Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ula

Użytkownicy
  • Postów

    1 162
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ula

  1. hm, jak by to wykorzystać... ;)) O, wydaje mi się, że jak piszesz, nie będziesz miała problemów, z byciem KREATYWNĄ.. ;) hohoo.. to jakaś forma wyzwania? ciężko ups, chyba urządziliśmy tu sobie gg, oby się Zbyszek nie gniewał :D
  2. hm, jak by to wykorzystać... ;))
  3. ja natomiast nie powiedziałam, że zdziadziałeś... w końcu nie jesteś wiele ode mnie starszy ;) Ale jednak. :D tak, to na pewno musi być powód do radości ;P
  4. pytając o te swoje zaimki, nie określiłeś, że pytasz tylko i wyłącznie polonistów przebywających na tym forum, więc spokojnie mogłam się wypowiedzieć szkoda tylko, że zupełnie tego nie doceniłeś, ale to już nie mój problem
  5. taa?.. e tam, po co zaraz wszystko kontrolować.. ;)) Nie powiedziałem, że wszystko. Tylko przy wyrażaniu własnego zdania. Nie stetryczałem jeszcze, Ulo, za kogo Ty mnie masz? ;D ja natomiast nie powiedziałam, że zdziadziałeś... w końcu nie jesteś wiele ode mnie starszy ;)
  6. taa?.. e tam, po co zaraz wszystko kontrolować.. ;))
  7. Ula, nie przeginaj. ;D no weź, mam swoje zdanie.. albo inaczej, hormony ;)) jakby nie było, mogłeś coś lepszego dla porównania przecież zaserwować i bym się zachwycała, więc siedź cicho ;P
  8. po pierwsze, taki problem powinien być omawiany na forum dyskusyjnym dla prozy, więc później skasuj wątek ;)) generalnie to nie jest najlepszy pomysł, żeby pisać zaimki z dużej litery, o ile nie zwracasz się do konkretnej osoby, dajmy na to w liście, e-mailu i takich tam ("mówiłem Ci", "lubię Cię") w opowiadaniach, nowelach i tym podobnych, używanie zaimków pisanych z wielkiej litery, nawet takich jak w nawiasie wyżej, jest z kolei kompletnie bez sensu, aż razi w oczy a już zupełnie z kosmosu jest na przykład stosowanie zaimków "ja", "moje" pisanych z dużej litery więc polonista może, a nawet powinien zareagować w takich przypadkach, wg mnie pozdrawiam ;)
  9. jak dla mnie jest mniam i doprawdy nie wiem, co tu można by poprawić :))
  10. nie przepadam za takimi wyliczankami, ale tu jest wszystko na miejscu.. dobry wiersz, po prostu skromny, nieprzegadany, oddziałuje na wyobraźnię pozdrawiam, Ulka
  11. treść bardzo ok, więc pozwolę sobie przyczepić się do czegoś innego.. mianowicie, lepiej czytałoby się, gdybyś był zdecydowany, jeśli chodzi o interpunkcję (chyba lepiej bez), a także duże i małe litery (małe).. a może to tylko pośpiech.. poza tym, wkradł się mały błąd.. może to nieważne, ale nieważne pisze się razem ;)) ile jest warty świat a ile chcą mieć za niego na allegro gdy licytują go profile nie mając z prawdą nic wspólnego markowy albo też podróbka nieważne byle była metka fałsz ze szwindlem musi się udać taki los - nie chce mieć człowieka a zakrwawiona prądem ziemia sama się sprzeda na kup teraz lekko zniszczona - bez znaczenia najprościej przecież sprzedać siebie by siebie nie mieć do stracenia skasować konto wyżej w niebie
  12. cammomille ma rację, tematyka obu wierszy nie jest lekka, gdyż wiąże się z historią, odpowiedzialnością, religią nawet.. a to czasami zniechęca, niestety przede wszystkim odbiorców płci żeńskiej.. co więcej, tyle już o tym napisano, że trzeba mieć niezły polot i pomysł, żeby czymś zaskoczyć.. pozdrawiam, Ulka
  13. dobre, i z sensem! nie mam pojęcia, dlaczego pod wierszem brakuje komentarzy, ale coś czuję, że jeszcze się pojawią.. pozdrawiam :))
