Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Antoni Leszczyc

Użytkownicy
  • Postów

    1 033
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Antoni Leszczyc

  1. Mi też haczyło, ale jeszcze nie wiem, jak to zmienić. Prawo do wyrażania takiej emocji zaś, Jędrek, jest moim zdaniem takie, że w wierszach ma się prawo wyrażać wszystko, co nie jest zakazane przez prawo. A że to zakazane nie jest, a siedziało w peelu - to wykrzyczał : ) Pozdrawam, dzięki Tobie i grabce za komentarze : ) Antek
  2. Dzięki Wam wszystkim za komentarze : ) Izo: z moich obliczeń wynika, żeś jako pierwsza go widziała - ja sam z trzy razy go oglądałem wszak, nim uwierzyłem, że się opublikował : ) Wers ogoniasty zminiaturyzowałem : ) Pozdrawiam, Antek
  3. Nie zatańczymy więcej. Zejdziemy ze sceny. Będziemy się spotykać - lecz tylko przypadkiem. Nie umiem ognia krzesać. Jesteśmy z kamieni, które nie trą o siebie, bo na to zbyt gładkie. Na żywo marzyć mogę. Myśleć o Stachurze, o tym, za czym podążać i przed czym uciekać. Pęki kwiatów słów rylcem pleść mogę na murze i mogę wierzyć w bóstwa - tylko na mnie nie patrz... Nigdy już na mnie nie patrz takim wzrokiem więcej, oczami, które szklą się i ciągną w nieznane... Nie patrz na mnie tak głodno. Nie wkładaj mi w ręce koronnego dowodu na fakty niechciane! Nakarmić cię nie umiem. Wyjdźmy więc z tej sieni, w świat ruszajmy! Tam lasy na oścież otwarte! Nie umiem ognia krzesać. Jesteśmy z kamieni, które nie trą o siebie, bo na to zbyt gładkie. [IX 2004]
  4. Chwała zwycięzcom! Pozdrawiam, Antek :)
  5. Ja wiem, czy tak wiele tu nadziei? :) Wiosny i owszem - wiosną wszak świat "zwykł zielenić się na śmierć", jak śpiewał, wcale nie zielony, Grabaż. Ale nie wprowadzajmy minorowych nastrojów, po komentarzach zrobiło mi się przyjemniej :) A że przyjemniej, to i zakończenie takie rozradowane :) Nad trzecim wersem drugiej pomyślę, mnie też coś miejscem zgrzyta. Co do tego porównania: jak się wino na zbyt wiele rozleje butelek, to moc swoją traci - a kwaśne jest nadal. Co zaręczam własnoręcznie, pozdrawiając armatora żeglugi jeziornej, który nam zeszłego lata serwował pewne trunki :) Dzięki Wam wszystkim za komentarze. Izo - dzięki w szczególności :) Pozdrawiam, Antek
  6. Czasem wciąż mam apetyt. Mam chęć, by się wgryzać i siłę, by porażki przełykać bez skargi. Coś jeszcze we mnie tętni. Coś czasem ożywa i słowa mi odważne popycha na wargi. Jeszcze za krawędź sięgam - lecz jest myśl męcząca, która się we mnie wciera, niczym płaszcz przyciasny: że się przejem na dobre. I się w sobie skończę, jak ten mit, co we własnej się nie mieści baśni. I dość mieć będę złudzeń, i drżeń, i powitań, i tych wiecznych polowań na głupią nadzieję... Już dziś się często czuję, jak wino rozmyte: cierpkie, ale rozlane w zbyt wiele butelek Czasem wieje z zachodu. Ludziom chce się grzeszyć, a dzieci pośród bloków znajdują swe cuda... Ja też znajdę - lub wiosnę przywitam z uśmiechem rąk na oścież otwartych na obu przegubach. [III 2005]
  7. Bardziej proza niż wiersz. Radziłbym okroić, zostawić trochę niedomówień i troszeczkę unikać ekshibicjonizmu ("niech jeszcze nie odchodzi"). Różewicz, gdy mówił ze ściśniętym gardłem, mówił donośniej. Pozdrawiam, Antek
  8. Rymy wiersz zabiły. Nie można rymować tak dokładnie: warto szukać rymów ciekawszych, niedokładnych, łaczyć ze sobą różne części mowy. To daje lepsze efekty i nie budzi skojarzeń z pewnych polskim sanktarium :) Pozdrawiam, Antek
  9. Przesłanie jest, magii mniej. Ale lepsze to, niż udawana magia i brak przesłania :) Pozdrawiam, Antek :)
  10. Nawet jeśli jest to miłośc wspólczesna, to ja bym proponował zachować tradycyjną, poprawną pisownię: "zmiennokształtna" i "krew NA prześcieradle". Do tego radzę unikać "Śmierci z kosą" - może skoro wszystko jest wspólczesne, to neich ona ma, niewiem - pistolet? Mi się wydaje tekst za długi. Za długi w obrębie samych strof. Pozdrawiam, Antek PS. Z tym disco polo, to był tani chwyt.
