
Andrzej P. Zajączkowski
Użytkownicy-
Postów
373 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Andrzej P. Zajączkowski
-
Napotkałem podróżnika z kraju pradawnego. Rzekł mi: - Dwie olbrzymie, urwane kamienne nogi Stoją w piasku pustyni, tuż obok rozbitego Oblicza, którego wargi krzywe, wyraz srogi I szyderczy zimny wzrok władcy bezlitosnego Mówią, że rzeźbiarza oko trafnie odczytało Pasje co przetrwały tymi ujęte rzeźbami, Rękę twórcy i to serce co je napędzało. Na piedestale widnieje napis, który znaczy - "Nazywają mnie Ozymandiasz, król nad królami: Widząc me dzieła, o Wielcy, zadrżyjcie z rozpaczy!" Nic tam więcej nie zostało. Wokół tego szczątku Kolosalnej ruiny, ludzkie oko zobaczy Puste i gładkie piaski bez końca i początku. - Od tłumacza: Coś mi mówi, że to chyba nie był ulubiony wiersz Stalina. I Percy (1817): I met a traveller from an antique land Who said: ‘Two vast and trunkless legs of stone Stand in the desert. Near them, on the sand, Half sunk, a shattered visage lies, whose frown, And wrinkled lip, and sneer of cold command, Tell that its sculptor well those passions read Which yet survive, stamped on these lifeless things, The hand that mocked them and the heart that fed. And on the pedestal these words appear— “My name is Ozymandias, king of kings: Look on my works, ye Mighty, and despair!” Nothing beside remains. Round the decay Of that colossal wreck, boundless and bare The lone and level sands stretch far away.’
-
@violetta Ach to racja, nic nie przebije Google Translatora. Brak mu jeszcze opcji tłumaczenia z rymem i rytmem, ale pewnie nad tym pracują. Tylko po co wklejać ten tekst? Każdy kto chce może wrzucić oryginał na translator i otrzymać takie samo tłumaczenie. A Maud, tak jak Kopernik była kobietą. I masz rację - mnie też tytuł i pierwszy wers wydają się dziwne, bo bezpośrednie i wprost nieuprzejme. Ale to wiersz pożegnalny. Po wielu latach starań Yeats daje za wygraną. W mojej interpretacji Yeats widzi Maud taką jak będzie kiedyś - siwa, samotna, tak - stara, być może zapomniana. Chociaż Maud była naprawdę znaną aktorką i zasłużoną dla Irlandii bojowniczką, te rzeczy były ulotne - wtedy. Dziś aktor jest uwieczniony na wielu filmach, wtedy tomik wierszy - "take down this book" - jeśli dobrych, był pewniejszym sposobem na ludzką pamięć. I dlatego to jego twarz ukryje się wśród - gwiazd.
-
Gdy będziesz stara, siwa i znużona, Przy ogniu siedząc po książkę tę sięgnij, I czytaj powoli i śnij o głębi Spojrzenia, jaką byłaś obdarzona; Iluż kochało twego wdzięku mgnienia I twą urodę sercem lub oczyma, Lecz jeden kochał twą duszę pielgrzyma, I pokochał smutki twej twarzy przemian; A gdy się pochylisz nad polanami, Szepnij, nieco smutno, jak Miłość prysła I uciekając przez góry rozbłysła I skryła jego twarz między gwiazdami. Od tłumacza: ten wiersz Yeats poświęcił aktorce Maud Gonne. W ramach solidarności zawodowej aktorzy odwdzięczają się do dziś: I William Butler: When you are old and grey and full of sleep, And nodding by the fire, take down this book, And slowly read, and dream of the soft look Your eyes had once, and of their shadows deep; How many loved your moments of glad grace, And loved your beauty with love false or true, But one man loved the pilgrim soul in you, And loved the sorrows of your changing face; And bending down beside the glowing bars, Murmur, a little sadly, how Love fled And paced upon the mountains overhead And hid his face amid a crowd of stars.
