czasu, co minął od wczoraj, kiedy rośliśmy dziećmi, gdy byliśmy mali. A nie w starość. I nie mówi o swoich dzieciach, ale o tym, że sama była dzieckiem. I jej ukochany też. Czy to jest jasne? Poza tym forma: "kiedy rośliśmy dziećmi" - bynajmniej nie znaczy, że to nasze dzieci rosły, tylko że MY rośliśmy. Podobnie jak np. sformuowanie: Jan uleciał gołębiem - nie oznacza, że Janowi odleciał gołąb, tylko że Jan odleciał jako gołąb. (Sformułowanie z legendy o Janosiku, kiedy zmarł w więzieniu). Widzę, że masz poważne braki w lekturach z liceum, HAYQ! A co do większej liczby archaizmów w wierszu, to cała jego forma jest archaiczna. Ale Twoja uwaga mimo to jest dla mnie pożyteczna i w przyszłości przy wierszach wspomnieniowych lub historycznych będę o niej pamiętać. Dziękuję.
  2. Plączesz się, HAYQ. Bełkoczesz o moim wierszu bez ładu i składu. kiedy rośliśmy dziećmi, gdy nadeszła starość - toż to zupełny nonsens: u kogo tak jest, że gdy jeszcze rośnie jako dziecko, to wtedy nadchodzi mu starość??? Archaizmy, które Ci przytoczyłam, nie sa domniemane i jeszcze raz polecam Ci czytanie literatury dawnej, choćby lektur szkolnych z liceum. A choćby tylko przysłów, których też nie znasz, jak widzę. A to, że Ty wolisz coś tam zapisać kursywą, zaś ja nie - to nie jest żaden błąd w moim tekście. Natomiast ja odpowiadam cały czas na Twoje argumenty i uważnie je analizuję, jak zawsze. Dopisałam Ci jeszcze cytat z zasad gramatycznych do poprzedniego maila, zerknij sobie powyżej. PS.: Skąd wiesz, że inni - poza moją córką i Marią Bard - rozumieją Twój wiersz? Nie widzę na to żadnych dowodów. Pa.
  3. Że o co chodzi? A kto tu zaczął być agresywny i napastliwy??? Aleś Ty twardogłowy, kurde!!! Jeszcze nie trafiłam na tak upartego błędoroba! A Sztaudyngera osobiście nie cierpię. Ale to nie ma nic do rzeczy. Bo też teraźniejszy Twój byk nie jest ortem. To akurat gramat. Zauważyłam i odpisałam Ci na niego, ale pewnie przez odrzucenie nie zauważyłeś, więc kopiuję z powyższego: Poza tym chyba rozumiem, o co Ci chodziło w zacytowaniu mojego wiersza - czyżbyś uważał, że jest w nim byk "jak belka w oku"? Ha ha ha! Akurat tu nie ma żadnego byka! Forma "rośliśmy dziećmi" jest jak najbardziej poprawną formą archaiczną i użyłam jej tu celowo, bo pisałam o dzieciństwie - czasie dawno minionym i romantycznym. Nie czytałeś Mickiewicza? Ileż to u niego (i innych romantyków) takich form: wznieść się żurawiem, wzlecieć orłem, popłynąć pstrągiem... W dodatku jest nawet takie przysłowie (właśnie w formie archaicznej, bo przysłowia są bardzo stare): plotka wróblem wyfrunie, a gołębiem wróci. Nie znasz go? Poczytaj trochę, HAYQ. Trochę dobrych tekstów z XIX w. i wcześniejszych - doradzam choćby lektury szkoły średniej. Ten wpis masz powyżej. Jeszcze raz gratuluję umiejętności czytania ze zrozumieniem. Aha, i jeszcze jedno: ja Cię nie pytałam, CZEGO nie zrozumiała Maria Bard w Twoim wierszu. Ja tylko stwierdziłam, że dla mnie to, CZEGO Maria nie zrozumiała, nie ma znaczenia. Ważne, że nie tylko ja nie rozumiem Twojego wiersza. I bynajmniej nie pisałam tego złośliwie. A tutaj jeszcze cytat z serwisu nt. podstawowych zasad gramatycznych www.hamlet.edu.pl/uczen/?id=zwskl: 2. Związki zgody to związki, w których wyraz podrzędny upodabnia swe formy do form wyrazu nadrzędnego, tj. występuje w tym samym rodzaju, liczbie, przypadku lub osobie. W związki zgody łączą się w zdaniu przede wszystkim zasadnicze człony zdania: podmiot i orzeczenie. Orzeczenie zgadza się z podmiotem pod względem osoby i liczby, a w formach czasu przeszłego i trybu warunkowego - także pod względem rodzaju; np.: Piotr pisze; uczennice, uczniowie piszą; rodzice pisali; siostry pisały (p. orzeczenie, orzecznik, podmiot). W związki zgody łączą się także przydawki przymiotnikowe i rzeczownikowe z określanymi przez nie rzeczownikami. Oznacza to, że rzeczownik z określeniem - wyrażonym przymiotnikiem, zaimkiem przymiotnikowym, liczebnikiem przymiotnikowym, imiesłowem przymiotnikowym lub drugim rzeczownikiem - musi być zgodny co do liczby, przypadka, najczęściej także - rodzaju; np.: Ulica Marszałkowska - na ulicy Marszałkowskiej. Tamten dom - tamte domy. Odkryta głowa - z odkrytą głową. Pierwsza gwiazda - pierwsze gwiazdy. Matka żywicielka - matce żywicielce (p. przydawka). Zresztą znajdziesz tę zasadę w każdym podręczniku do gramatyki dla IV klasy szkoły podstawowej. Jest to absolutnie podstawowa zasada wszystkich języków fleksyjnych, że wyraz określany (nadrzędny) i wyraz określający (podrzędny) w związku zgody muszą mieć tę samą formę granatyczną - nawet, jeśli sa oddalone od siebie w tekście. Nie można mówić np: moje mama, twój ręka, te zazdrość, ono poszła, tamta biegł, dzieci mówili - itd., itp. To jest jeden z podstawowych błędów gramatycznych. I naprawdę Twój upór wraz z całą arogancją jest dla mnie mało zrozumiały. Wstyd? Czy co? Każdemu się zdarza lapsus!