  11. Do mnie nie trafia metaforyka. Obraz trupów i więzienia spływa po mnie w kontekście dzisiejszego kraju - może za dużo czytałem Borowskiego, by mnie to jeszcze mogło ruszyć. Do tego zupełnie nie podoba mi się "morze kłamstw" i rymowanie ostatnich wersów. Taki zwyczajnie mam gust. Aczkolwiek "dłubanie lustra" ciekawe. Pozdrawiam, Antek
  12. Mam zdecydowane skojarzenie z "Nike z Samotraki" Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Podobny wyczuwam w wierszu upór :) Bardzo mi się podobają niektóre frazy: "linia oczu zerwana", cała zwrotka przeostatnia, te zabawne "zielone słonie" i "cyrk jednego widza". Trochę gorsze te "latawce", ale, gdy się głębiej zastanowić, to chyba i tak byś muszą, bo dopełniają obrazu. Jestem zdecydowanie na tak :) Pozdrawiam, Antek :)
  13. Wszystkie pawie w Chlastawie wyglądają ciekawie: sierść różowa, pysk jak krowa, oręż w skrytce w Warszawie.
  14. Niestety, ale się zgadzam z powyższym. "Bezręka trupa" szczególnie, moim zdaniem, przesadzona. Pozdrawiam, Antek
  15. Na takie wierszyki, lekkie, cyniczne, ironiczne, jest miejsce w Piaskownicy. Tam sobie robimy figle. Pozdrawiam, Antek
  16. Jacku: W oryginale, przyznaję się bez bicia, było "lubią stać się w marcu". Nie chciałem powtarzać jednak tego czasownika - byłby i w pierwszej, i w drugiej strofia, a co za dużo, to lepiej nie :) Teraz jednak, po kilkukrotnym przemeblowywaniu, znalazłem chyba coś w rodzaju konsensusu. Mam nadzieję, że teraz jest przejrzyście :) Olu: Cieszę się, że się podobało. Co niezrozumiałego jest w strofie drugiej? A mój świat jest za oknem, choć lekko topnieje :) Pozdrawiam Was ciepło, Antek
  17. Witam :) Już na samym wstępie, zaraz po "dzień dobry", chciałbym gorąco za komentarze podziękować. Rzecz jasna, otwarty na nowe propozycje jestem - wszak on są w interesie wiersza, a co za tym idzie, takoż i moim. Stąd się z nimi przespałem trochę popołudniem - i je wdrażam. Ale po kolei :) "Te" w pierwszym wersie pozwoliłem sobie pozostawić. To jedyny taki zaimek w tej strofie - myślę więc, że nie będzie się za bardzo wybijał.Poza tym szczególnie mi się podoba słowo "skrzepłe" - i nei za bardzo chciałbym go z tego wersu ruszać. Z drugi wersem mam problem. W nim chodzi o to, że tym porankom zimowym "chce stawać się w maru", czyli, że jeszcze mają taką metaforyczną chęc, taką odwagę, by się wydarzać w marcu, tuż przed wiosennymi roztopami. Rzecz jasna, skoro dwóm osobom wydał się neipoprawny, coś z nim z pewnością jest nie tak. Zastanawiam się, czy zmiana szyku nie rozwiąże tu problemu. Może "którym, na przekór wiośnie, chce się stawać w marcu"? Średniówka rzeczywiuście tak dziwnie wypadła. Poprawiłem, acz zamiast "zagonów" wybrałem inną, troszkę prostszą wersję. Po prostu "pola" są bardziej