-
Nie chciałbym być królem - dość mi cierpień w miłości; Stroma droga do władzy daje w kość I burze władają na wysokości. Na tron imperium nie wspinał się bym; Na lodzie stoi, który fortuny słońce topi, gdy w południe świeci gorące. Żegnaj więc, królu, choć gdybym był nim, Troski nie prędko byłyby palące. On i ja trzymalibyśmy się zdala Pasąc stada na Himalajskich halach! I Percy: I would not be a king—enough Of woe it is to love; The path to power is steep and rough, And tempests reign above. I would not climb the imperial throne; ’Tis built on ice which fortune’s sun Thaws in the height of noon. Then farewell, king, yet were I one, Care would not come so soon. Would he and I were far away Keeping flocks on Himalay!
-
To światło, letnie światło księżyca, Tak miękkie, ciche, pogodne; Północy czas wzniosłością nasyca Tchnie wszędzie myśli łagodne, Najbardziej tam gdzie drzewa wznoszą W górę przewiewną koronę, Lub nad ziemią konary unoszą Dając przed niebem ochronę. I tam w tych naturalnych altanach Prześliczna postać spoczywa; Zielona trawa rozfalowana Czule jej głowę opływa. Emilia tym razem nie o śmierci, nie o Bogu, nie o filozofii. Można? Można! Chociaż... dlaczego postać leży w trawie w środku nocy...? I Emily: Tis moonlight, summer moonlight, All soft and still and fair; The solemn hour of midnight Breathes sweet thoughts everywhere, But most where trees are sending Their breezy boughs on high, Or stooping low are lending A shelter from the sky. And there in those wild bowers A lovely form is laid; Green grass and dew-steeped flowers Wave gently round her head.
-
Wrażliwa Sarna
Andrzej P. Zajączkowski odpowiedział(a) na MademoiseIIe utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
To piękna scena Mademoiselle. Las, sarna, poranek. A gdyby wydłużyć strofę do 11-zgłoskowca i rymując romantycznie wprowadzić słońce jako drugiego - nieco złośliwego - bohatera: Sarenka, rozświetlając nocne mroki, Biegła wdzięcznie wśród leśnego poszycia. Miękkich mchów dywan tłumił jej kroki; Zaspane słońce budziła do życia. - Gdym tak zbudzone - słońce pomyślało, - To cię sarenko obdarzę twym cieniem - Tę krotochwilę słońce uwielbiało; Cień napełniał sarenki przerażeniem... Sarna widząc, że cień ją czarny ściga, Myśli swe skupia - co mam zrobić nie wiem. Forteli lista przed oczami miga. Numer szesnasty - schowam się pod drzewem. Strwożona sarna skryła się gęstwinie. Pośpi chwilę, odpocząć da podudziom Niecnemu słońcu złośliwość nie minie. - Już wiem co zrobię! Podokuczam ludziom! -
Nie jest tchórzliwą dusza ma, Nie drży jak osika przed burz świata zgiełkiem: W mych oczach lśni niebios gloria, I wiara takoż lśni, moja broń przed lękiem. Boże, który w mej piersi trwasz. Wszechmocnym, wszechwiecznym jesteś Bogiem! Życiem - co we mnie spoczywa, Gdy ja - Wieczne Życie - mam siłę w Tobie! Puste są tych cred tysiące Co poruszają serca: puste nieopisanie; Marne jak chwasty więdnące, Jak szlam piany na bezbrzeżnym oceanie, By wzbudzić zwątpienie w tym Kto trzyma się mocno Twej nieskończoności; Tak pewnie zakotwiczonym Na niewzruszonej Skale nieśmiertelności. Darząc miłością szeroko Wieczne lata ożywia Duch Boży, Wnika, rozmyśla wysoko, Zmienia, karmi, rozkłada, wznosi i tworzy. Gdyby nadszedł kres ludzkości I słońca i wszechświaty istnieć przestały, A Tyś został w samotności, Wszystkie istnienia wciąż by w Tobie trwały. Nie dla Śmierci te przestrzenie, Ni atomu jednego jej moc nie zmoże: Ty - Ty jesteś Byt i Tchnienie, A to czym Jesteś, zniszczone być nie może. I Emily (1846): No coward soul is mine, No trembler in the worlds storm-troubled sphere: I see Heavens glories shine, And faith shines equal, arming me from fear. O God within my breast. Almighty, ever-present Deity! Life -- that in me has rest, As I -- Undying Life -- have power in Thee! Vain are the thousand creeds That move mens hearts: unutterably vain; Worthless as withered weeds, Or idlest froth amid the boundless main, To waken doubt in one Holding so fast by Thine infinity; So surely anchored on The steadfast Rock of immortality. With wide-embracing love Thy Spirit animates eternal years, Pervades and broods above, Changes, sustains, dissolves, creates, and rears. Though earth and man were gone, And suns and universes ceased to be, And Thou wert left alone, Every existence would exist in Thee. There is not room for Death, Nor atom that his might could render void: Thou -- Thou art Being and Breath, And what Thou art may never be destroyed.
