Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Antoni Leszczyc

Użytkownicy
  • Postów

    1 033
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Antoni Leszczyc

  1. A więc tak: jesli miałbym oceniać utwór w kategorii wiersza pełną gębą, to byłbym z pewnością nastawiony negatywnie. Jeśli przyjąć jednak, że to lekka rymowanka, to ocena wiersza się poprawia: ma on wtedy pointę chwytliwą i momentami humorystyczne elementy (schylać, podskakiwać). W obu przypadka bez sensu wydaje mi się zdanie "Chcę zapełnić owe luki, co mi życie stawia kłodą". To zwyczajnie nie po naszemu jest. Pozdrawiam, Antek
  2. Czy to tylko taka moda, czy też Bolek to jest chodziarz?
  3. Nie wątpię, że autor miał takie zamierzenie - "gówno" się samo nei napisało :) Uważam jednak, że to było błędne zamierzenie, bo wiersz byłby lepszy, gdyby zostawiał za sobą bardziej liryczne wspomnienie.
  4. Młody osioł spod Olsztyna znał na pamięć dzieła Lenina. Kontrast komunizm plamił; z osła jest już salami. Tępo patrząc, sekretarz je wcina.
  5. Wredny szewczyk z Monachium nocą chodził po dachu i dla tego chodzenia wieczorem buty zmieniał z zwykłych trampek na parę kozaków.
  6. Noc ponad Lednicą. Noc wisi na polach, na zbożu, na wodzie, na tłumie zebranych. A w niej, omiatana światłem reflektora, mgła leci ku ludziom, mgła płynie od Bramy. I cisza; bez wrzasków - nie miejsce na spory. Muzyka się sączy: to gra fletnia Pana... Wsłuchane w jej dźwięki przycichły sektory: ci siedzą, ci stoją, ci są na kolanach. Ty też jesteś cicho. Wtulony w swą ciszę, w której więcej można niż w słowach usłyszeć. I chwytasz Absolut, i ściągasz do siebie... I coś się unosi na tej fletni dźwiękach, i krąży coś (Wieczność?) gdy trwa ta piosenka... Czy Bóg to? Czy młodość? Ja nie wiem... Wciąż nie wiem. [VI 2004]
  7. [Kamili Trawińskiej] Była sobie panna Hania. Panna Hania miała kotka. Ten dostawał od niej w baniak, raz z patelni, a raz z młotka. Nie dość na tym: panna Hania pewną miała złą manierę: tarką kotka przecierała, po czem grzała bestii w beret. Inne mieli też zabawy: w piłkę grali, a dla zmyłki, kotek toczył się po trawie, grając w charakterze piłki. Fajnie było przy jedzeniu: by dostać od Hani jadło grał jej kotek na grzebieniu i mówił jej abecadło. Merdał kotek też ogonem i gazetkę nosił w pysku... Pełen był radości domek,, pełen śmiechu, mruku, pisku! I usłyszał ów ambaras raz ekolog rodem z Zgierza... Cosik dukał, że zabrania i odebrał Hani zwierza. Ale zwierz ten, proszę Państwa, miał Zgierz cały w poważaniu: w mig obrócił się na palcach i ku swemu szedł mieszkaniu! I do Hani przybył kotek, zwrócił na nią oczy szczere... Wyjął grzebień, zagrał "Rotę" i poprosił fangę w beret! * * * Tu jest motto, co wyraźne, na krótkim wierszyka szlaku: Tym większe pewne przyjaźnie, im więcej na nich siniaków!
  8. Dzięki, panie Franku :) Miło coś takiego przeczytać. :) I gdybyś jednak się złamał, i wiersz chciał zamieścić - to z chęcią przeczytam. Dedykacji gratuluję. Takie znajomosći? :) Pozdrawiam serdecznie, Antoś
  9. Niektóre sformułowania troszeczkę nie trafione, moim zdaniem: "potężne ramię nocy", "posępne milczenie" i "smocze podbrzusze". Podobała mi się za to "zachwiana nadzieja". Całośc raczej na minus, nie znalazłem nic, co by mnie naprawdę przykuło. Opis niezły, ale brak mu atmosfery.