  4. Och, i jeszcze jedno PS: pokazałam Twój wiersz mojej 24-letniej córce, która też bardzo dużo czyta (jak ja), chociaz zupełnie inne rzeczy - ona nie jest umysłowym powieleniem mnie, raczej swojego pradziadka. Pokazałam jej wiersz bez żadnych komentarzy i zapytałam, jak jej się poodba. Dłuższy czas milczała, marszczyła brwi, wreszcie powiedziała: "Wiesz, nie za bardzo rozumiem początek... Ale całość chyba jest o masturbacji. No bo te jaja w rękach i ta zazdrość o przyjaźń?" No koment - do Twojego przemyślenia, o ile masz ochotę.
  5. PS. Nie jestem korepetytorką, tylko KOREKTORKĄ (gratuluję umiejętności czytania ze zrozumieniem!) - czyli kimś takim, kto zawodowo redaguje i poprawia za pieniądze teksty i książki pisarzy, poetów, filozofów i dziennikarzy. A o swoich kompetencjach zawodowych wspomniałam tylko dlatego, że zacząłęś mi tłumaczyć, co to jest orzeczenie, a co podmiot. (Skoro wiedziałeś wcześniej, że jestem polonistką - jak piszesz - to znaczy, że to też było zamierzone chamstwo). Poza tym chyba rozumiem, o co Ci chodziło w zacytowaniu mojego wiersza - czyżbyś uważał, że jest w nim byk "jak belka w oku"? Ha ha ha! Akurat tu nie ma żadnego byka! Forma "rośliśmy dziećmi" jest jak najbardziej poprawną formą archaiczną i użyłam jej tu celowo, bo pisałam o dzieciństwie - czasie dawno minionym i romantycznym. Nie czytałeś Mickiewicza? Ileż to u niego (i innych romantyków) takich form: wznieść się żurawiem, wzlecieć orłem, popłynąć pstrągiem... W dodatku jest nawet takie przysłowie (właśnie w formie archaicznej, bo przysłowia są bardzo stare): plotka wróblem wyfrunie, a gołębiem wróci. Nie znasz go? Poczytaj trochę, HAYQ. Trochę dobrych tekstów z XIX w. i wcześniejszych - doradzam choćby lektury szkoły średniej. I - jak pisałam - nie obraziłabym się, gdybyś znalazł u mnie jakiś błąd i dał mi znać o tym w kulturalnej formie, jak ja to zrobiłam na początku naszej rozmowy. Natomiast irytuje mnie Twoja nieuzasadniona niczym napastliwość oraz chamskie podjazdy w kierunku moich kompetencji zawodowych. To właśnie są te "jaja w rękach gadziny" - chwyty poniżej pasa.
  6. O, już wiem - właśnie o to chodzi, tutaj tkwi ten błąd gramatyczny: tzw. niezgodność form w wypowiedzeniu. Dlatego właśnie zdanie jest niezrozumiałe -bo zaimek "je" nie może dotyczyć jednej przyjaźni, może zaś dotyczyć kobiet, ale wtedy sens się nie klei. Może spróbuj to jakoś poprawić, żeby zlikwidować ten błąd? Na pewno się da. Dzięki za wyjaśnienie i pozdrówka. :) a guzik tam :) Już to wyjaśniłem wyżej - "Wiedząc, gdzie jest podmiot, gdzie orzeczenie, myślę, że problemu nie powinno być." Ponadto drugi wers logicznie dopełnia pierwszy. Przypomnę może, że: orzeczenie, to ta część zdania, która opisuje czynność podmiotu. A ponieważ wiadomym jest, że podmiotem nie może być "bardzo" ;), wychodzi na moje, że to "kobieta", jako podmiot wszystkiemu jest winna. ;p Pozdrawiam. Masz ewidentny błąd gramatyczny, który nawet ma swoją nazwę, Mądralo. :) I bardzo mi to zaburza spójne czytanie wiersza. Twoje tłumaczenie, że wiadomo (niby), iż to kobiety sa podmiotem, niczego nie zmienia. To tak, jakbyś tłumaczył, że w zdaniu: "Mając siedem lat, ojciec kupił mi rower" - wiadomo, że to ojciec jest podmiotem, a nie "mi", więc też wiadomo, że to ojciec kupił rower swojemu synowi. A guzik, wcale to nie musi być jasne, bo jest tu błąd gramatyczny! Taka "jasność" jest tylko dla samego Autora, bo wie, co miał na myśli. A wykładać gramatyki mi nie musisz, bo jestem z zawodu nauczycielką polskiego i korektorką. Może właśnie dlatego mam duże trudności z rozumieniem tekstów z błędami? A może dlatego, że zakładam, iż poeci ich nie robią? :) Wiem Oxyvio, że jesteś nauczycielką. Ale jakie to ma znaczenie? Nauczycielka jęz. polskiego do mojego syna mówiła: - "wyjm książki z tornistra". Pani, po polonistyce :) Przykład błędu z zeszytów szkolnych akurat ma się nijak do tego o czym mówimy