-
Nie od pałki pęka serce, Ni kamieni; Bicz, zbyt mały by go widzieć, Znany jest mi By chłostać magiczną istotę, By ją zabić, Lecz zbyt godna jego nazwa By wyjawić. Wspaniałomyślnie kiedy ptak, Przez chłopca wypatrzony, Swym śpiewem wysławia kamień, Którym był trafiony. Od tłumacza: większość stron publikuje ten wiersz z trzema powyższymi strofami, ale czasem pojawia się czwarta. Niestety jestem tylko początkującym dickinsonistą i nie wiem dlaczego. Pewnie kryje się za tym jakaś historia. Czwarta strofa brzmi tak: Wstyd nie musi się kryć Na świecie takim jak nasz - Wstydzący się - stójcie prosto - Ten Wszechświat jest wasz. I całość u Emily: Not with a club the heart is broken, Nor with a stone; A whip, so small you could not see it, I ’ve known To lash the magic creature Till it fell, Yet that whip’s name too noble Then to tell. Magnanimous of bird By boy descried, To sing unto the stone Of which it died. Shame need not crouch In such an Earth as Ours – Shame – stand erect – The Universe is yours.
-
Straszny wierszyk formistyczny
Andrzej P. Zajączkowski odpowiedział(a) na Father Punguenty utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
A już się myślałem, że dziś nikt tak nie umie... -
- Dzień dobry, dzień dobry! - pozdrawiał nas Generał miło, Gdyśmy w drodze na front go mijali w ostatnią sobotę. Dziś żołnierze, do których się uśmiechał w większości nie żyją A my klniemy jego sztab i niekompetentnego idiotę. Wystękał Harry do Jacka - Jaki wesoły z niego farciarz - Gdy na Arras ciągnęli z bronią, plecakiem i workiem żarcia. Lecz na amen załatwił ich obu swym planem natarcia. Od tłumacza: Sassoon podobnie jak Owen był młodszym oficerem w czasie Wielkiej Wojny. Zresztą obaj się znali. I Siegfred: “Good-morning, good-morning!” the General said When we met him last week on our way to the line. Now the soldiers he smiled at are most of 'em dead, And we're cursing his staff for incompetent swine. “He's a cheery old card,” grunted Harry to Jack As they slogged up to Arras with rifle and pack. But he did for them both by his plan of attack.
-
@violetta Witaj, dziękuję za zainteresowanie. Wiersz jest rzeczywiście wieloznaczny i otwarty w interpretacji. Czym jest owo "zaklęcie tyrana", które nie pozwala iść? Bo to nie zamieć jest przeszkodą, ona tylko stwarza zagrożenie. Google Translator zrobił co mógł, ale w dwóch miejscach przełożył błędnie. Burza nie opada (storm is descending) - u nas burza nadchodzi, nadciąga lub się zbliża. Oraz co ważniejsze - odpady. Wastes tu oznacza wastelands czyli pustkowia. Ta ostatnia strofa przedstawia taki obraz - nade mną chmury ponad chmurami, pode mną pustkowia pod pustkowiami. Nasuwa się skojarzenie z niebem i piekłem. Stąd wybrałem "pożogę", bladą reprezentantkę piekła.