  14. może być, na walentynkę.. hm, przeważnie wersy są dość banalne, jeśli chodzi o treść jest też w wierszu dość dużo czasowników, ale jeśli o taką formę chodziło, to nie będę się czepiać jednak jest fajny moment, mianowicie dotykanie deszczem kołysanie tej nagości ust też jest całkiem, całkiem czekam na coś więcej pozdrawiam, Ulka
  15. szczególnie druga jest mniam! podoba mi się.. jednak usunęłabym w niej oba i, albo chociaż jedno ;)) czwarta ma coś w sobie, trzecia skromna, a pierwsza całostka może obyłaby się bez tego trudnego słowa :D
  16. dziękuję za mobilizację :)
  17. z tymi drugimi częściami to u mnie różnie bywa, najczęściej tak jakoś nie powstają.. ale może tym razem się zmobilizuję ;) pozdrawiam :))
  18. ojoj, dziękuję za taki ciepły odbiór tekstu :)
  19. z początku takie było założenie, ale tak jakoś przy pisaniu zapominam, czy coś tam planowałam.. :)) dziękuję za komentarz :)
  20. ciekawy wiersz :) ... i ten pojedynek słowny z Mirosławem też ;D Pozdrawiam serdecznie pojedynkowanie się z Mirosławem to sama przyjemność, polecam ;)) dziękuję za komentarz :)
  21. podoba mi się, jest lekko i z tą dziurą, to już całkiem ;)) szkoda trochę, że może przez pośpiech lub nieuwagę w tekście znalazło się kilka usterek, ale część zostało wychwyconych przez Anię, więc szybko można poprawić :) pozdrawiam, Ulka
  22. Spodziewałam się Bronka trochę później, on natomiast pojawił się w kuchni w czasie, gdy niczym maszyna lepiłam całe zastępy nabrzmiałych serem pierogów. Nie dał mi jednak zbyt wiele czasu na zastanowienie się, co tutaj czyni, na dodatek w wybitnie ufajdanych butach, bo zagrzmiał niedźwiedzim głosem: - Kobieto, pozbądź się fartucha, nastała nowa era! Chciałam wręcz uklęknąć, ale słuchałam dalej, prawie na baczność, z otwartymi ustami. On tymczasem, tworząc nową symbolikę, jak jakiś czołg czy ślimak z bagien zbezcześcił niewinną pościel mąki na kafelkach i stanął naprzeciwko mnie. Obie jego ciężkie dłonie spoczęły na moich ramionach. - Od tej pory nie będziesz musiała spędzać tyle czasu w kuchni, nawet w domu. Czeka Cię przygoda, prawdziwe życie! Bronek mną wstrząsnął, dosłownie i w przenośni. Gołąb z mąki lekko, ale śpiesznie sfrunął z kuchennego kitla, tak jakby przeczuwał… - No, i co robisz takie oczy, co tak mrugasz! Ruszaj w świat! Ruszaj, do cholery, szukaj roboty! Niemożliwe. - Straciłeś pracę? Niestety, zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie. Z niepokojem obserwowałam te wszystkie fiolety i szkarłaty na jego twarzy, nie mając odwagi powiedzieć więcej. Nie chciałam pogorszyć sytuacji, w kuchni znajdują się przecież noże, takie tam… Jednak po chwili Bronek zamknął oczy i przypominając jakiś czajnik z gwizdkiem, wypuścił gorące powietrze ustami. - Tak, straciłem pracę, ale nie straciłem tego, co prawdziwy mężczyzna powinien zachować w każdej sytuacji. Godności. Po tych słowach odwrócił się i zwyczajnie wyszedł. Jak w filmie. Byłam pod takim wrażeniem, że szok. Ale nie mogłam tak stać i prawie nie myśleć, bo przypomniały mi się buty. Czarne jak święta ziemia! Pogalopowałam do salonu, modląc się o miłosierdzie. Dywan okazał się bez skazy i zmazy, ulga. Chciałam wznowić wyprawę w celu natrafienia na ścieżkę błotnego śluzu, która niechybnie doprowadziłaby mnie do męża, ale nie. Moją uwagę przykuła kolekcja porcelany. Zbliżyłam się do meblościanki i wtedy do mnie dotarło. Odpowiedzialność. Poświęciłam chwilę, by wygładzić fartuch i nawet ułożyłam specjalne przemówienie, które miałam zamiar wygłosić w obecności Bronia, a następnie opuściłam salon. Dzięki kobiecej intuicji nabrałam przekonania, że znajdę męża w jego własnym gabinecie. Tak też było. Kiedy jednak wpełzłam przez uchylone drzwi i zastałam mojego dzielnego mężczyznę skulonego