tutaj. Wyobraź sobie, że zapisujemy to tak: bardzo są zazdrosne o przyjaźń kobiety więc przyjaźnie nowe dobierają same. zgadza się prawda? Zgadza. To teraz powiedz mi, czy wyrażenie - więc "przyjaźnie nowe" można zastąpić wyrażeniem - więc "je". Na sto procent można. I teraz sprawa zasadnicza. Gdybym napisał: bardzo są zazdrosne o przyjaźń kobiety więc "je" dobierają same. to tego można jeszcze się ucapić, ale ja dopisałem po "je" jeszcze taki mały drobiazg - "tuż po ślubie", który w połączeniu z "dobierają same" jednoznacznie określa do kogo się to całe wyrażenie odnosi, dodatkowo w kolejności odpowiadającej orzeczeniu i podmiotowi. bardzo są zazdrosne o przyjaźń kobiety więc "je" tuż po ślubie dobierają same Nie wzięłaś jeszcze pod uwagę tego, że to jest pewna forma poetycka, albo jak wolisz - kabaretowa (pisałem o tym wyżej) i wyrecytowana z odpowiednim akcentem, tym bardziej nie pozostawi żadnych wątpliwości. Oxyvio, jak dotąd, jesteś jedyną osobą, która ma z tym jakiś problem i nie "czuje" o co chodzi. Zresztą nie pierwszy raz. Ostatnio też nie zrozumiałaś o czym pisałem w wierszu - również jako jedyna. Obróciłem to w żart. Jako osoba wykształcona na pewno wiesz czym jest kuplet, szmonces i wiele innych tego typu form. Zarzucasz mi błąd gramatyczny podając jakiś przykład "od czapy", a może problem tkwi gdzie indziej. Pozdrawiam. I po co tyle gadania? Po prostu masz ewidentny błąd gramatyczny - i nic tego nie zmienia. Zaimek "je" nie może nijak zastąpić podmiotu "przyjaźń" ani go określać. Może mam jako jedyna problemy ze zrozumieniem treści Twoich wierszy, bo jako jedyna je analizuję, zakładając, że nie ma w nich błędów? Inni może tak nie zakładają i może nie analizują tak szczegółowo znaczenia form gramatycznych? Już pisałam o tym. Ale też widziałam tu gdzieś wpis, że po poprawkach Twój wiersz stał się bardziej jasny - a więc jednak nie tylko ja mam problemy ze zrozumieniem, o co biega. Nie ma to jednak znaczenia. Błąd pozostaje błędem i koniec. Błędy gramatyczne są bezdyskusyjne. I wiesz, dziwi mnie Twoja irytacja. O co właściwie? Widziałaś wpis marii bard, ale poprawki dotyczyły dwóch ostatnich wersów - wyjaśnienie napisałem. Nie będę się z Tobą spierał, bo to bez sensu. Widzisz, co chcesz widzieć (z analizami, a potem wnioskami z wierszy włącznie) i ja Ci tego nie zamierzam więcej wyłuszczać, bo nawet Twoje stwierdzenia i "założenia" są pozbawione sensu, albo, delikatnie mówiąc, na wyrost. :) Ciekawe tylko jak (jako jedyna, analizująca tak dogłębnie) ustosunkujesz się wobec tego: "kiedy rośliśmy dziećmi, gdy byliśmy mali." www.poezja.org/wiersz,1,130326.html :) Po pierwsze: jeszcze raz powtarzam, że masz ewidentny błąd gramatyczny - i to nie podlega żadnej dyskusji, więc nie rozumiem, po co tyle "gadania". Po drugie: nie rozumiem, skąd i dlaczego wynika Twoja irytacja - bo widzę błąd? Jeśli nie życzysz sobie znajdowania błędów w Twoich tekstach, to ich tu nie wklejaj po prostu. Po trzecie: nie zrozumiałam wersów z błędem, bo przy czytaniu zwracam uwagę także na znaczenie form gramatycznych w wierszach: tutaj w drugim zdaniu wystąpił zaimek "je", który prawidłowo nie może odnosić się do rzeczownika liczby pojedynczej rodzaju żeńskiego "przyjaźń", natomiast może się odnosic wyłącznie do rzeczownika z pierwszego zdania "kobiety"; szukałam więc podmiotu domyślnego, tłumacząc sobie ten wers np. tak, że ktoś te kobiety sobie dobiera jeszcze przed ślubem; ale kto? i jaki to ma związek z ich zazdrością o przyjaźń? i o czyją przyjaźń? - wiersz mi się nie kleił. Czyżbyś miał o to pretensję? Ale to nie moja wina! Po czwarte: to nie ma znaczenia (dla mnie), czego nie zrozumiała w Twoim wierszu z kolei Maria Bard. I po piąte: nie rozumiem, dlaczego zacytowałeś fragment mojego wiersza i czego oczekujesz ode mnie w związku z tym? Niczego od Ciebie nie oczekuję Oxyvio. Już nie. A najmniej czytania ze zrozumieniem, gdzież bym śmiał - od polonistki i korepetytorki? Dość wyjaśnień, szkoda mojego czasu. Winny Ci jestem jeszcze słowo o irytacji. Moja, wynika z faktu ciągłego odwracania kota ogonem, o czym przekonuję się nie po raz pierwszy. Najpierw o coś pytasz, potem, kiedy odpowiadam, dla Ciebie to "nie ma żadnego znaczenia". Chociaż właściwie powinno mieć. Nawet w tej chwili, na wcześniej zadane proste pytanie, dotyczące "belki w oku" - odpowiedź, to kolejne "nie rozumiem" i idiotyczne - czego oczekuję. A jak sądzisz? Jeśli nie potrafisz zrozumieć, czym jest belka we własnym oku, to powiem wprost. Popraw najpierw swoje własne "nad wyraz ewidentne byki", potem ewentualnie, poprawiaj lub zarzucaj błędy innym., wykazując przy tym choć minimum profesjonalizmu. To kim jesteś z zawodu, o czym tak głośno obwieszczasz, nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem Twojej wiedzy. Mało to profesorów jest ze "swojom edukacjom" na bakier? Jeden nawet Noblistom został. Baj. A gdzie zrobiłam błąd? Jeśli mi go pokażesz, to chętne poprawię. Każdemu się to zdarza i ja wcale nie twierdzę, że mi się nie może zdarzyć. Umiem czytać ze zrozumieniem, owszem, kiedy jest napisane poprawnie gramatycznie. Wiele Twoich wierszy jest dla mnie całkiem zrozumiałych i fajnych. Nieprawda, że dla mnie nie ma znaczenia, co do mnie piszesz - cały czas Ci odpisuję i wszystko wyjaśniam. Ale Ty jesteś coraz bardziej arogancki. I idlaczego zarzucasz mi nieudolność zawodową? Na jakiej podstawie??? To jest już chwyt poniżej pasa! Skoro wykształcenie w konkretnym zawodzie ni ema dla Ciebie znaczenia, to może dlatego, że sam jesteś fachowcem z Bożej łaski? Bo nie widzę innego powodu tych zarzutów. A może po prostu nie umiesz przyznać się do błędu? I tak Cię strasznie złości, kiedy ktoś go u Ciebie znajdzie? To jest strasznie dziecinne, HAYQ. W każdym razie ja nie byłam dloa Ciebie niegrzeczna, stwierdzając, że masz ewidentny błąd i wyjaśniając, dlaczego nei zrozumiałam wiersza. Nie ma w tym cienia napaści ani złej woli. A Ty naskakujesz na mnie jak źle wychowany smarkacz i niczego nie chcesz zrozumieć ani nawet przyjąć do wiadomości rzeczy tak oczywistej, jak błąd niezgodności form gramatycznych! Nawiasem powiem Ci, że Twój wierszyk też jest dość chamski i antyfeministyczny, czego nie napisałabym, gdybyś nie był arogancki wobec mnie, i to bez powodu. No. A teraz sobie pękaj ze złości. Cześć.
  7. Mam propozycję i to nie głupią niechaj koguta ci ukatrupią bo choć żylasty i sama skóra życie ocali (patrz: jedna) kura. Pozdrawiam HJ Żal mi tych kogutów tak samo jak kur, żal mi kolorowych grzebyków i piór, żal mi ich radości, miłości i łez, żal mi życia ptaków (i nie-ptaków też). Ojciec mój w dzieciństwie dostal kogucika, który tak pokochał swojego chłopczyka, że mu na ramieniu siadał i jadł z dłoni, wszędzie za nim chodził i jak pies go bronił. Pozdrawiam. :) Gdy pies wyczuje dobro człowieka to go nie gryzie ani nie szczeka, merda ogonem, czule się łasi lecz gdy to robił gatunek ptasi to sytuacja jest niecodzienna ale tym bardziej miła i cenna bo stereotyp obala taki, że móżdżek ptasi miewają ptaki albowiem trzeba nieźle główkować by człowiekowi zaimponować nie barwą skrzydeł, ptasim śpiewaniem ale przyjaźnią i przywiązaniem. Pozdrawiam :)) HJ Mówią: "Ptasi móżdżek", lecz nie mają racji. Kto ma we łbie przyrząd lotnej nawigacji, że dwa razy w roku leci nad lądami lądując bez pudła w gnieździe wciąż tym samym? Mówią: "Ptasi móżdżek" - jakież to krzywdzące! Choćby dla papużek - małych nierozłączek: kiedy jedna zginie, to druga markotna nie je i nie fruwa, aż umrze samotna. Jakież to krzywdzące także dla łabędzi, wiernie kochających małżonków do śmierci, a gdy jedno skona, drugie leci w niebo i spada jak kamień, by nie żyć bez niego. Gdzież ten "ptasi móżdżek" choćby i u kwoki, która swe pisklęta zasłania od sroki, a nawet i z lisem walczyć jest gotowa i oddać swe życie, by dzieci ratować.