-
Noc ciemnieje wokół mnie, Zimne wichry budzą trwogę; Lecz klątwa tyrana wiąże mnie. I nie mogę iść, nie mogę. Wielkie drzewa się zginają Ciężki śnieg zawiewa drogę; Błyskawice się zbliżają, A jednak iść nie mogę. Nade mną chmury kłębią się, Pode mną widzę pożogę; Lecz żaden strach nie ruszy mnie; Nie pójdę, nie mogę. Od tłumacza - wiersz jest oparty na trzykrotnym powtórzeniu frazy cannot go z mocnymi rymami w każdej strofie. Próbowałem tak dobrać rymy do "nie mogę" - a lista jest krótka - aby przekazać choć zbliżone obrazy z każdej strofy. I Emily: The night is darkening round me, The wild winds coldly blow; But a tyrant spell has bound me, And I cannot, cannot go. The giant trees are bending Their bare boughs weighed with snow; The storm is fast descending, And yet I cannot go. Clouds beyond clouds above me, Wastes beyond wastes below; But nothing drear can move me; I will not, cannot go.
-
Wilfred Owen - Daremność (Futility)
Andrzej P. Zajączkowski opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wynieście go na słońce - Jego łagodny dotyk kiedyś go obudził W domu, szepczącego że pola wpół-zasiane. Nawet we Francji zawsze go budził, Aż po ten śnieg i ten poranek. Jeśli jest jeszcze coś, co by zadziałało Dobre stare słońce będzie wiedziało. Pomyślcie jak budzi nasiona - Raz zbudziło zimnej gwiazdy glinę brudną. Czy kończyny, tak dopracowane, czy boki Unerwione, wciąż ciepłe, poruszyć tak trudno? Czy to po to glina się przemieniła? - O i na cóż głupia promienistość Przerwać sen ziemi się trudziła? Wilfred Owen - O wojnie, o poległym, o Bogu. I Wilfred (1918): Move him into the sun— Gently its touch awoke him once, At home, whispering of fields half-sown. Always it woke him, even in France, Until this morning and this snow. If anything might rouse him now The kind old sun will know. Think how it wakes the seeds— Woke once the clays of a cold star. Are limbs, so dear-achieved, are sides Full-nerved, still warm, too hard to stir? Was it for this the clay grew tall? —O what made fatuous sunbeams toil To break earth's sleep at all? -
@poezja.tanczy Pozdrawiam również i dziękuję. Jest w tym wierszu jakaś ciekawa historia, coś jego lordowska mość romantycznie nawywijał... @Bożena De-Tre Tak, tak właśnie jest. Ale na swą obronę podnoszę, że to oryginał tak brzmi - thine be the gladness, and mine be the guilt! Toż to archaizm i naftalina, w dwudziestym pierwszym wieku nikt by tak nie powiedział. Angielski Byrona przypomina mi Polski Mickiewicza. Po dwóch wiekach wciąż rozumiemy bez trudu, ale czujemy że składnia trochę niedzisiejsza.