moje; "zagony" są pewnie rónie dobre, ale tych w języku mówionym nie użyłem jeszcze nigdy. Z tą "aurą" też święta prawda. Sam z niej nie byłem zadowolony, bo mi się kojarzyła z wczuwkowymi relacjami w prognozach pogody. Nie mogłem jednak wymyślić nic w zamian, na "chłód" też nei wpadłem. nei wpadłem, bo przecież najciemniej pod latarnią :) Na początku strofy drugiej "ten" nie stanowi problemu - przerobiłem w try miga - kłopot jednak mam ze "spadłym". Bardzo nie chciałbym określać, co się peelowi śniegu podoba i nie z abardzo mi się też śpieszy, by dodawać tu o nim jeszcze jakiś informacji. Chciałbym w tym miejscu po prostu coś ładnego, takiego poetyckiego naprawdę. Stąd póki co jest to "spadły". Myślałem tez nad "śniegiem ległym". Ale chyba nie brzmi zbyt dobrze. Pozwoliłem zostawić sobie "wstecz wtłacza", natomiast ruszyłem znów za namową w krucjatę przeciw zaimkom. Dlatego już nie ma ich na początku strofy trzeciej. Zostawiłem je za to w końcówce strofy drugiej - tam, jak mi się wydaje, są przyjemną stylizacją. Z "kłopotem" to ja mam naprawdę ambaras :) Ja wiem, że brzmi on zbyt leśmianowsko, zwłaszcza że jest na dodatek dźwięczny - ale nie za bardzo wiem, co z nim zrobić. Póki co zastosowałem swoisty mix tego, co mi proponowaliście i tego, co czuję osobiścię trochę bardziej. Ale jeszcze nad tym pomyślę i niewykluczone, że pęknę sam przed sobą i wróci stara wersja :) Na pewno natomiast zgadzam się z uwagami w sferze ostatniego wersu. Szyk normalny ju wrócił :) Na koniec zaś ra zjeszcze bardzo, bardzo podziękuję za uwagi i komentarze? Co ja bym bez Was zrobił? Pytanie nieretoryczne: pisałbym gorzej :) Pozdrawiam bardzo ciepło wszystkich komentujących, Antek
  18. na samym początku wers ostatni brzmiał kapka w kapkę tak jak piszesz - potem go niecnie zmieniłem, do końca nie wiem czemu. Się też z tym fragmentem jeszcze przespać muszę, bo noc przynosi radę. I kawę, co niekoniecznie z reklam :) Pozdrawiam, dziękuję za komentarz, do przeczytana rano :) Antek
  19. Dzięki :) Co do zakończenia: no właśnie, tak zupełnie szczerze, to mam cichą nadzieję, że ono ten wiersz pogłębia. Bo jakby go nie było, to byłby tylko zwykły opis przyrody. Co w większości zresztą jest najprawdziwszą prawdą, całą prawdą i tylko prawdą :) Pozdrawiam, Antek
  20. * * * Cieszą mnie skrzepłe mrozem poranki zimowe, które, wiośnie na przekór, lubią stać się w marcu; gdy sączy się blask tępy poprzez pola płowe i, jakby chłodem ścięty, zastyga na ganku. Lubię także śnieg spadły, co wokół rozpięty wydaje się kryć więcej, niż kryje naprawdę. Niebo całe niebieskie. I ten spokój święty, tę ciszę, która dźwięki wstecz wtłacza do gardeł. Lubię wreszcie, gdy ciszę rozetnie śpiew ptaka i umilknie speszony wybrzmiałym świergotem... Jak istota stworzona dla innego świata lub poeta rzucony poza swą epokę. [III 2004]