  8. Oczywiście w powyższym tytule jest gorzki przekąs. Pragnę poinformować, że Jacek Sojan dopuścił się oszustwa i wyłudzenia ode mnie kwoty ok. 25,- zł. Nie chodzi tu o kwotę, ale o sposób, w jaki postąpił ze mną. Na początku grudnia 2011 r. zapytałam go, czy mogę kupić jego ostatni tomik wierszy. Napisał, że przyśle mi go za darmo. Ale ja nie chcę darowizn, bo mnie to krępuje i zobowiązuje, więc zaproponowałam, żebyśmy się wymienili naszymi ostatnimi książkami. Jacek odpisał, że chętnie się wymieni. Wobec tego przysłałam mu książkę, którą wydałam wraz z moim kolegą po piórze. Potem długo czekałam na nadejście książki Jacka, ale się nie doczekałam. Zapytałam go mailowo, czy i kiedy ją wysłał, bo być może książka zaginęła po drodze. Nie odpisał. Wobec tego po tygodniu zadzwoniłam do niego. Wtedy powiedział, że nie posiada swojej książki; być może będzie kiedyś wznowienie, wtedy mi ją przyśle, ale na razie nic o tym nie wiadomo. (Czyli zgoda na wymianę była fikcją, oszustwem od samego początku!). W takim razie grzecznie poprosiłam, żeby jednak zapłacił mi za moją książkę i za jej przesyłkę, ponawiając chęć zakupienia jego książki, jeśli zostanie wznowiona. Oczywiście nie doczekałam się zapłaty, mimo, że prosiłam i przypominałam o tym wielokrotnie. Na Sylwestra byłam w Krakowie przez kilka dni. Uprzedziłam Jacka, że przyjadę, proponowałam, że może się spotkamy i pogadamy przy winku. Stwierdził, że jest to możliwe i poprosił, bym zadzwoniła, kiedy będę na miejscu. Dzwoniłam, ale Jacek nie odebrał żadnego telefonu ode mnie ani nigdy nie oddzwonił. A po kilku tygodniach napisał do mnie, że był w rozjazdach. Mało tego wszystkiego, Jacek począł mnie wychowywać: dowiedziałam się, że jestem małostkowa (choć to nie ja naciągam ludzi na forsę!) cytuję: "Czy poetka może być aż tak małostkowa? POETKA tak małostkowa może pisać wiersze obciążone małostkowością, zatem proszę, uważaj - pilnuj się! A pieniądze oczywiście prześlę. Amen". Po kolejnym upomnieniu się przeczytałam, co następuje: "Wydrukuj to jako wiersz Joasiu - będzie ciekawostka, rarytas... bądź cierpliwa i nie rób za skarbówkę... to niesmaczne". Ale wyszydzanie kogoś, kogo się okradło, jest widocznie w dobrym smaku wg Sojana. I ani słowa przeprosin, ani słowa wyjaśnienia, dlaczego do tej pory nie dostałam należności - która zresztą nie jest tak wielka, żeby nie można było jej oddać przez kilka miesięcy. Sprawa jest oczywista: naciągnął mnie z premedytacją, zwyczajnie ukradł mi książkę i od początku nie zamierzał za nią zapłacić. Piszę o tym wszystkim dla ostrzeżenia, gdyż Jacek udaje krystalicznie uczciwego, katolika, inteligentnego, kulturalnego, prawego, nawet uduchowionego, ba, wręcz rycerskiego wobec kobiet. (Nawiasem, nie przelewa mi się - od 24 lat sama utrzymuję córkę, pracując jako nauczycielka, o czym Sojan wie doskonale - ale to tylko nawiasem, bo nawet gdybym była cała ze złota, to on i tak pozostawałby tym samym oszustem i wyłudzaczem, jakim siebie ukształtował). Niestety nie mogę liczyć na pomoc policji, gdyż jest to za mała kwota - podchodzi pod paragraf tzw. "niewielkiej szkodliwości społecznej". Tak więc ów poeta jest "niewielkim szkodnikiem" w swej istocie. A pisze, że to ja jestem małostkowa... Dopisuję 16 lutego 2012 r. - dla Osób, które uwierzyły Sojanowi, iż wysłał mi należność, tak, jak pisał w niniejszym wątku. Otóż oczywiście nie wysłał mi żadnych pieniędzy, nic na moje konto nie dotarło przez ten tydzień - kłamał, jak zwykle okłamuje kobiety, jak kłamie od początku tej akcji, kiedy nabrał mnie, że wyśle mi swój tomik za moją książkę (a swego tomiku nawet nie posiadał). A teraz dopisek z 17 lutego - spieszę z dobrą nowiną: otóż na moje konto wpłynęła wpłata od Jacka Sojana w wysokości 30,- zł. Dzięki, Jacek. Dziękuję też serdecznie Wszystkim, którzy mi tu pomogli, wspierając moje dochodzenie własnych praw i dotrzymywania dżentelmeńskich umów. Moja (i Boskiego) książka kosztuje wraz z przesyłką pocztową tylko 25,- zł. Jacek wpłacił mi za dużo, żeby odzyskać honor, jak rozumiem. Ale ja nie chcę "siedzieć u niego w kieszeni", dlatego wysyłam mu niewielki tomik znanego poety i redaktora Kwartalnika ZNAJ - Krzysztofa Bieńkowskiego - z autografem autora. I myślę, że mamy tę sprawę pozytywnie zakończoną.