w fotelu, z wbitym gdzieś w podłogę wzrokiem, zupełnie zapomniałam słów przemowy. Na szczęście wciąż pamiętałam o tym, co do niego czuję. Zbliżyłam się do niego, uklękłam przy kolanach. Gwiazda telenoweli własnego życia. - Kocham cię, w bezrobociu także... Bronek próbował się jakoś uśmiechnąć. Uznałam to za dobry znak i wystarczającą zachętę, by mówić dalej. Wszystko, albo nic. - … które to jednak bezrobocie nie może tak sobie trwać wiecznie, o czym dobrze wiemy, prawda mój misiu? Misiu wzruszył ramionami. Cholera. Lekarza, tracimy go! - Bronek, załóżmy firmę! Nie wiem, ze mnie czy może z samych niebios wydobył się ten okrzyk. Dość, że Bronka ożywiło. Zrobił oczy i już chciał się zaśmiać, obśmiać mnie z góry, ale nie. Nie mogłam na to pozwolić. - Nawet nie wiesz! Będę gotować, ty znasz się na finansach, na pieniądzach. Nic, tylko restauracja! Wstrzymałam oddech. Broniu tymczasem zmrużył oczy, ścisnął wąskie usta. Powoli podniósł prawą rękę i wnętrzem dłoni zaczął pocierać lekki zarost na brodzie, jak jakąś czarodziejską lampę. To była cała ceremonia. Myślałam już, że bez końca i zdążę umrzeć. Na szczęście Broniu odezwał się. Co prawda bardziej w nieokreśloną przestrzeń, niż moją stronę, ale co zrobić. W każdym bądź razie jego natchnione słowa przyrzekłam sobie zapamiętać do końca swoich dni… Powiedział bowiem: - Coś w tym jest.
  23. może też coś od siebie dodam.. chociaż na pewno o czymś istotnym zapomnę :)) nie będę się powtarzać z malczewskim, świetnym modiglanim czy klimtem (danae, pocałunek), zależnie od nastroju podoba mi się też potworowski, sasnal, przejmują obrazy wróblewskiego od razu też zaznaczę, że zawsze na pierwszym miejscu jest dla mnie van gogh, jako genialna postać i artysta - szczególnie z obrazem gwiaździsta noc nad rodanem; swoją drogą, przestudiowanym dokładnie z bliska w musée d'orsay :) co dalej, degas, primabalerina czy też klasa tańca, ale to przecież taka klasyka.. jean-léon gérôme z obrazem www.humanitiesweb.org/gallery/23/124.jpg cézanne, i chyba jakoś szczególnie www.topofart.com/images/artists/Paul_Cezanne/paintings/cezanne061.jpg , choć sama nie wiem czemu wojtkiewicz, choćby www.pinakoteka.zascianek.pl/Wojtkiewicz/Images/Zjawisko.jpg lub cyrk, krucjata dziecięca (w necie są, niestety, słabe zdjęcia, zupełnie inne kolory, więc polecam dotrzeć jakąś inną drogą) oj, ciężko na tym poprzestać, tym bardziej, że wciąż trafia się na coś interesującego.. :)
  24. kiedy ciemno, nic nie widać, jakiś znak by mógł się przydać, bo o byle zdobycz nietrudno.. lecz na co mieć satysfakcję złudną? a więc dobrą przytulankę znaleźć jedynie ze świecą, albo wcale.. rzekł mi sąsiad (gość po fachu) łapiesz "drania" po zapachu żeby trochę był umyty i za bardzo nie upity i w ramionach mocno tulił i rachunki bulił instrukcja prosta i dosadna, niech korzysta z niego każda!.. a jeśli na którąś trafi przegrana, to z reklamacją się uda do pana;)) PS. i żeby nie było dlatego już umykam, by przed burzą jeszcze okna pozamykać;)
  25. ktoś tu powie - usnąć trudno wszak samotnie w łóżku nudno inny rzecze - jak tu zasnąć gdy komara trzeba trzasnąć a ja na to - może podrzemię o ile pozwoli na to sumienie.. :)) bo sumienie- proszę pani jest oszukać bardzo trudno kiedy komar - sen do bani no i w łóżku pusto- nudno trzeba zatem- cicho klamkę by rodzina nie słyszała na podwórku upolować - przytulankę coby pani się wyspała. kiedy ciemno, nic nie widać, jakiś znak by mógł się przydać, bo o byle zdobycz nietrudno.. lecz na co mieć satysfakcję złudną? a więc dobrą przytulankę znaleźć jedynie ze świecą, albo wcale..
×
×
  • Dodaj nową pozycję...