  21. Kotów kat ma oczy, jak się okazuje, w biało-czerwone pasy :) Doceniam chęć bycia awagandardą, szokowania i tym podobnych zachowań - ale to nie szokuje, ale nudzi. Serio. Pozdrawiam i życzę awangardy bardziej awangardowej Antek
  22. Kto mi powie, że na Krymie, dobre pisze się sonety, temu w buzię się odwinę, na parafii Bernadety. Kto twierdzi, że w Czarnolesie szumią poetycznie lipy, tego spotka młodzież w dresie na podwórku karmelity. Kto rzecze, że w Nagłowicach żywot wiedzie się poczciwy ten zawiśnie na karniszach (pod zakonem Sióstr Cnotliwych). Kto zaś twierdzi, że w Alp szczytach mówią ludzkim głosem chmury, o tego się grabarz pytał pod murami Jasnej Góry. I kto powie, że we Lwowie kiepski stuff dostępny w mieście, tego zmniejszy się pogłowie u mnichów, na sekstie wczesnej. A jak kto o Bronowicach myśli, że to wieś wesoła, to mu rogiem kark przećwicza od chochoła do kościoła. Kto twierdzi, że dość Podhale zgrzeszyło, by mu smreczynić, tego na wzór sosny zwale milcząc (jak benedyktyni). Jak kto wyśni w Hrubieszowie że nacicha półsen kwiatów to mu potwarz spurpurowię w pałacu Episkopatu. Kto w Warszawie rzuci tekstem, że źle słowa Ważyk ważył, tego w straży wydam ręce pod czerwieńszym z dwóch witraży. A jak rzeknie ktoś w tym kraju, że ja kiepskie rymy składam, to mu grzmotnę z pastorału i z ambony spuszczę draba!
  23. [Magdzie Sołtysiak] Żyła sobie wróżka Anna. Wróżka żyła w wieży w lesie, wiatr sławiła bo, hossanna, wiatr ją skłaniał do uniesień. Uniesienia zaś, obaczysz, to był taki Ani konik: Lewitacja to nie haszysz, nikt więc tego jej nie bronił. W lewitacji czarowała: piesek w kotka, kotek w kabel, z igły widły, z księdza prałat oczko lewe w oczko prawe. Czarowała tak zawzięcie, że aż trzęsło całą wieżą. Sam się ciął od magii jęczmień i sam się bursztynił świerzop. I sam szedł do stajni wałach, i śniadanie szło do łóżka! Ona zaś wciąż czarowała... Aż się jej przegrzała różdżka. A to była zła nowina, bo bez różdżki nie ma rady: z Lindy nie będzie Chaplina, z księdza zaś nie zrobisz żaby. Nie dziwne, że wróżka Ania człekiem stała się nerwowym... Misie wiodła na arkanach, lalkom urywała głowy. Pekła wreszcie. "Niech mnie - krzyczy trafi szlag, nie mogę dłużej!" Przybył szlag, jej przypierniczył, starło wróżkę na kałużę. * * * Braki Ci różdżki? Jeśli myślisz, że jej trzeba w krzemu dobie, błąd! Magia jest w rzeczach zwykłych, w kwiatach, drzewach, ludziach, Tobie... [IX 2004]
  24. I już wiem, co mi wciąż tupie! Pędzą świnie w równym rzędzie, pędzą świnie w raźnej trupie... Chociaż świnie - w owczym pędzie :)
  25. A to świnia! Tak przeklNinać? :) Dzięki ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...