  10. Od "zapomniałam ugasić zdumienie" pod wrażeniem jestem nieustannym. Acz w początku jeszcze można pewnie sprawę podrasować, co by od samego początku wiersz tak samo wciągał. Nie za bardzo potrafię tak na biało, ale coś wymyśliłem. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko :) w codziennej agonii treningu z niedomkniętymi myślami karłowate przesądy szlachetne łgarstwa w zbiorowości ludzkich cyfr Całość wiersza podoba mi się jednak bardzo: język bogaty, a przecież wiadomo, że lepiej młodym i bogatym, niż starym i biednym. Fajnie było przeczytać. Pozdrawiam, Antoś
  11. Wiersz można by jeszcze gdzieniegdzie z zaimków niektórych odchudzić: najważniejsza jednak rzecz się zawiera w poincie, dlatego ja bym Ci proponował ją zmienić. Rzecz jasna nie zmieniać przesłania, ale oddać je nieco bardziej lirycznie, sentymentalnie może. Bo to "gówno" bardzo psuje, ładnie zbudowany, nastrój tego wiersza. A szkoda. Pozdrawiam, Antek
  12. Dzięki za komentarze :) Przyznaję, przyjaciel nie brzmi za dobrze - sam jednak wiesz, Jędrek, że poszukiwania jasnego i przejrzystego ekwiwalentu nie przyniosły rezultatu. Radio to jest w sumie rzecz poboczna: może się będzie ją bardziej czuło niż rozumiało. A może nie. :) Trochę tych sonecistów jednak jest :) Z głowy, to prócz mnie, to potrafię sobie przypomnieć trzech na tym portalu: Faramira, Jacka P. i Witolda Marka. Też warto do nich zajrzeć, in my very humble opinion. Co do "czekania na więcej": jeden juz sonet z tej serii był, dwa jeszcze są planowane. Tego już byłego możesz, Vero, przeczytać, klikając w mój profil (czyli w ksywkę). Tam zresztą i inne moje wiersze. Serdecznie zapraszam :) Pozdrawiam wszystkich... Antek
  13. Wyjmij z klawiatury ten enter :) Nie trafiło to do mnie. Po pierwsze w lekturze przeszkadzają literówki i ortografy (niedaleko, niepewna). Dodatko, opis jest raczej mało poetycki, nie ma tam fraz takich, które by za gardło chwytały. Nie ma też zaskakującej pointy: można ją wydedukować i do tego podana jest dobitnie. Dlatego, niestety, nie podobało się. Tym niemniej pozdrawiam :) Antek
  14. Niech zgadnę: pisane w Walentynki? :) Ja piekła nie kupuję. Za dużo moim zdaniem przymiotników w tym wierszu, za mocne są to przymiotniki. Przez to się na nie, czytając, znieczulam i wiersz po mnie zwyczajnie spływa. Zaimki pisz raczej z małej, bo to nie list jest; nad rymami też można popracować. No i unikaj takich eschatologicznych analogii :) One były chwytliwe w baroku jeszcze - ale teraz, to one, jak myślę, się przejadły i nudzą już raczej. Ja przynajmniej nie czuję piekielnych płomieni :) Pozdrawiam, powodzenia przy kolejnych wierszach... Antek
  15. DRUGI SONET O NICZYM Nie będę cię osaczać. Z radiowych rozważań wynikło, że śnić ciebie mi już nie wypada. Nie trzeba, byś mroczyła się we wzroku błędnym i ściskała mi gardło. Czas tłumić popędy. Będę ci przyjacielem. Skryty znów w tej twarzy, będę, jak lek aptekarz, słowa w strachu ważył. Ręce sam sobie zwiążę. Mówią, że dotykiem zbyt łatwo się przekracza tę niemą granicę. I tylko czasem późnym, ja w próżnej pościeli będę drugi skraj łóżka między pustki dzielił... Nigdy cię tu nie było, lecz nic to nie zmienia I tylko, kiedy w lustro spojrzę nieopatrznie prawda maskę obruszy i spłynie przez palce. Nikt tego nie zobaczy. Maskę się poskleja. [I 2005]