-
Nie mówię, nie szukam, nie oddycham twym imieniem; Smutkiem jest mi jego dźwięk, a rozgłos przewinieniem; Lecz łza co na mym policzku płonie, zdradzić może Głęboko skrytą myśl, która w ciszy serca gorze. Mieliśmy godzin na miłość za mało, zbyt dużo na przyjaźń - czy ich słodycz, ich gorycz nas nużą? Kajamy się, wyrzekamy, z łańcucha zerwiemy, - Rozstaniemy, wzlecimy - znów razem będziemy! Ah! radość niech twoja, a wina niech będzie moja! Wybacz mi, uwielbiona! - rzuć, jeśli wola twoja; Lecz serce tak ci oddane nie da skalać siebie I złamać go człowiek nie może - nikt, oprócz ciebie. Dla dufnych harda, dla ciebie pełna łagodności, ta dusza pozostanie pośród gorzkich ciemności; Dni tak krótkie się zdają, bardziej chwile weselą, Z tobą przy boku, niż gdy u stóp światy się ścielą. Jedno smutne westchnienie, jedno czułe spojrzenie, Pierwszy twój znak mi będzie nagrodą lub skarceniem. Cóż jestem porzucić gotów, bezduszni nie wiedzą - Nie im przecież twe wargi, lecz moim, odpowiedzą. Tym razem internet nie dostarczył przekonywującej analizy tego wiersza, zatem tłumaczenie musiałem oprzeć na własnej interpretacji. Mam nadzieję, że niczego nie pokręciłem, bo oryginał jest naprawdę piękny. Dama, której był dedykowany z pewnością doskonale zrozumiała każde słowo i wszystko co pomiędzy nimi. I Lord Byron: I speak not, I trace not, I breathe not thy name; There is grief in the sound, there is guilt in the fame; But the tear that now burns on my cheek may impart The deep thoughts that dwell in that silence of heart. Too brief for our passion, too long for our peace, Were those hours - can their joy or their bitterness cease? We repent, we abjure, we will break from our chain, - We will part, we will fly to - unite it again! Oh! thine be the gladness, and mine be the guilt! Forgive me, adored one! - forsake if thou wilt; But the heart which is thine shall expire undebased, And man shall not break it - whatever thou may'st. And stern to the haughty, but humble to thee, This soul in its bitterest blackness shall be; And our days seem as swift, and our moments more sweet, With thee at my side, than with worlds at our feet. One sigh of thy sorrow, one look of thy love, Shall turn me or fix, shall reward or reprove. And the heartless may wonder at all I resign - Thy lips shall reply, not to them, but to mine.
-
Dola Go zabiła, lecz On nie upadł — Powalała — On wciąż stał — Nabijała Go na Swe okrutne pale — On znieść je radę dał — Dźgała Go — zwalniając Jego stały Marsz — Lecz gdy Jej Wściekłość uleciała A On — niewzruszenie wpatrywał się w Nią — Człowieka w Nim uznała. I Emily: Fate slew Him, but He did not drop — She felled — He did not fall — Impaled Him on Her fiercest stakes — He neutralized them all — She stung Him — sapped His firm Advance — But when Her Worst was done And He — unmoved regarded Her — Acknowledged Him a Man.
-
To wszystko co mam przynieść dzisiaj, To i me serce do tego, To i me serce i wszystkie pola I łąki spod nieba szerokiego. Licz i ty, gdybym zapomniała, -- Niech ktoś tę sumę zna, -- To i me serce i każda pszczoła co dom w koniczynie ma. To może być o tym i owym, ale skoro to Emily to pewnie jednak o tym... I Emily: It's all I have to bring to-day, This, and my heart beside, This, and my heart, and all the fields, And all the meadows wide. Be sure you count, should I forget, -- Some one the sum could tell, -- This, and my heart, and all the bees Which in the clover dwell.
-
Jeśli od pęknięcia uchronię jedno serce, Nie na próżno me istnienie; Jeśli jednemu życiu znajdę ulgę w męce, Lub jednego bólu ukojenie, Lub jednego omdlałego wróbla zwrócę W gniazda schronienie, Nie na próżno me istnienie. Ot, taka miniaturka. Krótko i pięknie - oryginał znaczy się, bo ja bidny muszę napisać ze trzy sylaby więcej. A Dickinson niczym Juliusz Cezar ćwiczy lapidarność stylu. (Kto pamięta z czyjej to piosenki?) I Emily: If I can stop one heart from breaking, I shall not live in vain; If I can ease one life the aching, Or cool one pain, Or help one fainting robin Unto his nest again, I shall not live in vain.