  9. takich ukłonów mam więcej , ale , że kobiety przewrotne są ... ;-) Akurat tam kobiety, żebym tak zdrowa była! ;-)))
  10. O, już wiem - właśnie o to chodzi, tutaj tkwi ten błąd gramatyczny: tzw. niezgodność form w wypowiedzeniu. Dlatego właśnie zdanie jest niezrozumiałe -bo zaimek "je" nie może dotyczyć jednej przyjaźni, może zaś dotyczyć kobiet, ale wtedy sens się nie klei. Może spróbuj to jakoś poprawić, żeby zlikwidować ten błąd? Na pewno się da. Dzięki za wyjaśnienie i pozdrówka. :) a guzik tam :) Już to wyjaśniłem wyżej - "Wiedząc, gdzie jest podmiot, gdzie orzeczenie, myślę, że problemu nie powinno być." Ponadto drugi wers logicznie dopełnia pierwszy. Przypomnę może, że: orzeczenie, to ta część zdania, która opisuje czynność podmiotu. A ponieważ wiadomym jest, że podmiotem nie może być "bardzo" ;), wychodzi na moje, że to "kobieta", jako podmiot wszystkiemu jest winna. ;p Pozdrawiam. Masz ewidentny błąd gramatyczny, który nawet ma swoją nazwę, Mądralo. :) I bardzo mi to zaburza spójne czytanie wiersza. Twoje tłumaczenie, że wiadomo (niby), iż to kobiety sa podmiotem, niczego nie zmienia. To tak, jakbyś tłumaczył, że w zdaniu: "Mając siedem lat, ojciec kupił mi rower" - wiadomo, że to ojciec jest podmiotem, a nie "mi", więc też wiadomo, że to ojciec kupił rower swojemu synowi. A guzik, wcale to nie musi być jasne, bo jest tu błąd gramatyczny! Taka "jasność" jest tylko dla samego Autora, bo wie, co miał na myśli. A wykładać gramatyki mi nie musisz, bo jestem z zawodu nauczycielką polskiego i korektorką. Może właśnie dlatego mam duże trudności z rozumieniem tekstów z błędami? A może dlatego, że zakładam, iż poeci ich nie robią? :) Wiem Oxyvio, że jesteś nauczycielką. Ale jakie to ma znaczenie? Nauczycielka jęz. polskiego do mojego syna mówiła: - "wyjm książki z tornistra". Pani, po polonistyce :) Przykład błędu z zeszytów szkolnych akurat ma się nijak do tego o czym mówimy tutaj. Wyobraź sobie, że zapisujemy to tak: bardzo są zazdrosne o przyjaźń kobiety więc przyjaźnie nowe dobierają same. zgadza się prawda? Zgadza. To teraz powiedz mi, czy wyrażenie - więc "przyjaźnie nowe" można zastąpić wyrażeniem - więc "je". Na sto procent można. I teraz sprawa zasadnicza. Gdybym napisał: bardzo są zazdrosne o przyjaźń kobiety więc "je" dobierają same. to tego można jeszcze się ucapić, ale ja dopisałem po "je" jeszcze taki mały drobiazg - "tuż po ślubie", który w połączeniu z "dobierają same" jednoznacznie określa do kogo się to całe wyrażenie odnosi, dodatkowo w kolejności odpowiadającej orzeczeniu i podmiotowi. bardzo są zazdrosne o przyjaźń kobiety więc "je" tuż po ślubie dobierają same Nie wzięłaś jeszcze pod uwagę tego, że to jest pewna forma poetycka, albo jak wolisz - kabaretowa (pisałem o tym wyżej) i wyrecytowana z odpowiednim akcentem, tym bardziej nie pozostawi żadnych wątpliwości. Oxyvio, jak dotąd, jesteś jedyną osobą, która ma z tym jakiś problem i nie "czuje" o co chodzi. Zresztą nie pierwszy raz. Ostatnio też nie zrozumiałaś o czym pisałem w wierszu - również jako jedyna. Obróciłem to w żart. Jako osoba wykształcona na pewno wiesz czym jest kuplet, szmonces i wiele innych tego typu form. Zarzucasz mi błąd gramatyczny podając jakiś przykład "od czapy", a może problem tkwi gdzie indziej. Pozdrawiam. I po co tyle gadania? Po prostu masz ewidentny błąd gramatyczny - i nic tego nie zmienia. Zaimek "je" nie może nijak zastąpić podmiotu "przyjaźń" ani go określać. Może mam jako jedyna problemy ze zrozumieniem treści Twoich wierszy, bo jako jedyna je analizuję, zakładając, że nie ma w nich błędów? Inni może tak nie zakładają i może nie analizują tak szczegółowo znaczenia form gramatycznych? Już pisałam o tym. Ale też widziałam tu gdzieś wpis, że po poprawkach Twój wiersz stał się bardziej jasny - a więc jednak nie tylko ja mam problemy ze zrozumieniem, o co biega. Nie ma to jednak znaczenia. Błąd pozostaje błędem i koniec. Błędy gramatyczne są bezdyskusyjne. I wiesz, dziwi mnie Twoja irytacja. O co właściwie? Widziałaś wpis marii bard, ale poprawki dotyczyły dwóch ostatnich wersów - wyjaśnienie napisałem. Nie będę się z Tobą spierał, bo to bez sensu. Widzisz, co chcesz widzieć (z analizami, a potem wnioskami z wierszy włącznie) i ja Ci tego nie zamierzam więcej wyłuszczać, bo