  16. A może był szczery i jej cztery litery nie były boskie wcale - i stąd ten kabaret?
  17. Nie wiem, mówiąc szczerze. Mostek mnie nie bierze, pompka nic nie zminia. Znam inne ćwiczenia :)
  18. Pewien fakt tu trzeba uściślić po prostu. Jak ma grzeszyć? Po grecku, czy też po żydowsku? :)
  19. O Balbinie z Otwocka nieciekawa jest plotka: mówił murarz potworny, że jest gruba jak wspornik i się nie zna nic na hockach-klockach.
  20. W Otwocku półnaga Balbina na tarasie swe ciało wygina. A fe, ty dziewcze sprośne! Tutaj pompka, tam mostek, a chłopakom tylko cieknie ślina!
  21. Plotki spisał (krzyż pański!) pan dramaturg Wyspiański.
  22. Przy pierwszym - zaznaczam, przy pierwszym! - kontakcie można szukać turpizmu, zwłaszcza, że przymiotniki używane przy włosach wcale nie kojarza się z życiową energią. Potem, gdy się bliżej przyjrzeć, wychodzi, że niekt nie będzie wracał do starego Tuma, że nie będzie rdzewienia szpadli - ale pierwsze wrażenie jest, że będzie, a to przecież najważniejsze. Po prostu moim zdaniem zaciemniłeś tym porównaniem ogólny obraz i utrudniłeś odbiór. Pozdrawiam, Antek
  23. No właśnie: fetyszyzmu i starości brak, a użycie symbolu włosu i prześcieradła ten fakt sugeruje. Więcej: włosy i prześcieradło pojawiają się w wierszu częściej, dlatego - wyławiająć przewodnią myśl "Fraszki" - szukam w wierszu dalszych nawiązań. Ja wiem, koniec końców, że ich nei ma - ale wciąż mam wrażenie, że skoro używasz tych symboli to powinny być. I nawet jeśli peel jedynie utożsamia się z rozumowym podejściem do miłości - to ja mu i tak, w pierwszym odruchu, będę przypisywał turpizm. Bo to, żes użył takiego nawiązania do "Fraszki" wprowadza ją tu całą - a nie jedynie dwa jej wersy. W mojej osobistej, rzecz jasna, opinii :)
  24. Jak już wspomionałem: za dużo mi włosów w tym wierszu. Niektóre sformułowania z nimi nie brzmią zbyt ładnie: "wypadły włosy z głowy" tutaj przykładem. Troszeczkę mi to pachnie jeszcze pokłosiem po "Epitafium...", żeby być szczerym :) Nawiązanie z prześcieradłem wydaje mi się nieczytelne - z tymi włosami wszędzie też jest problem. Ja rozumiem, Grochowiak - ale "Fraszka" o starości mówi i ja tej starości podświadomie w wierszu szukam. To, że jej tam nie ma, a nawet "wprost przeciwnie" trochę myli czytelnika. A on i tak ma nieraz kłopoty z interpretacją :) Trzeci kłopot: nadal ten wosk. W wosku nie ma lontu sensu strocte właściwie - lont jest w świeczce. Ale nadal nei mam pomysłu jak to zastapić - może tylko mnie się to wydaje niezręcznym? Po przespaniu się z wierszem, stwierdzam: pierwsze dwie zwrotki średnio na jeża, drugie dwie naprawdę mi się podobają. Szczególnie ładny obraz z "otwartymi dońmi", ktróe dobrze wyrażają bezradność peela. Do tego na plus "marcepan" i - sam się dziwię :) - "żar młodzieńczy". Tak, końcówka w moi typie. Parafrazując unijny slogan: wiersz dwóch prędkości ;) Pozdrawiam, Michał
  25. Z Człuchowa, hulaka-chochoł, wlazł na mur i siedział wysoko. Prócz niego, na tym murku leżał róg (co na sznurku). Nie opisać byłoby sromotą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...