-
Kot chodził sobie to tu, to tam A księżyc się jak bąk okrągły toczył, I najbliższy krewny księżyca, Skradający się kot, podniósł oczy. Czarny Minnaloushe patrzył na księżyc, Bo choć robił co chciał pośród drzew, Czyste zimne światło z nieba Burzyło w nim zwierzącą krew. Minnaloushe biegnie w trawie Unosząc łapki w skokach zwiewnych. Tańczysz Minnaloushe, czy ty tańczysz? Wszak na spotkaniu bliskich krewnych Cóż lepszego niż zacząć tańce? Może i księżyc wśród mroków, Znużony tą dworską modą, Chce uczyć się nowych kroków. Minnaloushe skrada się w trawie Wśród cieni światło go wodzi, A święty księżyc nad głową W nową fazę wchodzi. Czy Minnaloushe wie, że jego źrenic Kształt się ciągle zmienia, Od pełni przechodząc do sierpa Od sierpa do pełni widzenia? Minnaloushe skrada się w trawie Samotnie, istotnie, ze zrozumieniem I patrzy na przemienny księżyc Swoim przemiennym spojrzeniem. Kto mieszka z kotem, może coś podejrzewał... I William: The cat went here and there And the moon spun round like a top, And the nearest kin of the moon, The creeping cat, looked up. Black Minnaloushe stared at the moon, For, wander and wail as he would, The pure cold light in the sky Troubled his animal blood. Minnaloushe runs in the grass Lifting his delicate feet. Do you dance, Minnaloushe, do you dance? When two close kindred meet. What better than call a dance? Maybe the moon may learn, Tired of that courtly fashion, A new dance turn. Minnaloushe creeps through the grass From moonlit place to place, The sacred moon overhead Has taken a new phase. Does Minnaloushe know that his pupils Will pass from change to change, And that from round to crescent, From crescent to round they range? Minnaloushe creeps through the grass Alone, important and wise, And lifts to the changing moon His changing eyes.
-
@violetta Cóż, byłem blisko. Zastanawiałem się nad tym ukosem, zamiast "niejasno". Właściwie w Angielskim nie ma wyrażenia "tell it slant" - to czysta Dickinson. A to pozwala na dosłowne tłumaczenie - Mów całą prawdę, lecz z ukosa. Nawet sylab ma tyle ile trzeba... Może jednak z ukosa, albo po skosie. Jak myślisz? Skoro jesteśmy przy Google, to widzę coroczny festiwal poetycki w Muzeum Emily Dickinson jest nazwany "Tell it slant" - Więc ten skos to jednak ważna rzecz. A w planie festiwalu: sześć dni maratonu poezji Emily Dickinson. Oj.
-
Mów całą prawdę, lecz z ukosa - Właściwe jest Krążenie Zbyt jasne na nasz marny Zachwyt Jest Prawdy zaskoczenie Jak Piorun przybliżony Dzieciom Przez łatwe wyjaśnienie Prawda olśniewać ma stopniowo Bo grozi oślepieniem - Poczułem respekt przed Panią Dickinson. I Emily: Tell all the truth but tell it slant — Success in Circuit lies Too bright for our infirm Delight The Truth's superb surprise As Lightning to the Children eased With explanation kind The Truth must dazzle gradually Or every man be blind — Uwaga tłumacza: Tell all the truth - to albo: - mów całą prawdę, albo - mów wszystkim prawdę. Wieloznaczność to nie przypadek, to Emily.
-
Kwiat został mi raz ofiarowany, Kwiat jakiego żaden Maj nie zrodził; Lecz rzekłem, - mam ładny krzew różany, - I kwiat oddać komuś mi się godzi. Wróciłem gdzie moja róża miła, Żeby dzień i noc dbać o nią wiernie; Lecz róża z zazdrości się skrzywiła, I za całą radość miałem ciernie. Od tłumacza: Tak sobie myślę, że to nie o ogrodnictwie... chyba. I William Blake: A flower was offered to me, Such a flower as May never bore; But I said, ‘I’ve a pretty rose tree,’ And I passed the sweet flower o’er. Then I went to my pretty rose tree, To tend her by day and by night; But my rose turned away with jealousy, And her thorns were my only delight.