nawet Twoje stwierdzenia i "założenia" są pozbawione sensu, albo, delikatnie mówiąc, na wyrost. :) Ciekawe tylko jak (jako jedyna, analizująca tak dogłębnie) ustosunkujesz się wobec tego: "kiedy rośliśmy dziećmi, gdy byliśmy mali." www.poezja.org/wiersz,1,130326.html :) Po pierwsze: jeszcze raz powtarzam, że masz ewidentny błąd gramatyczny - i to nie podlega żadnej dyskusji, więc nie rozumiem, po co tyle "gadania". Po drugie: nie rozumiem, skąd i dlaczego wynika Twoja irytacja - bo widzę błąd? Jeśli nie życzysz sobie znajdowania błędów w Twoich tekstach, to ich tu nie wklejaj po prostu. Po trzecie: nie zrozumiałam wersów z błędem, bo przy czytaniu zwracam uwagę także na znaczenie form gramatycznych w wierszach: tutaj w drugim zdaniu wystąpił zaimek "je", który prawidłowo nie może odnosić się do rzeczownika liczby pojedynczej rodzaju żeńskiego "przyjaźń", natomiast może się odnosic wyłącznie do rzeczownika z pierwszego zdania "kobiety"; szukałam więc podmiotu domyślnego, tłumacząc sobie ten wers np. tak, że ktoś te kobiety sobie dobiera jeszcze przed ślubem; ale kto? i jaki to ma związek z ich zazdrością o przyjaźń? i o czyją przyjaźń? - wiersz mi się nie kleił. Czyżbyś miał o to pretensję? Ale to nie moja wina! Po czwarte: to nie ma znaczenia (dla mnie), czego nie zrozumiała w Twoim wierszu z kolei Maria Bard. I po piąte: nie rozumiem, dlaczego zacytowałeś fragment mojego wiersza i czego oczekujesz ode mnie w związku z tym?
  11. Leo, dziękuję za piękny komentarz i zrozumienie/odczucie mojego wiersza.
  12. Cezary, bardzo dziękuję! Cieszę się, że wiersz Ci się podoba. :-))) Jednak, że on odsłania całą moją strukturę - z tym się zgodzić nie mogę. :-) Zazdrości też tu nie widzę, ale... w końcu każdy czyta w wierszach swoją prawdę - i ma do tego prawo. Dzięki jeszcze raz i zapraszam ponownie! :-)
  13. Bardzo proszę, Emm, czuję się zaszczycona. :)
  14. Mam propozycję i to nie głupią niechaj koguta ci ukatrupią bo choć żylasty i sama skóra życie ocali (patrz: jedna) kura. Pozdrawiam HJ Żal mi tych kogutów tak samo jak kur, żal mi kolorowych grzebyków i piór, żal mi ich radości, miłości i łez, żal mi życia ptaków (i nie-ptaków też). Ojciec mój w dzieciństwie dostal kogucika, który tak pokochał swojego chłopczyka, że mu na ramieniu siadał i jadł z dłoni, wszędzie za nim chodził i jak pies go bronił. Pozdrawiam. :)
  15. Tu w ogóle nie ma żadnego morału. Ale humoreska fajna... gdyby nie to, że żal mi tych kur, które pożeram. :-( I to żal mi całkiem serio.
  16. Fajny wiersz - o tym, że "co nagle, to po diable" - zgadzam się z tym. Ni ema jak wysublimowane, powolne delektowanie się i stopniowanie napięcia. ;-) Tylko w tym kontekście nei pasuje mi zwrot: "bez krępowania" - bo albo powściągliwość (która jednak jest krępowaniem nagich instynktów), albo brak krępowania i jakichkolwiek hamulców... Ale może czegoś nie rozumiem? Bozdrawiam. :)
  17. niech żyje kasa :) Jaśnie Panowie zapewne nie muszą pracować za pieniądze? Ale Wam nie zazdroszczę - straznie to nudne. A co robicie charytatywnie? Ciekawość...
  18. Czytając widzę łzę, jak płynie po policzku, potem kapie i lecąc w świetle słońca staje się na chwilę pryzmatem, tęczą, wszystkimi kolorami światła - rozbłyskuje szczęściem na moment, zanim rozbije się o ziemię; ale już się nie martwi tym, że to nieuchronne - jak człowiek, który znalazł i wypełnił sens swojego istnienia. Podoba mi się. :)
  19. O, już wiem - właśnie o to chodzi, tutaj tkwi ten błąd gramatyczny: tzw. niezgodność form w wypowiedzeniu. Dlatego właśnie zdanie jest niezrozumiałe -bo zaimek "je" nie może dotyczyć jednej przyjaźni, może zaś dotyczyć kobiet, ale wtedy sens się nie klei. Może spróbuj to jakoś poprawić, żeby zlikwidować ten błąd? Na pewno się da. Dzięki za wyjaśnienie i pozdrówka. :) a guzik tam :) Już to wyjaśniłem wyżej - "Wiedząc, gdzie jest podmiot, gdzie orzeczenie, myślę, że problemu nie powinno być." Ponadto drugi wers logicznie dopełnia pierwszy. Przypomnę może, że: orzeczenie, to ta część zdania, która opisuje czynność podmiotu. A ponieważ wiadomym jest, że podmiotem nie może być "bardzo" ;), wychodzi na moje, że to "kobieta", jako podmiot wszystkiemu jest winna. ;p Pozdrawiam. Masz ewidentny błąd gramatyczny, który nawet ma swoją nazwę, Mądralo. :) I bardzo mi to zaburza spójne czytanie wiersza. Twoje tłumaczenie, że wiadomo (niby), iż to kobiety sa podmiotem, niczego nie zmienia. To tak, jakbyś tłumaczył, że w zdaniu: "Mając siedem lat, ojciec kupił mi rower" - wiadomo, że to ojciec jest podmiotem, a nie "mi", więc też wiadomo, że to ojciec kupił rower swojemu synowi. A guzik, wcale to nie musi być jasne, bo jest tu błąd gramatyczny! Taka "jasność" jest tylko dla samego Autora, bo wie, co miał na myśli. A wykładać gramatyki mi nie musisz, bo jestem z zawodu nauczycielką polskiego i korektorką. Może właśnie dlatego mam duże trudności z rozumieniem tekstów z błędami? A może dlatego, że zakładam, iż poeci ich nie robią? :) Wiem Oxyvio, że jesteś nauczycielką. Ale jakie to ma znaczenie? Nauczycielka jęz. polskiego do mojego syna mówiła: - "wyjm książki z tornistra". Pani, po polonistyce :) Przykład błędu z zeszytów szkolnych akurat ma się nijak do tego o czym mówimy tutaj. Wyobraź sobie, że zapisujemy to tak: bardzo są zazdrosne o przyjaźń kobiety więc przyjaźnie nowe dobierają same. zgadza się prawda? Zgadza. To teraz powiedz mi, czy wyrażenie - więc "przyjaźnie nowe" można zastąpić wyrażeniem - więc "je". Na sto procent można. I teraz sprawa zasadnicza. Gdybym napisał: bardzo są zazdrosne o przyjaźń kobiety więc "je" dobierają same. to tego można jeszcze się ucapić, ale ja dopisałem po "je" jeszcze taki mały drobiazg - "tuż po ślubie", który w połączeniu z "dobierają same" jednoznacznie określa do kogo się to całe wyrażenie odnosi, dodatkowo w kolejności odpowiadającej orzeczeniu i podmiotowi. bardzo są zazdrosne o przyjaźń kobiety więc "je" tuż po ślubie dobierają same Nie wzięłaś jeszcze pod uwagę tego, że to jest pewna forma poetycka, albo jak wolisz - kabaretowa (pisałem o tym wyżej) i wyrecytowana z odpowiednim akcentem, tym bardziej nie pozostawi żadnych wątpliwości. Oxyvio, jak dotąd, jesteś jedyną osobą, która ma z tym jakiś problem i nie "czuje" o co chodzi. Zresztą nie pierwszy raz. Ostatnio też nie zrozumiałaś o czym pisałem w wierszu - również jako jedyna. Obróciłem to w żart. Jako osoba wykształcona na pewno wiesz czym jest kuplet, szmonces i wiele innych tego typu form. Zarzucasz mi błąd gramatyczny podając jakiś przykład "od czapy", a może problem tkwi gdzie indziej. Pozdrawiam. I po co tyle gadania? Po prostu masz ewidentny błąd gramatyczny - i nic tego nie zmienia. Zaimek "je" nie może nijak zastąpić podmiotu "przyjaźń" ani go określać. Może mam jako jedyna problemy ze zrozumieniem treści Twoich wierszy, bo jako jedyna je analizuję, zakładając, że nie ma w nich błędów? Inni może tak nie zakładają i może nie analizują tak szczegółowo znaczenia form gramatycznych? Już pisałam o tym. Ale też widziałam tu gdzieś wpis, że po poprawkach Twój wiersz stał się bardziej jasny - a więc jednak nie tylko ja mam problemy ze zrozumieniem, o co biega. Nie ma to jednak znaczenia. Błąd pozostaje błędem i koniec. Błędy gramatyczne są bezdyskusyjne. I wiesz, dziwi mnie Twoja irytacja. O co właściwie?
  20. Spółko, w takim razie bardzo się z tego cieszę. I zapraszam na przyszłość. :)
  21. Ja też nie wierzę, żeby świat mógł być aż tak straszny. Dzięki za poczytanie, Magda. Serdeczeństwa. :)
  22. Fajnie wyrażona konkurencyjność - chyba nie tylko w miłości (tym razem), ale tak w ogóle - w życiu. :-) Czy to tak z okazji Euro 2012? ;-)
  23. No właśnie. A jeśli ktoś pędził dla całej ludzkości?... Gigant-przekręt! ;-)
  24. Ha ha ha! Dobre, chociaż w moim odbiorze nie jest to wiersz, tylko monolog. Ale fajny. ;-) Przypomniał mi sie taki kawał: Do domu, w którym przebywał Jezus z apostołami, ktoś zapukał. Otwiera Jezus. - Czy ty jesteś Jezus zwany Chrystusem, syn Józefa? - pyta jeden z dwóch panów. - Jam ci jest. Zostawcie wszystko i chodźcie za mną. - Nie, nie. To pan zostawi wszystko i pójdzie z nami. Obywatel Judasz doniósł, że w Kanie Galilejskiej produkuje pan alkohol bez akcyzy. Toś się, chłopie, doigrał. Po nowelizacji kodeksu karnego grozi za to ukrzyżowanie... Pozdrawiam. :-)
  25. Ja zawsze tak wchodzę. A można w ogóle jakoś inaczej wejść? Ale jednak MASZ krzaczki w tym wierszu. Inni ich nie mają (poza Krysią), a Ty je masz, choć po prawidłowych literach - nie wiem, jak to się dzieje.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...